Witam wszystkich!
Niedawno stałem się posiadaczem Forda Fiesty 1.1, '94r.
Parę dni po zakupie małżonka wybrała się w dłuższą podróż (ok. 70km w jedną stronę) i - po zabłądzeniu - zatrzymała się na stacji by zapytać o drogę. Już podczas zgaszenia auto nierówno zdechło, a po próbie odpalenia - zapaliło się na 2 sek., by ponownie zgasnąć. Następne próby kończyły się coraz szybszym gaśnięciem, aż w końcu kręcenie zapłonem nie dawało żadnego rezultatu. Próbowała kręcić kilkanaście razy i nic.
Zdesperowana kobieta wzięła sprawy w swoje ręce i... kupiła nowy akumulator, mimo mojego scepty(cy?)zmu przez telefon (syczała - jechała na jednodniowe i naprawdę korzystne zlecenie)
Jak się można domyśleć - bezskutecznie. Wezwała więc assistance - wykupiliśmy to dla gracika - facet po godzince przyjechał, wsiadł do auta.. i odpalił od pierwszego razu. Jednak już w drodze powrotnej stamtąd auto ponownie zdechło na wolnych obrotach 300m od domu, z objawami j.w.. Po 15min. żona go jakoś odpaliła i na słabym kaszlaku dojechała jakoś do domu.
Przed oddawaniem auta do warsztatu, bo sam z napraw jestem noga, a nie chciałem dać zarobić kilku stów na jednej z możliwych prostackich przyczyn, postanowiłem zrobić typową okresówkę, po zakupie - wymiana oleju z filtrem, wymiana filtrów powietrza, paliwa, świec i przewodów z kopułki do świec.
Zrobiłem to wszystko, a auto... nadal ma problemy z zapaleniem na wyłącznie ciepłym silniku. Wygląda to jednak nieco lepiej - kilka prób zapalenia kończy się fiaskiem, czasem zapalę ale auto zgaśnie podczas próby jazdy (na 1. lub 2. biegu) ale po minucie zapalam i odjeżdżam już bez żadnych problemów. Na zimnym odpala bez problemów - owszem, kręcę kilka sekund, bo leniwie na początku obraca, ale startuje bez zarzutów zawsze.
Przy okazji w międzyczasie jednak odkryłem, iż - podczas odkręcania korka wlewu paliwa - bak zasysa powietrze.
Przedmuchałem korek ze wszystkich stron na kompresorze powietrza, przepsikałem go na wskroś WD-40 i nic. Jak syczał przy otwieraniu, tak syczy nadal. Odkryłem przy wlewie zaślepkę ze śrubką pod spodem (klucz nr 7! :>), ale ona służy przykręceniu całego wlewu do karoserii.
Myślę też o wycięciu części gumowej uszczelki na korku - niepełnego ząbka - ale znajomy postraszył mnie wietrzeniem paliwa, co też mi się nie uśmiecha (chciałoby się jednak pojechać bez problemów po dłuższym postoju auta). To co, dziurka na wskroś korka, jak radzą niektórzy?
Wylotu wężyka wyrównującego ciśnienie powietrza w baku nie widzę. Czy jest od spodu, potrzebuję wjechać na kanał, żeby to zrobić?
A może ciśnienie ciśnieniem, ale za gaśnięcie to kopułka i palec rozdzielacza odpowiada? Cholera, trudno tam się trochę dostać...

Zmienić pro forma czy zostawić jak na zimno startuje?
Czekam na porady i z góry dziękuję
