Latanie samochodem na Torunskiej

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam klubowiczow,

Dzis, a raczej juz wczoraj o 10:45 mialem niemila sytuacje na drodze, ktora notabene jezdze bardzo czesto. Akcja rozgrywa sie na Trasie Torunskiej w kierunku Brodna, a dokladnie podwojny zakret z gorki z ograniczeniem do 60. Aura jest nieprzyjajca, mokro. Wiele razy pokonywalem ten zakret nawet na mokrej nawierzchni z 100 na liczniku. Dzis niestety pokonalem go inaczej... Od poczatku...
Pierwszy zakret wzialem lewym pasem i wloklem sie za jakims polonezem, ktory praktycznie stal, a nie jechal. Zjechalem na srodkowy pas i lekko przyspieszylem. Na srodkowym niedaleko jechaly dwa samochody, takze dosc wolno ~60km/h. Powoli je doganialem, wiec chcialem zjechac na prawy pas. Niestety ubiegl mnie jeden z nich (caly czas jestem jeszcze na odcinku prostym i zaraz zaczyna sie drugi skret, w prawo). Oczywiscie musialem wyrownac predkosc do tych aut. Pomyslalem sobie, ze jak juz jade tak wolno, to przy okazji zmienie pas na prawy, bo i tak musze zaraz skrecic prawo. Niestety, to nie bylo do konca dobra decyzja, poniewaz przy zmianie pasa (kolo polowy zakretu) zaczalem czuc ze trace przyczepnosc i tylek probuje mnie wyprzedzic... kontrowanie nic nie dalo, danie gazu takze... postawilo mnie bokiem i lecialem tak kilka metrow, wcisnalem hamulec do oporu, bo zadne dzialanie nie przynosilo skutku... zaczalem obracac sie dalej i niechybnie zblizac do skarpy, ktora ma dosc wysoki kraweznik (na oko 20-30cm)... pierdykniecie... jade doslownie tylem po skarpie orzac co tylko na niej rosnie... odbijam kierownice tak by wyjechac przodem na ulice nie na skarpe... zaczyna mna obracac w porzadanym kierunku... nagle czuje uderzenie, wylatuje w powietrze, obracam sie i z wielkim hukiem, dobijajac zawieszenie do ziemi, laduje na prawym pasie przodem do kierunku jazdy...
W wyobrazani podczas calego wydarzenie mialem juz dachowanie, lapanie psa, z ktorym jechalem, urwane kola, samochod do kasacji Na szczescie az tak zle nie bylo. Podjechalem kawalek dalej, stanalem na pasie do skretu w prawo (na zakrecie to by mi pierwszy lepszy wjechal) i wychodze w dygocie ogladac samochod. Ku mojemu zdziwieniu kola byly na swoim miejscu, wygladaly na proste, karoseria cala, jedynie zgubilem klapke od haka w przednim zderzaku, ale ten lezal na skarpei. Ide na tyl. Tu sprawy maja sie juz gorzej. Pierwze co rzuca sie w oczy, to brak tlumika, schylam sie nize, a ten sie calkowicie schowal po samochod - troche do tylu, troche w lewo. Tyle co moglem to go wyciagnalem do przodu i wyglada ze jest ok, nawet jakby ladniej mruczal Zderzak tylni tez swoje oberwal i sie cofnal delikatnie do przodu (glupio brzmi, ale kazdy wie o co chodzi), ale wystarczajaco by boczne listwy odstawaly od calosci i nie mozna ich spasowac, ale to jest pierdolka. W miedzyczasie podjechal jakis gosc czerwonym samochodem i oznajmia mi, ze on tez wylecial, ale na pierwszym zakrecie i opone rozwalil. Podczas jej wymiany (15min) naliczyl 5 samochodow, ktore wywalilo w tym samym miejscu co mnie. Czyzby przypadek? Czyzby przypadkiem po 10s jak sie rozkraczylem przejezdzala pomoc drogowa? Teoria spisku brzmi, ze te fiuty cos wylaly na droge, by slisko sie zrobilo i mieli co robic w swieta
Do domu powrocilem o wlasnych silach, ale zbieznosci nie mam, kierownice musze miec przekrecona o jakies 30-40 stopni w prawo by jechac prosto. Mam nadzieje, ze nic duzego nie rozwalilem i tylko na robieniu zbieznosci sie skonczy. Rano dzwonie do ASKO i umawiam sie na badania i roboty. Ponoc sa bardzo zawaleni robota, ale robia bardzo dobrze Czego moge sie spodziewac wedlug was do roboty po takim wydarzeniu?
  
