MotoNews.pl
4 Jest takie miejsce ... (48581/5) - NT
  

Jest takie miejsce ...

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Będąc dzisiaj w Łodzi, po raz kolejny natknąłem się na pewne smutne miejsce. Smutne dla każdego wielbiciela polskiej motoryzacji. Tym miejscem jest parking przy cmentarzu na Kurczakach. Jest to duży plac, wysypany białym żwirem. Całość ogrodzona płotem z drutem kolczastym. Z jednej strony wysoka budka strażnika. Na placu jak zwykle mało samochodów, a właściwie mało samochodów którymi ktoś się interesuje. Kilka Daewoo, jeden Volkswagen jakieś dostawczaki. Nic specjalnego. Specjalne natomiast zaczyna się w końcu parkingu. W samym rogu, pod płotem stoi kilkanaście a może kilkadziesiąt samochodów. Zdecydowana większość to Fiaty 126 i 125. Poustawiane jeden koło drugiego. Jeden wzdłuż, drugi w poprzek. Niektóre rozbite, ale większość zwyczajnie zaniedabnych i skorodowanych. DF-ów stoi tam około 8-9. Nie są jakieś tragiczne. Lakier zmatowiały, w oponach powietrze, drzwi pozamykane. Niektóre mają nawet ładne chromy. Wszystkie, które widziałem są zdecydowanie kompletne. Wiele nadawałoby się do remontu. Kilka Polonezów też stoi. Dwa to Caro. Maluchów jest tam kilkanaście, Trabant, jakieś japońce i Łada. A wszystko to stoi i wrasta w ziemię. Auta te prawdopodobnie zostały pościągane z ulic i zakazów parkowania. W każdym razie ich problem został poruszony w jednym z wydań Łódzkich Wiadomości Dnia. Za postój na parkingu ich właściciele muszą zapłacić tyle ile wynosi zwyczajna stawka. Po kilku miesiącach takiego parkowania rachunek może wynieść kilkaset złotych, więc nikomu nie opłaci się zabieranie stamtąd tych aut. I wszystko się zapętla. Jedno jest natomiast pewne. Najbardziej stracą na tym te biedne autka. Dziś prawdopodobie wiele z nich wyjechałoby z parkingu o własnych siłach, ale kilka miesięcy czy nawet lat stania pod chmurką, nie wyjdzie im na dobre. Teoretycznie auta są w lepszej sytuacji niż te złomowane, ale szanse na uratowanie ich są nikłe. A może macie jakieś pomysły ? Może odkupienie ich za część należnej opłaty parkingowej ? Właściciele pozbyliby sie kłopotu a miasto ściągnęłoby przynajmniej część długu. Te Kanty są tego warte !


[ wiadomość edytowana przez: -Wilu- dnia 2004-05-09 17:53:45 ]
  
 
Znam to miejsce.
Ja ostatnio byłem na parkinguu policyjnym za M1 gdize odbierałem Polda.
Tam też mnóstwo wraków:pełno 125,pełno Poldóww tym najwiecje borewiczów,kilkanaście Malców,nawet stare Porsche wypatrzyłem,wsyztsko przegnite,a policjanci zamiast zrobić prztearg wymują i sprzedają częsci .
Nawet klasyka tam wypatrzyłem,ale wrak totalny ,niestety takie są realia w Polsce .
Był też dział samochodów z wypadków,pan policjant pwoiedziłą,że żadengo z tamtych wozów nikt żywy nie wyyszedł,n.p ciemnzoielony plsuik,na alu felgcah,czyciutki,tylko,ze do tylnichdrzwi zmiazony,lub spalona Carówka .
  
