Gazownicy - przestroga, długie

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Na własną prośbę dołożyłem sobie problemów... No, ale zacznę od początku.
W marcu 2004 roku zdecydowałem się na założenie instalacji do mojego nowego nabytku, jakim to była omega, po zbieraniu informacji i opinii użytkowników, doszedłem do wniosku, że musi to być wtrysk gazu, aby nie było z nim problemu zastanawiałem się nad tym, jakiej firmy ma być ta instalacja no i padł wybór na Bigas (trochę tańszy od Prinsa, ale jeden z lepszych), instalatora dostałem z tkz. polecenia i po pierwszej wizycie w warsztacie i rozmowie z instalatorem (powiem szczerze zrobił na mnie dobre wrażenie, warsztat wyposażony w techa, analizator spalin...) zdecydowałem się na montaż instalki przez niego. Przed zamontowaniem instalacji samochód sprawdził czy wszystko z nim OK, ponieważ jak sam twierdził później z instalacją wszelkie niedomagania ujawnią się ze zdwojoną siłą, po sprawdzeniu i stwierdzeniu, iż samochód jest sprawny został na montaż. Po dwóch dniach odebrałem samochód, niby było wszystko OK, samochód był nieco słabszy na LPG, ale zignorowałem to po stwierdzeniu przez instalatora, iż po 1000 km trzeba i tak wszystko przeregulować. Pierwsze rozczarowanie przyszło następnego dnia, rano wyjechałem w trasę (miałem zrobić 1200 km) i jakież było moje zdziwienie, gdy przejechałem ponad 30 km, a instalacja nie przełączyła się na gaz, zatrzymałem się na pierwszej stacji i zatankowałem benę do pełna, moje wkurwienie zwiększyło się niesamowicie, gdy po zapaleniu samochodu i ujechaniu 50 m instalka przerzuciła na gaz (a ja mam pełny zbiornik PB). Następnego dnia pojechałem do warsztatu 1 aby to poprawili, no i się zaczęło...Po zmianie czegoś w nastawach kompa gazu zaczął silnik prychać wzdychać i nie za bardzo chciał jechać, kombinacji dwa dni i udało się warsztatowi 1 usunąć tą usterkę (wymienili filtry, listwę wtryskową, parownik a więc prawie wszystko), przez jakiś czas było w miarę poza porannym przełanczaniem się na gaz (zajmowało to ok 7km) i mocą silnika, jeździłem cierpliwie na regulacje, itd.Sprawa nieco się skomplikowała, gdy okazało się, iż muszę się przeprowadzić o ok 400 km od instalatora, po przeprowadzce nie byłem w stanie już go tak namiętnie nękać i chłopina trochę odpoczął. Mi w tym czasie wróciły pierwotne cyrki tzn. przy mocnym przyspieszaniu instalka przerzucała na benzynę, silnik prychał i takie tam, wkurwiony umówiłem się na wizytę u gazownika w warsztacie 1, W umówionym terminie wstawiłem samochód (miał ponownie zostać na 2 dni), przychodzę po odbiór patrzę, omcia stoi na zewnątrz warsztatu - czyli wszystko OK, ucieszony idę do majstra i usłyszałem od niego, że wszystko sprawdził i śmiga jak ta lala, zadowolony, zapłaciłem jeszcze dodatkowo za przegląd (idiota), wsiadam do samochodu (panowie zrobili prawie 200 km, go ustawiając) odpalam na PB i jadę, dojechałem do drogi głównej samochód przełączył się na gaz i... zgasł, myślę sobie przypadek, zapaliłem ponownie przejechałem baaardzo delikatnie przełączył się na gaz, myślę sobie sprawdzę jak to chodzi no i przyspieszam samochodem zaczęło trząść, nie miał mocy i tak jakby palił nie na wszystkich cylindrach, tak się wkurwiłem, że musiałem się zatrzymać na fajka, bo bym chyba gościa zajebał jakbym od razu się do niego cofnął, wracam do niego i grzecznie mówię, że nadal jest nie tak a on na to, że było w porządku (ciśnienie mi podskoczyło jeszcze bardziej), no i wsiadamy do samochódu i jedziemy sprawdzić (oczywiście okazało się, że nadal jest nie tak), daruję już wam opis jego tłumaczeń i moich bluzgów, zostawiłem samochód i powiedziałem albo będzie działał