Gospodarka - Strona 5

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Ostre hamowanie Toyoty



Kryzys na rynku finansowym coraz mocniej zaciska pętlę na szyjach koncernów motoryzacyjnych. Jednym z nich jest Toyota, drugi pod względem wielkości producent samochodów na świecie.
ms, Puls Biznesu/ 2008-11-07 10:38
Japońska firma spodziewa się, że w roku obrachunkowym, który kończy się 31 marca, zysk spadnie do najniższego poziomu od 18 lat.

Aby ratować sytuację, koncern zredukował zatrudnienie o 50 procent i wstrzymał prace nad nowymi projektami.

Prognozy ścięli też m.in. amerykańskie General Motors, Ford oraz Chrysler. Na Starym Kontynencie mocnego tąpnięcia spodziewają się niemiecki Daimler, włoski Fiat oraz francuskie Renault.
  
 
Czarne chmury nad General Motors

Padnie General Motors, padnie Ameryka.

General Motors po trzecim kwartale dotknęły kolejne miliardowe straty. Broniąc się przed bankructwem, koncern planuje kilkutysięczne zwolnienia, przerywa negocjacje z Chryslerem i apeluje do rządu o pomoc.

Największemu amerykańskiemu producentowi samochodów grozi utrata płynności finansowej. Kolejne straty, tym razem za okres od czerwca do września wyniosły 4,2 mld dol. Sytuacja jest tak poważna, że koncern zawiesił rozmowy z Cerberus Capital Management (obecnie Chryslerem zainteresował się Hyundai; negocjacje chce wznowić także Renault), planuje zwolnić około 5 tys. pracowników i woła o pomoc do rządu. W rozpaczliwej sytuacji są także Ford i Chrysler. Aby uciec przed bankructwem, szefowie tych trzech firm proszą o udzielenie pożyczki federalnej w wysokości 50 mld dol. W wypadku nieuzyskania pomocy, amerykańskiemu rynkowi samochodowemu grozi krach. Wraz z wielkimi koncernami upadną firmy zajmujące się dostawą podzespołów oraz surowców do ich produkcji. To pociągnie za sobą utratę miejsc pracy dla milionów osób.
  
 
Akcyza idzie w górę

Drogie auta będą jeszcze droższe.

Polski rząd planuje zwiększyć akcyzę od nowych oraz używanych
samochodów z silnikami o pojemności ponad 2 l sprowadzonych z zagranicy z prawie 14 do niemalże 19%. Oczywiście najbardziej ucierpią na tym kupujący. Ale nie tylko. Jak podaje Samar, podwyżkę mogą odczuć także zakłady Toyoty w Wałbrzychu, w których produkowany jest właśnie diesel 2,2 l. Wzrost akcyzy może spowodować spadek zainteresowania samochodami z silnikami o pojemności większej niż 2 l, co zmniejszy zapotrzebowanie na ich produkcję. W salonach 5-procentowa podwyżka będzie oznaczać o kilka tysięcy wyższe ceny. Dla przykładu: Toyota RAV4 w wersji Premium z dieslem o pojemności 2,2 l, kosztująca obecnie 100,5 tys. zł, podrożeje prawie o 4,5 tys. zł.
  
 
Rząd dopłaci do nowych samochodów

Samochód prosto z fabryki czy z drugiej ręki? W podjęciu decyzji może pomóc ci rząd. Wicepremier Waldemar Pawlak zapowiedział, że rząd chce dopłacać do nowych aut. Z takiej możliwości korzystają już Niemcy. Ktoś, kto kupi za Odrą nowe auto, a stare odda na złom, otrzyma 2,5 tys. euro dopłaty.

"Polski rząd chciałby stosunkowo szybko wdrożyć dopłaty ekologiczne do zakupu nowych samochodów - mówi niemieckiej "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak . Nie powiedział jednak, czy władze dopłacą nam, tak jak w Niemczech aż 2,5 tysiąca euro do nowego auta.

Podkreślił, że jej celem, prócz stymulowania popytu, jest ochrona środowiska. Czyli dopłaty, tak jak na Zachodzie będą tylko do małych, ekologicznych aut Nie znamy jednak terminu wprowadzenia dopłat. "Musimy najpierw stworzyć ramy ustawowe, ale chcielibyśmy wdrożyć to stosunkowo szybko" - powiedział Pawlak.

