Silnik nie łapie odpowiedniej temperatury. Co jest?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Tak jak w temacie nie rozgrzewa sie do odpowiedniej temperatury szczególnie jak jest zimno na dworze. Podam przykład przy ok 100-110 km/h na 5-tym piegu wskazówka ledwie drgnie... a jak sie wczesniej troszke rozgrzał to gwałtownie spada przy tej temperaturze za oknem do sytuacji wspomnianej wyżej ;/ Co to może byc oprócz termostatu ?
  
 
a może czujnika temperatury ??
układ chłodzenie aż takie cuda mógłby czynić
  
 
Oprócz termostatu może być termostat
Pozdro.
  
 
Myślałem ze jest coś jeszcze odpowiedzialne za to bo pali mi jak smok przez to ze sie nie rozgrzewa
  
 
Oprocz termostatu to tylko termostat czyni takie cuda
I lepiej wymien go natychmiast na oryginalny,bo roznice w podrobie zaplacisz paliwem

[ wiadomość edytowana przez: Bigelektron dnia 2008-09-16 18:58:46 ]
  
 
Cytat:
2008-09-16 18:56:24, Bigelektron pisze:
[...] I lepiej wymien go natychmiast na oryginalny[...]



Eeee... chyba nie jest tak źle. Póki co, od kilku lat nie narzekam na HKT
Czym może się aż tak bardzo różnić od oryginału poza ew. awaryjnością ?
Pozdro.
  
 
Cytat:
2008-09-16 19:47:48, Perzan pisze:
Eeee... chyba nie jest tak źle. Póki co, od kilku lat nie narzekam na HKT Czym może się aż tak bardzo różnić od oryginału poza ew. awaryjnością ? Pozdro.


TEMPERATURA OTWARCIA 2 stopnie wczesniej a czas rozgrzewania rosnie znaczaco a z nim czas jazdy na tzw ssaniu czyli wzbogaconej mieszance (dlugie czasy otwarcia wtryskow)
Nie twierdze ze kazda podroba jest do niczego ale nikt tego dokladnie nie sprawdza bo ma byc tania ,a czasami jest tylko troche tansza od oryginalu.Ostatnio do Starletki termostat kosztowal 60 zl oryginal w serwisie ,to niewidze sensu stosowania czegos co jest niewiadomo czym o blizej nieokreslonych parametrach
  
 
Cytat:
2008-09-16 19:47:48, Perzan pisze:
Czym może się aż tak bardzo różnić od oryginału poza ew. awaryjnością ? Pozdro.



Tym ze spuszcza z tonu przy -10st.wzwyż, w mojej E-10 wskazowka w trasie przy -10st. niekiedy przy -5st.C potrafila opasc do 1/4 skali dopiero maly koreczek, wolna jazda powodowalo ze temp.siegala polowy skali.
Na poczatku po kupnie ani rzu nie zmienil polozenia dopiero 2 zimy pozniej zaczol cos szwankowac ale poki co siedzi wywale go ja zacznie tej zimy fixowac

Nastepny termostat bedzie z serwisu.
  
 
Cytat:
2008-09-16 21:14:22, Bigelektron pisze:
TEMPERATURA OTWARCIA 2 stopnie wczesniej a czas rozgrzewania rosnie znaczaco a z nim czas jazdy na tzw ssaniu czyli wzbogaconej mieszance[...]



Aaaa... o to jestem spokojny Przed założeniem pomierzyłem go i pierwsza szparka pojawia się w okolicy 81-81,5*C gdzie termostat jest na 82 Przy 83*C jest już ładnie otwarty, czyli chyba wszystko w normie, biorąc pod uwagę, że silnik ma chodzić na 80*C


Cytat:
Ostatnio do Starletki termostat kosztowal 60 zl oryginal w serwisie ,to niewidze sensu stosowania czegos co jest niewiadomo czym o blizej nieokreslonych parametrach



To faktycznie niewielkie pieniądze Chyba pomyślę nad czymś takim przy najbliższej okazji.
Chociaż wiesz... może być jeszcze kwestia modelu. Identyczny termostat z numerami Starlety może być tańszy niż taki sam z numerami Cariny
Pozdro.
  
