E30 nie zapala

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam
Tradycyjnie żeby uniknąć linczu napiszę że użyłem wyszukiwarki, i znalazłem prawie identyczny temat, tyle że bez odpowiedzi.

Sprawa jest taka: E30 m20b20 '87, nie dało rady odpalić dzisiaj wczesnym wieczorem. Autkiem nie jeździłem dzisiaj ani wczoraj (mam jeszcze starego opla, ale chyba pora przejść z ilości w jakość ). Właściwie to trzeba sprecyzować: silnik daje się uruchomić, ale pracuje równo przez kilka sekund i gaśnie. Powtórzyłem to kilka razy i zawsze to samo. Za pierwszym razem odpalił ale nie pracował na wszystkich cylindrach; po chwili jednak wszystko się unormowalo a jeszcze za chwilę zgasł. Kiedy go gasiłem ostatnim razem, wszystko było jak nabardziej w porządku, palił przy największych mrozach - jak to się mówi: na dotyk. Aha, jak już odpali, to naciśnięcie gazu go gasi. Nie mam LPG. Nie katuje pompy, mam ze 35L Pb w baku. Nie mam wielu podejrzeń, jakoś tak mnie to zaskoczyło. Przekaźnik pompy? Woda w paliwie? Za duży mróz?
Jeśli macie jakieś sugestie, proszę , pomóżcie!
  
 
Mialem podobny problem z 318iS, tylko ze u mnie w ogole nie zapalal. Co sie okazalo byly uszkodzone przewody WN, ale sprawdz takze swiece. W moim przypadku iskara byla wydawalo mi sie ze jest ok, ale mnie cos tchnelo zeby zalozyc inne kable i zapala od szczala
  
 
Miło że mi to napisałeś, ale możliwe jest żeby przez czas postoju coś się stało z kablami?Ja jeszcze jutro sprawdze to oczywiście i jeszcze pare innych rzeczy, ale miałem już raz przygodę z przekaźnikiem pompy paliwa- b.podobne objawy, tylo że wtedy sam sobie zawiniłem, a teraz tak nagle: palił 100% ok, i nagle 100% tak jak piszę. Ech!
  
 
Sprawdzałeś pompę paliwa? Wepnij się jakimś trójnikiem w przewód zasilający wtryskiwacze i podepnij manometr, powinno pokazywać ok. 2,5 bar.
  
 
Tak ,tak podepnij manometr. Przecież każdy ma manometr i trójnik w piwnicy . Co nie masz niemożliwe. To jak ty samochodem bez manometru jeżdzisz.

Pewnie mróz się przyczynił, a silniczek już pewnie nie pierwszej młodości
Wstępnie sprawdzić pompę możesz podpinając ją bezpośrednio do akumulatora. Jak kręci stabilnie to na 90% sprawna.
Pompa powinna kręcić także podczas pracy rozrusznika i9 tak sprawdzisz przekażnik i pompę.

Od tego bym zaczął. Mógł ci silnik zaskoczyć bo ciśnienie paliwa wytworzyło się przed zgaszeniem silnika.

Jak przewody to w nocy obejrzyj.
Swiece mało prawdopodobne(przecież wszystkie na raz nie padły)
na trzech garach powinien jakoś pracować szczególnie jak mu dodaszgazu .
  
 
No w sumie racja, nie każdy musi mieć warsztat w domu. Ale ja miałem podobne objawy: pompka podawała paliwo a silnik nie odpalał. Ilu mechaników tyle potencjalnych części do wymiany. Jak podłączyłem manometr pompka napompowała ok 2 bar ale przy odpalaniu ciśnienie spadało do 0.8-1 bar.
  
 
Z tym ciśnieniem to nie tak prosto, rozumiem, ze u Ciebie wymiana pompki pomogła, ale za ciśnienie odpowiada nie tylko pompka, ale także reduktor ciśnienia. Po takim pomiarze kupujesz pompkę za 3-5 stówek, a tu sie okazuje, że reduktor walnięty.
Trzeba do tego podejść z głową(tak jak ty), a jak ktoś nie jest biegły w temacie to radzę taki pomiar powierzyć fachowcowi.

Tak na marginesie uszkodzenie w pompce części "mechanicznej-pompującej" jest mało prawdopodobne z reguły nawala część elektryczna, a to słychać, pompka pracuje nierówno i może się zatrzymywać.
  
 
Na sprawdzenie reduktora ciśnienia też jest sposób, wystarczy zacisnąć przewód powrotny paliwa do zbiornika. Jeżeli silnik zacznie wtedy równo pracować to na 90% jest on walnięty.
  
