Prawo / Przepisy - Strona 5

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Cytat:
2008-10-24 19:20:50, Suchy pisze:
Marcin przesadzasz troszkę



Mam pytanie, jakie jest zagrożenie życia parkującego w miejscu dla inwalidy, a jakie wyprzedzanie na trzeciego na dwupasmówce?
Ale ok, widać jestem inaczej nauczony i mam trochę inne podejście do sprawy

p.s. zawalidroga też jest niestety uczestnikiem ruchu i chcąc go wyminąć trzeba to zrobić w sposób bezpieczny, nie narażając pozostałych użytkowników drogi
  
 
zawalidroge to powinni "zdjac" za blokowanie ruchu

Ostatnio odnosze wrazenie ze nasi drogowcy znalezli jednak sposob na uplynnienie ruchu. Polega on na postawieniu kilku nowych fotoradarow i dobudowaniu sygnalizacji swietlnej na skrzyżowaniach.. Wzorcowym przykładem wdrożenia tej ideii w zycie jest, np. Pszczyna
  
 
Cytat:
2008-10-25 18:01:15, Pigletto pisze:
zawalidroge to powinni "zdjac" za blokowanie ruchu Ostatnio odnosze wrazenie ze nasi drogowcy znalezli jednak sposob na uplynnienie ruchu. Polega on na postawieniu kilku nowych fotoradarow i dobudowaniu sygnalizacji swietlnej na skrzyżowaniach.. Wzorcowym przykładem wdrożenia tej ideii w zycie jest, np. Pszczyna



oraz zdjęciu gdzie się tylko da zielonych strzałek
  
 
Cytat:
2008-10-25 19:30:28, mazur pisze:
oraz zdjęciu gdzie się tylko da zielonych strzałek



i nie można zapomnieć o wysepkach na wszystkich nowo remontowanych drogach


[ wiadomość edytowana przez: Talus dnia 2008-10-25 21:35:13 ]
  
 
Cytat:
2008-10-25 21:35:01, Talus pisze:
i nie można zapomnieć o wysepkach na wszystkich nowo remontowanych drogach [ wiadomość edytowana przez: Talus dnia 2008-10-25 21:35:13 ]


O wlasnie. Wysepki skutecznie eliminują problem wyprzedzania na trzeciego...
  
 
Cytat:
2008-10-25 23:33:55, Pigletto pisze:
O wlasnie. Wysepki skutecznie eliminują problem wyprzedzania na trzeciego...



moj problem niedawno by sie rozwiazał,
ponieważ powszechnie wiadomo jest logiczna kolejnością jest najpierw wybudowanie wysepki...
a potem dopiero jej oznakowanie, co znacznie ułatwia jazdę w nocy
  
 
Również wzorcowym sposobem upłynnienia ruchu i zapobiegania korkom w czasie budowy jest obecnie w. Murckowska w Katowicach.

Szczerze polecam. Można sobie gazetę przeczytać, zjeść, wypić, pograć w pasjansa...

pzdr
  
 
Cytat:
2008-10-26 09:11:03, marcinm pisze:
Również wzorcowym sposobem upłynnienia ruchu i zapobiegania korkom w czasie budowy jest obecnie w. Murckowska w Katowicach. Szczerze polecam. Można sobie gazetę przeczytać, zjeść, wypić, pograć w pasjansa... pzdr


W moim kierunku na szczęście da się to w miarę dobrze przejechać choć potem korki są często na Giszowcu.
"Autostrada" zwykle korkuje się przez różnego rodzaju domorosłych "upłynniaczy" ruchu którzy upłynniają go blokując pasy, żeby ich przypadkiem ktoś nie wyprzedził... ale to typowe zachowanie przy wszystkich zwężeniach...
  
 
Niedzielni kierowcy nie chcą jeździć na światłach

Dlaczego?

Sześciu na dziesięciu Polaków uznaje konieczność jazdy samochodem z włączonymi światłami mijania przez cały rok. Przeciwko jest 35 procent kierowców.

Z badania przeprowadzonego przez TNS OBOP wynika, że częściej zwolennikami całorocznego używania świateł są kierowcy jeżdżący autem codziennie lub prawie codziennie (64%), a także osoby, które w ogóle nie prowadzą samochodu (65%).

Najmniej przekonani do takiego rozwiązania są z kolei kierowcy zasiadający za kółkiem relatywnie rzadziej (kilka razy w miesiącu). W tej grupie niespełna połowa (49%) uznaje konieczność jeżdżenia na światłach przez cały rok.

Ponad dwie trzecie ankietowanych jest zdania, że używanie świateł przez cały rok zwiększa bezpieczeństwo pieszych. Przeciwnego zdania jest co czwarty badany.

Wyniki badania potwierdzają pozytywne nastawienie Polaków do obowiązku jazdy samochodem z włączonymi światłami w ciągu dnia przez cały rok. Polacy w większości są przekonani o tym, że włączanie świateł mijania jest konieczne, gdyż ma znaczenie dla poprawy bezpieczeństwa na polskich drogach - komentuje wyniki badania Magdalena Sawińska z TNS OBOP.