 
Ja kupiłem kiedyś oryginalny termostat, założyłem i silnik się przegrzewał. Kombinowałem ze wszystkim, czujnikami itd i nie sądziłem że nowy termostat może szwankować a jednak. Ugotowałem w garnku z termometrem i otwierał się dopiero przy ok 90oC

Więc nawet oryginalny termostat warto sprawdzić (jeśli się ma w miarę dokładny termometr) przed założeniem bo to jednak trochę roboty jest z odpowietrzaniem itd.

Pozdro
  
 
Nie będę zakładał nowego wątku, chociaż mój silnik łapie odpowiednią temperaturę.
Mam objaw nieco dziwny. Ale przejdźmy do konkretów.
Carina E, silnik 3S-FE z niecodzienną modyfikacją. W mały obieg wody mam wpięty szeregowo parownik od gazu.
Na zimno płynu w chłodnicy jest pod korek, w zbiorniczku wyrównawczym trochę powyżej MIN.
Silnik nagrzewa się normalnie, szybko jak zazwyczaj, pod warunkiem, że mu nie depnę na 4000obr i więcej. Normalnie na zimnym staram się nie żyłować powyżej 3000-3500 dopóki nie osiągnie normalnej temperatury, ale życie różnie się układa
Jeżeli depnę na 4000+ i przytrzymam dłużej zanim silnik złapie normalną temperaturę, wskazówka opada o ok. 1/5 skali (od min do max ), tak na oko jakieś 1/4-1/3 zakresu pracy. Później już silnik grzeje się normalnie, osiąga swoją temperaturę i trzyma niezależnie od tego co mu zrobię.
Jeżeli silnik dopiero co osiągnie nominalną temperaturę (jeszcze zanim termostat się otworzy) i mu depnę - również wskazówka spada. Później normalnie wędruje do góry i trzyma.
Jeżeli zdążę zagrzać silnik do otwarcia termostatu i wtedy mu depnę - nic się nie dzieje.
Zrobiłem też standardową próbę drogową termostatu przy temperaturze zewn. ok. 8-10*C. Delikatna jazda dobrych kilka km na V biegu ok. 70km/h po równym nie daje zwykłego objawu zaciętego termostatu czyli opadania wskazówki. Również jazda na luzie ~100km/h kilkaset metrów i przegazówa nie daje opadania wskazówki.

Moje podejrzenia:
1. Z racji dławienia parownikiem w szeregu, przy niższych obrotach płyn nie krąży równomiernie po bloku, dopiero przegazówa wydobywa jeszcze chłodny płyn gdzieś z zakamarków co daje opadanie wskaźnika.
2. Z racji dławienia parownikiem w szeregu, przy przegazówie powstaje tak duże ciśnienie w układzie, że przepycha na siłę płyn przez termostat i duży obieg.
3. Minimalna nieszczelność termostatu - np. uszkodzona uszczelka dużego obiegu, minimalnie niedomknięty i dopiero przy wyższych obrotach daje objawy.
4. Bezczelnie walnięty termostat w jakiś dziwny sposób, a mnie tylko wydaje się, że silnik grzeje się normalnie szybko.