albo demontują instalkę i zwracają kasę, (Kartos może coś powiedzieć o moim wkurwieniu, bo dzwoniłem do niego tego dnia), wcześniej zacząłem zasięgać opinii na forum LOB oraz LPG o bigasie i ewentualnych innych warsztatach zajmujących się tą instalacją. Oczywiście warsztat 1 nie naprawił usterki, po prostu nie wiedział, co jest zgrane, zaproponował rozwiązanie: a mianowicie jadę do przedstawicielstwa bigasu w Polsce, Anlero w Warszawie oni naprawiają a warsztat 1 pokrywa koszty, myślę sobie OK (Anlero ma super opinię), pojadę do Warszawy i zobaczę, co tam powiedzą. Umówiłem się, pojechałem tam zajrzeli pod maskę i mówią, że wszystko jest spieprzone (oczywiście), ale za odpowiednią opłatą są w stanie to naprawić, mając w wizji sprawę sądową zgodziłem się. I tu popełniłem karygodny błąd powinienem to wziąć na PIŚMIE, oczywiście samochód wstawiłem do warsztatu nr 2 tam był 2 dni wszystko poprawiali, wymieniali itd. itp., później usłyszałem te same pieśni o ustawieniu wszystkiego po 1000 km, trzeba przyznać, że poprawa była znaczna, no, ale nie było idealnie, no i zaczął się cyrk nr 2, znowu umawianie, poprawianie itd. itp., trzeba zaznaczyć, iż teraz mieszkam 500 km od tego warsztatu, i każda w nim wizyta to czas stracony (muszę brać urlop z pracy, bo pracuję w systemie 4 brygadowym) i koszty, przy ostatniej 5 wizycie już nie wytrzymałem, gdy po 2 dniach stania samochodu w warsztacie usłyszałem o godz. 17 (zamknięcie warsztatu), że nie są w stanie tego dzisiaj zrobić i musi samochód zostać do jutra (ja musiałem wracać tego dnia, aby zdążyć do pracy na rano), po awanturze pojawił się właściciel Włoch (przedstawiciel Bigasu), zaczął sprawdzać tą instalację osobiście, jeździć omegą, testować na kompie itd., po 2 godzinach (mi przeszło nieco wkurwienie) stwierdził, że podejrzewa, co to może być i podczas następnej wizyty usuną usterkę, oczywiście mnie to nie zadawalało i zaczęła się awantura nr 2 (która miała wydźwięk komiczny no, bo Włoch po włosko - polsku a ja po polsku bluzgałem) w ciągu, której usłyszałem że instalację się zakłada gdzie indziej a jak są problemu to się jedzie do Anlero, niestety ze względu na brak czasu musiałem spuścić z tonu i umówiłem się wstępnie na następną wizytę, miało mieć to miejsce po świętach, ale dzisiaj już usłyszałem, gdy potwierdzałem termin, iż nie mają czasu i mogą się ze mną umówić w późniejszym terminie, gdy mi nie pasuje, a więc nie będzie w najbliższym czasie zakończenia tej farsy...
Reasumując, jeżeli kiedykolwiek będziecie zakładali instalację i po pierwszym montażu nie będzie wszystko OK, ŻĄDAJCIE DEMONTAŻU INSTALACJI I ZWROTU PIENIĘDZY, bo jeżeli uwikłacie się w jakieś poprawki to możecie mieć tak jak ja, minął rok czasu od montażu miałem zmieniane 3 razy parowniki, 2 razy ich konfiguracja, 7 razy wtryskiwacze, 4 razy podłączenie wody, 2 razy instalację elektryczną (podejrzewam, że jest już w tym taki burdel, że nikt nie jest w stanie się w tym połapać, a tym bardziej dojść do ładu) a ja nadal mam instalkę, która nie pracuje tak jak należy, straciłem masę czasu i pieniędzy.
Tak to wygląda, wyszło nieco długo, ale chciałem abyście mieli w miarę możliwie pełny obraz, teraz moje pytanie: patrząc obiektywnie uważacie, że jest szansa na wyegzekwowanie w razie, czego pieniędzy za instalację od Anlero? Tak sobie myślę, że jeżeli zgodzili się na poprawę instalacji i wzięli za to pieniądze to również przejęli wszelkie obowiązki płynące po zainstalowaniu instalacji na siebie, ale mogę być w błędzie… Czy radzicie odpuścić sobie i szukać pomocy gdzieś indziej bliżej ?
ps.: Co ciekawe nigdy nie padło podejrzenie że to coś nie tak jest z samochodem.




