Silnik po kapitalce

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Pytanie do tych co mieli kontakt z silnikiem po remoncie kapitalnym (szlify, panewki, tłoki, pierścienie itp).

Wcześniej wał obracałem bez specjalnego wysiłku kluczem-samoróbką wyciętą z kawałka blachy.

Czy moglibyście jakoś spróbować opisać jak ciasny może być taki silnik świeżo po złożeniu ? Albo jak ciasno to już za ciasno ?
Jak np. czuć go przy kręceniu kluczem na wale, jak zachowuje się rozrusznik.

Przepraszam, że pytam tak trochę enigmatycznie :/
  
 
Cieżko to opisać na forum:
Jak ciasno jest pasowany? Chodzi o szlify - na jaki luz były robione.
Czy krecisz ze swiecami czy bez?
Czy masz dobrze ustawione zawory?
Czy zwiekszałeś stopien sprężania przez planowanie glowicy
Jaki dlugi masz klucz itp
Ogolnie jak obraca sie plynnie i bez zaciec, zgrzytów to powinno byc OK.


-----------------
Były
Łada 2105 r.1983
Łada 2101 r.1986
Łada Samara 2109 r.1990
Jest
Wrak Łada 2105 r. 1986
  
 
Napisze to co wiem na chwilę obecną.

Cylindry - 1 szlif, wał był ok i nie był ruszany, tylko świeże panewki.
Sprawdzałem ze świecami.
Zawory były ustawione.
Głowica była planowana na tyle, żeby była równa (ile wyszła niższa od fabrycznej niestety nie wiem).

Pierwsze podejrzenie było na rozrusznik (aktualnie słychać klik i nic nie kręci), ale że nigdy wcześniej nie sprawiał problemów...
Dziś rano miałem tylko chwilę, i przy próbie zakręcenia wałem klucz-samoróbka się wygł, wał ani drgnął.
To był kawałek ~1,5mm blachy z wycięciem na nakrętkę i jakiś dłuższy grubszy kawałek jako ramię ~15-20cm. Wzorowałem się na takim:



nie miał służyć do odkręcania nakrętki, a tylko do obracania wałem.

Powyższe info jest bardzo skrócone, całą 2 miesięczną przygodę z warsztatem (puki co bez happy endu ) opiszę wam dziś wieczorem.

Po robocie zajdę jeszcze do niej i wykręcę świece, mam nadzieję że nie zobaczę płynu chłodniczego
  
 
Nie chodzi o to ktory szlif ale na jaki luz są pasowane tłoki i panewki.
Ale co? Nawet nie drgnie? Spróbuj jeszcze przy wykreconych swiecach. Silnik jak rozumiem masz w aucie? Skrzynia jest ok? Sprzeglo dobre i dobrze wysprzegla?

-----------------
Były
Łada 2105 r.1983
Łada 2101 r.1986
Łada Samara 2109 r.1990
Jest
Wrak Łada 2105 r. 1986
  
 
Kiedyś słyszałem historię o gościu, co na karetkach robił. Po remoncie generalnym ciągali żukasem fiaciszory i polonezy po parkingu, bo nie dało rady zakręcić wałem.
Były baaardzo ciasno złożone.
  
 
Jak to zwykle u mnie, kiedys kiedys jakis czas temu, po remoncie silnika, zeby go uruchomic trzeba bylo auto wziac na line i dopiero obrocil. Potem palil bez problemu.Drugi raz, w innym silniku tuz po remoncie, krecilem bez problemu grzechotka. Smarowales olejem jak skladales silnik?
  
 
U mnie odpalił na rozruszniku tylko trochę trzeba mu było wlać do gaźnika, przy pierwszym kręceniu było czuć że ma trochę ciężej mimo naładowanego aku,a rozrusznik był nowy. To coś ci blokuje może...
  
 
Kolejny raz dziękuję za szybkie odpowiedzi i chęć pomocy

>> andrzej_krakow

O luz spytam, będę dzwonił do warsztatu jutro albo w czwartek.
Wał nie drgnął, klucz się wygł, ale to tylko kawałek blachy z wychetaną dziurą - przed remontem wystarczał.
Przy wykręconych świecach tak samo.
Zaopatrzę się w końcu w nasadkę i będę mógł powiedzieć więcej jak go czuć pod ręką.
Silnik siedzi w aucie.
Skok jałowy sprzęgła sobie ustawiłem, z ruszaniem nie ma problemu, tyle co jechałem to 1, 2 i 3 wchodziły.

>> A13

Ciekawe info będzie w dalszej części posta.

>> SzokoLada

Nie składałem sam silnika, ale akurat takie info dostałem - przy składaniu wszystko smarowane było czymś właśnie do takiego montażu.