 
Wiedziałem, że mogę liczyć na Twoją odpowiedź

Najdziwniejsze jest to, że niektóre DF-y na tym parkingu są całkiem niezłe. Obejrzałem tylko te, które stały przy płocie chociaż i to było poważnie utrudnione przez panujący w tej okolicy smród gówien i moczu pobliskich żuli. Liczbę Kantów oszacowałem, patrząc po charakterystycznych dachach z chromem po bokach. Jednego obejrzałem dobrze. Myślę, że jego stan był lepszy niż stan mojej przejściówki przy sprzedaży. Przynajmniej z zewnątrz. Pognite okolice progów, ale już na przykład tylne drzwi wyglądały zdrowo. Dziury tylko przy progach, reszta do opanowania. Chromy i cała reszta z zewnątrz kompletna. Brak haka, szyberdachu i prawdopodobnie gazu. Zamknięty. Może udałoby się coś wytargować od władz miasta. Przecież byłoby to na rękę zarówno właścicielom jak i miastu.
  
 
Ty jako osoba fizyczna z władzami miasta nic z tym nie zrobisz. Jako Stowarzyszenie możemy wystąpić z oficjalnym pismem i zapytaniem co dalej z tym problemem. Możemy nawet wprowadzić punkt do porządku obrad na zebraniu władz miasta. Może wartoby poruszać ogólnopolską akcję odkupu za część wartości tych samochodów???? Pewnie najpierw trzebaby dostać się do właścicieli, ale jesli oni by wyrazili zgodę to pod warunkiem odsprzedania miasto mogłoby umożyć część długu za postój. Tak miasto by miało choć trochę pieniędzy, bo obecnie nie dostają nic
  
 
Taka akcja byłaby z pewnością dobrym rozwiązaniem problemu. O ile właściciele się nie "zaprą" Ale żeby coś takiego zrobić, trzebaby więcej kupców na takie cuda.











Yoshi wspominał coś o aucie na łikendy
  
 
Gdyby puścić hasło typu akcja ogólnopolska z info w mediach, to znalazłoby się wielu chętnych. Jednak o takiej akcji mozna zapomnieć
  
 
Sprawa wygląda kiepsko. Ja się nie znam i nic nie mogę, a samochody gniją. Co najgorsze to głównie są to polskie samochody bo inne prawdę mówiąc mi latają. Jednak ten placyk z DF-ami robi wrażenie. Jako, że jestem skromnym, nic nie mogącym, szarym, szeregowym sympatykiem pozostawiam wszelką inicjatywę zacnej Radzie Starszych. Przemyślcie tę kwestię i pewnie coś wymyślicie. Skoro można ratować auta od złomowania, to można też je ratować od parkowania na śmierć. Z resztą gdyby udało się Wam sprawić aby przepisy uległy zmianie to kupcy jakoś by się znaleźli, a przecież lepiej żeby auta "poszły" do ludzi i miały jakieś szanse niż żeby się kompletnie rozłożyły.

Pozdrawiam Wilu


[ wiadomość edytowana przez: -Wilu- dnia 2004-05-09 22:42:19 ]
  
 
Cytat:
2004-05-09 20:51:17, MAJCHAL pisze:
Ty jako osoba fizyczna z władzami miasta nic z tym nie zrobisz. Jako Stowarzyszenie możemy wystąpić z oficjalnym pismem i zapytaniem co dalej z tym problemem. Możemy nawet wprowadzić punkt do porządku obrad na zebraniu władz miasta. Może wartoby poruszać ogólnopolską akcję odkupu za część wartości tych samochodów???? Pewnie najpierw trzebaby dostać się do właścicieli, ale jesli oni by wyrazili zgodę to pod warunkiem odsprzedania miasto mogłoby umożyć część długu za postój. Tak miasto by miało choć trochę pieniędzy, bo obecnie nie dostają nic