Zgodnie z najnowszą unikną dyrektywą, od 16 października 2009 roku wszystkie nowe samochody osobowe sprzedawane w Unii Europejskiej będą standardowo wyposażane w światła do jazdy dziennej. Ich używanie w ciągu dnia, w porównaniu do zwykłych świateł mijania, zmniejsza zużycie energii, a co za tym idzie, także zużycie paliwa.
  
 
Nowy taryfikator mandatów jeszcze w listopadzie

Premier podpisał nowy taryfikator mandatów. Przepisy mają zacząć obowiązywać jeszcze przed końcem listopada. Rozporządzenie podwyższa niektóre mandaty dla kierowców, a obniża dla pieszych.

Mandaty teraz wyniosą:

300 do 500 złotych - za przejechanie skrzyżowania na czerwonym świetle.

500 złotych - bez możliwości zmniejszenia, będzie wynosił mandat za parkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych.

100 złotych - takim mandatem karane będzie niezachowanie pięciometrowego odstępu między pojazdami, podczas zatrzymania w tunelu (na przykład w korku). To nowy mandat.

200 złotych - jada bez świateł w tunelu, niezależnie od pory dnia.

100 złotych - za jeżdżenie, na przykład rowerem (pojazdem innym niż silnikowy), po chodniku i po przejściach dla pieszych.

100 złotych - to kara dla pieszych za przechodzenie na czerwonym świetle. Dotychczas wynosiła 250 złotych. Jak tłumaczyli policjanci piesi odmawiali przyjmowania tak wysokich mandatów. Sprawy trafiały do sądów grodzkich, które zmniejszały karę do 100 złotych. W rezultacie policjanci często rezygnowali z karania pieszych mandatem i kończyło się na upomnieniach.
  
 
Luksusowe auta będą nielegalne?

W Szwajcarii.

Po drogach Szwajcarii porusza się wiele luksusowych, sportowych i terenowych aut, jak przystało na jeden z najbogatszych krajów świata. Wkrótce rejestracja takiego paliwożernego symbolu statusu może tam zostać zakazana - donosi w piątek agencja dpa.

Młodzieżówka Zielonej Partii Szwajcarii wystąpiła z inicjatywą zorganizowania referendum w sprawie całkowitego zakazu rejestracji aut emitujących zbyt dużo gazów cieplarnianych. Pod wnioskiem tym podpisało się 124 tysiące osób.

- Liczymy, że nasza propozycja, aby nie dopuszczać do ruchu drogowego w Szwajcarii szczególnie szkodliwych dla środowiska nowych aut, zostanie przyjęta - powiedziała Marion Girod z komitetu "Inicjatywa na rzecz aut przyjaznych człowiekowi".

Inicjatywa obywatelska zrodziła się we wrześniu, a projekt ustawy z odpowiednią liczbą podpisów został już przesłany do rządu w Bernie. Pod głosowanie może zostać poddany najwcześniej za dwa, trzy lata.

Gdyby szwajcarskie społeczeństwo przyjęło w referendum ustawę, zakazem rejestracji zostałyby objęte wszystkie auta emitujące więcej niż 250g dwutlenku węgla na kilometr, lub ważące ponad 2,2 tony. Szacuje się, że dotyczy to około 13% modeli samochodów.
  
 
Do więzienia za korzystanie z GPS?

Już wkrótce wszyscy kierowcy, którzy posiadają w swoich samochodach nawigację GPS będą musieli posiadać przy sobie certyfikat potwierdzający jej legalność. Komenda Główna Policji już zapowiedziała wzmożone kontrole na drogach. Dla przypomnienia warto dodać, że za posługiwanie się piracką kopią automapy w samochodzie grozi do pięciu lat więzienia.

Funkcjonariusze policji już od dłuższego czasu przechodzą regularne szkolenia z zakresu ochrony praw autorskich - informuje Komenda Główna Policji. Kontrola legalności GPS będzie przeprowadzana na drogach w całym kraju. W akcji poza policją uczestniczy służba celna i inspektorat transportu drogowego.

"Kierowcy muszą brać pod uwagę, że podczas rutynowej kontroli może być także zakwestionowana legalność oprogramowania GPS. Sprzęt zostaje wówczas odebrany kierowcy za pokwitowaniem, zabezpieczony i poddany ocenie biegłych. Wybierając się w podróż, radzę zabrać ze sobą dokumentacje sprzedaży programu wraz z certyfikatem" - mówi Joanna Kącka, podinspektor z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

Kierowcy coraz chętniej korzystają z nawigacji GPS - niestety nie wszyscy wybierają do tego legalne oprogramowanie. Jak przewidują prawnicy, sprawy o korzystanie z "piratów" wkrótce wzrosną.

"Obawiać się mogą jedynie kierowcy, którzy posiadają automapy nielegalnie ściągnięte z Internetu. Przecież zabranie do samochodu karteczki z potwierdzeniem oryginalności produktu nie stanowi większego problemu, więc uczciwi kierowcy nie mają się czego obawiać" - mówi prawnik Adam Jaskóła.

