Samochody przyszłości - o Toyocie różnież

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
" Podchodzimy do wozu – wiązka lasera automatycznie skanuje twarz. Komputer pokładowy porównuje dane z zapisanymi profilami osób upoważnionych do kierowania tym pojazdem. Zgadza się – osobnik, który podszedł do wozu to właściciel. Otwierają się drzwi. To nie film science-fiction – to rzeczywistość, stosowana przez Toyotę. Chcemy zająć miejsce za kierownicą. Ta chowa się w kokpicie, a fotel odsuwa. Wszystko wraca na miejsce, gdy siądziemy w fotelu. Takie urządzenie instalowane jest w Lexusach. Już od ponad dziesięciu lat!!! To, co dla wielu z nas wydaje się być tylko pomysłami fantastów, już dziś jest instalowane w samochodach seryjnych. A futurolodzy zastanawiają się nad autami, które nie potrzebują kierowców. I to jest dopiero pieśń przyszłości, choć całkiem niedaleka...

Z kluczykiem lub bez

Zanim pomkniemy autostradą, musimy otworzyć nasze auto. Już na tym etapie producenci prześcigają się w pomysłach, jak ułatwić nam życie. Skan naszej twarzy, zaproponowany przez Toyotę, brzmi chyba najbardziej atrakcyjnie, ale kilka firm wprowadziło już do produkcji inny patent – odczytywania kluczyka elektronicznego, którego nie musimy wyjmować z kieszeni – wystarczy zbliżyć się do auta. Są też kluczyki niepozwalające uruchomić silnika, gdy spożyliśmy za dużo alkoholu. Mowa o Alkokey Saaba. Otwieramy drzwi, dmuchamy i możemy włączyć silnik. Albo i nie.

W drogę

Peugeot zamontował w najmniejszym swym wozie – 1007 – drzwi suwane, otwierane elektrycznie. Model 1007, który będzie u nas w sprzedaży w połowie przyszłego roku, idealnie nadaje się do parkowania w wąskich uliczkach i na zapchanych postojach. Po prostu drzwi nie otwierają się na bok. Wystarczy ćwierć metra, by się wcisnąć do środka.

Kilka badawczych firm niemieckich opracowuje karoserie pochylające się w stronę wsiadających, dachy, które się odsuwają, by ułatwić wejście, oraz siedzenia same obracające się ku pasażerowi. Z kolei Toyota bada miejskie pojazdy jednoosobowe, z kabinami podnoszącymi się do pionu, by kierowca wygodnie wszedł, i potem opadającymi do tyłu. Nadmiar luksusu?

Siadamy i komputer skanuje nasze ciało, po czym ustawia siedzenie w taki sposób, byśmy mieli najlepszą widoczność. To rozwiązanie zastosowało Volvo w koncepcyjnym modelu YCC. Boki i oparcie siedzenia rozkładają się, by wejście było wygodniejsze (koncepcyjny Fluence Renaulta).

A skoro jesteśmy przy siedzeniu. Zdarzyć się może, że zaczniemy przysypiać. Wóz zbacza z trasy, ale zaraz nas obudzi. – Z przodu samochodu wbudowane są czujniki, reagujące na podczerwień – mówi Andrzej Nawarecki z Citroen Polska. – Rejestrują one pasy ciągłe i przerywane, namalowane na asfalcie. Kiedy samochód zacznie skręcać i je przejeżdżać, ale bez włączenia migacza, komputer informuje o tym kierowcę. W jaki sposób? – Po obu stronach siedzenia wmontowane są na wysokości ud, urządzenia wibrujące– dodaje Andrzej Nawarecki. Zapobiega to wypadkom spowodowanym przez przysypiających kierowców. Na razie pomysł zaprezentowano właśnie na Salonie Paryskim.

Są już samochody, w których na życzenie można zainstalować system, uniemożliwiający włączenie silnika, jeśli nie zapniemy pasów. Odpalamy silnik i jedziemy. W przyszłości nasze auto będzie napędzał motor elektryczny albo i kilka – po jednym w każdym kole. Energii dostarczą ogniwa wodorowe, o czym koncerny mówią od kilku lat. – Ale mogą być i metanolowe – uważa doktor Zbigniew Połtarzewski. – Są na razie drogie, bo technologia jest w tyle za wodorowymi. Metanol znacznie łatwiej się magazynuje niż wodór – dodaje.

Czekając na tanie ogniwa, kilka firm eksperymentowało z jednostkami hybrydowymi: spalinowo-wodorowymi. I to skutecznie. W Polsce można już kupić taki samochód. To Toyota Prius, mająca klasyczny motor sprzęgnięty z elektrycznym. Natomiast Honda pracuje nad systemem, w którym w każdym kole byłby mały silnik elektryczny, wspomagający główną, spalinową jednostkę napędową.

Żółte światełko

W upalne dni – i nie tylko – włączamy klimatyzację. Tymczasem opracowane są już szyby przepuszczające nawet pięć razy mniej promieniowania słonecznego niż klasyczne. Dzięki temu w kabinie panuje chłód. Będziemy mogli je kupić wraz z nowym Fordem Focusem, który pojawi się na rynku za kilka miesięcy.