A mnie się wydaje że trzeba by się zagłębić w przepisy. Bo na pewno jest tam jakiś zapis, mówiący że po jakimś tam czasie auto przechodzi na własność miasta i zostaje wystawione na przetarg. Są przecież organizowane takie przetargi na auta z policyjnych parkingów. To co wiem to że na pewno idą tam auta z przestępstw (przemyt, zastaw czy jakies takie), wiec te nie odebrane tez musza po jakimś czasie muszą być wystawiane bo przecież nie będą ich piętrowo układać po kilku(nastu) latach .
Musze się tym zainteresować w swojej okolicy, jednak jestem bardzo za tym by klub jako stowarzyszenie coś w tej sprawie zadziałał .
Myślę, że obecni właściciele tych aut nie mogą w tej sytuacji pomóc, a co najwyżej zaszkodzić. Wiadomo, że skoro ich nie odebrali przez tyle czasu to było im to na ręke, pewnie i tak sie chcieli pozbyć "gratów". Jeśli jednak taki człek się zgłosi to na pewno będą chcieli od niego wyciągnąć cała naliczoną kase. Czyli będą jakieś procesy, pierdoły, auto będzie stało jako dowód w sprawie itd. Najlepiej jeśli auto zostanie uznane za porzucone (czy jako to tam formalnie nazwą - wiadomo o co chodzi) i przejdzie w dyspozycje miasta. Wtedy wspomniany przetarg i jak to już zostało wspomniane wszyscy będą zadowoleni bo dobrze na tym wyjdą .
Gdyby np. wycenili na takim przetargu DF'y czy jakieś Ładne na 100zł to biore od ręki wszystkie (no, przynajmniej z 10). Za 131/132/Arge lub co inne z dohc'em byłbym w stanie dać nawet 200 (), a co tam - 400zl! Hehe.
Czekam na dalsze info w tej sprawie. Mam nadzieje ze ktoś znajdzie odpowiednie fragmenty przepisów, sam też się rozejrze.
  
 
No by my Wilu zawsze się w poście spotkamy.
Owszem marzę o kancie na Niedzielę,i właśnie by był do remontu .
Aczkolwiek na razie jestem spłukany .
Z kolei pomysł by wystosować lst jako stowarszyszenie bardzo mi się podoba.
Moglibyśmy też uratować auta z tego policyjnego parkingu,pamiętam była tam alejka trzy boreiwcze ze spoljerami obok siebie .
  
 
W warszawie jest takie miejsce gdzie jest kupa Dfów. Na złomowisku przy strazackiej stały ich setki, poustawiane jeden na drugim niestety są nie do wyjęcia i czekają na prasę. Widziałem nawet kilka klasyków, pick-upów, kombiaków niektóre nic tylko jechać. Problem polega na wyciągnięciu ich jest sposób ale jest mozolny i wcale nie daje gwarancji na sukces. Można się dogadać i kupić coś bez papierów, ale wtedy chcą zbyt wiele. Popieram pomysł wystapienia jako klub wtedy jest bardziej oficjalnie i może ktoś to uszanuje
  
 
jedyne co pozostaje czasem to zrobić zdjęcie upadłego DFa
  
 
Cytat:
2004-05-10 19:25:28, Robi200 pisze:
W warszawie jest takie miejsce gdzie jest kupa Dfów. Na złomowisku przy strazackiej stały ich setki, poustawiane jeden na drugim niestety są nie do wyjęcia i czekają na prasę. Widziałem nawet kilka klasyków, pick-upów, kombiaków niektóre nic tylko jechać. Problem polega na wyciągnięciu ich jest sposób ale jest mozolny i wcale nie daje gwarancji na sukces. Można się dogadać i kupić coś bez papierów, ale wtedy chcą zbyt wiele. (...)



Hmmm... Ja myślę że by trzeba z "górą" zagadać. Piszesz "nic tylko jechać" więc domyślam się, że są kompletne i zdatne do jazdy. Skoro są przeznaczone pod prasę to MUSZĄ zostać rozebrane z wszystkich "ciał obcych" tak by sprasowana została tylko blacha. Na pewno przepisy nie pozwalają na zgniecenie wszystkiego razem w jeden "kłębek". Rozbieranie i sortowanie zajmuje sporo czasu i wysiłku, a więc wymaga pewnych nakładów finansowych. Jeśli nie da rady się sensownie dogadać z "górą". Tu też myślę że Klub mógłby coś pomóc. Gdyby jeszcze dało się załatwić jakieś zaświadczenie o wartości historycznej niektórych modeli z PZM lub CAAR...
Na wszystko jest jakiś sposób
  
 
Na wstępie sory za podwójnego ale inaczej bym chyba tematu nie wyciągnął .