[ wiadomość edytowana przez: diro dnia 2005-03-25 02:42:40 ]
  
 
Tak to historia , która idealnie oddaje co znaczy "zły start" z instalką. Nie wiem co poradzić ja mam taki warsztat, który choć tani nie jest daje mi pewność prawidłowej obsługi aż do końca. Zagazowywałem tam autka różne /swoje i znajomych/ i do dziś a minęły już 3 lata nie ma jakichkolwiek uwag. Tam też Omę zagazuje. Jeśli chcesz namiar to firma się nazywa Auto-Wis w Warszawie tel 8135175 , 6120466 fax 6120391 - robią wszystkie auta cywilizowane. Zadzwonić , spytać , pogadać nic nie kosztuje. Pozdrawiam i życzę powrotu do normalności z autem.
  
 
Ja pierdziele od roku bujasz się z niesprawną instalką!!?? Jak używasz tego autka??

Ja zrobiłbym tak:
zadzwonił do tego włocha z Anlero i umuwił się na ostateczną!!! naprawę (poprawkę) jeśli im się UDA to oki jak nie to niech oddają kasę i napiszą oświadczenie że nie są wstanie naprawić (poprawnie zainstalować) z takim oświadczeniem pojechać do warsztatu nr 1 i zażądać demontażu instalacji.

założyć PRINS-a lub LPI w autoryzowanym serwisie!!! W serwisie a nie zakładzie gdzie tylko montują instalki.

heh, jeszcze nie spotkałem naprawde dobrego mechanika
  
 
Cytat:
2005-03-25 09:28:41, Shinobi pisze:
pojechać do warsztatu nr 1 i zażądać demontażu instalacji. założyć PRINS-a lub LPI w autoryzowanym serwisie!!!



Ano.
Ja dodam, że w moim silniku też pierwotnie był założony BIGAS. Po kilku miesiącach walk (określanych przez gazownika jako "sajgon", szczegółów nie znam, było za Poprzedniego) został wyrzucony i poszedł PRINS. Zrobił już prawie 30k i nie narzekam.

Dobrze założone SGI nie ma prawa dawać wrażenia "słabszego" silnika. A są konstrukcje (nie wiem czy XxxXE też), które można zestroić na lepsze osiągi na LPG niż na Pb.

Jeszcze jedno:
Shinobi, słyszałeś o kimś kto zakłada LPi do MV6?

pozdr, Robert


[ wiadomość edytowana przez: Nixon dnia 2005-03-25 19:48:57 ]
  
 
Witam, chyba jakbym mial tak jak ty to bym si epowiesil a tego gazigasu i kompa Autronica AL700 i nie moge narzekac.
pozdr
  
 
Obawiam się że raczej nic nie załatwisz w warsztacie nr1 ,musisz przeczytać bardzo dokładnie warunki gwarancji jeśli te firmy miedy sobą się wspomagać t jest szansa jeśli nie to przykro mi . Podziwiam cię za cierpliwość szkoda że niebyło mnie przy tobie gość kase w zębach by oddal . Wyobraź sobie co musieli przeżywać mechanicy jak zostawili mi nakrętkę w gaźniku ( w poprzednim aucie , wszystko zrobione za friko co tylko miałem do zrobienia prócz silnika do dziś się kłaniają . Dałem im do zrozumienia kto im płaci i czego oczekuę od nich ,niema przeproś zwłaszcza jak auto potrzebe do jazdy na codzień .
  
