| Sortuj wg daty: rosnąco malejąco |
Mateusznia SYMPATYCZNY GOŚĆ ![]() takietam... wieś gdzieś (pod Wawą) | 2006-02-27 23:03:36 Wczoraj wieszałem obraz na ścianie (a przedtem go zwaliłem na ziemie, bo z impetem usiadłem waląc w ścianę - pieprzony gipsokartonobadziew) stojąc na krzesełq. Schodząc nadepnąłem na leżący na podłodze mój but (no sam nie wiem dlaczego go tam postawiłem... ), podwinęła mis się noga i zwaliłem się jak długi. Przywaliłem zdrowo z całym impetem plecami w naroznik szafy . Az mnie zamroczyło i nie wiedziałem co się dzieje . A w krzyzu to tak łupało... . Nawet żonka jakaś taka miła się dla mnie zrobiła, pytała się czy miś się nic nie stało itakietam (no bo kto by potem płacił rachunki ). Gdybym przywalił głową (a niewiele naprawdę brakowało), to mogłoby dojść do prawdziwego - nie takiego "zkrzesłowego" - zejścia mężczyzny w średnim wieq w warunkach domowych... Nie znamy dnia ani godziny, taki jakiś kruchy człowieczek jest... |
adasco Bardzo Ważny GOŚĆ Roomster & kropek Łódź | 2006-02-27 23:32:56 no to ja razu pewnoego wiercilem dziurke w scianie pod ciezkie, duze lustro. Kolej konkretny, narzedzie tez, bo w beton jedziem. I nagle czuje opor, i po sekundzie - dup, wiertlo wpada w siane, lomot po drugiej stronie.
i co? Sasiad przez sciane mial .... lustro w tym samym miejscu, co i ja planowalem. Moim wiertlem, wypchnalem jego hak. Idealnie. Jeden otwor na cala sciane, a co do milimetra trafilem. |
adasco Bardzo Ważny GOŚĆ Roomster & kropek Łódź | 2006-02-28 20:21:27 |
![]() maxymilan SYMPATYCZNY GOŚĆ kraków | 2006-02-28 20:24:44 hehehehehe dobre ![]() ![]() ![]() |
Kamil_H SYMPATYCZNY GOŚĆ 2107 1.3 Poznań | 2006-03-01 09:19:33 Hehehe dokładnie takie wiertło ![]() |
mwarchalowski Loża Szyderców BMW 316ti / Polonez ... Wrocław / Zakopane / Żywiec | 2006-03-02 12:22:15 Dlatego do pokoju dziecinne kupuje się takie specjalne zaślepki, aby bachorki nic tam nie wtykały.
DEx |
Krzysztof-Fleszer SYMPATYCZNY GOŚĆ Lada 2107 Krakow | 2006-03-02 20:15:39 Czekalem kiedy wejdzie na elektrycznosc
Otoz maly Fleszer, nie nie , jeszcze wtedy maly Krzys robil rozne zabawy z pradem. Najlepsza zabawa bylo podpinanie zarowek z choinki, w ilosci sztuk 1, do gniazdka 220v, gdzie niestety nieznajomosc wtedy prawa Ohma(nie chodz z jedna tylko z dwoma ) konczyla sie wywaleniem bezpiecznikow i zjaraniem zarowek(pisze zarowek no bo co tam raz jedna zarowka - moze byla zepsuta wiec wtykalem druga i ..sam juz nie wiem ile)
Ale to jeszcze pikus byl. Dorwalem gdzies kabel od zelazka - nie wiem juz czy wygrzebalem go gdzies w domu, czy od kolegow przynioslem, w kazdym badz razie z jednej strony byla wtyczka, a z drugiej kabelki- i ludzie nie pytajcie sie mnie dla czego i co mi wpadlo do glowy, ale wetknolem te kabelki pod gumke od kapcia - zgrzyt, spiecie, kapec sie przysmarzyl, kory wylecialy...
Obawiam sie ze nie mialem wtedy 7 lat !
