Zaskakujące zjawisko

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Mam problem a może tylko kłopocik. Otóż dzisiaj gdy chciałem wyłączyc autko to po wyjęciu kluczyka nie chciało zgasnąć, dopiero po wyłączeniu świateł zgasł. Zdarzyło mi sie to dwa razy. Za trzecim razem już działał normalnie.

Dajcie tu jakąś odpowiedź.

  
 
A czy przypadkiem wcześniej nic ci nie zaśmierdziało, nie miałeś dorabiany wcześniej alarm? U mnie tak było. Miałem awarie zgasł mi i zstało prowizorycznie podpięte przewody gdzie indziej i po pewnym czasie zaśmierdziało jak okna zamykałem i jak podjechałem to nie mogłem zgasić silnika. Zgasiłem biegami. Na noc musiałem odłączyć akumulator bo kontrolki się paliły. Okazałó się póżniej iż przepalił się przekaźnik (który ktoś tam zamontował poprzedni włściciel ) i dlatego zgasł mi na początku silnik ( brakowało "+"), i kabelki zostały podłączone do alarmu były one za cieńkie i się zjarały.
U ciebie może było tak iż styki w przekaźniku ( w jakim nie mam pojęcia) się skleiły dlatego nie chciał zgasnąć a zapalenie świateł spowodowało albo jakieś zwarcie albo zmniejszenia napięcia i dlatego przekaźnik zadziałał. może być legendarna kostka przy kierownicy albo stacyjka.
  
 
jedyną zmianą w otatnim czasie było dorobienie kluczyka,. Alarmu nie mam i nic więcej oprócz standardowego wyposażenia.
Nic nie śmierdziało. Teraz znowu normalnie działa.


  
 
Cytat:
2006-04-06 09:37:11, malin2 pisze:
może być legendarna kostka przy kierownicy albo stacyjka.


Mylisz pojęcia koluniu Stacyjka to trochę żelaziwa w różnych kształtach poskładane do kupy.Kostka też raczej nie jest.
Kolega miał podobny przypadek w Polonezie i zaczęło mu się tak dziać po założeniu gazu.Gasił wciskając stop.
  
 
gdzieś jest albo przebicie, albo jakiś przekaźnik
  
 
no prosze..a ja myslalem ze jestem sam tez mialem cos takiego....hmmm...a pomogło chyba....ściągniecie na chwile klamry od akumulatora....no jak to mowia wszyscy WIELCY " TAKIE ZYCIE "
pozdrawiam
  
 
Miałem podobnie jakieś 4 m-ce temu. Czasami nie od razu mi zapalał, tylko z takim pewnym opóźnieniem. Przekręcałem kluczyk, a on dopiero kręcił chwilkę później - jakby miał jakiś opóźniacz Raz mi się zadymiło z kolumny kierownicy, więc pojechałem do elektryka. Winna była kostka. Wymianił ją a 3 dni później jak przekręciłem kluczyk (zapaliłem auto), to później jakoś tak dziwnie zaczął lekko chodzić i już nawet nie udało mi się go "normalnie" zgasić.
U mnie wtedy poleciała "płetwa" w stacyjce (czy jakoś tak to się nazywa).