żażąca się kontrolka ładowania

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
na wstępie witam wszystkich.w poniedziałek najbliższy stane się szczęśliwym lub nieszczęśliwym posiadaczem escorta mk7 1.6 ghia rok 1998.no i na wstępie wiem że w wilgotne dni żaży się kontrolka ładowania [zaznaczam nie świeci]gdzie szukać przyczyny?
Wiem ,że alternator jest sprawny ,akumulator nowy .
prosze o wszelakie podpowiedzi w tym temacie .
  
 
moze napinacz paska juz sie nadaje do wymiany? i pasek jest za luzno poprostu...
ewentualnie mozna sprawdzic kabelek, ktory idzie od alternatora do kontrolki

pozdrawiam
  
 
u mnie przegnił kabel łączący alternator z akku zaraz przy końcówce kable (przy alter) zawsze możesz podpiąć inny kabel i zobaczysz czy kontrolka zgaśnie. No i posprawdzaj czy masz mase na silniku
  
 
moze byc jeszcze regulator napiecia tak mi sie wydaje
  
 
a ja proponuje... wyszukiwarke omawiane XXXXXX razy
  
 
Cytat:
2007-11-15 15:23:09, edmund47 pisze:
a ja proponuje... wyszukiwarke omawiane XXXXXX razy



tez warto sprawdzic hehe :]
  
 
Cytat:
2007-11-15 15:23:09, edmund47 pisze:
a ja proponuje... wyszukiwarke omawiane XXXXXX razy



dzięki za wszelkie podpowiedzi ,oczywiście skorzystam też z archiwum .wczoraj szukałem ,ale jakoś nie miałem szczęścia w znalezieniu odpowiedzi.pozdrawiam no i w poniedziałek po kupnie wozu będe sprawdzał co i jak.
  
 
Wczoraj w nocy zwróciłem uwagę, że mi się delikatnie pali kontrolka ładowania, jak wcisnę hamulec czy włączę dmuchawę lub radio, świeci się jaśniej ale jak przy gazuję to najczęściej gaśnie i znów za jakiś czas się zaczyna palić lub do następnego odpalenia.

Ale zwróciłem też uwagę, że jak zaczyna mi się świeć kontrolka i np. wcisnę hamulec to wskazówka obrotomierza mi delikatnie podskakuję O_o

I jadąc po naszych polskich drogach często jak wpadnę w jakąś dziurę ( o co nie trudno ) zaczyna mi się mocniej palić, ale dosłownie na chwilę lub do kolejnego wpadnięcia w dziurę.

Podejrzewam, że to wina poluzowanego kabla lub przegniłego, ale jak się nie mylę w tamtym roku też miałem podobne cyrki tylko, że pod czas jazdy i jak był na biegu i dodawałem gazu to się mocniej świeciła, teraz jest na odwrót i właśnie wina leżała po stronie kabla który się trzymam na jednym "włosku".

Co do jakiegoś obejrzenia, zmierzenia itd. dziś nic nie dam rady zrobić ( i według synoptyków przez kilka dni ) bo leje u mnie od rana

Prąd mierzyłem jakiś miesiąc lub dwa temu i był w normie czyli koło 14,5 V, tak na szybkiego też sprawdziłem pasek, i tylko delikatnie się ugina więc też myślę, że odpada ta przyczyna.

A może to wina wilgoci ?? Bo u mnie leje od wczoraj, ale wcześniej takich cyrków nie było i wiem, że na to szczególnie cierpią Fiaty a nie Fordy.

Ale kurde nie jestem pewny czy aby mi alternator nie zdychał już Czy tylko jakiś kabelek poluzowany
  
 
Ja miałem podobne objawy, a po trzech tygodniach Fordziu stanął w drodze... Okazało się, że alternator - szczotki do wymiany.
  
 
mostek diodowy w alternatorze lub szczotki
  
 
Więc polazłem z miernikiem w łapie i oto co uzyskałem

Przy żarzącej się kontrolce ładowanie rośnie od 2-4 do 11 V

Po dodaniu gazu ładowanie rośnie z 11 do 12-13,60 V

Po zapaleniu długich i dmuchawy na max. osiąga max 13,80 V i później się trzyma jakiś czas takie ładowanie.

