Nasze dzwony

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Nie było takiego tematu jeszcze na forum a nie wszyscy pisali o swoich dzwonach w swoich tematach wiec zakładam taki ogólny gdzie sie każdy będzie mógł pochwalić gdzie i w co przywalił hehe przy okazji można by zrobić taki krótki opis jak co naprawić by nie narobić zbędnych kosztów. Nie wiem czy temat sie przyjmie ale chyba dobra rzecz.

To jak założyłem temat to będę pierwszy, choć nie mam zdjęć to kiedyś przywaliłem tylnim nadkolem w betonowy słupek, odpadł zderzak plastikowy, wyrwało mocowanie wiec większa podkładka i zderzak już na miejscu, a nadkole miał być wymieniony sam rant, a wyszło ze użyłem młotka a potem maluch poszedł na żyletki

to kto chętny następny pochwalić sie swoimi umiejetnościami
  
 


Zima 2001/2002, pierwsze rajdowe kroki - drugi start w zyciu, Tarnowski SuperOes. Zrobila sie szadz juz po zapoznaniu, uciekl mi przod na prawym 90, spanikowalem i poszedlem jak ostatni leszcz na blokach w sosenki Gdybym cokolwiek umial to skonczylo by sie co najwyzej na skrzywionej feldze i lekkim otarciu. Echh, lezka sie w oku kreci...



[ wiadomość edytowana przez: yapko dnia 2008-01-12 14:19:57 ]
  
 
  
 
  
 
jedyny uwieczniony fotograficznie


  
 
Moje ritmo rozbite na taksiarzu (tylko na nich mam dzwony...) Zostało szybko naprawione bo było autem do wozenia pizzy... Kochane autko było...

1

2

Naprawa polegała na szarpnięciu lukko przodu polonezem i wymianie uszkodzonych elementów które były wzięte z dawcy (maska atrapa reflektory - było to 2 lata temu w ciągu 2 nocy przy -20 stopni, auto robiliśmy przed garaqzem kolegi... - oj trzeba sie było rozgrzewać... - ale nastepnego dna było miłe zaskoczenie bo przyslismy kończyc robotę i sądziliśmy ze mamy dużo pracy, a okazało sie ze nie pamietaliśmy jak dużo zrobilismy poprzedniej nocy...). Pozdrawiam
  
 
A ja rozbiłem w maturalnej klasie Honde rodziców. Byłem młody i głupi a honda szybka.. wymusiłem pierwszenstwo na taksówkarzu, walnął mi w bok, swoje audi 100 (cygaro) skócił o silnik, a honde zmienił w banana. Gdzieś mam zdjęcie robione zwykłym aparatem, ale nie mam skanera.
Wypadek nauczył mnie rozsądku, szkoda ze kosztem auta, pieniędzy i ...... 5 letnich zawiasów!!
  
 
pamietny noworoczny dzwonek:
  
 
kiedyś jadąc do pracy śpieszyło mi sie i za bardzo złożyłem sie do winkla, wciagło mnie w rów a tam pan drzewo




[ wiadomość edytowana przez: qbara dnia 2008-01-12 19:41:04 ]
  
 
niewiem czy jest sie czym chwalić
,czołówka z dzikiem


mała stłuczka na mieście
  
 


najpierw lekko sie otarlem o pewną brame zostal jej lakier na zderzaku a dwa tygodnie pozniej pod blokiem gosciu mondeo poprawil


[ wiadomość edytowana przez: bartong44 dnia 2008-01-12 21:32:33 ]
  
 


[ wiadomość edytowana przez: rejser dnia 2008-01-12 23:13:30 ]
  
 
W 2002 jechałem sobie wczesną zimą (koniec listopada), jeszcze byłem nie doświadczonym kierowcą, dojeżdżałem do ostrego łuku w lewo 90°, lekko po łuku odbijała podporządkowana w prawo, na budziku jakieś 80, zwolniłem do 60, i z taką wpadłem na ten łuczek w prawo, wszedłem lekkim bokiem, uto jechało tak jakieś 200m, ale oponki były letnie i trochę poddarte, poza tym to było Vivo , w końcu odpuściłem, założyłem kontre, auto sie odwróciło, ale że była szklanka na asfalcie to auto zjechało z drogi, zjechało do rowu i wpadło w podmokłe pole, na szczęście jedyne co się stało to auto było do połowy w błocie, długo sie wyczekałem aż większy sprzęt będzie jechał, ale udało się i wyciągnęli mnie.

21 maja 2007 z Bartongiem zrobiliśmy sobie małego spota, na koniec mała fotka na rozchodniaka.


22 maja wieczorkiem wracałem sobie od rodzinki, no i zza krzaczorów wyskoczyła sarna, wszystko stało się tak szybko że nie wiem nawet co z sarną, a auto wyglądało tak, o dziwo nic się nie potłukło.
  
 
czemu wszyscy biją przodem a nie bokiem?

naprawa polegała na wymianie zderzaka na bardziej kompletny
  
 
Cytat:
czemu wszyscy biją przodem a nie bokiem?



tu masz bokiem stare foto chyba z 2002 roku ,coprawda to nie dzwon tylko spotkanie fiata z betonowym slupkiem na zajezdni w czyzynach zakonczone "odpadnieciem" kola,ale bylo "bokiem" w trakcie spotkania ze slupkiem kolo bylo dokrecone na krzyz na 2 srubach, 3 byla "letko letko" bo gwint nieteges a czwartej wogole to bylo przed wymiana lozysk na 30 letnich piastach tak ze wyrwalo sruby z piasty ,troche zmasakrowalo dystans i felge, wrocilem na 3 kolach do domu {mieszkam kilometr od zajezdni a o 1 w nocy nawet fajnie sie jechalo na 3 kolach }

  
 
Bart ma doświadczenie w jeździe na 3 kołach - pamietam jak w jego szarym kancie robiłem za przeciwwagę jak do serwisu jechał założyć wahacz... - tylko w kancie brakowało przedniego koła...


[ wiadomość edytowana przez: tadzik128 dnia 2008-01-12 23:49:12 ]
  
 
mowisz masz tragiczny scan zdjecia, ale cus tam widac, dolny sworzen w wahaczu sie rozlecial ze starosci i kolo zrobilo minus 40 stopni negatywu

Tadzio robil faktycznie za przeciwwage jak jechalismy do service zrobic wahacz , siedzial na tylnym prawym blotniku, kolo bylo zdjete, ostatnie 300 metrow na wstecznym bo byly progi zwalniajace i lepiej bylo ciagnac urwane kolo niz pchac przez nie






a to Tadzik pamietasz? jechalismy z Mackiem gdzies juz nie pamietam po co , chyba ogladac 128 3p czy cos, kreta droga w Suchej Beskidzkiej , zima i sprawdzamy jak sie zimowki sprawuja w zakretach kilka razy sie udalo a raz auto bylo szybsze niz moja kontra i przytarlismy barierke na winklu , rok ponad tak jezdzilem potem zanim sprzedalem 127... to byl super wozek, naprawde, az sie lza w oku kreci ile przeszedl i jak dzielnie








[ wiadomość edytowana przez: Bart128 dnia 2008-01-13 00:12:13 ]
  
 
troche tego bylo










  
 
Cytat:
2008-01-13 00:06:36, Krzyh00 pisze:
troche tego bylo



z tego wniosek, dupa nie kierowca
  
 
Nie moja ale jechałem w tym i w sumie już poszła na żyletki