Jazda w Wawie - do wszystkich

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Dziś jeździłem po Warszawce w godzinach 11:00 do 13:00. Zaznaczę, że pierwszy raz prowadziłem samochód w Warszawie. Nooooo..... bardzo się zdziwiłem. Szczególnie po tych różnych informacjach o kierowcach warszawskich. Bardzo dobrze mi się tam jeździło!!! Dynamicznie, prosto do celu bez żadnych problemów. Za błędy nie zostałem obtrąbiony i wyzwany. Zdażyło mi się zjeżdzać z ronda i trafiłem na pasy dla pieszych gdzie byli piesi. Znalazłem się w środku nich i nie miałem żadnego ruchu, a ONI WSZYSCY przeszli obok mnie najzupełniej normalnie bez oznak złości czy też zdziwiena. U mnie to by szyby chyba powybijali.
W każdym razie bardzo miłe miałem spotkanie z warszawiakami i mam nadzieję, że oni ze mną też.
  
 
Bo po W-wie zawsze jeździło się dobrze. Tylko czasami te korki....
  
 
Akurat jak byłem to ruch był umiarkowany.
  
 
Zawsze to mówilem, że Warszawiacy to najlepsi kierowcy w Polsce i to bez żadnych złosliwości.
Poprostu tu jeździ się ciężko, czasem wręcz ekstremalnie, a wiadomo że ciagły trening czyni mistrza.

Jeżdżę czasem po Polsce to mam porównanie.
  
 
Werkid bo warszawscy przechodnie sa do tego przyzwyczajeni przez swoich kierowcow.
Jak ktos w wawce nakrzyczy na kierowce to dostanie odzew w postaci "kilku cieplych" wiec sobie przechodnie nie chca glowy zawracac...

A tak na powaznie to w Warszawie od jakis 2 lat rzeczywiscie sie uspokoilo. Ludzie chyba zajeli sie bardziej swoimi sprawami, na ulicach coraz mniej "buractwa" a jak znajdzie sie ktos kto naprawde jezdzi jak burak to z duzym prawdopodobienstwem (nie chcial bym tu nikogo urazic) mozna okreslic ze jest z podwarszawskich miescin.
Potem patrzysz na rejestracje i stwierdzasz ze strzeliles w 10

Mi natomiast jeszcze fajniej jezdzi sie po poznaniu. Ilekroc tam bylem to bylem wyprzedzany przez wiekszosc kierowcow, nawet taksowkarzy a ja jezdze dosc dynamicznie.
Moze tam wzzyscy chca Dramara dogonic ?
  
 
a mi sie w Wawie najbardziej podobało, jak jechałem 120 na 40-ce i koło mnie cały czas ktoś przelatywał
  
 
W dużych miasta i takich w których niewiedzieć czemu ruch panuje całą dobę (nocą w hotelu w centrum musiałem zamykać okna) mają inne, dynamiczniejsze zasady ruchu. Niestety Kraków jakoś od tego odstaje. Jestem powiedzmy piąty w kolejce do świateł, zaświeca się żółte, potem zielone i jeszcze bym zdążył papierosa wypalić zanim ruszę.
  
 
To prawda, Kraków to senne miasto.

Ja zauważyłem dziwną rzecz w Polsce.
Im większe miasto tym kierowcy szybciej jeżdżą.

Wiem, że dodatkowe pasy ruchu temu sprzyjają,
ale np. w Rzeszowie większość ulic ma 2-3 pasy ruchu,
a prędkość rzadko kto przekracza 80km/h

A wracając do Warszawy.
Prędkość pojazdów w Stolicy mnie przeraża, zapewne z racji, że pochodzę z małej mieściny, ale podoba mi się.
Jedno, co mnie denerwuje to słabe oznakowanie.
Ale to już bolączka większości miast w Polsce.
  
 
Cytat:
2005-09-03 08:10:01, piotr_ek pisze:
Niestety Kraków jakoś od tego odstaje. Jestem powiedzmy piąty w kolejce do świateł, zaświeca się żółte, potem zielone i jeszcze bym zdążył papierosa wypalić zanim ruszę.





Cała racja i do tego zauważyłem, że kierowcy w Kraku nie za bardzo uważają lusterka boczne
  
 
Moim zdaniem dobrze jezdzi sie wszedzie gdzie znasz miejscowosc, wiesz gdzie chcesz dojechac.Natomiast uwazam ze najwieksza kultura jazdy jest na pomorzu, Gdansk i dalej w kierunku Helu, tam nikt na nikogo nie trabi, dobrze sie jedzie, piesi tez zawsze przejda bez problemow.
  
 
Cytat:
2005-09-03 14:49:21, Petersen pisze:
Moim zdaniem dobrze jezdzi sie wszedzie gdzie znasz miejscowosc, wiesz gdzie chcesz dojechac.Natomiast uwazam ze najwieksza kultura jazdy jest na pomorzu, Gdansk i dalej w kierunku Helu, tam nikt na nikogo nie trabi, dobrze sie jedzie, piesi tez zawsze przejda bez problemow.



Najwieksza kultura jazdy jest w Londynie... Jazda tam to ciagly slalom pomiedzy zaparkowanymi przy krawedzi samochodami, autobusami, wysepkami na ulicy, rondami o średnicy 1,5 metra...
Ruch niesamowity, ale nikt na nikogo nie trąbi, wszyscy wyświadczają sobbie uprzejmości - sygnał światłami znaczy "jedź gościu śmiało, puszczam cie"
A to co wyczyniaja kierowcy autobusow - pietrusów to po prostu bajka! Wymijanie samochodów "na gazete", szalone manewry przy sporej prędkości na wąziutkich uliczkach, gdzie dwa autobusy sie normalnie nie mijają i jeden z nich musi sie zatrzymac (autobusy tem mają bardzo dużą moc i bardzo dobre przyspieszenie). Wielokrotnie na zakręcie siedząc u góry myślałem sobie "nie no kurna teraz to nie wyrobi" a autobus jakimś cudem omijał latarnię w odległości na oko 10 cm...
  
 
a mnie się podoba jazda po Częstochowie...
  
 
Wracając do Poznania, znam to miasto dość dobrze (mieszkałem tam kiedyś przez jakieś 20 lat). Teraz jak tam jestem, to wydaje mi się, że kierowcy jeżdżą jak po wylewie krwi do mózgu!
Kobar
  
 
Cytat:
2005-09-03 15:38:07, Robert_S pisze:
Najwieksza kultura jazdy jest w Londynie... Jazda tam to ciagly slalom pomiedzy zaparkowanymi przy krawedzi samochodami, autobusami, wysepkami na ulicy, rondami o średnicy 1,5 metra... Ruch niesamowity, ale nikt na nikogo nie trąbi, wszyscy wyświadczają sobbie uprzejmości - sygnał światłami znaczy "jedź gościu śmiało, puszczam cie" A to co wyczyniaja kierowcy autobusow - pietrusów to po prostu bajka! Wymijanie samochodów "na gazete", szalone manewry przy sporej prędkości na wąziutkich uliczkach, gdzie dwa autobusy sie normalnie nie mijają i jeden z nich musi sie zatrzymac (autobusy tem mają bardzo dużą moc i bardzo dobre przyspieszenie). Wielokrotnie na zakręcie siedząc u góry myślałem sobie "nie no kurna teraz to nie wyrobi" a autobus jakimś cudem omijał latarnię w odległości na oko 10 cm...



Jak kierowca autobusu tak prowadzi to śmiało możesz zagadać po "naszemu" - napewno to Polak