 
Racja
A bezpieczne to, ze względu na zbyt wysokie ciśnienie?
  
 
Jak ciśnienie za bardzo podskoczy to silnik znów zacznie nierówno pracować, będzie się zalewał. Ale zaciskając powoli przewód można wyczuć moment, przy którym silnik będzie pracować najlepiej. Ale takie sprawdzenie trwa najwyżej kilka sekund więc nie zaszkodzi silnikowi.
  
 
Mądrych ludzi to warto posłuchać.
  
 
Cytat:
Mądrych ludzi to warto posłuchać.


Pewnie, pewnie!
Dzięki chłopaki, sprawdze to i jeszcze pare rzeczy których sie domyślam, jak dam sobie rade to napisze co było, a jak nie to też napisze
  
 
Wiecie co było przyczyną? zamarzało paliwo w filtrze. Gdybym poczekał do wiosny byłoby zero wydatków, ale kto to mógł wiedzieć. Znajomy mi mówił: Ooo, tak jakby resztka paliwa.. No i jakby miał racje. A ja kręceniem rozwaliłem pompę. Wskazywała 1,5 bara, musiałem kupić nową. Oprócz tego pękł sobie pięknie, po cichutku pod obudową rozdzielacz. Tego co nie udało mi się samemu sprawdzić, a zdiagnozował to jako uszkodzone mechanik, to sterownik silnika i czujnik temperatury.

Samochód na wkręconym czujniku (tym od temperatury cieczy- chyba nie przekręcam) zapala i obroty trzymają się na 2000 do póki się nie rozgrzeje. Jak już się rozgrzeje to jest różnie, raz spadają do póki nie zgaśnie, raz trzymają się na 1100, a czasem falują.
Dobry niby (drugi egzemplarz) tego czujnika jest wykręcony i dotknięty do masy, pierwszy (niby uszkodzony) jest wkręcony żeby nie uciekała ciecz chłodzaca. W takiej konfiguracji auto zachowuje się tak jak opisałem.

Przerobiłem już cztery sterowniki ( nr zakończony na 152, w całości chyba 0 261 200 152, dwupłytkowy, z pinami w trzech rzędach), oprócz mojego niby uszkodzonego. Dwa z nich były zupełnie umarłe bo samochód nie zapalił, na jednym nawet pompa się nie załączyła, ale pozostałe dwa...
Sposób na sprawdzenie sterownika (i chyba tego czujnika) mam następujący: jak silnik się nagrzeje wsadzam do gorącej wody (w puszce po małej konserwie) z poprzenie sterowniki w czsie takiej operacji gasły i strzelały w przepływomierz (odłączało ssanie, zbyt uboga mieszanka chyba?) a na tym ostatnim jak tak zrobiłem obroty spadły powoli gdzieś tak na 700 i tak zostały. Po jakiejś chwili żeby się upewnić o prawidłowości odczytu (myślałem że ta woda w puszce po konserwie) wystygła i wyciągnąłem z niej czujnik i zanim zdążyłem wlać nową zaczęły sie jaja- zgłupiał i zgasł. Nie zdążyłem sprawdzić jak zachowuje się na wyższych obrotach - powinien się kręcić do końca, a nie zalewać przy 4500. Co ciekawsze po wkręceniu tego dobrego czujnika ledwo odpalił, nie wkręcił się wyżej niż 2500 i zgasł. Nie sprawdziłem też jak będzie się zachowywał po podłączeniu wtyczki z tym niby uszkodzonym wkręconym sterownikiem - powinien schodzić z obrotów i zgasnąć od zbyt ubogiej mieszanki.
Kolejny trop to jakieś wtyczki/kostki gdzieś przy silniku chyba, okrągłe z trzema rzędami pinów - trzy u góry i dwa rzędy po cztery => że niby to jest uszkodzone.

Co wy na to?? Poradźcie coś, proszę
  
 
Nic z tego nie rozumiem, jak mogło się to wszystko uszkodzić z powodu zamarzniętego paliwa w pompce.
Musze to jeszcze raz spokojnie przeczytać ale mi sie to kupy nie trzyma.
  