Jak dodaje Jaskóła, operacja policji nie jest skierowana przeciwko kierowcom. Głównym celem są osoby handlujące automapami bez licencji producenta. Na terenie Łodzi z tego powodu już zatrzymano dwie osoby.
  
 
Stare auta wjadą bez badań technicznych

Rząd chce znieść ostatnią barierę ograniczającą import używanych samochodów do Polski. Ministerstwo Infrastruktury zaproponowało, by do zarejestrowania auta sprowadzonego z Zachodu nie było potrzebne badanie techniczne, jeżeli jest ono ważne w innych krajach Unii. Pomysł nie podoba się PSL, koalicjantowi PO. W parlamencie zapowiada się ostre starcie - pisze "Wall Street Journal".

"Szykujemy się na sejmową batalię w tej sprawie" - zapowiada "WSJ Polska" Janusz Piechociński z PSL, wiceprzewodniczący sejmowej komisji infrastruktury. Zmiany w prawie o ruchu drogowym znoszące wymóg badań przy pierwszej rejestracji używanych aut z importu rząd zatwierdził w grudniu 2008 r., a posłowie mogą się nimi zająć w przyszłym tygodniu.

Piechocińskiemu pomysł się nie podoba, bo jak twierdzi, zrezygnowanie z tej regulacji grozi obniżeniem bezpieczeństwa na polskich drogach oraz zwiększeniem emisji CO2. Rzeczywiście, do Polski sprowadzanych jest coraz więcej starych samochodów. Według ostatnich danych Ministerstwa Finansów w 2008 r. import przekroczył 1,1 mln sztuk, z tego 44,3 proc. stanowiły samochody ponaddziesięcioletnie. Tylko 11,7 proc. to auta w miarę nowe, których wiek nie przekracza czterech lat.

"Trudno zaakceptować propozycję resortu infrastruktury, która powoduje, że stracimy tak naprawdę ostatni instrument regulujący import używanych samochodów do Polski" - tłumaczy Piechociński.

Nasz kraj otworzył granice dla używanych samochodów wraz z wejściem do Unii Europejskiej. Przyczyniło się to do drastycznego spadku sprzedaży nowych samochodów, a co za tym idzie, wyraźnego obniżenia rentowności firm, które się tym zajmują. Nic dziwnego, że na decyzji o rezygnacji z badań technicznych w Polsce branża motoryzacyjna nie pozostawia suchej nitki.

Jednak Mikołaj Karpiński, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury, tłumaczy, że nie ma innego wyjścia, gdyż 5 czerwca 2008 r. Europejski Trybunał Sprawiedliwości zakwestionował obowiązujący w Polsce wymóg poddania pierwszemu badaniu technicznemu każdego pojazdu sprowadzonego do Polski przed jego pierwszą rejestracją.

Jak twierdzi Karpiński, obecny projekt zmian w prawie jest wynikiem konsultacji z Brukselą w sprawie sposobu wykonania wyroku. Przedstawiciele firm motoryzacyjnych twierdzą, że problem można było rozwiązać inaczej.

"Trybunał orzekł, że nasze obecne badania nie powinny mieć zastosowania do pojazdów pochodzących z importu, ale nie powiedział, że z takich badań musimy całkowicie zrezygnować" - twierdzi Jakub Faryś, szef Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Podkreśla, że ETS zakwestionował wyłącznie cenę i zakres badań technicznych, ale nie podważył ich sensu. "A skoro tak, to z powodzeniem można wprowadzić np. badanie, którego celem będzie potwierdzenie zgodności stanu technicznego auta sprowadzonego z wymogami polskiego prawa w tym zakresie. Oczywiście w mniejszym niż do tej pory zakresie i niższą ceną" - mówi Faryś.

Eksperci szacują, że problemy z przejściem przez badania techniczne ma 10-15 proc. aut sprowadzonych z zagranicy.



[ wiadomość edytowana przez: Talus dnia 2009-01-13 18:24:16 ]
  
 


Nie wymigasz się od mandatów
09.10.2008

Koniec z uchylaniem się od płacenia mandatów. W przyszłym roku w Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego zacznie działać specjalne biuro egzekucji finansowej. Obecnie w Polsce ściągalność mandatów jest na poziomie 60 proc. Ma być przynajmniej 95-proc.

Polacy, by poradzić sobie z piratami drogowymi, którzy nie płacą kar, sięgnęli po holenderskie rozwiązania. Tam sytuacja była o wiele gorsza niż u nas. Mandaty płaciło zaledwie 30 proc. ukaranych. Po wprowadzeniu systemu, który będzie obowiązywał też w Polsce, zaledwie 5 proc. ukaranych udaje się uniknąć nieprzyjemnej wpłaty.

System holenderski opiera się na dwóch filarach. Pierwszy - nieuchronność kary. Drugi - zachęty do jak najszybszego płacenia i kary dla ociągających się - wyjaśnia Andrzej Przemyski, zastępca dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego w MSWiA.

W przyszłym roku ucierpią portfele piratów drogowych. Nasi policjanci w Holandii uczyli się skuteczności Przemyski wraz z funkcjonariuszami policji i GiTD był w Holandii, by zapoznać się z działaniem systemu egzekucji finansowej. Teraz pracuje nad jego wdrożeniem w Polsce.

