Czemu kupic Poloneza?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Nowy samochode luksusowe to zlom
  
 
freelandera mielismy sluzbowego .... ciagle sie cos gwiazdki
  
 
Z taką definicją tego pięknego auta się spotkałem w necie:
"nowy model Land Rovera wykonany w większości z plastiku na wtryskarce (błotniki przód, reflektory, podłoga, kolektor ssący, całe wnętrze). Zabawka quasi-terenowa z przednim napędem (tylnego nie udało mi się uruchomić w żadnym terenie - podobno działa automatycznie poprzez wiskozę). Przeznaczona dla bogatych szpanerów, wykonana z jakością poloneza za czasów FSO, kosztująca tyle co nowy Defender 90, o możliwościach terenowych aut osobowych z lat osiemdziesiątych i psująca się jak Tavria. Za to jaki dizajn ! Posiada na lewarku magiczny żółty guzik do niczego, zmieniający zwykłe auto w drapieżnego połykacza terenu. Obiektywna prasa motoryzacyjna usiłuje wmówić potencjalnym klientom, że jest to uwieńczenie 50 lat tradycji firmy Land Rover. Faktycznie jest to nieuczciwe wykorzystywanie 47 lat angielskiej tradycji inżynierskiej, która przez to, że została dopracowana perfekcyjnie doprowadziła do plajty firmy Land Rover (była zbyt niezawodna)."
  
 
Ja praktycznie zawsze wsiadając do nowego auta droższego 50-100 razy od mojego (szacuję wartość przejściówki jako ~1000zł) patrzę i mówię... ALE TANDETA!

Nasze auta mają symboliczną wartość rynkową, ale na szczęście ich wartość użytkowa jest bardzo duża
  
 
jakbym czytał raport z diagnostyki poloneza
  
 
"Za to jaki dizajn!" --Grzech

Oto prawdziwy dizajn:









  
 
nie widać


-----------------
"Nigdy mnie nie zawiódł, nie zdradził ani raz.
To wspaniała jest maszyna, choć ma już ze 40 lat.
Fiacior mój to jest to, kocham go..."
  
 
Cytat:
2005-07-21 00:46:56, hetman pisze:
"Za to jaki dizajn!" (...fotki)


No cóż autor tej definicji ( nie ja) na pewno dostawał mdłości patrząc na obłe kształty tego "samochodu terenowego".
  
 
Charakterystyczne chrup-chrup
  
 
Cytat:
2005-08-22 16:41:48, Grzech pisze:
Charakterystyczne chrup-chrup



Lepiej znalesc fajny Borek za 5000zl.
  
 
ale jakby mu ktoś powiedział, żeby kupił Leganzę to by pewnie wyśmiał bo koreańskie gówno. No to ma.
  
 
Cytat:
2005-08-22 17:04:37, hetman pisze:
Lepiej znalesc fajny Borek za 5000zl.


Za 5000 nie musisz . Sprzedam swój taniej. Stan znacie. Jestem w zasadzie zdecydowany. bo chce kupic większe auto. Kto chętny? Powiem tylko że 2 osoby z klubu juz są zainteresowane na 90%

-----------------
--- Biały ---
ten zły admin
  
 
Heloł!

--> Biały: ile cenisz sobie autko ??

A co do nowych aut, ja mam podobne skojarzenia co Mak. Z racji poszukiwania przez Edytę jakiegoś sensownego auta, miałem okazję przeprowadzić w ostatnim czasie kilka jazd próbnych autami wartości około 100.000zł. Owszem, wyglądają nowocześnie, są bezpieczne, itp. Jakość wykończenia wnętrza takich aut jak: peugeot 407, honda crv, renault laguna jednak mocno rozczarowuje. Zastosowane materiały miejscami trącą tandetą, patrząc na tworzywo z którego wykonano kokpit vw passata można mieć pewność, że z czasem będzie skrzypieć. Z testowanych przez nas aut jedynie volvo v50 wyszło obronną ręką, co mnie akurat nie dziwi, bo do użytkowanego przez Edytę obecnie s80 też nie można mieć zastrzeżeń (prędzej do fatalnego, dyletanckiego serwisu w gdyni - volvo drywa).

Pomijam, że zgodnie z kobiecą logiką (którą charakteryzuje kompletny brak jakiejkolwiek logiki) Edyta wybrała hondę crv, czyli auto do niczego. Ani to jeep, ani kombi. Na co w tym aucie napęd na 4 koła, blokady mostów i mechanizmu różnicowego nie mam pojęcia, bo nie wyobrażam sobie wjechać tym w jakikolwiek teren, w którym nie dałbym rady moim audi. Widać takie czasy, produkuje się auta typu kombi, które mają udawać jeepa i przy okazji kosztować 30% więcej i mieć 30% mniej miejsca niż flagowe, normalne kombi tej samej marki. Marketing górą.

Pozdrawiam

-----------------
Może i stary, ale za to brzydki.
  