 
Nie Ty jeden wczoraj wywinołeś kozła. Na Spacerowej (zjazd z Puławskiej do Belwederskiej) Omega złożyła się w pół po wycięciu betonowej latarni, a na Wisłostradzie dzwona zaliczyło 14 aut.


[ wiadomość edytowana przez: gumbas-66 dnia 2007-04-10 06:16:09 ]
  
 
Ważne, że Tobie nic się nie stało.

Jesli tył ucieka, to nie dotykaj hamulca i ostrożnie z gazem! Nie chcę Cię dobijac, ale z Twojej relacji wynika, że w momencie wyrzucenia tyłu pomogłeś samochodowi w oberku. Niestety. Potrenuj na mokrym. Może się przydać
  
 
w zime sobie troche na sniegu trenowalem, ale prawda jest taka, ze co innego jak sie wprowadza w poslizg auto samemu i sie tego spodziewasz, a co innego jak sobie normalnie jedziesz i nagle Cie zarzuca i do tego masz jeszcze obok siebie skarpe i jezdzace samochody...

w 100000% sie z Toba zgodze, dobrze ze jestem caly, nie bylo betonowych slupkow, TIRy nie jechaly, nie zaliczylem dachu i o wlasnych silach dojechalem do domu Co by nie gadac mocne skubanstwo ma zawieszenie Dzis o 16 jade do ASKO zobaczymy co oni powiedza.
  
 
A nie bylo tak, ze ta mokra jezdnia to byla ledwo co mokra ?
Dawno nie padalo i woda nie zdarzyla splukac syfu z jezdni w postaci olejow, benzyny itd. Tam na tych lukach moglo rzucic, bo sa ostre, tylko z drugiej strony ja tam smigalem wiele razy ponad 100 i nic sie nie dzialo. Dziwne ze przy 60kmh wywinales baka tam, bo przy tej predkosci to nawet zima by bylo trudno.

I dziwi mnie, ze nie poszedles z buta tam na ten luk zobaczyc co "lezy" na nawierzchni w tamtym miejscu. Moze warto bylo policje do tego wezwac skoro moglo cos tam lezec co powodowalo taki poslizg ?
  
 
pojsc poszedlem, ale na jezdnie to sie balem wejsc, bo jeszcze by ze mnie miazga zostala. Poszedlem zobaczyc czy jakies elementy zawieszenia nie leza na drodze/skarpie Na szczescie bylo czysto, jedynie zorane pole pod zasiew
Tez myslalem o policji, ale z drugiej strony na bank by mi przywalili mandat i punkty, a na co mi to? Zwlaszcza ze dzis dostalem od komornika przypomnienie o mandacie z 206zl ekstra do zaplaty :/ Mandat byl na 380.... Normalnie pieknie...
  
 
Ja na Toruńskiem miałem boka przy 150 w zimie. Hamowałem przed łukiem wpadającym w tunel przy zachodnim (w stronę Ochoty). To było zaraz za stacją Jet. Pomogło odpuszczenie lekkie hamowania + kontra. Czasami człowiek ma więcej szczęścia niż rozumu

Zasuwaj kolego na klęczkach do kościoła, żeś cały i Oma niczego sobie
  
 
Jechałem tam wczoraj ok 23 - standartowo ze stadem ~80 - nie zauważyłem że przejechałem

Jedno wiem - tam się nie zmienia koryta aż wyjdziesz na prostą i basta!

Zabujałeś masą pojazdu, mało tego! skróciłeś promień skrętu (wewnętrzny pas). Mogłeś trafić na studzienkę i zerwało przyczepność. W sumie zrobiłeś wszystko co można na tym odcinku żeby zerwać tą przyczepność.