Znane są już jego założenia. Przy GiTD powstanie specjalne biuro, do którego będą spływać dane z fotoradarów i od policji z całego kraju. System będzie działał automatycznie. Tuż po tym, jak fotoradar zrobi zdjęcie kierowcy, który przekroczył dozwoloną prędkość, specjalny program komputerowy odczyta rejestrację samochodu, znajdzie ją w CEPIK-u, czyli bazie zarejestrowanych aut, wypisze i wyśle mandat do właściciela pojazdu.

Jeśli ukarany zapłaci od razu, zostanie mu darowane 20 proc. z nałożonej na niego kwoty. - To bonifikata za to, że państwo nie będzie musiało ponieść dodatkowych kosztów związanych ze ściąganiem mandatu - wyjaśnia Przemyski.

Jeżeli posiadacz samochodu będzie zwlekał z zapłatą, kwota wzrośnie o 25 proc. Gdy to nie pomoże, system dołoży mu kolejne 25 proc. Przy braku reakcji, po około miesiącu od nałożenia kary, do akcji wkroczy egzekucja. Komornik wejdzie na konto bankowe, zajmie część zarobku albo ściągnie należność z podatku.

Obecnie ściąganie mandatu może trwać nawet do dwóch lat. Potem następuje przedawnienie i kary nie można już ściągnąć. Resort spraw wewnętrznych i administracji liczy na wzrost wpływów z mandatów. - Podejrzewamy, że będziemy łapać 10 razy więcej piratów drogowych. Każdy z nich powinien zostać ukarany - mówi Przemyski.

W ciągu roku państwo mogłoby więc wystawiać mandaty na ponad 5 mld zł! Według analizy Money.pl w 2007 r. było to 550 mln zł. Udało się wyegzekwować jedynie 346 mln zł.

- Zależy nam na działaniu prewencyjnym. Wzrost wpływów do Skarbu Państwa to skutek uboczny - twierdzi Zalewski.

Polscy urzędnicy, by jeszcze bardziej usprawnić system, powinni brać przykład z Niemiec.

- Mieszkałem i pracowałem w Niemczech. Gdy fotoradar złapał mnie kiedyś na przekroczeniu prędkości, już następnego dnia mandat ściągnięto z konta, nawet nie słuchając moich tłumaczeń - opowiada Michał Trusz. Jego przypadek nie był wyjątkiem, tak traktuje się tam każdego obywatela.

Polscy policjanci będą bezwzględni nie tylko dla rodzimych kierowców, ale wezmą się także za zagranicznych. - Najczęściej kierowca z innego kraju tłumaczy się, że nie ma przy sobie pieniędzy. Chcemy więc wprowadzić do radiowozów czytniki kart bankomatowych - mówi insp. Jacek Zalewski, dyrektor biura ruchu drogowego Komendy Głównej Policji.
  
 
Immunitet poselski nie uchroni już przed karą za przekroczenie prędkości

Kierowcy zostaną szybciej zidentyfikowani i ukarani za przekroczenie dozwolonej prędkości. Przekroczenie dozwolonej prędkości w mieście o 10 km/h ma kosztować 200 zł. Na autostradach i drogach ekspresowych będzie można jednak jeździć szybciej.

Zostanie utworzony automatyczny system nadzoru nad ruchem drogowym. W jego skład wejdzie sieć kilkuset nowoczesnych fotoradarów, które będą natychmiast przesyłać zarejestrowane wykroczenia do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Takie zmiany przewiduje poselski projekt nowelizacji ustawy – Prawo o ruchu drogowym. Wczoraj sejmowa komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych przyjęła sprawozdanie podkomisji nadzwyczajnej do tego projektu.

Ukarze automat

Zdjęcia z fotoradarów, które za pomocą nowoczesnych technologii transmisji danych trafią do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, które będzie funkcjonować przy Głównym Inspektoracie Transportu Drogowego. Tam zostaną one szybko przetworzone. Przy wykorzystaniu komputerów będzie możliwa szybka identyfikacji właściciela pojazdu, którym popełniono wykroczenie. Niemal po chwili operatorzy Centrum wyślą właścicielowi auta wezwanie do uiszczenia mandatu lub wskazania sprawcy wykroczenia.

Taka automatyzacja systemu, jak i powierzenie kontroli nad nim GITD ma odciążyć policję i usprawnić nakładanie mandatów za wykroczenia drogowe. Tym bardziej, że policja będzie zwolniona ze ścigania kierowców za przekroczenie prędkości. Wykroczenia zarejestrowane przez policję także trafią do Centrum, które zajmie się postępowaniem zmierzającym do ukarania kierowcy.

- Każde zarejestrowane przekroczenie prędkości zostanie skierowane do centrum. Policja zostanie w pewnym sensie odciążona, ale będzie zajmowała się mandatami za inne wykroczenia na drodze – mówi Adam Jasiński, komisarz z Komendy Głównej Policji.

