Jak działa ASO

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
[Słychać dźwięk podjeżdzającego samochodu. Gasnie
silnik, trzesnięcie
drzwiczkami]

Klient: Dzień dobry. Niedawno kupiłem z drugiej ręki
ten samochód i
mam takie wątpliwosci... Stuka mnie cos z przodu i
sciąga w prawo przy
hamowaniu...
Mechanik 1: Stuka panu z przodu? i sciąga?
Uuuuuuuu... Proszę otworzyć
maskę.
[Słychać dżwięk otwieranej maski.]
M1: Uuuuuuuuuu.... Ojejejejejejejej!!! No no no...
Heniu! Pójdź no tu
ino!!
[Słychać kroki]
Mechanik 2: Uuuuuuuuuu.... O rrrrany!! No no no....
K: [poddenerwowany] A o co chodzi!? Co się stało?!
Panowie cos
powiedzą!
M1: Uuuuuuu.... Paaaanie...
M2: Jakby to panu powiedzieć... Ojojojojoj!
M1: Przyjechał pan do nas w ostatnim momencie...
M2: No! W ostatnim!!
K: Ale konkretnie to co się dzieje!?!
M1: Mało brakowało...
M2: Naprawdę niedużo...
M1: Tyci-tyci...
M2: I już by pan do nas nie przyjechał...
M1: ...już by pan nigdzie nie przyjechał...
[chwila grobowej ciszy]
K: Znaczy... tego... mogło dojsć do wypadku? Takie
poważne jest to
uszkodzenie?
M1: Uuuuuuuu.... Co ja będę panu dużo mówił. Patrz
pan tu!!
M1: Widzi pan? Tu! Ten czerwony wężyk. Widzi pan?
K: [zdezorientowany] Nie!
M1: Nie widzi pan?
K: Nie!
M1: Własnie!! JA TEŻ NIE WIDZĘ!!! A może ty, Heniu,
widzisz ten wężyk
od podcisnieniowego regulatora korekcji kąta natarcia
przedniego
wodzika układu stabilizacji lewego koła przy
hamowaniu? Widzisz,
Heniu?
M2: [grobowo] Nie widzę.
M1: No to jak, pana zdaniem, ma działać
podcisnieniowy regulator
korekcji kąta natarcia przedniego wodzika układu
stabilzacji lewego
koła przy hamowaniu, skoro z braku wężyka nie jest
podawany czynnik
roboczy pod cisnieniem 1.56 atmosfery? No jak..?
[Klient milczy]
M1: A ten wężyk, o tu, pan widzi?
K: Ten widzę...
M1: Własnie. To wężyk od od podcisnieniowego
regulatora korekcji kąta
natarcia przedniego wodzika układu stabilizacji
prawego koła przy
hamowaniu. Prawe koło było stabilizowane, a lewe nie.
Dlatego sciąga
pana w lewo...
K: Ale mnie sciąga w prawo...
M2: [grobowo] Bo zawsze sciąga w stronę koła
stabilizowanego. Bo koło
niestabilizowane ma więcej stopni swobody, rozumie
pan...
M1: Własnie, Heniu to dobrze ujął. Heniu jest
specjalistą od układów
stabilizacji przednich kół. Ile on już w życiu kół
ustabilizował, to
na palcach obu rąk by pan nie zliczył...
K: Czyli wystarczy założyć ten brakujący wężyk i
będzie dobrze?
M1: Nie tak szybko!
K: Nie..?
M2: [grobowo] Nie!
M1: Ponieważ nie było wężyka, do pompy fluidalno-
odsrodkowej nie
dochodził czynnik roboczy, rozumie pan. A taka pompa
bez czynnika
roboczego, to ho-ho..! Mówiąc krótko! - Jebut - i po
pompie!!
M2: Tak jest! Jebut - i już pompy nie ma...
K: [coraz bardziej wystraszony] Tak zupełnie jej nie
ma..?
M1: A widzi pan tu jakąs pompę? O tu..?
K: Tu w ogóle jest pusto...
M1: Własnie. ZOSTAŁA TYLKO DZIURA PO SRUBIE!!
K: Ale jak pompa mogła po prostu zniknąć..? Rozumiem,
że mogła się
popsuć, ale tak zupełnie zniknąć bez sladu...
M2: [grobowo] W wyniku silnych wibracji spowodowanych
pracą bez
czynnika roboczego, a także zbyt wysokiej
temperatury, nastąpiła
zmiana struktury mole... molo... morekurarnej metalu,
w wyniku czego
pompa uległa dezintegracji.
K: [z niedowierzaniem] DEZINTEGRACJI!?!?!?
M1: Tak. De-zin-teg-ra-cji. Proszę wierzyć Heniowi,
on na pompach zna
się jak mało kto...
K: I co teraz?
M1: Trzeba kupić nową pompę. A ona nie jest tania...
K: [z niepokojem] To znaczy ile kosztuje...
M1: Wie pan, my dostajemy bezposrednio od producenta,
po kosztach. To
u nas tylko 1500 złotych. Bo w sklepie, to ho-ho!
M2: No! Ho-ho!
K: Rany boskie! 1500 złotych!
M1: A chce pan wylądować na drzewie? Chce pan?! A czy
pan wie, że już
się zaczął proces deterioracji lewej belki wspornika
U-6/B-8? Wie pan?
K: N-nie, nie wiem.
M2: [grobowo] To teraz już pan wie...
M1: Więc belkę to też trzeba będzie wymienić... Ale
to grosze
kosztuje, niecałe 800 złotych...
