Smrodek gazu po zatankowaniu

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Jakos od ostatnich trzech tankowań tak mam, ze bezpośrednio po zatankowaniu i odpaleniu auta śmierdzi gazem w kabinie przez jakiś kilometr, nie więcej. Później przestaje i jest oki, aż do następnego tankowania. Wiem, że muszę się wybrac do gazowników, ale na razie nie bardzo znalazłem czas, a po drugie nie chciałbym coby mnie naciągnęli na przykład na wymianę reduktora. Macie jakieś pomysły co to może być?
  
 
Może zawor od tankowania ten co sie końcówke od dystrybutora podłącza nie zamyka sie szczelnie?
  
 
u mnie tak jest, kulka odbija zbyt powoli i przy odpinaniu pistoletu gazowego jest wielkie "SYYYYYYK" ale nie smierdzi gazem.

gazem mi smierdzialo jak plyn chlodniczy znikal i parownik nie wyrabial i sie mrozil.


[ wiadomość edytowana przez: Cwikus dnia 2006-08-28 17:39:25 ]
  
 
U mnie tez wali w kabinie gazem, ale sądzę, że chyba parownik trzeba bedzie oblukać ...zrobił 70tys.
Jak długo wytrzymuje membrama w parowniku..przeciętnie (ja mam parownik Lovato)?
  
 
Cytat:
2006-08-28 21:22:12, AsterixGal pisze:
U mnie tez wali w kabinie gazem, ale sądzę, że chyba parownik trzeba bedzie oblukać ...zrobił 70tys. Jak długo wytrzymuje membrama w parowniku..przeciętnie (ja mam parownik Lovato)?



W Espero (reduktor Emmegas) wytrzymała mi 100 tys. km i 8 lat, w Nubirze (Elpigaz) ok. 90 tys. km i 5 lat. W obu przypadkach reduktory były wymienione na nowe.
  
 
Cytat:
2006-08-28 21:32:23, szandrzej pisze:
W Espero (reduktor Emmegas) wytrzymała mi 100 tys. km i 8 lat, w Nubirze (Elpigaz) ok. 90 tys. km i 5 lat. W obu przypadkach reduktory były wymienione na nowe.


i faktycznie membrany były padnięte (sztywne lub jakieś inne defekty).

  
 
Cytat:
2006-08-28 21:37:09, AsterixGal pisze:
i faktycznie membrany były padnięte (sztywne lub jakieś inne defekty).



Najprawdopodobniej tak.
  
 
Cytat:
2006-08-28 22:01:07, szandrzej pisze:
Najprawdopodobniej tak.



No to pewnie moje zbliżają się ku rozsądnemu końcowi.
  
 
No kurde nie straszcie z ymi parownikami, bo mój się zbliża do 70 tysięcy.
A tak wogóle to wczoraj chciałem sam wymienić filtr gazu i oczywiście zjebałem sprawę, bo przy odkręcaniu przekręcił się cały zawór, zgięła się rurka wychodząca z zaworu i już po odgięciu się złamała, więc leci stamtąd gaz....
chyba nigdy się nie naucze coby nie pchać łap jak nie trzeba.
  
 
Mój wytrzymał 80


Macie koszty...
  
 
ja wymienilem miesiac temu reduktor..na identyczny jaki mialem..przejechal mi 100tys i naprawde sie sprawdzil..landi renzo se81..tylko co z tego skoro zgodnie z moimi obawami raz ruszona instalka mowie o regulacji spowodowala ze teraz jest nadwrazliwy na pedla gazu i ogolnie kultura pracy silnika na srednim poziomie..obroty trzyma..ale reakcja pedla gazu jest tragiczna..i zupelnie nie wiem co zrobic..nawet juz ta cewke impulsatora wymienilem.bo o kablach i swiecach nawet nie wspominam...nawet przepustnica jest przeczyszczona..rece mi opadaja z tym zlomiakiem
  
 
A to nie jest przypadkiem tak, ze po kazdym wylaczeniu silnika instalka "odparowywuje" i gdy sie odpala silnik tak po kilku minutach to te opary sa zasysane przez dmuchawe i wlatuja do srodka? I to chyba jest normalne - ale moze sie myle.
  
 
Cytat:
2006-08-29 16:18:07, Hornblower pisze:
A to nie jest przypadkiem tak, ze po kazdym wylaczeniu silnika instalka "odparowywuje" i gdy sie odpala silnik tak po kilku minutach to te opary sa zasysane przez dmuchawe i wlatuja do srodka? I to chyba jest normalne - ale moze sie myle.



Taaaa, tylko dlaczego na początku nie śmierdziało, jak instalka była nowa. Teraz też jest nowa, ale inaczej
  
 
Dobrze zregenerowany parownik chodzi jak nowy, bo jest nowy. wymianie podlegają membrany, które poprostu sztywnieją i są jak kawałki tektury oraz uszczelki. Obudowa jest myta i tyle. Ja już dwa razy regenerowałe parownik, średnio wytrzymuje 90kkm (Bedini). Po regulacji jest ok.
Co do smrodu gazu w środku. Przewody doprowadzające gaz też ulegają zużyciu. U mnie ułam się przewód doprowadzający gaz do parownika, przy koronce, trzeba było skrócić i założyć nową koronkę.
Odrazu wam powiem, że przewody u mnie maja juz dwa razy mniejszą średnicę, przez osad, tak jaby się utleniały, kolor jak śniedź na miedzi. Zastanawiam się nad ich wymianą, ale dopieo jak będą niedrozne na tyle, że samochód nie będzie chciał na LPG jeździć.