 
Witam.

Tylko współczuć takiej sytuacji, jakie koszty poniesione, nie biorąc
pod uwagę utraty zdrowia. Gdybyś jezdził na benie to chyba byłoby
taniej.
Ja mam inż.gazownika, który zakładał mi gaz 12 lat temu, jeszcze
były instalacje używane, holenderskie. Ostatnie 6 lat jezdziłem
Polonezem GSI, na Landi przez 120tyś.km bez żadnych problemów,
regulacji, przeglądów itp. raz był wymieniany filtr gazu.
Teraz wybieram sie do niego na uzgodnienie terminu do montażu,
/2.0 16V/ będę miał Lambda JUST z reduktorem BRC AT90E i wiem
że będzie dobrze. Wiekszość taksówkarzy go zna, ale nie jest tani!
I ma jedną wadę, po nikim nie poprawia.
Ale gdybyś był blisko Lublina to daj mi znać to awaryjnie mogę
z Toba podjechać do niego co by powiedział.
Pozdr.
  
 
Ma to być ostatnia wizyta, jak to się rozwiąże dam znać.
  
 
Znam zabawy z mechanikami od gazu. Jak dotad mialem kazdy samochod z instalacja gazowa. Ale nie wychodzilem poza II generacje. Teraz gdy zalozyle, do Omegi B 2.0 16V tez mam troche zabawy. panowie zalozyli i nastepnie stwierdzili, ze cos jest nie tak, wstawili jakis kawalek elektroniki, ktory po godzinie wymontowali, poniewaz zorientowali sie ze jednak to nie do tego samochodu. Obecnie co 1-2 miesiace musze jezdzic na regulacje gazu poniewaz "sam sie rozlegulowuje" co skutkuje ty, ze na wolnych obrotach jest 500 rpm lub np. 2500. Juz wiem ze nastepny samochod bedzie dieslem (ale to za 2-3 lata). takze sie juz zastanawiam nad tym aby kazac im to usawic raz a dobrze lub niech wymontowuja i oddaja kase. Spalanie mam wg nie wysokie 15 miasto, 10-12 trasa. Co prawda nie mam lekkiej nogi.
  
 
lu83741:
co do spalania to mam takie samo i nie uwazam ze jest za wysokie. teoretycznie mozna zejsc nizej ale kosztem zywotnosci silnika. co do regulacji co miesiac to proponuje kup sobie kabelek (50zl na allegro), sciagnij soft (darmo) ze strony producenta elektroniki i bedziesz sam sobie regulowal. ja mam ten sam silnik, parownik BRC AT90E i elektronike STAG 100. praktycznie zero problemow. jak cos nie tak to podlaczam laptopa i sam reguluje. zadnych strzalow i falujacych obrotow.

robert
  
 
Trochę z innej beczki ale mam kumpla co sobie golfa 2 ściągnął, i też go zagazował, tyle że panowie od gazu mu kurcze jakąś odme od silnika zasłonili wynikiem czego było to iż po wyjechaniu z warsztatu chłopak jedzie nagle kontrolka od oleju sie zapaliła on się zatrzymał a tu patrzy spomiędzy kół olej napier.... jak szalony. wydmuchało mu olej nawet na rozrząd (dobrze że pasek nie pierdzielnął czy tam nie przeskoczył).
Ale finish jest taki że powiedzieli mu że to nie ich wina tylko samochód musiałbyc nie sprawny
wiec prawie chłopina zatarł sobie autko a oni i tak oleli kolesia
Powinni im dobrze wpier.... bo chyba innego sposobu nie ma
w sumie mam instalacje Landi... i jestem zadowolony ale te skurwy... co ją zakładały to powinni dołki kopac bo to max ich możliwości, naprawde ciężko jest bez jobów stac i patrzec jak oni to robią
  