Będąc ostatnio w okolicy zamieszkanej m.in. przez niejakiego Kakaovtza przypadkiem zauważyłem (no, ktoś mnie naprowadził - dzienx dOMAN) na niby zwykłym strzeżonym parkingu grupkę aut spod znaku 12X, czyli kilka DF'ów i Malanów oraz chyba dwa Poldki. Jeden DF stał dosłownie przytulony błotnikiem do PN'a. Nie zastanawiając się długo postanowiłem zagadać z pracownikiem pilnującym autka. Potwierdził on moje przypuszczenia, że są to pojazdy zarekwirowane przez policje. Powiedział że Fiaciki i FSO stoją tam już ok. 2 lata i nikt sie nimi nie interesuje. Tyle samo miał tam stać jakiś Peugeot, który niedawno poszedł na przetargu (zorganizowanym na miejscu, na parkingu) za ~2kzł. Ponieważ jednak autami spod znaku FSO nikt się nie interesował, a zajmowały już one spory kawałek parkingu, właściciel zdecydował się rozwiązać umowę z miastem (piszę ogólnie bo nie wiem dokładnie z kim). Od jakiegoś czasu więc nie przybywa tam aut ściąganych z okolicy przez policję.
Do tej pory zdążyłem się dowiedzieć m.in. że stawka, jaką miasto płaci właścicielowi parkingu jest ustalana przez wojewodę na jakichś obradach (czy jakoś tak) i jest na pewno niższa od standardowej z jego cennika. Oczywiście pieniądze miasto daje dopiero gdy dostanie je od właściciela i wtedy auto może zostać odebrane. Właściciel ma jednak sporo do zapłacenia. Poza opłatą za parking dochodzą koszty odholowania oraz (jeśli wcześniej nie uregulowane) opłaty karne czyli np. mandat za nieprawidłowe parkowanie. Nie trzeba tego nawet szacować żeby zorientować się, że taki wariant się właścicielowi w żaden sposób nie opłaca. Oprócz wspomnianych opłat musi on jeszcze skołować lawetę oraz zrobić przegląd i wykupić nowe OC, gdyż po ponad rocznym postoju auto już jest "po". W przypadku gdy auto zostało ściągnięte z powodu braku OC to jak wiadomo jest do zapłacenia coś koło 3kzł i w ostateczności fundusz gwarancjny (czy co to tam jest) po nieuregulowaniu tej karnej opłaty odpala komornika itd...
Druga sprawa to fakt, że chyba po pół roku, w przypadku braku reakcji właściciela pojazd przechodzi na własność miasta i tu jest coś czego zrozumieć nie moge. Samochód powinien zostać od razu wystawiony na licytacje, gdyż od tego momentu miasto płaci już właścicielowi parkingu za SWOJE auto! Gdzie tu jest sens? Wiadomo, że w/w koszty transportu i parkowania w całości się nie zwrócą ponieważ nikt nie zapłaci często ponad 1kzł za auto bez przeglądu, OC i żadnych oryginalnych dokumentów, które trzeba przewieźć, naprawić, zrobić przegląd, zarejestrować, opłacić mając możliwość kupienia takiego samego modelu w lepszym stanie, za mniej niż połowe tej ceny z aktualnym przeglądem i OC gdzie na początku musi zapłacić jedynie za przerejestrowanie. Ewentualne złomowanie też pociąga za sobą kolejne koszty. Sprzedając auto w drodze przetargu miasto pozbywa się pojazdu będącego jedynie problemem i nie stanowiącego dla niego praktycznie żadnej wartosci, przestaje zwiększać koszty jego przechowywania i dostaje zwrot przynajmniej ułamka poniesionych wydatków.
Teraz pytanie jak się za to zabrać? Czy klub ma już osobowość prawną (stowarzyszenie czy co to tam miało być) i mógłby wystosować jakiekolwiek pismo do odpowiednich władz??
Ja widzę dwie możliwości załatwienia tej sprawy (samej sprzedaży):