Kary pieniężne za przekroczenie prędkości będą nakładane w drodze decyzji administracyjnej, a nie mandatu karnego. Dlatego wezwanie do uiszczenia kary będą mogli wysłać pracownicy Centrum.

Dr Ryszard Stefański z Wyższej Szkoły Handlu i Prawa zastanawia się czy można aż tak łatwo wprowadzać kary administracyjne.

- Jeżeli doszło do popełnienia wykroczenia, to nie widzę podstaw, aby karę nakładał organ niesądowy – mówi Ryszard Stefański.

- Dzięki temu, że będzie to postępowanie administracyjne to zapewniona zostanie równość wszystkich wobec prawa. Osoby, które są chronione różnymi immunitetami na pewno nie unikną kary – tłumaczy inspektor Jacek Zalewski, dyrektor Biura Ruchu Drogowego w KGP.


Nieuchronność kary

Właściciel pojazdu będzie mógł od razu zapłacić karę. Zostanie także poinformowany o możliwości wskazania osoby kierującej w danym momencie pojazdem. Jednak jeżeli w ciągu 14 dni nie zapłaci kary lub nie wskaże sprawcy wykroczenia, to wówczas wysokość mandatu zostanie podwojona. Projekt przewiduje, że jeżeli w drodze powstępowania administracyjnego nie zostanie ustalona tożsamość kierowcy, to wówczas karze ma podlegać osoba wskazana w dowodzie rejestracyjnym.

Jeśli proponowane rozwiązania wejdą w życie, to zmniejszą temperament piratów drogowych, twierdzą eksperci. W sytuacji, gdy kierowca w ciągu pół roku pięć razy przekroczy prędkość, to za każde następne wykroczenie zapłaci podwójną stawkę. Takie podwyższone sankcje będą obowiązywały przez rok. Rozwiązanie to będzie funkcjonować nawet wtedy, gdy kierowca w ciągu jednego półrocza przekroczy dozwoloną prędkość mniej niż pięć razy, a suma kar w tym okresie przekroczy 2,5 tys. zł. Oto nie będzie trudno, gdyż za przekroczenie prędkości maksymalnie będzie można zapłacić 700 zł, a nie 500 zł, jak to jest w tej chwili.

Szybkość kosztuje

Projekt, po pewnych modyfikacjach wprowadzonych przez podkomisję, przewiduje, że w obszarze zabudowanym kierowca, który przekroczy dozwoloną prędkość o 10 km/h do 20 km/h, zapłaci 200 zł. Wcześniej posłowie chcieli, aby taki mandat groził już od przekroczenia prędkości o zaledwie 5 km/h. Jednak jeżeli w takim miejscu kierowca będzie jechał o ponad 50 km/h szybciej niż pozwalają znaki, to zapłaci 700 zł.

- Obecnie zaproponowane wysokości kar są bardziej rozsądne niż proponowane początkowo. Jednak sztywne stawki nie zawsze się sprawdzają. Są bowiem miejsca i sytuacje, w których nawet znaczne przekroczenie prędkości nie jest tak niebezpieczne, jak w innych miejscach, gdzie nawet nieznacznie szybsza jazda może spowodować tragedię – ocenia dr Ryszard Stefański. Podkreśla, że wprowadzenie nowych stawek mandatów i całego systemu będzie miało sens wtedy, gdy zostaną zweryfikowane wszystkie znaki ograniczające prędkość.

- Są bowiem znaki, które w wielu miejscach niepotrzebnie ograniczają prędkość w radykalny sposób. Nie zawsze służy to tak naprawdę bezpieczeństwu – podsumowuje Ryszard Stefański.

Poza obszarem zabudowanym przekroczenie dozwolonej prędkości o 10 km/h do 20 km/h będzie kosztowało 150 zł (50 zł mniej niż w pierwotnej wersji projektu). Przy jeździe szybszej o ponad 50 km/h od dopuszczalnej prędkości kara wyniesie już 600 zł.

Najniższe mandaty będą na drogach ekspresowych i autostradach. 100 zł wyniesie kara za przekroczenie prędkości o 10 km/h do 20 km/h i 500 zł za jazdę z prędkością ponad 50 km/h od tej wskazanej w przepisach.

W praktyce może okazać się, że za minimalne przekroczenie prędkości kierowcy nie poniosą kary.

- Co do zasady wszelkie wątpliwości tłumaczy się na korzyść sprawcy wykroczenia. Tymczasem urządzenia techniczne, jak fotoradary mogą się mylić w pomiarach o cztery kilometry na godzinę zarówno w jedną, jak i drugą stronę. Dlatego potrzebna jest pewna tolerancja – mówi komisarz Adam Jasiński.

Szybciej na autostradzie

Podczas prac w podkomisji sejmowej wprowadzono propozycję, aby zwiększyć dozwoloną prędkość na autostradach i dwujezdniowych drogach ekspresowych. Zgodnie z nowym projektem na autostradzie będzie można podróżować z prędkością 140 km/h, czyli 10 km/h szybciej niż obecnie. Na dwujezdniowych drogach ekspresowych kierowcy będą mogli rozpędzić swoje auta do 120 km/h (obecnie do 110 km/h). Jednak na pozostałych trasach dozwolone prędkości pozostaną bez zmian.








