Cacko z dziurką

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Nie dotyczy to na szczescie Omesi ale problem jest wspolny. Moja zona wpadla w dziure w jedzni (tzn. nie ona tylko jej Punto.)
- Dwie prawie nowe zimówki przcięte - do wyrzucenia
- Dwie felgi pokrzywione (moze dadza sie wyprostowac)
- Tylny wahacz ma luz taki, ze kolo chodzi na boki ok. 5 cm

Co za kopsany okres. Same przygody z samochodami. Przesilenie wiosenne czy co? Ludzie jezdza przymuleni albo zakochani?
  
 
Mój koleś miał podobną przygodę jechał Meganką Coupe ze sportowym zawieszeniem, uszkodził przedni prawy amortyzator oraz felgę i rzecz jasna oponę. Sprawa miała swój finał w sądzie, skarżył właściciela drogi (w tej chwili nie pamiętam czy było to Starostwo Powiatowe, czy Urząd Miejski), wybulili mu coś ponad 5000 PLN. Może warto pójść tą drogą?
  
 
Kartos walcz o swoje sprawę masz wygraną. Napewno zwrócą ci za naprawę autka.
  
 
Czlowiek cale zycie sie uczy. Doswiadczeni mowia, ze zona zrobila blad bo od razu powinna wezwac policje. Bez protokolu policji sprawa nie do wygrania. Z protokolem podobno urzad miasta zwraca kase bez sadu.

Niestet nastepnego dnia juz nie bylo tej dziury i nie ma kogo scigac.
  
 
Kartos: I chyba masz rację, niestety.

Zawsze wzywać patrole - piesze lub zmotoryzowane. Jak mi się gość na haku powiesił, to pomimo jego oświadczenia PZU chciało żeby im osobiście w siedzibie potwierdził. Tyle dobrego, że był uczciwy i tak zrobił. Jak nie to powiedzieli: tylko sąd z pow. cywilnego.

Pzdr.

-----------------
Benzinový 3,6litrový vidlicový šestiválec
  
 
Kartos...niestety masz rację ostatnio moja koleżanka miała identyczna sytuację z cieniasem, na szczęście wezwała policję, bez nich sprawa nie do ruszenia.
Warta jako ubezpieczyciel zarządu dróg wypłaciła jej 280 PLN.
Mimo wszystko musiała też się nabiegać i prowadzić idiotyczne rozmowy z likwidatorem szkód, który notabene nawet koła z bagażnika nie chciał wyjąć ...ale to juz inna sprawa.

współczyję
p.s. chociaż jak masz zdjęcia...to może spróbuj
  
 
Dodam swoje:
W niedzielny poranek po zlocie moja Edyta jechała jakieś 60 na ograniczeniu do 70. Za wzniesieniem okazało się, że droga która powinna tsam być zmieniła się w wielki kamieniołom. Gruchneło, zgrzytnelo. wlazłem pod samochód, naszczęście nic nie brakowało tylko troche porusowane podwozie. W niedziele byłem na darmowym przeglądzie u opla, na i wyszło. Końcówki drążków naderwane(?), termometr gdzieś wyskoczył (póżniej go znalazłem) oraz ogólnie mała masakra podwozia. Pójdzie parę stów.
Niestety ja byłem trochę niedysponowany w ten feralny poniedziałek, zapomniałem o policji i jestam do tyłu.
Oby inni mieli więcej szczęścia.
pozdr
  
 
No cóż Panowie, jak stać na żonę to i stać na naprawy samochodu. Poza tym Kartos, ty, żonaty parę lat i nie wiesz, że to twoja wina? Przecież dawno ci żona mówiła żebyś pogonił tych od dróg z remontami, a jak się nie chciało to teraz naprawiaj.
Serio współczuję, niech szlag trafi te żałosne warszawskie dukty leśne