>> grzechu

Aku naładowane (Centra Futura 60Ah, dobry sprzęt, przejechaliśmy na nim ponad 100km zakorkowaną gierkówką w kierunku Katowic, brak ładowania zauważyliśmy dopiero jak zaczęło kropić i włączyliśmy wycieraczki, ale to inna historia

A teraz najpierw obiecany dokładniejszy opis co się działo

Plan był taki – silnik 1.3 bez udziwnień i modów, niewyżyłowany, taka porządna seria. Nie potrzebuję mocy, potrzebuję silnik możliwie jak najbardziej niezawodny.
Druga głowica była przygotowana już dawno temu. Masa drobnicy też już była pozbierana, a część rzeczy była wymieniona niedawno.
Dogadałem warsztat, odstawiłem Ładę i się zaczęło.
Założyłem sobie że zajmie to miesiąc (tydzień rozbiórka, tydzień szlify i pozbieranie reszty gratów, tydzień poskładanie, tydzień rezerwy). Warsztat podał wersję optymistyczną na 2 tygodnie, realną na 3. Skończyło się na 2 miesiącach (najdłuższa lekcja cierpliwości jaką do tej pory zafundowała mi Łada).
A to choroba, a to było coś innego pilnego, a to czegoś brakowało, typowy scenariusz „zawsze coś”.
Pierwsze optymistyczne info było ze szlifierni – wał był w bardzo dobrym stanie i nie był szlifowany, a cylindry łapią się na 1 szlif.
Po kolejnych opóźnieniach w końcu nadszedł dzień odbioru.

W rozmowie, wyszło kilka nowych informacji.

Okazało się, że silnik miał wcześniej przestawiony rozrząd o 2 zęby na wałku. Niestety od kiedy, to już pozostanie na zawsze zagadką – może już taka była kupiona? Łada była oddana pod tym względem (zawory, zapłon itp.) na przejrzenie do mechanika „Ładziarza” jeszcze przed wyjazdem do Loch Ness. Swoją drogą, to jedna z napraw tego mechanika była przyczyną naszej pierwszej awarii, jeszcze w drodze do Katowic... ale to inna historia. A może przeskoczył już w trasie? W każdym razie ja rozrządu nigdy nie dotykałem.

Druga rzecz o której się dowiedziałem, to właśnie problem z ciasnością silnika zaraz po złożeniu, nie mogli obrócić wału. Wzięli ją na hol i pociągnęli na biegu, jak tylko dostała ciśnienie oleju i wszystko się w środku nasmarowało, to problem ustąpił. Rozrusznik jednak zaskakiwał dopiero za 2-3 razem. Przełożyli automat, ale nie pomogło. Wcześniej rozrusznik ani razu nie sprawiał problemu. Dzięki niemu udało nam się nawet zepchnąć Ładę z ruchliwej drogi gdzieś w Anglii.. ale to też inna historia.

Załadowałem ją na lawetę (nie mam przeglądu, ani geometrii) i dokładniej zacząłem wszystko oglądać już u siebie w garażu.

Pusty zbiorniczek wyrównawczy i górny przewód chłodnicy były puste. Benzyny było pół baku, jak ją oddawałem to było właśnie w tych okolicach. Więc raczej zbyt długo nie chodziła.

W niedzielę trochę obgarnąłem, odpaliłem, chwilę pochodziła, uzupełniłem płyn.

W poniedziałek rano miałem oddać Ładę na regulację gaźnika do speca do którego mam 3 km. Odpaliłem, i przed 7 na ssaniu zacząłem się powolutku toczyć, dojechałem do pierwszych świateł, odpuściłem gaz, zgasła i rozrusznik już nie zakręcił, słychać było tylko klik. Do warsztatu zostało 1,5 km, zaholowałem ją z myślą, że to coś z rozrusznikiem i ogarną mi to przy okazji.
Jednak spec odmówił zajęcia się gaźnikiem, bo rozrusznikiem się nie zajmie. Obok było jeszcze parę warsztatów, w tym elektryk, ale lało, dzień zaczął się fatalnie, zrezygnowałem i zaholowałem Ładę z powrotem do domu.

Dziś rano sprawdziłem tylko ręcznie kluczem wał.
Teraz wieczorem na rozruszniku bez zmian – nie kręcił, tylko klikał, ręcznie też nie daję rady zakręcić wałem.
Po wykręceniu świec, płynu nigdzie nie znalazłem. Poziom oleju też się nie zmienił, jest na 4/5.
Ale na wykręconych świecach rozrusznik zakręcił bez problemu.
Po wkręceniu świec, ale bez podłączonych przewodów ani cewki do aparatu też zakręcił.
Po podłączeniu wszystkich przewodów najpierw 2 razy najpierw tylko kliknął i dopiero następnym razem zakręcił i odpaliła. Nie wiem czy to przypadek czy podłączenie rzeczywiście miało wpływ (sprawdzę to jeszcze raz).