[ wiadomość edytowana przez: Talus dnia 2009-01-21 08:58:33 ]
  
 
Kierowca straci prawo jazdy, dopiero gdy uzbiera 48 punktów

Kierowcy, którzy łamią przepisy ruchu drogowego i zdobędą 24 punkty karne, nie stracą prawa jazdy. Zostaną oni skierowani na kurs reedukacyjny. Jednak jeżeli w ciągu kolejnych pięciu lat ponownie zdobędą 24 punkty karne, to wówczas zostaną pozbawieni uprawnienia do kierowania pojazdami. Takie zmiany przewiduje projekt ustawy o kierujących pojazdami, nad którym prace zakończyło już Ministerstwo Infrastruktury. Propozycjami nowych przepisów wkrótce zajmie się rząd.

- Propozycja, by kierowcę, który uzyska 24 punkty karne, najpierw wysłać na kurs, jest dobra. Jednak okres na ponowne uzyskanie takiej liczby punktów jest zbyt długi - mówi dr Ryszard Stefański z Wyższej Szkoły Handlu i Prawa. Jego zdaniem w ciągu pięciu lat wielu kierowców ponownie zdobędzie 24 punkty karne.
Młodzi pod nadzorem

W przypadku młodych kierowców takich ulg już nie będzie. Jeżeli w ciągu dwóch pierwszych lat od zdobycia prawa jazdy popełnią dwa wykroczenia, to zostaną skierowani na kurs reedukacyjny i badania psychologiczne. Przy trzecim wykroczeniu stracą dopiero co zdobyte prawo jazdy. Ponadto mają oni w tym czasie jeździć pojazdem, który będzie oznaczony z tyłu białą nalepką z zielonym liściem.

- Takie rozwiązania są dla ludzi rozsądnych. Wiadomo, że znajdą się osoby, które będą nagminnie łamać przepisy nawet zaraz po zrobieniu prawa jazdy. Wszystkich nie damy rady sprawdzić. Jednak osoby, które poważnie podejdą do sprawy, z pewnością będą uważały na to, jak jeżdżą w okresie próbnym - mówi Mariusz Wasiak, komisarz z Komendy Głównej Policji.

Doktor Ryszard Stefański uważa, że okres próbny dla młodych kierowców w praktyce może się nie sprawdzić.

- Wystarczy, że taki kierowca po uzyskaniu prawa jazdy będzie jeździł bardzo rzadko lub wcale i potem będzie już traktowany jak doświadczony kierowca. Tymczasem jego umiejętności będą niemal takie same jak w chwilę po ukończeniu kursu - mówi Ryszard Stefański.

Ministerstwo wycofało się z pomysłu, aby młodzi kierowcy w mieście poruszali się z maksymalną prędkością do 50 km/h, a poza obszarem zabudowanym 80 km/h nawet wtedy, gdy przepisy pozwalają na szybszą jazdę.

Na kurs nie będą mogły pójść także osoby, które dopiero co ukończyły 16 rok życia. Według pierwszych propozycji resortu infrastruktury po zdaniu egzaminu wewnętrznego mieli oni uzyskiwać prawo do jazdy samochodem z opiekunem przez rok lub dwa. Potem dopiero mieli przystępować do egzaminu państwowego.

- Propozycje te były kontrowersyjne i dlatego z nich zrezygnowano. Ciężko byłoby zagwarantować bezpieczeństwo podczas jazdy z opiekunem, który nie ma uprawnień instruktorskich - mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury.

Mocny motor nie dla każdego

Projekt ustawy zakłada, że prawo jazdy kategorii A (motocykl) będzie można uzyskać dopiero w wieku 24 lat. Pewne odstępstwo od tej zasady ma dotyczyć 20-latków, którzy wcześniej przez minimum dwa lata mieli kategorię A2. Ta nowa kategoria uprawnia do prowadzenia motocykli o mocy 35 kW, czyli około 46 koni mechanicznych. Będzie można uzyskać ją po ukończeniu 18 lat, czyli w takim wieku, jak obecnie kategorię A.

Komisarz Mariusz Wasiak przyznaje, że jest to rozwiązanie, które ma służyć ograniczeniu liczby wypadków z udziałem młodych motocyklistów. Dodaje, że prawo jest bezradne w stosunku do osób, które bez prawa jazdy wsiadają na motocykl, a później uciekają przed policją, bojąc się kary.

- Doświadczenie pokazuje, że brawura takich osób powoduje tragiczne następstwa - zaznacza Mariusz Wasiak.

Jakość szkolenia

Ministerstwo Infrastruktury chce także podnieść jakość szkoleń. W tym celu będą prowadzone częstsze kontrole szkół nauki jazdy. Instruktorzy będą musieli raz w roku uczestniczyć w warsztatach udoskonalających ich umiejętności i metodykę nauczania. Obecnie osoba prowadząca kurs po skończeniu szkolenia instruktorskiego i zdaniu państwowego egzaminu nie rozwija się dalej, gdyż nie ma takiego obowiązku.

