Wszystko jest juz OK

po prostu akumulator doszedl juz konca swoich dni... po podladowaniu krecil w sumie normalnie ale nie bylo juz pradu na cos wiecej niz krecenie i iskra byla slaba... no i silnik zalal sie w sztok... swiece mialy juz jakies 80 tys km przejechane (platynowe NGK co prawda) i mialem je juz dawno zmienic ale cena byla przykra... kiedys polakomilem sie NGK V-Line (12 zl/szt) i Cari nie chciala na nich chodzic (trzeslo silnikiem niemilosiernie) wiec zbieralem na platynki... i nie zdazylem uzbierac

no i wczoraj na poczatek kupilem nowy akumulator (centra plus 45Ah - taki mialem wczesniej - nie wiem czy nie za maly ale dzialal) i probowalem autko uruchomic - po dlugim kreceniu strzelal tylko sporadycznie w wydech i nie chcial zapalic...no to polecialem po swiece - nie stac mnie na platynowe - wiec skonczylo sie na Brisk-ach (wedlug katalogu niby do Cari II 1.6) po 9 zl/szt. Wkrecilem, przemielilo, zatrzeslo i odpalilo i dziala na tych Brisk-ach lepiej niz na tych zjechanych platynkach

ogolnie lepsza dynamika i w ogole

a poniewaz jezdze na gazie i caly ten pic z uboga mieszanka nie ma wiekszego znaczenia to wreszcie znalazlem swiece ktore nie przerazaja cena jak platynki a dzialaja przyzwoicie

a to ze czesciej je trzeba wymieniac to nic

nie stac mnie na 250 zl jednorazowego wydatku - bezpiecznik glowny sie nie spalil (bo aku bylo pewnie tak slabe ze nie mialo sily go spalic) - alternator laduje dobrze (14,2V na wolnych obrotach) wiec mysle ze bedzie OK

smieszne to w sumie jest ze biedne aku przezylo takie mrozy i zeszlo z tego swiata przy +5 stopni...no ale taki life... pozdrowionka
