Nowe auto za 30% ceny?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Panowie, czy ktoś z Was słyszał o wydawnictwie 'Mot Auto'?
Oferują zawarcie umowy reklamowej, na mocy której nabywany jest nowy samochód o wartości do 60000 PLN. Oni pokrywają 70%, przyszły właściciel 30% ceny, ale w zamian przez co najmniej trzy lata musi jeździć z reklamą tego wydawnictwa na drzwiach. Firma jest z Warszawy. Macie jakieś wieści na ten temat? Osobiście wietrzę tu jakiś przekręt, ale obiecałem znajomemu, że zapytam o to na tym forum - on jutro ma podpisać taką umowę koło południa, być może Wasze informacje uchronią go od wpakowania się w jakieś g... Pozdrawiam.
  
 
Witam,ja niestety nic na ten temat nie wiem,ale jezeli twój kumpel podpisze taką umowę,to proszę abyś (jezeli będziesz mógł)podał nam(albo na priva) tu szczególy,bo ewentualnie ja byłbym zainteresowany taką forma kupna samochodu.
pzdr Grzesiek
  
 
To jakiś przekręt. Gdzieś w gazecie kiedyś czytałem, że ktoś się na to dał nabrać. Ale w jaki sposób - niestety tego już nie pamiętam, bo dawno temu to czytałem. Ale raczej na pewno przekręt, więc lepiej w to nie wchodzić.
  
 
Cytat:
2003-08-21 00:04:02, mily_byd pisze:
To jakiś przekręt. Gdzieś w gazecie kiedyś czytałem, że ktoś się na to dał nabrać. Ale w jaki sposób - niestety tego już nie pamiętam, bo dawno temu to czytałem. Ale raczej na pewno przekręt, więc lepiej w to nie wchodzić.


ja tez slyszalem o takiej firmie i to byl wał. Nie pamietam dokladnie, ale chyba auto nigdy nie bylo twoja wlasniscia.... poszperam jutro w redakcji w archiwum, moze cos konkretniejszego znajde...
  
 
Nie wiem czy juz nie za późno, ale jesłi jeszcze bedziesz miał kontakt ze swoim kumplem to lepiej powedz mu, żeby naprawdę uwaznie przeczytal umowę i zwracał uwgę na każdy szczegół. Przede wszystkim żądał od razu wszystkiego z ręki do ręki. Nie wpłaciłbym żadnej szemranej firmie ani grosza , gdybym najpierw nie miła pewności ,ze zrealizuje swoje obietnice. Niestety- podejrzewam,ze to nie jest tak piekne jak piszą i raczej nie zdecydowałbym sie na takie transakcje.A co np,w wypadku zniszczenia czy uszkodzenia auta????Byc moze umowa nie przewiduje takich zdarzen , a jezeli juz w ogóle dostanie to auto to trzeba zwrócic uwage na takie przypadki , bo może się okazać ,ze w pierwszym dniu Twój kumpel bedzie miał stłuczkę , auto pójdzie do kasacji a on bedzie je spłacał jeszcze przez parę lat + koszty ewentualnej reklamy, której się podjął . Niestety -cuda raczej nie chodzą po ulicy, a w tym kraju nikt za darmo niczego juz nie dostaje( na szczęscie - jak to niektórym dalej sie wydaje po "złotych" latach rządów komuchów.
Pozdr
Paweł
P.S. Ostrożnie!!!!
  
 
Nie dajcie sie na to nabrać!!!!! Był o tej firmie poświecony jeden z programów "Uwaga" na tvn-ie.Dokładnych mechanizmów nie pamietam ale trzeba najpierw bylo wpłacić te 30%,za prenumerować jakiś lipny katalog.Pokazywali też ludzi którzy próbują odzyskać kase.
 
 
Jak wyżej. Trzymać się od tego z daleka. U mnie w pracy proponuje się podniesienie składki na ubezpieczenie. Wtedy niby opłacają pobyt w szpitalu... ale dopiero przy pobycie 14 dni a większość przypadków. Sami wiecie, że starają się wypisywać jak najszybciej. Dlatego trzeba wnikać w szczegóły.
Na poczcie byłem świadkiem jak babka dostała ni stąd ni zowąd paczkę z firmy alladyn o której czytałem parę dni wcześniej w gazecie. Jak odbierzesz zaczynają się jaja. Przysyłają już wtedy namiętnie i bulisz. za tą pierwszą też.

ODRADZAM.
  
 
Tez zdecydowanie odradzam i podejrzewam, ze numer do tej firmy zaczyna sie na 0700 lub musisz wyslac jakies znaczki.
  
 
Numer zaczyna się raczej od 070-0xxxxxxxxxx

zdecydowanie odradzam!!!
  
 
tak, to wał. Sprawdzilem, firma nazywala sie kiedys inaczej, ale zasada podobna, wiec to chyba to samo...

wplacasz kase i czekasz, dostajesz gowno a nie auto.
jest tam jakis kruczek, ze odstapienie od umowy powoduje przepadek kasy. A po drodze wychodza takie koszty, ze chcesz odstapic i jestes w plecy. Tak mniej wiecej zrozumialem. nie mam dokladnego opisu, tylko wzmianke prasowa....

adasco
 
 
Nie ma co nawet sie zastanawiac olac i juz tez kiedys czytalem o takiej firmie ze wplacasz 30% i masz nowe auto a okazalo sie ze to jest licytacja i oni pokrywaja sume jaka jest roznica wartosci bryki i najwyzszej oferty a panna nic przy podpisywaniu umowy takiego nie powiedziala co wiecej zapewniala ze dostana autko niedlugo polecala znizki gdzie ubezpieczyc i ...dupa ludzie kasy do dzis nieodzyskali bo umowa byla napisana wrecz po chinsku i bez prawnika zaznajomionego ze swym fachem nie obeszlo by sie zal mi takich ludzi chcieli miec auto zacwaniaczyli i h... strzelil ich oszczednosci :/
  