W projekcie przewidziano, że szkoły nauki jazdy będą mogły wynajmować place manewrowe od innych przedsiębiorców. Rozwiązanie to ma zagwarantować, że kursanci przejdą szkolenia na dobrym placu.

Prawo przez komputer

Projekt ustawy wprowadza także możliwość odbycia części kursu przez internet. Ma to być forma wspomagająca zdobywanie wiedzy teoretycznej, potrzebnej do zdania egzaminu na prawo jazdy. Jednak, jak podkreśla resort infrastruktury, nie oznacza to całkowitego zastąpienia kursu na prawo jazdy przez szkolenie internetowe.

Według projektu szkolenie e-learningowe ma być prowadzone przez przystosowane do tego ośrodki szkolenia kierowców spełniające dodatkowe wymagania.

Egzaminatorzy pod lupą

Zwiększą się także wymagania wobec egzaminatorów. Nie będą mogli mieć więcej niż 65 lat. Natomiast kandydat na egzaminatora musi zaliczyć sześciomiesięczne szkolenie w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego, a nie jedynie kurs kwalifikacyjny, jak to jest obecnie.

Egzaminator, zanim zacznie sprawdzać kwalifikacje kandydatów na kierowców, musi wziąć udział w 100 egzaminach jako obserwator. Obecnie wystarczy, że uczestniczył w zaledwie 10 egzaminach.

20 pierwszych egzaminów będzie przeprowadzał pod nadzorem - obecnie tylko trzy. Ponadto egzaminator musi być zatrudniony na pełnym etacie i ma mieć zakaz podejmowania innej działalności zarobkowej bez zgody dyrektora WORD. Wszystkie proponowane rozwiązania mają ograniczyć korupcję podczas przeprowadzania egzaminów na prawo jazdy i podnieść kwalifikacje samych egzaminatorów.
  
 
Prawo jazdy przez Internet już za rok

Już za rok będzie można uzyskać prawo jazdy przez Internet. Będzie to możliwe dzięki przyjętej właśnie przez rząd nowelizacji rozporządzenia ministra infrastruktury. Budowa systemu informatycznego ma potrwać prawie rok.

Nowelizacja rozporządzenia ministra infrastruktury (DzU z 2009 r. nr 9, poz. 46) daje możliwość wyrobienia dokumentu prawa jazdy przez Internet. Według ministerstwa ma to zmniejszyć niepotrzebne formalności kierowcom i usprawnić pracę urzędników z wydziałów komunikacji. Prace nad stworzeniem nowoczesnego systemu informatycznego mają potrwać cały rok.

Sama procedura wyrobienia dokumentu ma być wyjątkowo łatwa. Na początku kierowca będzie musiał złożyć elektroniczny wniosek do urzędu, w którym będzie trzeba zamieścić dane personalne, zdjęcie i podpis. Następnie urząd wprowadzi dane do systemu teleinformatycznego i utworzy lub zaktualizuje kartę kierowcy i całość prześle producentowi dokumentu. Gdy kierowca już uzyska prawo jazdy, jego dane i data ważności dokumentu trafią do ewidencji kierowców.

Przed budową systemu informatycznego już znane są jego główne wady. Jak podaje Rzeczpospolita: "Z takiej możliwości nie skorzystają jednak wszyscy kierowcy. Osoby, które przed uzyskaniem prawa jazdy muszą zdać egzamin państwowy, dłużej poczekają na dokument. Na razie nie ma szans na to, by objąć programem i elektroniczną obsługą wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego. A właśnie tam zdaje się egzaminy".

Tak więc osoby zdające prawo jazdy po raz pierwszy lub takie, które utraciły uprawnienia i muszą jeszcze raz zaliczyć egzamin teoretyczny nie będą mogły skorzystać z nowego systemu.
  
 
Wracają auta z kratką!

Można odliczać VAT od aut i paliwa.

Ministerstwo Finansów przestało blokować zwrot 22-procentowego podatku VAT od paliw i aut z homologacją ciężarową. To dobra wiadomość dla polskich przedsiębiorców. Od teraz bez przeszkód można odliczać podatek od samochodów o ładowności powyżej 500 kg. Koszty ponoszone przez osoby prowadzące działalność gospodarczą znacznie spadną. Jeśli tylko polscy importerzy się postarają (a na pewno to zrobią) i uzyskają odpowiednie homologacje, już niedługo na naszych ulicach znów zaroi się od tak zwanych aut z kratkami. Na liście samochodów o ładowności powyżej 500 kg, oprócz modeli oczywistych, takich jak Citroen Berlingo czy Peugeot Partner, możemy znaleźć Chryslera Voyagera, BMW 5 kombi, Forda Mondeo kombi czy Porsche Cayenne.
  
 
Nie zapłacisz mandatu – stracisz prawo jazdy

Od maja przyszłego roku podrożeją mandaty za przekroczenie prędkości. Kierowca namierzony przez fotoradar będzie ukarany już po kilku godzinach.

Tak zdecydował w piątek Sejm, poprawiając kodeks drogowy.