Kiedys jeszcze zrobilem inny elektryczny motyw - mianowicie zlodziejke do kradzenia pradu przez lampe(wkreca sie zamiast zarowki i mozna podpiac z boku zwyjkla wtyczke, a w nia rowniez wkreca sie zarowke)
Baa, zato prawa Kirchoffa mi sie obily o uszy i sprytnie zamiast wkrecic zlodziejke w miejsce zarowki i krasc prad, to ja podpiolem prad do zlodziejki, wkrecilem zarowke, i ... calym lapskiem zlapalem za koniec zlodziejki-(juz lampki)- ktory sie powinno wkrecic w miejsce zarowki - efekt - zgrzyt zgrzyt - puscic dranstwa nie moglem !!
Ale jakos mi sie udalo, ale bylo juz nie ciekawie -heh
Odradzam takie zabawy i polecam pilnowac mniejszych od siebie, co prawda obserwowac ich mozna, i wiele sie nauczyc, jednak piecze trzeba miec nad nimi
|
adasco Bardzo Ważny GOŚĆ Roomster & kropek Łódź | 2006-03-02 20:35:21 no to ja jako maly szkrab wykrecilem zarowke na choince (taka starodawna, z gwintem) i wsadzilem palec w oprawce. Rodzice opowiadali, ze dosc dlugo wowczas ryczalem.
A teraz, to prad mie dupnal pare razy - przy okazji roznych remontow. Oczywiscie motyw w stylu "odlaczyles? - tak, tak", tez byl ![]() |
soop SYMPATYCZNY GOŚĆ PT Cruiser 2.4L Limi ... Białystok | 2006-03-02 22:30:13 A nam przytrafił się kiedyś zbieg okoliczności o prawdopodobieństwie mniejszym niż szóstka w totku trzy razy pod rząd.
Kiedy miałem jakieś 5-6 lat byłem z Tatą w Wawie. Pod pałacem kultury zrobił mi zdjęcie jak stoję przy fontannie. Po przyjeździe do domu i wywołaniu kliszy okazało się że fotograf pomylił jedno z nich i dostaliśmy omyłkowo zdjęcie jakiegoś innego chłopca przy fontannie. Kiedy jednak dokładniej przyjrzeliśmy się zdjęciu okazało się że jest to ta sama fontanna. Żeby było śmieszniej na drugim planie widać jak stoję ja odwrócony bokiem i "pozuję" Tacie do zdjęcia. To chyba największy i najbardziej nieprawdopodobny zbieg okoliczności jaki można sobie wyobrazić.[ wiadomość edytowana przez: soop dnia 2006-03-02 22:31:07 ] |
robal SYMPATYCZNY GOŚĆ Astra Hatchback GB/M ... Kettering (Northants, England) | 2006-03-02 23:57:43 No to podtrzymajmy wątek elektryczności:
1. Dawno, dawno temu kiedy moją żona, nie była jeszcze moją żoną i WYNAJMOWAŁA mieszkanie poprosiła mnie o wywiercenie dziurki w ścianie. W dziurkę miałem wsadzić kołek, w kołek wkręcić śrubkę i na totej śrubce powiesić obrazek. Pora już wieczorowa, na dworzu ciemno, w mieszkaniu świeci się światło. No to wiercimy !!! Staję na stołku, zaczynam wiercić, czuję lekki opór, więc naciskam mocniej ... ŁUP !!! trafiłem na kabel w ścianie! Zadzwoniłem po mojego ojca, rozpruliśmy PÓŁ ściany, ale udało się "skleić" kabel. 2. Gdzieś tak 4-5 klasa podstawówki. Mieliśmy robić na ZPT-ach kolorofony. Postanowiłem popróbować w domu różnych kombinacji połączeń. NAJBARDZIEJ "udaną" próbą, było podłączenie SAMEGO "startera" na kabelku ... i wszyscy zdziwieni, że prądu nie ma w domu !!! |
soop SYMPATYCZNY GOŚĆ PT Cruiser 2.4L Limi ... Białystok | 2006-03-03 08:45:45 Kiedyś pani w szkole poprosiła mnie żebym wychodząc z klasy wyłączył grzałkę w akwarium.... Wyłączyć zapomniałem, ale rano była fajna zupka... |
marcinjo SYMPATYCZNY GOŚĆ Łada Samara LPG Łęczyca | 2006-03-03 09:08:17 A moja matula pewnego lipcowego upalnego dnia pare lat temu powiedziala, ze nie bedzie spala z ojcem bo dziala jaka kaloryfer i poszla sobie do drugiego pokoju i rozlozyla lozko polowe (takie najzwyklejsze, ze sprezynkami). Jak juz sie polozyla to najwidoczniej doszla do wniosku, ze oparcie jest za wysoko. Oparcie jest utrzymywane na takich dwoch zebatych zapinkach z bokow lozka. Nie wziela pod uwage tego, ze jak lezy na lozko to plotno jest napiete i zwolnienie tych zapinek je luzuje. No i odwrocila sie na brzuch, zwolnila zapinki i wezglowie lozka sie zamknelo i zlamalo jej nos.