Moje przemyślenia:
Ad. 1: Mało prawdopodobne żeby w bloku uchowało się na tyle zimnego płynu co by mogło dać takie jaja. Blok grzeje się raczej równomiernie i prędzej by się zagotowała część zastanego płynu niż dała ochłodzenie czujnika.
Pozostaje mi jeździć i nie szarżować żeby bloku szlag nie trafił.
Ad. 2: Prawdopodobne, aczkolwiek w termostacie jest dość mocna sprżyna i na gorąco raczej chyba powinienem mieć pełny, a nawet przelany zbiorniczek wyrównawczy. Wszak korek ma 0,8bara i pracuje normalnie, bo na gorącym płynu jest zdecydowanie więcej niż na zimno. Przy stygnięciu zasysa ładnie płyn ze zbiorniczka.
Pozostaje mi przywyknąć i jeździć aż nie wytrzyma ciśnienia któryś wąż lub chłodnica. Ew. oszczędzać się na zimno.
Ad. 3: Podoba mi się ta teoria
Wymiana termostatu.
Ad. 4: Mało prawdopodobne. Termostaty raczej albo się nie otwierają albo nie zamykają
Wymiana termostatu.

Co o tym sądzicie ? Który wariant najprawdopodobniejszy ? Może jakieś inne pomysły ?
Pozdro.
  
 
Stawiam na termostat - szczelina przy lekkim rozgrzaniu.

Jak się upewnić :
1. wymień
2. przepnij parownik tam gdzie był.

Wiesz co jest bardziej pracochłonne.

Albo jeździć dalej, mam parownik po staremu, a u znajomka wszystko gra.
  
 
Ad. 2: Nie ma takiej opcji, trójników nie wsadzam
Jutro kupuję nowy termostat i zobaczymy. Obowiązkowo przed założeniem zrobię sobie z niego zupę na kuchence z termometrem w łapie

A wracając jeszcze do tematu cen i opłacalności podróbka/oryginał.
W moim przypadku wszystko przemawia na korzyść podróby.
Obecny ma najechane ok. 70tys. km. Nowa podróba kosztuje 41,- PLN i w komplecie jest uszczelka. Nowy oryginał kosztuje 114,- bez uszczelki Nawet nie wiem ile uszczelka, ale w sumie wszystko na pewno ponad 120,-
Przy takiej różnicy w cenie mogę go nawet potraktować jako materiał eksploatacyjny i wymieniać co 3 lata razem z płynem
Zakładając że jeden już wymieniłem na podróbę, to do ceny ASO zostały jeszcze 2 wymiany.
Kolejnych 6 lat to ja tym autem raczej już nie pojeżdżę
Pozdro.
  