K: Coooo!! Jeszcze 800 złotych!!!?
M1: No... z zaslepkami to wyjdzie koło tysiąca. Ale
zaslepek nie musi
pan zakładać...
M2: [grobowo] ...najwyżej przód panu będzie latał jak
żyd po pustym
sklepie.
K: jak żyd..?
M1: Bo luzy będą. No i łożyska szybciej się
wyrobią... I amortyzatory
siędą... No i też może ulec zakłóceniu struktura
podłużnicy. Więc ja
bym radził zaslepki zamontować... Ale to pana
decyzja.
K: No nie, nie, jak tak to trzeba zamontować... No bo
jesli łozyska...
M1: Od razu widać że pan rozsądny człowiek. Niektórzy
to próbują
oszczędzać... A potem się jednemu z drugim koło urywa
w czasie
wyprzedzania na zakręcie podczas mgły... I tragedia
gotowa...
K: Podczas mgły...?
M2: [grobowo] Wilgotnosć powietrza jest inna i
łożyska się siepią...
M1: No własnie. Heniu to się zna na łożyskach jak
mało kto. Jak mówi
że się siepią, to się siepią...
K: [z nadzieją] Ale jak zrobimy to co panowie radzą,
to się nie będą
siepać..?
M1: Musowo że nie.
K: Czyli to razem wyjdzie... zaraz, niech policzę...
dwa i pół
tysiąca?
M1: O ile nie uległ uszkodzeniu silnik...
K: Silnik? Dlaczego silnik?
M2: [grobowo] Pracował bez obciążenia. Uszczelki
mogli się
wydmuchać...
M1: Własnie! Proszę włączyć silnik!
[słychać dźwięk włączanego silnika]
M1: No-no-no! Ojojojoj!
M2: Ojojojoj! No-no-no!
K: Cos nie tak?
M1: Pan tu podejdzie... o tu... i posłucha. Słyszy
pan? Syczy...
K: Syczy?
M1: Syczy! Pan posłucha...
K: [z powątpiewaniem] No może i syczy...
M1: Pan może tego nie zauważył, bo to trzeba mieć
wprawne ucho. Ale ja
panu pokażę na przyrządzie. Heniu, podaj manometr...
dzięki. Pan
patrzy - przykładam manometr do bloku silnika... o
tak... i co
pokazuje?
K: [z niepokojem] Zero...
M1: Własnie! Zero!!
M2: [grobowo] A powinien jeden koma osiem.
K: [przerażony] Jeden koma osiem?
M1: No własnie. Może pan wierzyć Heniowi, on to
wszystkie odczyty zna
na pamięć. Obawiam się że trzeba będzie sciągnąć
głowicę. Niech się
pan modli żeby to była tylko uszczelka, bo jak to
pęknięcie głowicy,
to nie będzie dobrze...
K: A może pan stwierdzić, czy to uszczelka?
M1: Zaraz się przekonamy. Heniu, podaj przyrząd do
przeswietlania
głowicy... nie, nie ten... ten też nie... no tam
przecież wisi na
haku... o, dziękuję.
K: [z powątpiewaniem] To jest przyrząd do
przeswietleń? Wygląda jak
przenosny reflektor na kablu.
M1: To jest lampa fluoropolaryzacyjna. Ujawnia zmianę
struktury
cząsteczkowej metalu. Proszę wyłączyć silnik [dźwięk
silnika cichnie]
o, dziękuję. No i popatrzmy... Ojojojoj!
K: Cos nie tak?!
M1: Widzi pan tę rysę... o tu. To mikropęknięcie
strukturalne.
Niestety! Moje obawy potwierdziły się.
K: I co teraz?
M1: Trzeba dać nową głowicę...
K: A nie da się jakos zaspawać, czy co...?
M1: No, niektórzy to spawają, to prawda. Jak pan
bardzo chce, to
zaspawamy. Na pana odpowiedzialnosć...
M2: [grobowo] Najwyżej się silnik rozerwie... choć,
trzeba przyznać,
czasami się nie rozrywa. Ale to nigdy nic nie
wiadomo...
K: [bliski płaczu] Silnik rozerwie...?
M1: Jak taki spaw pusci, to wie pan... zmiana
cisnienia i te rzeczy...
i z silnika wióry lecą. Dobrze jak kierowca albo
pasażer tłokiem nie
oberwą...
K: Rrrrany boskie! Czyli trzeba wymienić głowicę? Ile
to może
kosztować?
M1: No, jak dla pana to po cenach fabrycznych głowica
z 3000...
K: ILE?!!? TRZY TYSIĄCE??
M1: Wie pan, głowica to głowica...
K: Czyli razem pięć i pół tysiąca?!?
M1: Za częsci. Plus nasza robocizna to wyjdzie...
zaraz, niech
policzę.... no, jak dla pana to dwa tysiące.
K: DWA TYSIĄCE ZA ROBOCIZNE:
M1: Wyszło 2345.70, ale zaokrągliłem na pana
korzysć...
K: Jezus Maria!! Siedem i pół tysiąca... To może ja
poszukam innego
warsztatu...
M2: [grobowo] TYM SAMOCHODEM chce pan jechać? A żonę
i dzieci pan
ma...?
M1: Pan sam widział że taniej nie chce być.
Specjalnie wszystko panu
pokazalismy żeby nie było że klienta naciągamy. Na
własne oczy pan
widział...
K: No widziałem... trudno, niech panowie go robią...
M1: Na szesnastą będzie.
  