Na koniec dwa nagrania:
- pierwsze jak jeszcze się rozgrzewała, na ssaniu YouTube
- drugie jak już się rozgrzała, do ~45 sekundy jeszcze na ssaniu, trzymana w okolicach 1700 obrotów, potem bez ssania, utrzymywała sama w okolicach 400.
Link wrzucę jutro rano.

Na dziś tyle, idę spać, w tygodniu mogę posprawdzać tylko jakieś drobne rzeczy, większe działania to dopiero w weekend :/
  
 
Drugi filmik YouTube
Obroty nie są ustawione.
  
 
Z tym rozrusznikiem zwrócił bym uwagę jak zachowuje się napięcie aku podczas tego kliknięcia czy znacząco siada czy nie . Poprzez obserwację przygasania kontrolek na desce ,jeśli jest wskaźnik napięcia to przy jego pomocy czy jakimś miernikiem. Może tu być problem z rozrusznikiem po tych opisywanych symptomach .

Sprawdził bym jeszcze problem kręcenia silnikiem tak.
Czy na 4-ce daje się go przepchnąć po równej drodze ?
Podniósł bym też jedno tylne koło lewarkiem , sprawdził bym czy na luzie się kręci swobodnie. Następnie wrzucił 4-kę i sprawdził czy można obracać kołem.
Silnik chodzi chyba jak traktorek ?

[ wiadomość edytowana przez: milko dnia 2012-04-18 11:45:00 ]
  
 
A jak wygląda sprawa z masą silnika? Może nie przykręcona? Według mnie silnik pracuje normalnie. Może trochę zaworki poprawił bym.
  
 
Co do rozrusznika to też tak kiedyś miałem. Okazało się że w tym wyłączniku elektromagnetycznym który uruchamia rozrusznik odpadłxa z ruchomego trzpienia zwora (taki kawał blachy co zwiera 2 styki i rozrusznik zaczyna się kręcić).
Druga rzecz która przychodzi mi do głowy to zawieszone szczorki. Puknij w rozrusznik młotkiem z wyczuciem nie z mocno, nie za słabo, może pomoże.
  
 
Info na jaki luz były pasowane tłoki niestety brak.

Nigdy wcześniej nie miałem kontaktu z silnikiem po remoncie, stąd moje pytanie i obawy co do tego jak może być ciasny.
Wszystko sprawia wrażenie naprawdę ciasno spasowanego, np. na drugim filmiki pod koniec po wyłączeniu zapłonu, słychać jak silnik szybko się zatrzymuje.

Zawory były ustawione na razie jeden raz, jak się wszystko ułoży i rozluźni to się je ustawi jeszcze raz.

Aktualnie zalana jest jakimś zwykłym minerałem, który na cichą pracę zaworów pewnie nie pomaga.

Plan na weekend puki co mam taki
- sprawdzę napięcie na aku
- przejrzę wszystkie "grube" przewody, masy i styki
- wyciągnąć rozrusznik i obejrzę jego bebechy
- spróbuję zakręcić silnikiem przez tylne koło
- odpalę ją i niech pochodzi w końcu trochę dłużej, pod uważnym nadzorem

Zakładając że przez 2-3 godziny nie będzie żadnego kataklizmu, to będzie już pora na pierwszą zmianę oleju i filtra.
I tak myślę czy nie zalać jej jakimś porządniejszym syntetykiem ? Czy dopiero przy następnej wymianie ?
Przejrzałem kilka tematów o docieraniu, o wyborze oleju... wiadomo, temat rzeka, ale bym zaryzykował.

  
 

Ciekawa historia.
Złożyli silnik jak wyszło i nie mierzyli pewnie luzów na pierścieniach.
Dosyć długo musisz go docierać 15 godzin pracy nie zaszkodziło by.

Co do oleju, można zalać słaby syntetyk ale lepiej dobry półsyntetyk i wyjdą te same pieniądze... i ja bym tak zrobił, na przykład castrol 10w40.. a na zimę lać 5w40 na przykład.
  
 
A ja zawsze każdemu gadam, żeby zalać do silnika pełny syntetyk. Tylko taki leje, do każdego silnika. Najgorszy syntetyk zawsze będzie lepszy od najlepszego mineralnego. Osobiście używam Mobil 1 5w50.
Na rosyjskim forum piszą, ze używając syntetyka robią lada 250-350tys, a silnik jest czyściutki w środku. Tylko tam polecają Motul.
  
