International Lada Meeting in Hungary 2013 - Strona 4

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Emdeszek, jak tam relacje ze zlotu? Napiszesz cos w końcu?
  
 
Cały czas się do tego zbieram i zebrać nie mogę... Pierwszy raz tak mam, serio !

Jeszcze trochę cierpliwości.
  
 
Jak tam Emdeszek? Mam nadzieje ze to juz. Ale cierpliwość jeszcze mam.
  
 
Wiercisz mi dziurę w brzuchu tymi zapytaniami ale to dobrze. Wczoraj doszły kolejne zdjęcia, z kolejnego zlotu ale to już temat na inną opowieść.
  
 
OK, przegoniłem częściowo lenia. Na nasz klubowy profil na FB wrzuciłem wszystkie zdjęcia z mojej cyfrówki:

>> Fotki z Węgier <<

No to zostało jeszcze napisać relację.
  
 
No to tak!

Ile to jest daleko od domu?
Ile?

Sto?
Dwieście?
Tysiąc kilometrów?

Węgry. Hungary. Magorcośtamszak.
Kraina Niezrozumiałego Języka. Wina. VTSów i papryki.

Daleko? Daleko!

Z papierową mapą i garniakiem 60tką ląduję na przedmieściach Budapestu. Piątkowe popołudnie. Jakieś 350 kilometrów od domu. Słowacja? Zleciała, kraina pagórków i lasów.

Zakupy w hipermarkecie i mogę wskakiwać na obwodnicę. Można kupić naklejkę na całe autostrady. Ale dla mnie? Po co i na co. Skoro na autostradzie po zapięciu 4rtego biegu prędkość przelotowa 75-85 km/h.

Przekręcam lewą dłonią kluczyk w stacyjce. Cztery cylindry zagadują. Panie Boże, abyśmy się nie rozkraczyli na autostradzie!

Wbijasz 1 bieg. Bez wspomagania masz darmową siłownię na parkingu. Lecim! Małe rondko. Z gracją. Na wolnych prędkościach. Innym się śpieszy? Mogli wyjechać wcześniej z domu!

Są uczucia które ciężko przelać na papier/klawiaturę. Uczucia dla których siadasz za kółko i mkniesz. Bo wiesz że za 300 kilometrów Cię dopadnie. Uczucie potęgi wszechświata.

Małe rodnko. Wiadukt pod autostradą. Podgłaśniasz muzykę. No to lecim! Autostrada!

Nawrót! Miękkie zawieszenie Łady 2107 buja jak na morzu. Wychodzisz z bezpiecznej przsytani... Rozbiegówka.... Dwa.... Trzy.... Nabierasz prędkości... Muzyka napinakala z głośników.... Maszynownia 4rty bieg! Jest 4rty bieg!! Lewy kierunek!!! Jest lewy kierunek!!! JUMP!




Obroty silnika rosną. Ciśnienie oleju jest? Jest! Obroty ok? Ok! Prędkość ok? Ok! Paliwo ok? Walić paliwo! Lecimy na lpg! Temp silnika ok? Ok! Ładowanie OK? Ładowanie nie ok! W dolnej skali! Może jutro będzie lepiej!!!




Napinkalamy!

Muzyka grzmi. Na obwodnicy Budapesztu ruch niewielki. Ale i tak wyprzedza mnie wszystko. Jak na złość, nic z PL. Może to i lepiej? A jakby umarli na zawał serca? W sumie jak jadą za Ładą to i tak na zdrowiu podupadną... Katalizatora brak... Mogli wyjechać wcześniej z domu!




Po kilku nastu kilometrach autostrada się kończy. Przynajmniej dla mnie. Nie, zdecydowanie wolę lokalne drogi. A te na Węgrzech? Jak znalazł! Dłygie proste. Asfalt czasem taki typowo Polski. I tylko tniesz. Cała droga Twoja. I tylko ludzie którzy czasem CIe wyprzedzają. Dziwnie patrzą. Łady nie widzieli?

Daleko od domu jesteś Panem Drogi. Obce tablice rejestracyjne robią Ciebie pojazd uprzywilejowany. Jedyne czym się musisz martwić to to, gdzie zatankować LPG, bo na Węgrzech stacji z tym paliwem mało.



Słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Monotonną drogę umilała muzyka. I jest! Jest! Nie jesteś sam wariat na drodze! We wstecznym lusterku wychwytujesz znajomy kształt. Czekasz... I zaraz słyszysz ryk. Węgierska Łada redukuje. A że nie ma wydechu albo ma coś takiego co udaje tylko wydech. Porozumiewawcze gesty. Jedziesz też na ZLot? No nie? Co może robić Polska Łada na krańcach Węgier? Oczywiście że lecim na ZLot!




W trybie pościgowym Łada gna 85-95 km/h. Lecimy razem przez proste i wioski. Gość ma coś zdecydowanie z wydechem. Nie może jechać szybciej niż 90 km/h bo huk z silnika przeogromny. Lecimy! Lecimy!
  
 
Cytat:
2013-12-15 21:34:51, NaczelnyFilozof pisze:
No to tak! Ile to jest daleko od domu? Ile? Sto? Dwieście? Tysiąc kilometrów?



Alez pieknie się to czyta! 350km to przecież nic Ja jechałem z Gdyni w 2006 do Egeru i Budapesztu - 1000km w jedna strone. Przygoda życia. Miałem tylko 1 awarie - nawaliła mi pompa paliwa w Budapeszcie w piątkowym szczycie komunikacyjnym
  
 
Ja ostatnio zrobiłem 600 km po Polsce Ładą, która stała od kilku lat, z uszkodzonym układem hamulcowym, zapieczoną lewą stroną, co chwilę psującym się gażnikiem. Zajęło mi to 11 godzin. Nawigacja wskazywała w momencie wyjazdu do domu 5 godz. 35 min. Wyszło X2.
  
 
Panowie, Ładą da się podróżować. W wakcje zrobiłem 10000km po ukrainie

Relacja ciekawa, czekam na dalszy rozwój.
  
 
Słownie: dziesięć tys. km? To przecież można było na Bajkał zjechać. Gdzie tyle zrobiłeś km? No chyba ze paliwo, papierosy i wódkę przemycałeś.
  
 
Tak dokładnie tyle, a nawet nieco ponad. Objechałem całą Ukraine (łacznie z Krymem) i Mołdawie.
  
 
To mnie identyczna podróż po UA jak kolegi ROZPOR przy moim obecnym spalaniu i źródle zasilania (PB) kosztowałaby lekko licząc 7.000 - 8.000 zł (lub trochę mniej bo benzyna tam tańsza niż u nas).

Na bogato.
  
 
Nie no... 10000km przy spalaniu około 9l/100km LPG za 2,50zł to koszt około 2250zł. Jak taka suma jest do podziału na 4 osoby, to wychodzi dośc tanio.