 
Cytat:
2005-03-26 19:31:33, lu83741 pisze:
Znam zabawy z mechanikami od gazu. Jak dotad mialem kazdy samochod z instalacja gazowa. Ale nie wychodzilem poza II generacje. Teraz gdy zalozyle, do Omegi B 2.0 16V tez mam troche zabawy. panowie zalozyli i nastepnie stwierdzili, ze cos jest nie tak, wstawili jakis kawalek elektroniki, ktory po godzinie wymontowali, poniewaz zorientowali sie ze jednak to nie do tego samochodu. Obecnie co 1-2 miesiace musze jezdzic na regulacje gazu poniewaz "sam sie rozlegulowuje" co skutkuje ty, ze na wolnych obrotach jest 500 rpm lub np. 2500. Juz wiem ze nastepny samochod bedzie dieslem (ale to za 2-3 lata). takze sie juz zastanawiam nad tym aby kazac im to usawic raz a dobrze lub niech wymontowuja i oddaja kase. Spalanie mam wg nie wysokie 15 miasto, 10-12 trasa. Co prawda nie mam lekkiej nogi.



Witam.
A możesz podać jaki masz reduktor i elektronike, bo ja też przymie
rzam się w przyszłym tygodniu do zagazowania tylko chyba w innym warsztacie. Bo mój znajomy inż. nie ma chyba takich nieuda
nych montaży. Pierwszy raz zakładał mi gaz 12 lat temu i nigdy od
nikogo nie słyszałem o nim złej opinii.
Nie mam jeszcze wyznaczonego terminu więc mogę zrezygnować,
ale od zawsze jeżdziłem na gazie i teraz denerwuje mnie wizyta
przy kasie stacji benz.
Jeśli nie chcesz podać ostrzeżenia na forum to proszę i info na priv.

Pozdr.
  
 
A więc powracamy do tematu niestety wspomniana wcześniej wizyta nie była ostatnia, tzn. wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że tak będzie, dostałem przedłużenie gwarancji, (co najważniejsze) samochód po ponownym zmienieniu miejsca wpięcia się w instalacją wodną zachowywał się poprawnie, niestety było to wszystko dobrze na super rozgrzanym silniku, gdy na następny dzień ruszyłem w trasę przejechałem ponad 30 km zanim instalacja się przełączyła na gaz, po przełączeniu przy prędkościach rzędu 130-140 km/h zaczęło się szarpanie a więc za mało ciepła dostarczanego do grzania gazu, ponownie się umówiłem z Anlero na zmiany. Pojechałem do nich w czwartek przedzlotowy, aby na 100% zdążyć na zlot, zostawiłem samochód, ponieważ musiało być zmienione podłączenie wody (znowu) no i dodatkowo w ramach przeglądu wymienione filtry gazy, samochód miał być do odebrania w piątek rano. Przed odebraniem samochodu zadzwoniłem do warsztatu i się pytam jak tam, usłyszałem, że wszystko OK będziemy musieli tylko jeszcze razem pojeździć, ponieważ serwisant jeździł, ale sam się boji sprawdzać całkowite działanie instalki, ja zadowolony jadę do warsztatu wsiadam do samochodu odpalam go a on tak jakoś dziwnie pracuje z trudem wyjechałem na ulicę, samochód prycha kicha STRZELA (na benzynie), powrót do warsztatu, szukanie usterki okazało się po zdemontowaniu podszybia, iż nowe przewody (po przebiegu ok 7000 km) mają przebicie, ciekawy zbieg okoliczności, iż panowie z Anlero w tej okolicy wpinali się w instalację wodną, oczywiście twierdzą, że oni nic nie uszkodzili (ciekawe jak sprawdzali samochód jak nim ledwo się jeździło), gdy powiedziałem, że kupię przewody niech oni je wymienią i wyregulują instalkę abym nie musiał przyjeżdżać jeszcze raz, usłyszałem, że oni się tego nie podejmą, oczywiście na szybko nie znalazłem warsztatu w Warszawie, który by mi to wymienił i turlałem się jak debil z trzęsącym się samochodem do Płocka, oczywiście auta na zlot nie miałem...
Mechanik sprawdza cewkę wymienia przewody WN, ma sprawdzić czy nie są uszkodzone mechanicznie, także mimo moich usilnych starań to jeszcze nie koniec walki z instalacją gazową cdn.
  