 
JA pie..... Jak to czytam to ....cierpliwy jesteś. Kolego a ile to Cię wszystko kosztowało poza nerwami kasy?
Nie wiem ja te twoje szpece ci to poskładali ale że remont trwał 2 miechy to nieźle trzeba się ciąć w hu...
U mnie tydzień obłatwiałem części (możnaby krócej), dałem do zakładu na szlify zrobiliby w 3 dni ale Pan od którego zakupiłem tłoki się pomylił się 2 razy bo je mierzył chyba linijką tak że czekali w zakładzie aż dośle właściwe tydzień No i w końcu 2 dni ojciec mi to poskładał i poregulował oraz przełożyliśmy jeden silnik na drugi.
Tak że współczuje.
  
 
Info o luzach pewnie już przepadło, bo zostało w szlifierni.

W sklepie w którym kupuję oleje, aku itp mają Castrol Magnatec syntetyk 5W40 API SM 4+1L w przyzwoitej cenie i pewnie w coś takiego się zaopatrzę na następny weekend.

Będę miał aparat pod ręką, więc jak coś ciekawego się wydarzy spróbuj uwiecznić.
Zrobię teraz kilka zdjęć starych tłoków, głowicy, wałka itp. Taka sekcja to zawsze ciekawy materiał

A tu przy okazji kilka galerii związanych z olejami...
1 2 3 4 5
  
 
Niestety nie mam szczęścia do warsztatów, mimo że nie wybieram ich z przypadku, a z polecenia :/

Dziś nie miałem żadnych rąk do pomocy, ale trochę podziałałem i mam nowe info.

Zakręcić silnikiem przez tylne koło nie dałem rady (sprawy nie ułatwiło to, że trochę chuchro ze mnie). Postawiłem potem tył na kobyłkach, koła kręcą się swobodnie. Przeczyściłem wszystkie styki obwodu rozrusznika. Zakręcił bez problemu, za pierwszym razem.

Pochodziła ok 30 minut, ale zaczęła mieć momenty jakby ją "łapało", mrugała przy tym kontrolka ciśnienia oleju (mam filmik, potem wrzucę) i zgasiłem na 30 minut.

Odpaliłem znowu, pochodziła ok 45 minut i znowu trochę zaczęła zwalniać, zgasiłem.

Ale wcześniej jak sobie siedziałem w środku (tył podniesiony, ręczny zwolniony, skrzynia na luzie) wcisnąłem sprzęgło - i momentalnie zgasła. Próbuję odpalić, najpierw 2 kliki, rozrusznik zaskoczył za 3 razem. Filmik jak się zachowywała przy wciskaniu sprzęgła:

YouTube

Jak tylko kończy się skok jałowy, silnik zaczyna zdychać.
Nie było dziś nikogo, ale jutro obejrzę na ile wał się przesuwa przy wciskanym sprzęgle i czy na zimnym jest tak samo.
Tak jakby luz był na tyle duży, że zamach przesuwa się na tyle, że automat nie załącza rozrusznika.
To by też tłumaczyło 2 podkładki włożone między blachę osłaniającą a kielich skrzyni, taki dodatkowy dystans, tak jakby wcześniej obcierało (chodzi o blachę którą się przykręca między zamachem a blokiem).

Co do kasy i nerwów...
Kasa bardzo rozkłada się w czasie, przy Ładzie nie można też powiedzieć, żeby było jakoś drogo.
Nerwy są, ale jest też zdobyta wiedza i umiejętności.
A jak uda się ją ogarnąć, to w tym roku znowu uda się podarować uśmiech przynajmniej kilku dzieciakom.



[ wiadomość edytowana przez: Rzoooq dnia 2012-04-21 21:56:18 ]
  
 
A co z warsztatem? Wzięli kasę i umywają ręce? Ja bym ich cisnął aby robili aż będzie dobrze. Napisz w ogóle ich dane aby ktoś następny nie wbił się na minę.
  
 
Może masz faktycznie kłopot z masą, jak pisali przedmówcy. Po obejrzeniu filmu wydaje się, że jedyna masa na silnik idzie przez siłownik sprzęgła, który po naciśnięciu zmniejsza w jakiś sposób powierzchnię styku.

W Polonezach była linka sprzęgła i czasami cała masa na silnik po tej lince szła. W trakcie kręcenia rozrusznikiem, kiedy 60A idzie, duży prąd po niej przebiegał i można było spalić furę, lub zaspawać ją na sztywno.

Tak swoją drogą to może przydałaby się taka negatywna reklama warsztatu, aby go unikać.