 
Cytat:
2008-10-14 12:48:15, Perzan pisze:
Nie będę zakładał nowego wątku, chociaż mój silnik łapie odpowiednią temperaturę. Mam objaw nieco dziwny. Ale przejdźmy do konkretów. Carina E, silnik 3S-FE z niecodzienną modyfikacją. W mały obieg wody mam wpięty szeregowo parownik od gazu. Na zimno płynu w chłodnicy jest pod korek, w zbiorniczku wyrównawczym trochę powyżej MIN. Silnik nagrzewa się normalnie, szybko jak zazwyczaj, pod warunkiem, że mu nie depnę na 4000obr i więcej. Normalnie na zimnym staram się nie żyłować powyżej 3000-3500 dopóki nie osiągnie normalnej temperatury, ale życie różnie się układa Jeżeli depnę na 4000+ i przytrzymam dłużej zanim silnik złapie normalną temperaturę, wskazówka opada o ok. 1/5 skali (od min do max ), tak na oko jakieś 1/4-1/3 zakresu pracy. Później już silnik grzeje się normalnie, osiąga swoją temperaturę i trzyma niezależnie od tego co mu zrobię. Jeżeli silnik dopiero co osiągnie nominalną temperaturę (jeszcze zanim termostat się otworzy) i mu depnę - również wskazówka spada. Później normalnie wędruje do góry i trzyma. Jeżeli zdążę zagrzać silnik do otwarcia termostatu i wtedy mu depnę - nic się nie dzieje. Zrobiłem też standardową próbę drogową termostatu przy temperaturze zewn. ok. 8-10*C. Delikatna jazda dobrych kilka km na V biegu ok. 70km/h po równym nie daje zwykłego objawu zaciętego termostatu czyli opadania wskazówki. Również jazda na luzie ~100km/h kilkaset metrów i przegazówa nie daje opadania wskazówki. Moje podejrzenia: 1. Z racji dławienia parownikiem w szeregu, przy niższych obrotach płyn nie krąży równomiernie po bloku, dopiero przegazówa wydobywa jeszcze chłodny płyn gdzieś z zakamarków co daje opadanie wskaźnika. 2. Z racji dławienia parownikiem w szeregu, przy przegazówie powstaje tak duże ciśnienie w układzie, że przepycha na siłę płyn przez termostat i duży obieg. 3. Minimalna nieszczelność termostatu - np. uszkodzona uszczelka dużego obiegu, minimalnie niedomknięty i dopiero przy wyższych obrotach daje objawy. 4. Bezczelnie walnięty termostat w jakiś dziwny sposób, a mnie tylko wydaje się, że silnik grzeje się normalnie szybko. Moje przemyślenia: Ad. 1: Mało prawdopodobne żeby w bloku uchowało się na tyle zimnego płynu co by mogło dać takie jaja. Blok grzeje się raczej równomiernie i prędzej by się zagotowała część zastanego płynu niż dała ochłodzenie czujnika. Pozostaje mi jeździć i nie szarżować żeby bloku szlag nie trafił. Ad. 2: Prawdopodobne, aczkolwiek w termostacie jest dość mocna sprżyna i na gorąco raczej chyba powinienem mieć pełny, a nawet przelany zbiorniczek wyrównawczy. Wszak korek ma 0,8bara i pracuje normalnie, bo na gorącym płynu jest zdecydowanie więcej niż na zimno. Przy stygnięciu zasysa ładnie płyn ze zbiorniczka. Pozostaje mi przywyknąć i jeździć aż nie wytrzyma ciśnienia któryś wąż lub chłodnica. Ew. oszczędzać się na zimno. Ad. 3: Podoba mi się ta teoria Wymiana termostatu. Ad. 4: Mało prawdopodobne. Termostaty raczej albo się nie otwierają albo nie zamykają Wymiana termostatu. Co o tym sądzicie ? Który wariant najprawdopodobniejszy ? Może jakieś inne pomysły ? Pozdro.


Sadze ze wszystko u ciebie w porzadku,ale poniewaz parownik jest w szeregu a na zimnym silniku ciecz chlodzaca jest zimna a mieszanka bogata , zatem parownik musi dostarczyc duzo gazu.Jak powszechnie wiadomo gaz aby sie rozprezyc potrzebuje pobrac duzo ciepla z otoczenia,jak nie pobierze to sie nie rozprezy czyli nie odparuje,a jak odparuje to silnie schlodzi w tym wypadku ciecz.
Poniewaz zimna ciecz plus maly przeplyw to malo ciepla Q wiec parownik dziala jak zamrazarka plynu,i spadek temperatury plynu na wskazniku jest jak najbardziej rzeczywisty.
Inaczej ma sie rzecz po nagrzaniu bo po pierwsze mniej gazu jest potrzebne a po drugie ciecz o wyzszej temperaturze T dostarcza wystarczajaco duzo ciepla Q wiec slaby przeplyw w niczym nie przeszkadza.Tyle z termodynamiki
  
 
Mysle tez ze w zimie moze byc juz calkiem kiepsko i parownik zacznie ci zamarzac i blokowac sie.
  