 
Dlatego nie warto w ogóle się patrzeć w stronę "klasy średniej wyższej dyrektorskiej" . Przecież auta tego segmentu, to jest dramat. Nie mówię już o wykończeniu, itp... ale żeby ten samochód znaleźć na parkingu, to trzeba "zapikać" alarmem i wsłuchiwać, który jest tym właściwym Dobrze, że chociaż małe auta jakoś się odróżniają. Myślę tu o takich samochodach, jak np: Alfa 147, Citroen C1, Fiat Bravo, miejmy nadzieję, że Fiat Trepiuno, itd... nowy Mini Morris to już w ogóle marzenie ... no i oczywiście PT Cruiser (o ile można powiedzieć, że on jest mały). A wracając do plastików....no cóż, jest plastik "przyjemny" i plastik "nieprzyjemny". Wole pachnącą historią, skajową tapicerkę w moim malcu, niż jakieś "komfortowe" i "niepotliwe" bawełny w autach współczesnych, które drapią w dupsko
  
 
no jesli chodzi o plastiki w poldku to sa chyba najgorsze jakie widziałem, wiem jak jest u mnie , 40 kkm i świerszczy jak lesnej polance.. natomiast moj ojciec ma merca W210 E-klasse z 98 roku , ma najechane 215kkm i auto wyglada jak nówka , zarówno w srodku jak i z zewnątrz , jakośc plastików na najwyzszym poziomie i nie ma mowy o jakimkolwiek skrzypieniu..moze dlatego , ze auto było w grudniu z niemiec przytargane.. w każdym razie merc to merc...
  
 
Cytat:
2005-08-23 10:23:54, berek33 pisze:
no jesli chodzi o plastiki w poldku to sa chyba najgorsze jakie widziałem, wiem jak jest u mnie , 40 kkm i świerszczy jak lesnej polance.. natomiast moj ojciec ma merca W210 E-klasse z 98 roku , ma najechane 215kkm i auto wyglada jak nówka , zarówno w srodku jak i z zewnątrz , jakośc plastików na najwyzszym poziomie i nie ma mowy o jakimkolwiek skrzypieniu..moze dlatego , ze auto było w grudniu z niemiec przytargane.. w każdym razie merc to merc...



nie chce byc zlosliwy, ale czy przypadkiem auto Twojego Taty nie jest limuzyna w kolorze majonezu???

-----------------
http://plepleple.pl
  
 
a mój poldek ma 110 tys przejechane i żadne plastiki wcale nie trzeszczą


[ wiadomość edytowana przez: tur dnia 2005-08-23 20:46:06 ]
  
 
Cytat:
2005-08-23 10:23:54, berek33 pisze:
no jesli chodzi o plastiki w poldku to sa chyba najgorsze jakie widziałem, wiem jak jest u mnie , 40 kkm i świerszczy jak lesnej polance.. natomiast moj ojciec ma merca W210 E-klasse z 98 roku , ma najechane 215kkm i auto wyglada jak nówka , zarówno w srodku jak i z zewnątrz , jakośc plastików na najwyzszym poziomie i nie ma mowy o jakimkolwiek skrzypieniu..moze dlatego , ze auto było w grudniu z niemiec przytargane.. w każdym razie merc to merc...


jak ten merc pojeżdzi po polskich drogach to napewno zacznie trzeszczeć
  
 
Cytat:
2005-08-23 10:23:54, berek33 pisze:
no jesli chodzi o plastiki w poldku to sa chyba najgorsze jakie widziałem, wiem jak jest u mnie , 40 kkm i świerszczy jak lesnej polance.. natomiast moj ojciec ma merca W210 E-klasse z 98 roku , ma najechane 215kkm i auto wyglada jak nówka , zarówno w srodku jak i z zewnątrz , jakośc plastików na najwyzszym poziomie i nie ma mowy o jakimkolwiek skrzypieniu..moze dlatego , ze auto było w grudniu z niemiec przytargane.. w każdym razie merc to merc...


wszystko zależy jak się o te plastiki dbało .. ja akurat wnętrze zawsze zachowuję w możliwie największym porządku i jedyne co się czasem odzywa to tylna półka, nic nie trzeszczy ... faktem jest niestety spory rozrzut jakościowy w FSO więc nie ma co uogólniać ..
  
 
W nowym "Automobiliście" jest artykuł Krzysztofa Meissnera o różnych rzeczach i m.in. o tym jak odebrał nowego VW "Garbusa" z fabrycznego sklepu. Na drodze inne samochody mijały go o milimetry i trabiły. Okazało się, że kierunkowskazy tylne to auto miało podłączone odwrotnie Następnego dnia na wycieczce auto stanęło po 17km. W gaźniku było (cytuję): "pełno szarych łusek farby". Jak benzyna pociekła na śrubokręt z fabrycznego zestawu to mu się rączka rozpuściła i kleiła do rąk.
Na przeglądzie gwarancyjnym autor zgłosił usterki: szarpiące sprzęgło, niedomykający się wywietrznik (fletnerek)i ogromne zużycie oleju, sprzęgło wymienili - było skrzywione, a w lufcik w ramach naprawiania ktoś puknął gumowym młotem, aż szyba pękła. W duże spalanie oleju mu nie uwierzyli i nic nie zrobili żeby sprawdzić cokolwiek. Dopiero sporo później okazało się, że trzeba było na gwarancji cały silnik wymienić bo tłoki miały odwrotnie założone pierścienie.

No proszę - "prawdziwa niemiecka jakość" - nie?