 
Cała prawda !!!
  
 
Klapsiarstwo w dupe lepsze....
  
 
To niestety cała prawda o większości serwisów
Nie daj Boże pójść coś naprawić będąc niezorientownym w temacie, bo pociąga to zwykle za sobą przytoczone wyżej skutki
  
 
Cytat:
2003-09-17 10:24:41, SpeedR pisze:
To niestety cała prawda o większości serwisów
Nie daj Boże pójść coś naprawić będąc niezorientownym w temacie, bo pociąga to zwykle za sobą przytoczone wyżej skutki



i wlasnie od takiego zorientowania mamy forum !
  
 
Ale wiecie co

Jak ktos sie nie zna na komputerze to komputera nie kupuje a jak juz musi to sie chcac nie chcac musi nauczyc dzialac...

A z prawem jazdy to juz jest teraz roznie

Kiedys (jak moj ojciec zdawal) jak pytania byly zadawane przez komisje to czasami pytali o rozne rzeczy z samego samochodu...

A teraz to niektorzy proboja nawet odkrecac kola w powietrzu

Ja bym kazdemu kazal robic psychotesty i na ulice nie wypuszczal jak nie zda...

Warsztaty sa takie na jakie MY im pozwalamy zeby byly... taki mechanik jak raz czy dwa razy zostanie pozadnie wysmiany to za trzecim razem sie pozadnie zastanowi zanim komus zacznie wciskac kit

  
 
Cytat:
2003-09-17 17:35:45, KeyJey pisze:
Warsztaty sa takie na jakie MY im pozwalamy zeby byly... taki mechanik jak raz czy dwa razy zostanie pozadnie wysmiany to za trzecim razem sie pozadnie zastanowi zanim komus zacznie wciskac kit



Hah... tylko aby tego dokonać trzeba być mądrzejszym od mechanika, a z tym różnie bywa. Czasy kiedy auto potrafił naprawić byle wiejski kowal dawno minęły, chociaż Polacy jak kupią samochód to w większości przypadków próbują też kupić jakąś książkę z oferty WKiŁ... pomyślcie sobie jak ciężko mają Amerykanie. U nich istnieją serwisy zajmujące się programowaniem magnetowidów, serwisy uczące obsługi ekspresu do kawy itp. itd, że o samochodach nie wspomnę - złapie taki hamburgerowiec gumę to odrazu po pomoc drogową dzwoni.
  
 
Cytat:
Ja bym kazdemu kazal robic psychotesty i na ulice nie wypuszczal jak nie zda...



pewnie poława z nas by nie zdała za zbytnią pobudliwość i potencjalnych "łamaczy" wszelkich przepisów.... tak więc KeyJay nie spiesz się tak do tych psychotestów.......
  
 
Jaco...

Tym bardziej bym je wprowadzil... jak pomysle ze polowa jezdzacych osoby po ulicach nie wie do czego sluza przepisy i jak sie zachowac na drodze... zabral bym z miejsca wole jezdzic bezpiecznie .....

