Chciał do Sydney a poleciał do...

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
KLIK


Hehehe niezle...
 
 
Miła wycieczka
  
 
hehehe ale jak zakochanie ogłupia .... ech
 
 
I to jest idealny obraz jak facet potrafi się poświęcić dla kobiety
  
 
tylko jak bedzie wracał zeby znów jakiejs pomyłki nie zrobił kupujac bilet , bo moze juz nie wrócić chyba ze jego rodzice mają tyle sąsiadów bogatych
  
 
hehe niezły łeb
  
 
hehe przypomina to mi historyjke ktora opowiadal mi moj wspollokator.
Mianowicie gdy wybieral sie na wyspe mlekiem i miodem plynaca, wraz z towarzyszem niedoli Markiem. Koledzy lecac musieli przesiasc sie z samolotu na samolot na Londynskim lotnisku typu Stansted. Zauwazyc musze tudziez ze nie jest to najwieksze lotnisko jakie kiedykolwiek widzialy oczy me. Ale do sedna:
Stoja sobie juz koledzy w kolejce do bramki samolotowej ktora miala ich zaprowadzic do miasta zwanego Newcastle. Jednak znajomosc jezyka angielskiego przez nich jest taka sama jak moja wschodniomandarynskiego... . I stoja sobie w tej kolejce az jeden z nich stwierdzil ze cos chyba jest nie tak. Byli jedynymi osobnikami rasy bialej w calej queue . Po cizkiej dyskusji recyma z panem co przepuszczal przez bramke i przeswietlal bagaze dowiedzieli sie ze jest to samolot do Zimbabwe to by mieli niespodzianke .
  
 
hehehe nieżle..
 
 
apropo samolotowych pomyłek...

mój znajomy z pracy, tutaj z Irl, ale Polak, leciał do domu na jakiś czas... a jako że z językiem u niego słabiuteńko, na lotnisku doszło do nieporozumienia...

w trakcie odprawy biletowo paszportowej, rozwalił się zamek w jego bagażu... musiał go spiąć paskiem od spodni i pani obsługująca powiedziała coś do niego, gdzie ma ten bagaż odłożyć...ten biedaczyna widocznie coś źle zrozumiał, bagaż odstawił i do samolotu wsiadł....dobrego na szczęście

wielce był zdziwiony w Polsce na lotnisku, gdy z taśmy zjechały już wszystkie bagaże, oprócz jego...hala pusta, Jurek stoi, bagażu nie ma.... zgłosił zgubę, pojechał do domu....

na dzień dobry dostało mu się od kobity, że wraca z emigracji z pustymi rękoma bo faktycznie miał ze sobą tylko saszetkę z dokumentami ALE :

po dwóch tygodniach pod dom podjeżdża bus, i Jurkowi do domu przynoszą jego zagubioną walizkę....... z naklejkami z CYPRU
  
 
Hehe to sobie bagaż nieżle polatał
 
 
Konkretna zagrywka

Na marginesie ja na Stansted tez sie czulem zagubiony ale wyszlo nawet niezle
  
 
Cytat:
2007-01-13 16:46:29, Grzechu pisze:
............ po dwóch tygodniach pod dom podjeżdża bus, i Jurkowi do domu przynoszą jego zagubioną walizkę....... z naklejkami z CYPRU






hehe dobry