Większość narodu waląca koło powązek tylko dzięki producentom swoich nowych opon trzyma się jako tako w torze jazdy - reszte wywala na zewnątrz - przypatrzcie się sąsiadom jak będziecie tam jechać

[ wiadomość edytowana przez: Solltys dnia 2007-04-10 14:17:06 ]
  
 
okazalo sie ze nie jest zle z zawieszeniem. Nie ma zadnych luzow. Calu uderzenie musialo pojsc na opony, bo zrobilo im sie lekkie jajo, przynajmniej na dwoch. Miska olejowa pieknie oberwala, ale na szczescie nie ma wyciekow, dobrze ze jest stalowa Jest kilka przytarc, ale bez wiekszych problemow z ich powodu. Przy okazji okazalo sie, ze simmerlock, czy jak to sie zwie (taka guma w tylnim zawieszeniu, co ponoc trzyma belke w kupie). Robota jest na kilka minut by to wymienic, czesci to 80zl kpl, ale jest jedno ale... Jak sie uwali srube, to robota jest na 3 dni, bo trzeba wyciac reszte sruby, a potem cos wstawic w to miejsce i trafic jeszcze w dobre miejsce, jak gosciu powiedzial - trzeba cudu wtedy Powiedzial ze sie nie podejmie tego, bo i tak ma co robic. Zrobic trzeba, bo przez to tyl chodzi w kazda strone jak chce Poza tym lepiej to zrobic by lepiej pozniej geometrie ustawic Generalnie jestem laikiem, a wole miec sprawne, bezpieczne zawieszenie. Co Wy na to wszystko, jaka jest Wasza opinia o zrobieniu tylu? Az tak zle moze byc z ta sruba? Gdyby ja wykrecic bez urywania to robota na 10min Poki co mam dola, moja kochana Omeszka jest w zlej kondycji
  
 
No pierwszy raz słysze żeby komus się ta śruba ukręciła,tylko w ASO tak chyba potrafią
  
 
gosc stwierdzil, ze to stare auto i sruba na bank jest spieczona i moze sie urwac. W ogole byl strasznie nastawiony na "nie", widzial same klopoty. Nawet przy geometrii widzial problem ze drazki bedzie trzeba rozruszac, co mialoby kosztowac drugie tyle co zrobienie geometrii. Jakos to zrobilo na mnie zle wrazenie, gdyby nie to ze slyszalem dobre opinie o nich, to bym nawet pozniej z nim nie gadal po ogledzinach. Bylem w ASKO.
  
 
W miejscu na Toruńskiej, o którym piszesz, konkretnie na tym drugim zakręcie (w prawo) jest coś w rodzaju trójkącika bermudzkiego - auta masowo tam obraca i od razu walą tyłem w skarpę. Raz widziałem jak Corollę jadącą 30 metrów przede mną(po lekko mokrym), ok. 80 km/h, owinęło w 1,5 sekundy, a w trzeciej sekundzie już stała w taki sposób, jak i Tobie się przytrafiło. Po takiej lekcji zachowuję w tym zakręcie jakby więcej kultury... i puszczam wszystkich przodem, chociaż z reguły stosuję dobrze dobrane markowe oponki.
A jeśli chodzi o ASKO, to faktycznie właściciel jest szczery w rozmowie aż do bólu i nie obiecuje, że będzie lekko, co może na wstępie odstraszyć. Ale po innych szczegółach, przynajmiej w przypadku mojej Omy, dał się poznać jako fachura w tym, co wykonuje jego "hangar". Odnośnie rozruszania drążków mam taką "autopsję", że w swojej bryce sam walczyłem 3 godziny (na tyle) z zastosowaniem odrdzewiaczy i metrowej giga-żaby hydraulicznej (samozaciskowej), żeby dwa obroty śrub w drążkach zakręcić. Aż mnie zdziwiło, że drążki to wytrzymały, bo wióry z sześciokąta (na klucz płaski) strzelały równo (kluczem płaskim to można kręcić teoretycznie, ale tylko na świeżych drążkach). Dlatego domyślam się, szef ASKO od razu zaznaczył, że z ruszeniem drążków to będzie czas, a czas, to... no właśnie. Ewentualnie jak masz warunki (kanał) i odpowiednią żabę, to poćwicz najpierw sam, a jak się uda, to podjedziesz do ASKO już z rozruszanymi śrubkami. Nie jest też powiedziane, że którejś ze śrub w ogóle da się ruszyć bez przyłożenia jakieś 1,5 tony co może się skończyć ... nowymi drążkami. Ale po co martwić się na zapas?
  
 
Kurcze – o co chodzi z tymi zakrętami?? ja tamtędy jeżdżę do kilku razy dziennie - do niedawna tylko matizem vanem na lekko łysawych Dębicach VIVO, prawie zawsze tnę około 90km/h (również w deszcz), wielokrotnie różne chu...e zajeżdżały mi drogę, sam omijałem maruderów skacząc z pasa na pas i nigdy nie miałem tam żadnej stresującej sytuacji?? Z drugiej strony na okrągło stoją tam rozbitki, a i sam widziałem parę razy jak się rozbijają i za cholerę nie wiem dlaczego tak się dzieje?? Przecież to nie są wyjątkowo ostre i jakieś zdradliwe zakręty??