 
Niee... w zimie będzie spokój wielki.
Na zimę ustawiam najniższą z możliwych temperaturę przełączania czyli 15*C i jak do tej pory przy włączonej nagrzewnicy na full, i trójnikach (czyli dużo mniejszy przepływ przez parownik niż obecnie) nic się nie działo. Ładnie przechodziła na gaz na wolnych obrotach w czasie gdy ja skrobałem szybki
A co do termodynamiki, to przepływ przez parownik jest właśnie teraz duży. Na zimno to jedyna droga płynu z głowicy (nie licząc nagrzewnicy, której teraz nie włączam). To raczej nie to, powierzchnia w parowniku jest mała w porównaniu z powierzchnią cylindrów. Gaz rozprężajc się powoduje ochłodzenie do ok. -34*C, a to jest nic w porównaniu z kilkuset stopniami żywego ognia w cylindrach. Parownik nie zdąży wychłodzić tak bardzo tej ilości cieczy przy przepływie na 4000+ obr. żeby to po przejściu przez blok i głowicę dało aż taki spadek na wskaźniku.
Z uwzględnieniem kanalików, powierzchnia jaka odbiera ciepło w parowniku jest porównywalna może z powierzchnią jednego cylindra. A grzeją jeszcze trzy i to dość dobrze
Pozdro.
  
 
Jest diagnoza - termostat. Przy spadniętej wskazówce obmacany dolny wąż chłodnicy - ciepławy.
Zupa z nowego już ugotowana Rusza dupsko przy ok. 83-84*C.
Jak na mój gust trochę za późno otwiera się bardziej - ok. 87-88*C dopiero widać szparę, ale za chwilę zakładam zgreda i zobaczymy co dalej
Pozdro.
  
 
Pacjent już po operacji.
Przyczyną była podwinięta uszczelka termostatu
I znowu mam dwie opcje:
1. Spartoliłem przy zakładaniu, a objawy pokazały się dopiero po przepięciu parownika w szereg i teraz już będzie w porządku.
2. Zwiększone ciśnienie w układzie "wydmuchało" mi uszczelkę i sytuacja się powtórzy lub tym razem puści w innym, najsłabszym miejscu układu. Pęknie któryś wąż, chłodnica albo nagrzewnica.
Tak, czy inaczej, pozostaje mi jeździć i obserwować jakie skutki przyniosła terapia. Do trójników nie wracam.
Pozdro.
  
 
No i tak zwana duuupa
W drodze do pracy mały test drogowy i jest znowu to samo
Znaczy się dmuchnęło następną uszczelkę
Jedenak poważnie rozważam pomysł powrotu do trójników
Spróbuję jeszcze z nową uszczelką z ASO (jedyne 20,35 ), a jak ją też dmuchnie to chyba wrócę do trójników albo rozpruję reduktor i zrobię mu małe modyfikacje kanalików wodnych
Aha, nowy termostat pomimo wcześniejszych obaw działa elegancko
Pozdro.


[ wiadomość edytowana przez: Perzan dnia 2008-10-17 11:22:17 ]
  
 
Kurde czy nie moze u ciebie wystapic tradycyjna usterka, tylko zawsze jakas zagadka ktorej rozwiklanie musi nastreczyc tyle myslenia ....
Dobra zaczynam myslec jeszcze raz.

Modyfikacje albo sam instalacja LPG daje w dupe, padajaca fabryka powoduje to co pisales :

Cytat:
2008-10-14 12:48:15, Perzan pisze:
zanim silnik złapie normalną temperaturę, wskazówka opada o ok. 1/5 skali (od min do max ), tak na oko jakieś 1/4-1/3 zakresu pracy. Później już silnik grzeje się normalnie, osiąga swoją temperaturę i trzyma niezależnie od tego co mu zrobię.



Tak HKT w mojej E-10 zachowywal sie jak juz zaczely go dopadać pierwsze objawy choroby, pozniej od -10st.C przy jezdzie normalnej (bez korkow) np. 80-100km/h 4bieg a tym bardziej z gorki wskazowka wogole nie chciala osiagnac polowy skali a z gorki przy hamowaniu silnikiem to potrafila sasc do 1/4 skali.
Zobaczymy co w tym roku bedzie .


Bardzo zaniepokoily mnie slowa :


Cytat:
2008-10-15 17:37:04, Perzan pisze:
Kolejnych 6 lat to ja tym autem raczej już nie pojeżdżę Pozdro.



I co dalej jakis dojczewóz czy dalej dzapanes ?