Wsiedliśmy do wozu, a tu pada deszcz. Czujnik włączania wycieraczek jest do zamówienia wraz z niemal każdym autem. Ale szyby hydrofobowe – jeszcze nie. Są pokryte folią, po której woda spływa, jak po gęsi. To samo z lusterkami bocznymi. To patent Volvo, wprowadzany właśnie na rynek.

Pozostańmy na chwilę przy deszczu. We Francji badane są drzwi, które w przypadku opadów otwierają się do góry, osłaniając wchodzącego do budynku. Taki sprytny parasol. Wyjeżdżamy z parkingu i naraz w martwym polu (nie widać go w żadnym lusterku) pojawia się jakiś samochód. To nie problem. Przy naszych lusterkach bocznych mamy zainstalowane minikamery, rejestrujące okolicę. Gdy dostrzegą pojazd podjeżdżający z boku, w kabinie zapala się żółte światełko ostrzegawcze. Ten pomysł wejdzie na rynek w przyszłym roku. Volvo ma go oferować jako wyposażenie opcjonalne najdroższych modeli.

W kilku koncernach rozważa się możliwość wyświetlania na przedniej szybie (tak jak w myśliwcach) położenia wszystkich pojazdów zbliżających się do nas. Z każdej strony. Brana jest też pod uwagę reakcja auta – niezależna od kierowcy – np. gwałtowne przyspieszenie lub skok w bok, by uniknąć zderzenia. Udało się nam cało wyjść z opresji i kontynuujemy jazdę. W najnowszych Mercedesach najwyższych klas jest ona niemal bezszmerowa, jak po stole. To zasługa automatycznej skrzyni przekładniowej, mającej aż siedem biegów.

Droga przed nami coraz mniej widoczna. Toyota aktywuje system łączący układy podczerwone, czujniki laserowe, radar oraz kamerę wideo. Wyhamuje on samochód, gdy zbliżymy się do przeszkody (albo do jadącego przed nami wozu) na zbyt małą odległość. Same zestawy radarowe monitorujące odległość są już instalowane na życzenie, przez kilka firm.

W Japonii i USA eksperymentuje się już z układami czujników zamontowanych na autostradzie. W połączeniu z pozycjonowaniem satelitarnym, czynią one kierowcę niepotrzebnym. Mało tego. Taki wóz sam zadecyduje, czy może jechać z żądaną przez nas prędkością. Gdy będzie mokro lub ślisko, to możemy cisnąć pedał, a ten drań i tak nie przyspieszy.

W kabinie

Jedziemy, a naszym pasażerom znudziło się spokojne siedzenie. Z podsufitki wyciągają lampki nocne (Renault). Chcą z nami pogadać. Mamy system mikrofonów i głośników do porozumiewania się z kierowcą. Ten zestaw jest już na rynku, w busach Volkswagena. Nie trzeba krzyczeć...

Nasi pasażerowie poprzestawiali sobie siedzenia, powyciągali gry komputerowe z podłokietników, oglądają telewizję na ekranach wmontowanych w oparcia przednich foteli, albo łączą się z całym światem przez Internet. Żadna rewelacja. Wszystko jest już na rynku, lecz na razie w najdroższych modelach.

Dojeżdżamy do celu. Miejsca do parkowania jak na lekarstwo. Tu nie pomoże wsteczna kamera z Nissana czy czujniki cofania, które można zainstalować już za kilkadziesiąt złotych. Potrzebujemy układu samoczynnego parkowania Toyoty. Na ekranie precyzujemy pozycję, w jakiej chcemy zaparkować, i auto samo wjeżdża w lukę. To propozycja dla pań. Na razie w fazie projektowej, ale można już dziś spokojniej myśleć o katuszach parkowania.

Samochód roku 2054

Mirosław Rutkowski, rzecznik prasowy Polskiego Związku Motorowego: Za 50 lat nie będzie w ogóle możliwe zrobienie wykroczenia drogowego. A kto wie, czy system nie powiadomi centrali nawet o naszym zamiarze dokonania takiego wykroczenia! Samochody będą bezpieczne; z napędem elektrycznym, wykorzystującym ogniwa paliwowe, a może i jądrowe źródła energii. W jezdniach i słupkach przydrożnych znajdą się czujniki współpracujące z komputerem samochodu. Ale czy to jeszcze będzie samochód? Być może wozy będą ewoluowały w stronę automatycznych toczydeł, które podjadą pod wskazany adres, zabiorą nas stamtąd, i sterowane głosem, zawiozą gdzie chcemy. To kwestia bardziej rozbudowanej nawigacji satelitarnej. "

Cieszę się, że Toyotę i Lexusa tak się chwali - konstruktorzy głowią się aby ulepszyć samochód i wybić się nad inne marki.
  
 
Wielkie brawa Madziu!!!!!
  
 
nonono, ladnie ladnie

Cytat:
Za 50 lat nie będzie w ogóle możliwe zrobienie wykroczenia drogowego.


to ja dziekuje za taki samochod. bo jakos sobie nie wyobrazam 'smigac' te 50km/h w miescie (jesli do tej pory jeszcze bedzie 50, bo pewnie nasza wladza dojdzie do wniosku, ze przy 40km/h jest jeszcze mniej wypadkow...)