1. Miasto organizuje przetarg, zainteresowani (czyli np. tutaj tylko ja ) biorą to po cenie wywoławczej, będącej wartością auta wycenioną przez komornika (kto właściwie się tym zajmuje??), czyli po cenie złomu powiedzmy 50zł/szt. Ale miasto musi wtedy wyłożyć właścicielowi parkingu z własnej kasy za przechowanie i ścigać poprzedniego właściciela pojazdu by ściągnąć od niego tą kase. Taka opcja się raczej miastu nie spodoba - lepiej niech stoi, nie trzeba za to płacić, może ukradną i problem zniknie... Ten problem nie istnieje w przypadku gdy auta przechowywane są na parkingu policyjnym, terenie należącym do miasta.
2. Miasto oddaje pojazdy właścicielowi parkingu w ramach spłaty należności za przechowywanie ich. Ten chcąc się jak najszybciej pozbyć "gratów" oddaje je za grosze lub nawet za samo zabranie ich (to by chyba było zbyt piękne ale jakby był bardzo zdesperowany...). Dla właściciela parkingu jest to chyba i tak lepsze rozwiązanie niż czekanie z nadzieją że ktoś się w końcu po auta zgłosi, w co chyba raczej nikt nie wierzy. Zawsze lepiej jest miec wolne miejsce na którym można postawić cokolwiek, zrobić promocje 3zł za dobe - chociaż na browara będzie a tak...
Czy ktoś ma możliwość dowiedzenia się jak to wygląda od strony prawnej, jakie są możliwości itp.?? Jak to jest z takim przechowywaniem - czy w większości przypadków auta idą na prywatne parkingi w ramach umowy podpisanej z ich właścicielami czy raczej na parkingi policyjne, za które przynajmniej miasto nie musi nikomu płacić w razie nie odebrania auta przez jego właściciela. Jak wygląda od strony prawnej taka umowa między miastem a prywatnym prakingiem - co może jego właściciel? Czy po jakimś okresie może domagać się zapłaty za parkowanie lub np jeśli zechce "zwinąć" działalność?? Postaram się we własnym zakresie dowiedzieć jak najwięcej jednak nie ukrywam że pomoc klubu jako formalnej organizacji (jakby to się tam nie zwało) byłaby sporym ułatwieniem, a może wręcz jedyną możliwością posunięcia sprawy. (Ukryte pytanie - czy ktoś doczytał do tego momentu? Jak tak to pierwsze kilka osób ma u mnie browara (nie wstawiam emotki zeby sie nie rzucała w oczy))
Teraz jeszcze tylko co tam wypatrzyłem. Ogólnie DF'y w stanie znośnym, jeden z "termometrem" i kwadratowym obrotkiem, jeden nawet z radiem jakimś, w dwóch czy trzech CD na lusterku (więc właściciela już poznaliśmy - na pewno już go nie odbierze), w jednym jakiś plecak z trampkami na kanapie, większość otwarta, w jednym nawet szyba do połowy opuszczona więc sucho tam nie jest i podłoga raczej nieciekawa będzie, jako że korytko na tunelu nawet było pełne wody... W tej części stał też jakis Golf z ciekawą kiera z nabą i Omega Caravan ściągnięta za brak OC, ale do niej nawet nie podchodziłem. Jakby właściciel dostał te auta od miasta i dałoby sie z nim dogadać to mógłbym nawet zabrać mu te Maluchy gratis . I tu jeszcze trzeba będzie wypytać kolegę Kakaovtza gdzie w tej okolicy można najbliżej widlaka dorwać, bo laweta mi się nie kalkuluje a moge mieć ciężarówke zwykłą po kosztach (ile może palić MB 508D??).
Rozejrze sie jeszcze po pozostałych tego typu objektach. Na jednym podobno DF'y stoją już piętrowo . Z tych ze spodu już dach mi sie raczej nie przyda ale przynajmniej wiem od razu że mają tam widlaka .
Dżizus, prawie siedem tysięcy znaków w czystym tekście . To jest chyba mój najdłuższy post w historii . Czytanie chyba trzeba będzie sobie rozłożyć na kilka dni .
  