Podobny program w Niemczech okazał się sukcesem. Sprzedaż szybko zaczęła rosnąć, a rząd musiał ostatnio zwiększyć pulę pieniędzy przeznaczoną na dopłaty.

Pawlak nie wykluczył też, że polski rząd udzieli pomocy branży motoryzacyjnej w Polsce, w tym fabryce Opla w Gliwicach. "Istnieją programy rządowe, dzięki którym chcemy zapewnić zatrudnienie. Można sobie wyobrazić przejściowe współfinansowanie kosztów pracy, jeśli nie będzie zamówień. Planujemy również stymulowanie popytu na samochody" - poinformował wicepremier.
  
 
Kolejna opłata w cenie paliwa?

Możliwe, że w przyszłym roku w cenę paliwa wejdzie nowy podatek. Ministerstwo Gospodarki chciałoby w ten sposób stworzyć i utrzymywać system interwencyjnych zapasów paliwa, niezbędnych dla bezpieczeństwa energetycznego Polski - informuje "Gazeta Prawna".

Tzw. opłata zapasowa, obok akcyzy, opłaty paliwowej i VAT obciążyłaby cenę detaliczną paliwa. Podobne rozwiązanie jest stosowane w Niemczech. Do każdego litra paliwa płaci sie tam 0,005 euro. Jeśli w Polsce miałyby obowiązywać opłaty na podobnym poziomie, do każdego litra musielibyśmy dopłacać ponad 2 grosze.

Według analityków rynku paliw, gdyby model niemiecki został wprowadzony, ceny na stacjach benzynowych wcale nie musiałyby skoczyć. Już dziś bowiem tankując płacimy za tworzenie zapasów paliw. Koszt tworzenia rezerw jest ukryty w marży, jaką koncerny naftowe nakładają na benzyny, oleje napędowe i autogaz. Wysokość marży jest określana uznaniowo.
  
 
powrót do tematu?

KRAJ: Rząd chce wprowadzić kolejny podatek

Tym razem paliwowy.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, resort gospodarki rozważa wprowadzenie nowego podatku – od każdego sprzedanego w Polsce litra paliwa

Podatek byłby przeznaczony na pokrycie kosztów utrzymania rezerw paliw. Orlen, Lotos oraz importerzy, którzy odpowiadają za zapasy paliw w Polsce, skarżą się, że koszty te są wysokie. Wszystko kosztuje – okazuje się, że przechowywanie zapasów paliw też.

Poza tym, zgodnie z unijnymi przepisami, za zapasy paliw powinien dbać niezależny podmiot. Ministerstwo Gospodarki wytypowało Agencję Rezerw Materiałowych. Ale aby przejąć rezerwy, agencja potrzebuje pieniędzy – być może zdobędzie je od państwa.

Rząd proponuje więc wprowadzić następny podatek paliwowy – 4 gr na litrze. Zakłada, że aby pieniędzy starczyło na wykup rezerw przez agencję, będziemy musieli płacić ten podatek przez kolejnych 10 lat.

Ministerstwo Gospodarki szacuje, że już dziś w cenie litra benzyny zawarte jest 6,5 gr kosztów związanych z rezerwami paliwa. Być może wkrótce będzie to ponad 10 gr.
  
 
Klienci zapłacą za straty


W pierwszym kwartale towarzystwa straciły na ubezpieczeniach komunikacyjnych 230 mln zł. Aby polepszyć wyniki, po cichu podwyższają ceny polis – wynika z ankiety „Rz”

Z ankiety przeprowadzonej przez nas wśród 11 największych ubezpieczycieli sprzedających polisy komunikacyjne wynika, że przynajmniej ośmiu z nich podnosiło w I półroczu ceny tych produktów. Zwykle o 5 – 8 proc. w porównaniu z końcem 2009 r. To oznaczałoby, że średnia cena ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu (OC – takich polis jest w Polsce ok. 17,5 mln, w tym 15,7 mln mają osoby fizyczne) wzrosła z 400 zł na koniec ub.r. do 420 – 432 zł.

