126p - zalałem alternator olejem

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Panowie, zalalem alternator olejem przypadkowo, tzn wylalo mi sie na niego troszke oleju i wpadlo gdzies na szczotki i okolice diod. po wlozeniu go i odpaleniu lampka z akumulatorkiem pali sie normalnie, a po uruchomieniu silnika sie zazy. Odkrecilem szczotki, wytarlem dokladnie komutator, zalozylem nowe szczotki i to samo, dzisiaj wymienilem regulator napiecia, ale i tak nic to nie dalo. ciagle to samo. co to moglo byc? kontrolka ciagle zazy sie z taka sama intensywnoscia bez wzgledu na to czy obroty sa niskie, czy wysokie. swieci sie slabiej niz na wylaczonym silniku podczas jego pracy. macie jakies pomysly?
  
 
Czysty olej silnikowy w zasadzie nie przewodzi prądu, w szczególności takich natężeń, które by mogły uszkodzić alternator. Podejrzewam, że problem polega na zaolejonych pierścieniach ślizgowych wirnika. Wypadałoby PO ODŁĄCZENIU AKUMULATORA przemyć całość benzyną ekstrakcyjną, przedmuchać i po godzinie sprawdzić.
  
 
ok, juz po problemie, to byl zbieg okolicznosci. okazalo sie ze przetopil sie przewod ktory biegnie od alternatora do rozrusznika, a potem na akumulator. taki zbieg okolicznosci ze akurat sie przetopil w momencie, kiedyt przypadkiem zalalem go olejem. ale benzynka tez dzisiaj przemylem. pozdrawiam