A najlepsze jest to, ze wsadzila sobie od razu dwa palce do nosa i nastawila ten nos i nastepnego dnia, po przeswietleniu, chirurg powiedzial, ze sam by lepiej tego nie zrobil. Wystarczylo tylko isc po odszkodowanie.... A ktoregos dnia na wsi moj brat powiedzial, ze pojdzie narąbac drewna dziadkom i poszedl do komorki. A matka mi potem powiedziala, ze wypatrzyla go przez okno jak chodzi jakis taki blady i niespokojny. Okazalo sie, ze odrąbal sobie kawalek palca wzdluz prze pol paznokcia i bal sie wejsc do domu, zeby nie dostac opierdów. Matka pobiegla do komorki, znalazla przy pienku ten kawalek palca, oplukala go i przykleila na swoje miejsce, opatrzyla. Do dzis nie ma sladu po urazie i znowu chirurg nie mial nic do gadania.... |
Janusz-Mendrala ŁADZIARZ Lada 2107 & XM3.0V6 Kraków | 2006-03-03 15:29:40 Moj ojciec wyladowal w szpitalu - stan przedzawalowy. Po powrocie mial silna arytmie serca. Akurat wtedy zepsul sie telewizor (wczesne lata 80-te, ZURT-y i inne takie, gdzie nie mozna bylo sie doprosic o naprawe)., wiec zaczol sam grzebac. Zapomnial jednak, ze mimo wyjecia wtyczki z gniazdka kondensatory nadal maja napiecie i go kopnelo z takiego najwiekszego. Arytmia przeszla jak raka (kondensatorem) odjol.
Jasiu |
robal SYMPATYCZNY GOŚĆ Astra Hatchback GB/M ... Kettering (Northants, England) | 2006-03-03 17:43:31
Jeszcze podstawówka, jakaś 7-8 klasa, wleźliśmy z kolegą na kasztanowca. Pierwsza najniższa gałąź na wysokości jakiegoś I piętra - tylko jakaś taka strasznie cieniutka. Kolejna gałąź (od dołu licząc) była gdzieś na IIp., może IIIp. Ta była już na tyle gruba, że można się było niej spokojnie złapać i uwiesić. No i jak zaczęliśmy schodzić, to jakoś DUŻO gorzej nam szło jak wchodzenie. Koleś się jakoś ześlizgnął po pniu (TROCHĘ się tylko podrapał). Mi jakoś tak nie wychodziło i postanowiłem uwiesić się na tej pierwszej możliwej gałęzi i zeskoczyć na dół (pod spodem była piaskownica, więc stwierdziłem, że będzie miękkie lądowanie). Jak postanowiłem, tak zrobiłem: uwiesiłem się gałęzi i ... puściłem !!! Tylko pech chciał, że najpierw jedną ręką, potem drugą ręką, poleciałem jakoś krzywo i gruchnąłem na plecy (tak wiem z opowiadań). Potem nie pamiętam kilku godzin, z małymi przebłyskami, jak pytałem się kilka razy o godzinę-łącznie z datą. Po kilku godzinach w miarę doszedłem do siebie. Ale przez tydzień-dwa nie mogłem się śmiać, ani głęboko odetchnąć. |