 
Ten mój znajomy to ściślej mąż pewnej pani, która pracuje w tym samym zakładzie co ja. Nie mam od niego żadnych wiadomości odnośnie tego, jak skończyła się ta jego transakcja. Dziękuję Wam za szybki odzew. Przekazałem mu Wasze uwagi - dzwoniłem do niego, gdy siedział już w pociągu do W-wy. Jego stan emocjonalny określiłbym jako "zaślepienie wizją jeżdżenia nowym peugeotem za 30% jego wartości". Dzień wcześniej facet sam ustalił, że nie ma takiego wydawnictwa, a pod podanym adresem w stolicy mieści się sklep spożywczy. Nie wiem w sumie, po co on jeszcze jechał przez pół Polski do W-wy i na co liczył - mówił, że umówił się na podpisanie umowy, a on jest słowny więc jedzie. Płacić nic nie zamierzał, a jak mówił "umowę zawsze można podpisać". Nie do końca zgadzam się z jego argumentacją, ale gość jest dorosły i sam za siebie odpowiada. Co do umowy - widziałem jej tekst. Jestem prawnikiem, i dlatego żona przysłała go do nas, żebyśmy wspólnie w dziale prawnym rzucili na to okiem. Co do jej treści powiem tak - była co prawda mętnie sformułowana, ale jeszcze nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby konsumentowi ktoś z własnej woli przyznawał aż tyle uprawnień. Oni nawet zobowiązali się ubezpieczyć to auto gratis!!! O kolizjach drogowych, kasacji auta, o której wspominal Paweł też tam było. Wszyskie rozwiązania korzystne dla klienta. Mój kumpel z pokoju, też zresztą prawnik, tak się podjarał, że też chciał kupować u nich auto. Ale mnie to podpadało - za piękne, żeby mogło być prawdziwe. Mówili, że się czepiam, więc postanowiłem spytać Was, czy może o takim wydawnictwie nie słyszeliście.
Kumpel z pokoju mówił, że chętnie by taką umowę podpisał, a potem dochodził sądownie jej wykonania. Ale to naiwne myślenie. Ci co ten cyrk zorganizowali, na mój gust wkrótce znikną, zamilkną ich telefony i nikt nie będzie wiedział, gdzie są. A żeby kogoś pozwać, to trzeba sądowi podać chociaż adres drugiej strony sporu. Nikt ich nie będzie szukał, może poza grupką 'zaślepionych wizją...', którzy wplacili im po kilkadziesiąt zł w zamian za otrzymanie druków umów. I to mi się zdaje jest istota tego kantu...

Poinformuję Was, czym to się skończyło, bo za pomoc w przeanalizowaniu umowy mamy obiecaną kawę. A ten gość to przecież bardzo słowny człowiek ...
  
 
I tu masz Dico racje. Na tej samej zasadzie dzialaja rozne biura posrednictwa pracy, wizowe, kursy korespondencyje (niektore), ulugowki typu skladanie dlugopisow, i wiele nim podobnych. Ja przyjalem zasade: nie ufaj nikomu, kto podaje tylko numer skrytki lub obiecuje cuda na kiju. Na tej samej zasadzie moge powiedziec, ze oddam auto zwyciezcy konkursu na zlocie. A pote nie oddam i co mi zrobicie?! Tak samo dziala wiele firm. Przestrzegam: uwazajcie na swoja kase
PS. Ja nabralem sie na takie cos tylko raz. Zapisalem sie do "Swiata ksiazki". Jak zaczeli mnie dymac, to ja wydymalem ich raz a dobrze. Od tamtej pory sie nie odezwali, a mnie przybylo sporo ksiazek)
  
 
Spoko mowisz adres sklepu spozywczego jest najwyzej zwroca im wartosc wplaty w burakach ;p (zart oczywiscie)
  
 
Dziś wreszcie mogę Wam przedstawić EPILOG.

Gdy gość dotarł na umówione miejsce spotkania, którym było mieszkanie przerobione na małe biuro, zastał w nim siedzącego za biurkiem pewnego jegomościa. Zaczęli rozmowę odnośnie transakcji, ale tamten zaczął coś kręcić. To ten mój znajomy się wkurzył i zaczął mu bluzgać od złodziei, oszustów itp.
Na to tamten spokojnie przyznał, że to rzeczywiście kant. A tak mu się spodobała osoba mego znajomego, że zaproponował mu otwarcie przedstawicielstwa na Śląsku. Powiedział mu, że ma się niczym nie przejmować, bo to i tak znikomy stopień społecznej szkodliwości, że nic mu nie grozi, a poza tym to już nie pierwsze jego przedsięwzięcie tego typu. Podobno da się przeżyc z takiej działalności, i to całkiem nieźle...
Znajomy nie skorzystał z propozycji współpracy.

I to tyle na temat kupna auta za 30% jego wartości. A wnioski nasuwają się same...
  
 
Poska to taka dziwna kraja... kraja ogromnych możliwości...
normalnie Dziki Zachód... Eldorado

bez komentarza.
  
 
Kurde, a tu czlowiek uczciwy na rzesach staje, zeby wyzyc...
chlopaki, bedziecie mi do kicia przysylali paczki w razie co?
bo jak w koncu nie wytrzymam, to tez sie za biznesy wezme)))