A tak to na kazdym rogu podchodzi mi serce do gardla jak widze pseudo kierowce probujacego cos zrobic z samochodem

Ale najlepsi sa tacy co jezdza z przyczepa .... ale tylko do przodu bo do tylu nie potrafia to juz ludzkie pojecie przechodzi ....

  
 
Cytat:
Jaco...

Tym bardziej bym je wprowadzil...



no dobra, a kto by na zloty przyjeżdżał???

  
 
Jaco...

Zlot ma byc posiadaczy Espero czy kierowcow jezdzacych Espero ?
  
 
Cytat:
Jaco...

Zlot ma byc posiadaczy Espero czy kierowcow jezdzacych Espero ?



no tak o tym nie pomyślałem....

no i mozna by było Warkę Strong zapodać


[ wiadomość edytowana przez: -JACO- dnia 2003-09-18 15:21:30 ]
  
 
Cytat:
2003-09-18 15:09:49, KeyJey pisze:
Tym bardziej bym je wprowadzil... jak pomysle ze polowa jezdzacych osoby po ulicach nie wie do czego sluza przepisy i jak sie zachowac na drodze... zabral bym z miejsca wole jezdzic bezpiecznie .....



Czekaj... czekaj... wyjmę kodeks drogowy, otworzę na stronie ze znakami drogowymi i zobaczymy ile błędów popełnisz?

Cytat:
Ale najlepsi sa tacy co jezdza z przyczepa .... ale tylko do przodu bo do tylu nie potrafia to juz ludzkie pojecie przechodzi ....



A bo to uczyli na kursie jazdy z przyczepą? No widzisz - nie uczyli. Ja sam z przyczepą (kempingiek) przejechałem może wszystkiego 100 km.

[/quote]
  
 
Nie ma sprawy...
Wyciagaj znaki...

Co do przyczepy...
Jak ktos nie umie to niech sie nie zabiera za przyczepe...
A na kursie to niczego nie ucza ...

  
 
[quote]
2003-09-18 16:01:50, KeyJey pisze:
Jak ktos nie umie to niech sie nie zabiera za przyczepe...
[/qute]
To jak ma się nauczyć?
  
 
Martinez

Jazda z przyczepa po placu czy nawet gdzies na odludnionych ulicach ... OK.. tam sie mozna uczyc...
Ale na litosc niech ktos kto nie umie jezdzic nie wjezdza w centrum z taka przyczepa... robi sobie tylko wioche i utrudnia ruch...

Poza tym ja nadal nie rozumiem dlaczego mozna jezdzic z przyczepa bez zdawania dodatkowego kursu...

Swoja droga w Polsce i tak jest dziwnie
Zeby latac szybowcem trzeba miec licencje pilota... i na takiej licencji mozna latac nawet w LOTcie... tylko ze trzeba miec wylatana odpowiednia ilosc godzin za sterami....

I gdzie tu rozsadek ?
  
 
Przesadzasz KeyJay - "Nie święci garnce lepią"....
  
 
Z książki może? Widocznie jakiś mądry "naukowiec" postanowił, że nauka jazdy z przyczepą na kursie nie jest potrzebna - wobec tego jedyny sposobem nauki jest ćwiczenie na "żywca"

Znaki... A34 i
F20
Nic mi one nie mówią, a i nigdy ich nie widziałem "w naturze".
  
 
Znak A34 mówi "spocznij na boczku".
  
 
Cytat:
2003-09-18 20:54:47, KeyJey pisze:
Jazda z przyczepa po placu czy nawet gdzies na odludnionych ulicach ... OK.. tam sie mozna uczyc...



OK! Potrzebuję przyczepę raz na 2 lata na 2 dni i będę się specjalnie uczył??? Może lepiej jest poprostu nie cofać i sprawa załatwiona. Swoją drogą to w latach 80 co roku ojciec pożyczał kempinga, podpinał go do Fiata 125p (nie jakiegoś tam FSO) i ruszaliśmy na 2 tygodnie do demoludów - jechało się do przodu, ewentualnie w kółko, a jedyne problemy jakie były z cofaniem to na kempingach... ale znam takich, co z domkiem jechali kaszlakiem do Grecji (przez ruskich) i jakoś dojechali.

Cytat:
Swoja droga w Polsce i tak jest dziwnie
Zeby latac szybowcem trzeba miec licencje pilota... i na takiej licencji mozna latac nawet w LOTcie... tylko ze trzeba miec wylatana odpowiednia ilosc godzin za sterami....
I gdzie tu rozsadek ?



Wylatana odpowiednia ilość godzin za sterami... właśnie! Nie za sterami szybowca tylko chyba odpowiednich samolotów pasażerskich. Podobnie mogłoby być z kursem na inne kategorie praw jazdy. Przecież przepisy są jednakowe, tylko sposób jazdy się zmienia.