 
Witam
Diro ja już na LOB-ie jak to opowiadfałeś ci wpółczułem ale jak teraz czytam szczegóły twojej spfrawy to dreszczy dostaje. Jednak dalej jestem przekonany i bede chwalił swoje a ci co byli na LOB-ie i widzieli i przykład mieli mojej drugiej generacji niech wiedzą że taka instalka sprawdfza się w MV6 w 100% i nigdy nie zamienie jej na sekwencje. Choć jak nie jeden powiedział grunt to dobry instalator a ja myśle że na takich trafiłem i wszystkim takich życze.

Pozdrowienia i walcz z nimi idz do sądu wpierdol nim jak trzeba rob co możliwe niech nie mysla ze im wszystko wolno.
  
 
znajdż post pod tytułem oma na warsztacie i zobacz co mi z oma zrobili gazownicy jestem po wymianie silnika bo tak to sie skończyło
W kolektorze dolotowym nawierca sie otwory pod dysze a oni nie zdieli kolektora i nawiercali na silniku od zajeb... opiłków trafiło na zawory głowice i tłoki efektem było przytkanie sie zawory niedomknięcię do tłok udezył w zawór i... dalej nietrzeba tłymaczycco 170 koni potrafi z robić z zaworem w komoże spalania jak chcesz moge ci przsłac fotki na e mail. w tym posciue o którym juz wspominałe przeczytasz wszystko.Ale ja wie jedeno po wymianie silnika zastanawiam sie czy znó załóżyć gaz bo instalacja jest na samochodzie tylko niepodłaczona całe szczęście że juz mam sprawdzonych ludzi od tego któży poprawili mi instalke niestety na reszte niemoggli nic poradzić.

Jęsli bedziesz chciał pogadac zapraszam na gg 4454950 moge ci powiedzieć jakie miałem objawy i jak sie to zaczeło
pozdrawiam i niezycze ci abyś doświadczył tego co ja
  
 
Diro daj już sobie spokój z tym jeżdzeniem do Warszawy bo to paliwo co poszło przez rure to byś już dawno nową instalkę założył niech fomin da ci namiar na tych gazowników co on montował i niech ją zbadają bo chyba lepiej jest przejechać 30 km a nie 400 do warszawy gdzie i tak nic z tego nie będzie a z przewodów to ci zostaną same złączki
  
 
Cytat:
lepiej jest przejechać 30 km a nie 400 do warszawy gdzie i tak nic z tego nie będzie

ja to robert wiem, ale nie mam ochoty im tego puścić płazem i zaczynam działać tak:

Cytat:
Pozdrowienia i walcz z nimi idz do sądu wpierdol nim jak trzeba rob co możliwe niech nie mysla ze im wszystko wolno.


Joka89 czytałem ten post, niestety ja kiedyś też trafiłem na takich partaczy co to nawet podstaw nie znają
  
 
Diro ja ci nie każe im tego puszczać ale jak nie spróbujesz to tak mozesz sobie jeździc aż ome korniki wpiepszą a na zloty bedziesz smigać fokusikiem
Każdy szanujący się zakład nie bieże pieniędzy jeśli nie wykona usługi
  
 
Cytat:
Każdy szanujący się zakład nie bieże pieniędzy jeśli nie wykona usługi

niestety ten chyba nie jest szanujący się...
Oczywiście okazało się iż przewody WN zostały mechanicznie uszkodzone...
Fomin daj namiar na ten warsztat, jak odzyskam omę to do nich podjadę na konsultację...
  
 
Diro a co z twoją omą odzyskałeś juz chodzi wreszcie czy dalej pomykasz Fordem.