Witam!
Jest sobie stare auto (gaznikowy golf mk2 1.4) z rownie stara instalacja (1gen, bodajrze lovato - przynajmniej takie logo jest na prztyczkach kontrolnych).
Podczas powrotu z wakacyjnego wypadu udalo sie zatankowac sporo wiecej (jakies 20zl na gorke) - ale ok, trasa, zmeczenie, szkoda czasu na klotnie. Potem kolejne tankowanko normalne (ale nie wiadomo ile spalil - jak to trasa), 50 zl. No i dzisiaj juz miejski cykl, tankujemy jak zawsze pod koniec butli i wchodzi 75 zl, no ale zdrozalo etc, nie klocimy sie...
Wyciagam pierdoly z bagaznika i katem oka na licznik przy butli (w przezroczystej okraglej obudowie) ma defekt - brak skali, wyglada w srodku jakby na dziurze sie urwal czy cos.
Domniemam ze skoro wchodzi wiecej gazu ow licznik to tak naprawde nie licznik tylko jeden z zaworow ograniczajacych doplyw gazu. Nic nie syczy, nie trzeszczy, czyli jakis zawor dziala.
I teraz sedno:
1. Nie wiem czy nie zostawic na jalowym na godzinke zeby zmniejszyc cisnienie, bo zajac sie tym moge dopiero w piatek?
2. Co wogole siadlo? "Wielozawor"? Cala butla?
3. Za jakis rok konczy sie rowniez przydatnosc do spozycia samej butli, moze odrazu calosc wymienic?
4. Jakich kwot oczekiwac u gazownika?
Pozdrawiam i z gory dziekuje za odpowiedz.
_
Pawel
ps
dolaczam jeszcze 2 fotki pogladowe...
[ wiadomość edytowana przez: ps82 dnia 2008-07-16 16:42:53 ]