 
Ja tez nic nie zrozumiałem ale nic nie chciałem pisac bo to nie na temat
  
 
Jak dla mnie to też się zupełnie kupy nie trzyma. Pompkę i filtr można zrozumieć, ale co do reszty to zakładam też taką opcję że mechanik mi bajkę sprzedał albo się zwyczajnie pomylił, no bo powiedział że to wina wyłącznie sterownika i uszkodzonego czujnika, które to z kolei uszkodziłć się mogły od:
a) przebicia z pękniętego rozdzielacza zapłonowego
b) przebicia z kabla masowego (pękła w nim izolacja na mrozie, jak akumulator wyjmowałem)
c) mrozu/starości
d) pompka mogła to uszkodzić jakimś zwarciem

Wymiany sterowników właściwie niewiele zmieniały - na każdym pali podobnie, czyli cały czas właściwie na ssaniu. A i tak najstabilniej pracuje na moim starym (niby uszkodzonym). W czasie jazdy jest tak: raz do pewnego momentu idzie dobrze a potem się dławi, a raz wkręca się na czerwone pole bez oporu, to znowu czasem na wolnych przygasa. zamiana czujników też niewiele daje; chodzi mi o to że ten niby dobry musi być wykręcony i dotknięty do masy (żeby oszukać sterownik, że ciecz chłodząca jest jeszcze zimna) i podłączony oczywiście do swojej niebieskiej wtyczki. Po przełączeniu wtyczki na wkręcony zły czujnik silnik zwalnia obroty aż się zadusi i gaśnie. Oba czujniki wkręcone i podłączone powodują to samo coraz mniejsze obroty i zgaśnięcie, i brak mocy oczywiście.

Ja stawiam na to że problem tkwi w czymś innym niż czujnik i sterownik, ale nie wiem jeszcze gdzie. A samochodem nadal nie jeżdżę bo mi go szkoda.
Poradźcie coś, bo mi już się kończą pomysły. Z tą pompą trafiliście przecież bezbłędnie
  
 
Naprawde trudno sie w tym wszystkim połapać.
Moim zdaniem to uszkodzenie zaczęło sie od jednej rzeczy a nie od dziesięciu.
Poskładaj to auto do kupy z wmontowaniem osprzętu, tego co był na początku(powkładałeś tam kupę osprzętu, ale nie wiadomo co jest dobre, a co złe, i chyba tylko pogorszyłeś sytuację).
Jak to poskladasz do kupy to pisz od początku co się dzieje będziemy wtedy mysleć.
Bo w aktualnej mieszance nikt się nie połapie.

Do sprawdzenia czujnika wystarczy omomierz, a puszkę możesz wyrzucić. Sterownika w ten sposób nie sprawdzisz bo analizuje on nie tylko temperaturę.

Jak dojdziesz do stanu wyjściowego to pisz co się dzieje.
  
 
Sytuacja jest taka: na moim oryginalnym niby zepsutym (tak stwierdził mechanik) sterowniku i wkręconym czujniku tym moim silnik gaśnie. dopiero kiedy się podepnie ten niby sprawny i nie wkręcając go przyłoży do masy, silnik pracuje tak jak to już opisałem.

Zakładam jeszcze taką opcję: wkręcił jakiś padnięty czujnik w miejsce mojego dobrego i powiedział że sprzedaje mi mój jako nowy-używany dobrze działający (dzisiaj to wymyśliłem).

Z nowych rzeczy to jest jeszcze rozdzielacz i palec, pokazywał mi je, mogły podobno peknąć od mrozu (wtedy mogłem w to uwierzyć bo sam na własne oczy widziałem jak mi pękła izolacja od kabla masowego przy wyjmowaniu akumulatora).

Teraz nie mam czasu, ale od poniedziałku zaczynam kolejną rundę. Jak ktoś ma jakieś pomysły i sugestie nawet niezbyt prawdopodobne co można by sprawdzić, to proszę bez krępacji.

Wielkie dzięki za pomysł z pompą - okazał sie rafiony, ale mam jeszcze jedno pytanie: czy pompa powinna wydaważ dźwięk podobny do stukania jak się nią potrząsa w górę i w dół?
  
 
Cytat:
powinna wydaważ dźwięk podobny do stukania jak się nią potrząsa w górę i w dół?




Raczej tak, wirnik ma trochę luzu osiowego.
  
 
No i dupa. Jaką bym konfiguracje nie wypróbował, zawsze źle. Albo jest walnięty ten czujnik, albo rzeczywiście sterownik... Albo coś jeszcze innego, co by mnie zupełnie nie zdziwiło.
Coś mi się zdaje, że to coś zupełnie innego, i te moje wysiłki to se moge wsadzić..
Aha, chciałbym podziękować Milasowi za cierpliwość. Dzięki stary