Nie jest to jedyna zła wiadomość dla kierowców. Posłowie przyjęli bowiem też poprawkę, w myśl której, jeśli ktoś nie zapłaci mandatu i nie będzie z czego go wyegzekwować, to starosta odbierze tej osobie prawo jazdy. Na jak długo? Czas zależeć będzie od kwoty zaległości – od miesiąca do roku.

Konkretnie kierowca dłużnik za niezapłaconą karę w wysokości do 1 tys. zł straci prawo jazdy na miesiąc; do 2 tys. zł – na trzy miesiące; do 3 tys. zł – na sześć miesięcy; do 4 tys. zł – na dziewięć miesięcy, i powyżej 4 tys. zł – na rok.

Fotoradar na pirata

Zgodnie z wprowadzonymi zmianami w maju przyszłego roku ruszy automatyczny nadzór nad ruchem drogowym. Obejmie on wszystkie fotoradary (puste i prawdziwe) na terenie całego kraju bez względu na to, kto jest właścicielem sprzętu, np. policja lub gmina.

– Zintegrowana sieć fotoradarów miała powstać już w styczniu 2010 r., ale okazało się, że na przygotowanie całej infrastruktury potrzeba więcej czasu – tłumaczy „Rz” przesunięcie terminu wejścia w życie tego systemu poseł sprawozdawca Jan Tomaka.

Co dla kierowcy oznacza automatyczny nadzór? Najkrócej mówiąc, szybki i wysoki mandat (jak wysoki – patrz ramka).

Tuż po namierzeniu przekroczenia prędkości zdjęcie samochodu – i nie ma co liczyć na to, że będzie niewyraźne, co może utrudnić identyfikację – trafi do centralnego komputera. Tam jego właściciel zostanie błyskawicznie zidentyfikowany. System sam wystawi mandat, poda wysokość kary i powiadomi właściciela. Cała operacja ma trwać zaledwie kilka godzin.



Kierowca bezkarny

Posłowie zdecydowali, że karę (to już nie będzie mandat karny, ale kara administracyjna) zapłaci właściciel zarejestrowanego przez fotoradar pojazdu (bez punktów karnych). Jeśli jednak okaże się, że to nie właściciel złamał przepisy, a on sam wskaże kierowcę – ten nie tylko zapłaci mandat, ale także dostanie punkty karne. – To celowy zabieg, a nie luka w ustawie – zapewnia poseł Tomaka.

To rozwiązanie nie wszystkim się podoba. – Jeśli już chcemy walczyć z plagą piratów drogowych, to powinniśmy karać sprawców, a nie właścicieli – krytykuje uchwaloną ustawę Jakub Jedynak ze stowarzyszenia pomagającego ofiarom wypadków drogowych. I dodaje, że po raz kolejny ci, którzy mają pieniądze, będą mogli zapłacić mandat i dalej kpić sobie z prawa i bezpieczeństwa innych.

Gorzej traktowani będą też piraci bez stałego meldunku w Polsce. Ci, którzy nie zapłacą kaucji (w wysokości mandatu), nie wyjadą ani nie wjadą do kraju. Ich auto zaś trafi na specjalny parking, a w konsekwencji może zostać zlicytowane. Spora część pieniędzy z mandatów będzie przeznaczana na budowę i remonty dróg.

Aby było mniej ofiar

Korzyść ma mieć też inny wymiar. Dzięki wprowadzeniu systemu nadzoru liczba ofiar śmiertelnych w wypadkach drogowych ma spaść o połowę (we Francji spadła o 30 proc.). Dziś na polskich drogach co roku ginie średnio 5 tys. osób.

Ustawa trafi teraz do Senatu.
  
 
Zapomnisz OC – mniejsze restrykcje

Od środy do piątku obraduje Sejm. Posłowie zajmą się też złagodzeniem kar dla kierowców, którzy zapomnieli polisy OC

- Trzydniowy, 25.punktowy porządek obrad przewiduje też Sprawozdanie Komisji Infrastruktury o komisyjnym projekcie ustawy o zmianie ustawy - Prawo o ruchu drogowym. Projekt przewiduje zmiany, które łagodzą drastyczne dotychczas dla kierowcy skutki nieposiadania przy sobie dowodu zawarcia umowy ubezpieczenia OC – opowiada poseł Krystyna Skowrońska. Chodzi o zapomnienie dokumentu – a nie świadome nie poddanie się temu obowiązkowi.

Policja nie będzie uprawniona do uniemożliwienia korzystania z pojazdu, pojazd nie będzie usuwany z drogi na koszt właściciela, ale kierowcy zostanie odebrany dowód rejestracyjny i wydane zostanie pokwitowanie umożliwiające dalszą jazdę na okres nie dłuższy niż 7 dni. W tym czasie kierowca musi okazać ważną umowę ubezpieczenia OC.

- Ustawa zaostrza natomiast postępowanie wobec kierowców, którzy nie okażą umowy ubezpieczenia OC, będących obywatelami państw nie, będących członkami Unii Europejskiej, Szwajcarii lub państwa członka Europejskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (EFTA) – dodaje Krystyna Skowrońska.