 
O ja RACE_D no to sie rozpisales

Musze ci sie przyznac ze przeczytalem do konca i z tego co pamietam bylo cos o browarq )

Wiesz co czytajac ten text, stwierdzilem ze okropnie duzo bedzie z tym wszystkim roboty, ale zycze powodzenia!! >>dla chcacego nic trudnego<<

Fajnie ze sie wypytales o wsio w Fordonie na parkingu, a co z ul. Inowroclawska??, tam jest o wiele wiele wiecej autek, moze by lepiej tam cos zdzialac???? (wiekszy wybor)

Jak cos bedziesz wiedzial blizej (jak bedziesz kupował ) to sie zglos to ci pomoge )


POZDRAWIAM
  
 
Yoshi81, Wilu, czy nadal chcecie się zająć sprawą aut na Brzezińskiej i niedaleko stadionu Łksu? Może jakoś się spikniemy obgadamy. Chociażby części z tych aut uratować! Co Wy na to ? Też jestem z Łodzi i jestem zainteresowany czy to kantem czy maluszkiem. Może nawet starym Porsche
  
 
Oooo, widze że ktoś z mojego polecenia trafił tutaj .
Mam nadzieję, że komuś coś się uda w końcu zdziałać w tym temacie. Ja też pod koniec wakacji mam nadzieję, że zaatakuje i coś odbije z okolicznych parkingów...
  
 
Cytat:
2004-07-29 15:23:18, moch pisze:
Yoshi81, Wilu, czy nadal chcecie się zająć sprawą aut na Brzezińskiej i niedaleko stadionu Łksu? Może jakoś się spikniemy obgadamy. Chociażby części z tych aut uratować! Co Wy na to ? Też jestem z Łodzi i jestem zainteresowany czy to kantem czy maluszkiem. Może nawet starym Porsche



Prawda jest zawarta w wypowiedzi Majchala - można gadać z miastem, ale jako stowarzyszenie. Sami nie możemy zdziałać nic. Jest jeszcze jedna możliwość-znaleść właścicieli, dogadać się z nimi i zapłacić opłatę za postój. Później już tylko umrzeć w głodzie i nędzy i po sprawie.



[ wiadomość edytowana przez: -Wilu- dnia 2004-07-29 23:46:19 ]
  
 
Cytat:
2004-07-29 23:12:02, -Wilu- pisze:
(...)
Jest jeszcze jedna możliwość-znaleść właścicieli, dogadać się z nimi i zapłacić opłatę za postój. Później już tylko umrzeć w głodzie i nędzy i po sprawie.


Niestety w przypadku takich aut to juz jest z deczka nieopłacalne. Co innego gdyby to był jakiś super zadbany klasyk w oryginale, ale jeśli chodzi o zwykłe, "szare", zaniedbane (bo głównie takie ludzie sobie "darują") to raczej taniej wyjdzie kupić na giełdzie czy z ogłoszenia i będzie w lepszym stanie. Takie auta są w 99,9% bez przeglądu i OC więc sam transport już sporo kosztuje. Jedyna możliwość to IMHO wykupienie po cenie złomu, ewentualnie pare zł więcej.
No cóż, czekamy więc na stowarzyszenie...
  
 
Na stowarzyszenie... stowarzyszenie ... a był ktoś tam na Brzezińskiej, lub koło ŁKSy? Ja byłem na Brzezińskiej ... odpowiedziano mi że RACZEJ nie na sprzedaż ale ... czyli jest jakieś ALE, można pójść wyżej, tylko ja sam tego wszystkiego nie załatwię. Pracy teraz nie mam, dwa auta "na dorobku" potrzebuję pomocy ŁODZIAN. Wasz ... zwracam się ponownie do Yoshi i Wezu. Pomożecie ?
  
 
Sprawa nieaktualna. Ino się kilka kompletów kół i siedzeń ostało z kantów.