Cytat:
Mogłeś trafić na studzienkę i zerwało przyczepność



w tą stronę o ile mnie pamięć nie myli nie ma studzienek , są na łukach ale w stronę Ochoty (na środkowym pasie)
  
 
Cytat:
2007-04-10 23:11:12, Krzysiu1981 pisze:
Kurcze – o co chodzi z tymi zakrętami?? ja tamtędy jeżdżę do kilku razy dziennie - do niedawna tylko matizem vanem na lekko łysawych Dębicach VIVO, prawie zawsze tnę około 90km/h (również w deszcz), wielokrotnie różne chu...e zajeżdżały mi drogę, sam omijałem maruderów skacząc z pasa na pas i nigdy nie miałem tam żadnej stresującej sytuacji?? Z drugiej strony na okrągło stoją tam rozbitki, a i sam widziałem parę razy jak się rozbijają i za cholerę nie wiem dlaczego tak się dzieje?? Przecież to nie są wyjątkowo ostre i jakieś zdradliwe zakręty?? w tą stronę o ile mnie pamięć nie myli nie ma studzienek , są na łukach ale w stronę Ochoty (na środkowym pasie)



tez tak mowilem dopoki mnie tam nie postawilo bokiem

Co do ASKO to generalnie odnioslem wrazenie ze gosciowi sie nie chce robic Jakos to tam argumentowal, ale w tym biznesie tak jest, ze z niektorymi srubami trzeba powalczyc.
  
 
mało kto sie chce zabierac za te sruby rzymskie
z moich doswiadczen:
wykręcic całą srube (to nie jest problem)
zalać pożądnie jakimś wd40 lub czymś penetrującym
zapiąć ją do duuużego imadła
odkręcić nakretki zaciskające
potężnym kluczem lub rurhakiem ruszyć oddzielnie obie strony śruby

kiedy całość jest zamontowana w aucie, rurhakiem trzeba ruszyć naraz obie strony a to już dużo trudniejsze
  
 
Cytat:
2007-04-10 23:11:12, Krzysiu1981 pisze:
Przecież to nie są wyjątkowo ostre i jakieś zdradliwe zakręty??


Niby nie, ale ten prawy w strone Wisly jest dluzszy niz sie poczatkowo wydaje. Moze zaskoczyc kierowce, ktory po lewym zakrecie oczekuje, ze prawy bedzie mial taka sama geometrie. Konsekwentnie driver po pierwszej fazie prawego zakretu zaczyna przyspieszac, bo juz intuicyjnie oczekuje prostowania, a tu okazuje sie, ze zakret jeszcze troche sie zaciesnia.

Ja nie mialem tam zadnej przygody, ale za kazdym razem kiedy tam jade widze zdradliwosc tego prawego.
  
 
Właśnie
Pierwszy zakręt ma 45st odchylenia w lewo, a drugi....95st. w prawo

Mapa i ekierka
  
 
Najlepszy zakrę jest chyba na Słoku, jak się z Wodnika wyjeżdża.

Najpierw normalnie, potem zakoczenie ze on sie jeszcze ciagnie, a potem zaskoczenie na zaskoczeniu pierwszym, że to zupełnie jeszcze nie koniec i łuk się ścieśnia jak pętla.
  
 
No to kolega miał szczęście
Przyznam się że (tak wracając do tematu toruńskiej) jednak, że za każdym razie jak jadę po OS-ie przy zachodnim w stronę Brudna, to mam dziwne wrażenie że moja prawa noga zaczyna coraz bardziej zbliżać się w kierunku chamulca. I tak jest ,żeby było śmieszniej dosłownie za każdym razem. Może to jakieś fatum ? No chyba że ktoś tam na górze widzi co próbuje zrobić i łapię moją nogę i chce za mnie przychamować
pozdro
  
 
Cytat:
2007-04-11 19:06:14, boogie pisze:
Najlepszy zakrę jest chyba na Słoku, jak się z Wodnika wyjeżdża.


O tak. Ja tam musiałem się nieco ratować, bo przyjechałem z drugiej strony i zakrętasa nie znałem. Do tego ten zakrętas jest jakiś mało widoczny do pewnego momentu i jest niezłe ździwko za pierwszym razem