Towarzystwa nie chciały nam odpowiedzieć wprost, czy także w II półroczu zamierzają podwyższać ceny polis komunikacyjnych. – Na bieżąco monitorujemy ryzyko ubezpieczeniowe w różnych segmentach klientów w poszczególnych regionach Polski. Badamy również we współpracy z Ubezpieczeniowym Funduszem Gwarancyjnym kryteria dotyczące bezpośrednio klienta, czyli doświadczenie w kierowaniu pojazdem i jego historię szkodową – mówi Bartosz Olszycki, dyrektor biura rozwoju ubezpieczeń komunikacyjnych w Warcie.

– W najbliższym czasie zamierzamy wdrożyć nowe taryfy ubezpieczeń komunikacyjnych, które jednak nie zmienią ogólnego poziomu cen, a jedynie zróżnicują stawki dla poszczególnych segmentów klientów

– dodaje Grzegorz Kulik, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Komunikacyjnych Generali.

Nie unikniemy podwyżek

Jednak wszystko wskazuje na to, że to nie koniec podwyżek.

Z naszej ankiety wynika, że większość towarzystw, które podniosły ceny, zrobiła to w II kw., znając już wyniki pierwszego. W I kw. – według danych Polskiej Izby Ubezpieczeń – na oferowaniu OC towarzystwa majątkowe straciły 91,4 mln zł. Do autocasco musiały dołożyć 137,5 mln zł, więcej niż w całym 2009 r. Tymczasem w II kw. przyszła powódź, która szczególnie uderzy w głównych graczy rynku autocasco, czyli PZU, Ergo Hestię i Wartę.

Dwukrotnie stawki OC podwyższało Polskie Towarzystwo Ubezpieczeń (średnio o 8 proc.) i InterRisk należące do austriackiej Vienna Insurance Group (raz dla autocasco). HDI-Asekuracja podała, że podniosła cenę OC o 5,5 proc., a AC o 6,1 proc. Do podwyżki stawek ubezpieczenia obowiązkowego o wskaźnik inflacji dla całego portfela klientów przyznało się Generali. Więcej za tego rodzaju produkty muszą w porównaniu z 2009 r. płacić także klienci towarzystw z grupy Ergo Hestia (STU Ergo Hestia i Mojego Towarzystwa Ubezpieczeń). Warta podnosiła ceny dla klientów powodujących najwięcej szkód.

Do zmian taryf, które niekoniecznie oznaczają podwyżkę w skali całego portfela, przyznały się towarzystwa Uniqa oraz Aviva i Link4 (dwa ostatnie sprzedają polisy OC i AC przez telefon i Internet). Dokonaniu jakichkolwiek podwyżek zaprzeczył PZU.

Bo trzeba poprawić wyniki

Czym towarzystwa tłumaczą podwyżki? Wszystkie wskazują na konieczność poprawy rentowności portfela polis komunikacyjnych. W 2009 r. na ich oferowaniu straciły ponad 1 mld zł.

Towarzystwa traciły na OC i AC z różnych powodów.

– W 2009 r. mieliśmy inflację, więc wzrosły koszty napraw pojazdów i likwidacji szkód – wskazuje Roman Lesiak, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Komunikacyjnych w towarzystwie HDI-Asekuracja.

Zarówno Lesiak, jak i Grzegorz Kulik z Generali zwracają uwagę, że ich firmy do podniesienia cen zmusiły także rosnące odszkodowania za szkody osobowe. Wartość odszkodowań w 2009 r. w przypadku towarzystw majątkowych wyniosła 12,4 mld zł i była o 17,2 proc. większa niż w 2008 r.

Na wzrost odszkodowań wpływ ma m.in. nowelizacja kodeksu cywilnego, która weszła w życie w sierpniu 2008 r. Dzięki niej najbliżsi członkowie rodziny osób zmarłych w wyniku wypadków mają prawo do uzyskania zadośćuczynienia za cierpienie. Niestety, nie jest znana przybliżona wartość odszkodowań wypłaconych z tego tytułu w 2009 r.

W dodatku w I kw., głównie przez srogą zimę, wynik finansowy netto ubezpieczycieli był na ponad 30 mln zł pod kreską. Rok temu mieli 455 mln zł zysku. To właśnie przez szkody zimowe stracili na oferowaniu AC więcej niż w całym 2009 r.

(86,3 mln zł). Jeszcze w 2008 r. ten segment ubezpieczeń przynosił towarzystwom pokaźne zyski (440 mln zł).



rp.pl


[ wiadomość edytowana przez: Talus dnia 2010-06-21 09:32:29 ]