Czyli najprawdopodobniej coś walniętego w alternatorze

A aku ma 12,60V

Ile by kosztował ten mostek diodowy lub szczotki ?? szukałem na allegro ale nic nie znalazłem do essa i czy jako laik, który by pierwszy raz rozbierał alternator dam sobie sam radę z wymianą i późniejszym złożeniem go ??, gdyż nie stać mnie na elektryka bo jestem bezrobotny :/
  
 
Wyczysc styki kabli dochodzacych do alternatora. Sa dwa kable, w takich fajkach. Jeden do obrotomierza. Drugi do kontrolki. Kontakt spray (NIE WD40), lekkie podgiecie fajki i po krzyku

[ wiadomość edytowana przez: darmcdoman dnia 2008-07-10 23:50:38 ]
  
 
Szczotki alternatora jakieś 50 zł max, diody tyle samo Ale przeważnie wypala się tylko jedna. Najlepiej rozkręcić alternator i wtedy skoczyć do sklepu i kupić
  
 
ja oprócz kontrolki miałem jeszcze skaczące wskazówki przy hamowaniu,przygasanie obr itp.

po kompleksowym czyszczeniu wszystkich głównych przewodów pradowych,mas i wymianie zasniedziałych koncówek wszystko jest idealnie.
  
 
Więc d*** mi czyszczenie nie pomogło, a nawet pogorszyło się :/

Czyli po odpaleniu ładowanie lata od 0 do 11-12V i tak w kółko

I do tego po tym, jak wyczyściłem wszystko chciałem jeszcze raz odkręcić te kable co idą do alternatora, i później przy przykręcaniu chyba ukręciłem jedną śrubę przy alternatorze normalnie K**** mac

Zaraz idę jeszcze walczyć z nim, ale chyba go wyciągnę choć sam nie wiem jak :/ W tej książce WKŁ też wszytko jest opisane, jak dla jakiś ekspertów
  
 
Cytat:
2008-07-10 22:06:14, lukas_s pisze:
mostek diodowy w alternatorze



rozkręć i sprawdź
  
 
mam alternator orginalny ford, daje gwarancje rozruchową. jak cos to priv
  
 
Burza pokrzyżowała moje plany z wyjęciem alternatora. Więc jutro kolejny dzień walki, ale tak teraz grzebię w archiwum i nie mogę się doszukać jak sprawdzić czy ten mostek jest uszkodzony :/

Co do szczotek to teraz rozmawiałem z ojcem ( wcześniej on jeździł bordowy, ja byłem jako drugi kierowca ) i mi powiedział, że w tamtym roku jak działy się te cyrki to elektryk wymienił zarówno łożyska jak i szczotki. Więc pozostaję mostek.

Ale jak się okaże, że on jest walnięty, to czy opłaca mi się kupować nowy ?? Bo doszukałem się, że jego cena może być bardzo wysoka czy lepiej zainwestować w nówkę alternator lub używany ??
  
 
a wiesz w jakim stanie jest używany altek?

lepiej naprawić i mieć pewność
  
 
nic mi nie mówcie o alternatorze w essim.................

wykręcanie i zakładanie mam opanowane do perfekcji - 3 min ze stoperem i założony wszystko przez to, że ojcu pękła obudowa od starego i zakładałem inny, początkowo od nissana - nie ładował, później kupiłem używkę za 50zł (musiałem wykręcić z mkIV), pochodził 3 dni i coś siadło, rozebrałem, prze lutowałem diody (z innego altka), wymieniłem szczotki (20zł z komplet), założyłem i chodzi............

Najlepiej, że koleś na szrocie za używkę chciał 150zł - żeby było śmieszniej miał pęknięta obudowę

Szczerze mówiąc jak policzę ile spędziłem czasu pod autem, ile zjadłem nerwów i kasę na używki to wolałbym kupić nowy od razu, zakręcić raz i mieć spokój. A tak to czas stracony i od leżenia na zimnym betonie mam zawalone migdały a od 2 dni nie mogę rozmawiać (gardło mi siadło).