MotoNews.pl
2 Uciekinier... (223812/0) - NT
  

Uciekinier...

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam. Miałem przykrą przygodę będąc w mieście oddalonym od mojego miejsca zamieszkania o okolo 30km... W pewnym momencie zostałem uderzony w bok [wysokosc przednich drzwi]. Sprawca oddalił się z miejsca, więc ruszyłem w pościg. Po kilkunastu minutach gonitwy, kierowca zwątpił i zatrzymał się na parkingu. Wysiadłem z samochodu, to samo zrobił kierowce drugiego wozu... Kierowcą okazał się człowiek w wieku 20-25lat... Wysoki, szeroki, wysiadł z 3 kolegami. Wskazujac na swoich kolegów sypnął mi tylko tekst w stylu "a dzwoń sobie pan na policje, masz pan swiadkow? bo ja mam" Postraszyl, ze jeszcze zeznaja ze to ja bylem sprawca wypadku . Niestety nie byłem w stanie nic zrobic. Uszkodzenia z doświadczenia wyceniłem na około 1000zł [klepanie i malowanie elementu]. I mam tu pytanie, jakie miałbym szansę na udowodnienie jego winy, jesli juz bym zadzwonił na policje? Dodam tylko ze oddalilismy sie sporo z miejsca wypadku i jechalem sam tzn nie mialem zadnego swiadka pod reka... Macie moze jakies doswiadczenia? Z gory dziekuje za informacje
  
 
Kiepska sprawa. Sproboj isc na milicje i zglosic to. Na pewno to potrwa, ale jakies szanse sa.
  
 
E tam. Juz jest za pozno. Pytam hipotetycznie, jakbym w momencie zatrzymania cwaniaka zawiadomil policje ;p
  
 
Witaj

Myśle że lepszą opcją było by pozostanie na miejscu i zgłoszenie tego na policje z podaniem numerów i marki auta oraz kierunku w jakim uciekli ..

Był byś 100 procent czysty i na wygranej pozycji To rada na przyszłość

  
 
Dziekuje za informacje. Juz o tym myslalem.
  
 
Prchowa sytuacja, szkoda ze nie dzwoniles na policje
  
 
heh, to zupelnie jak u mnie też miałem tak że nie dalo sie z gościem ugadać, ale w koncu zmiękł i poszliśmy na ugode, nie powiem, troche to trwalo, ale takich hardkorowych przezyc nie mialem, na Twoim miejscu od razu niebieskich bym wezwal, teraz juz nie mam watpliwosci.
  
 
ehh… trudna sytuacja, szanse są zawsze jednak tym razem znikome. Oczywiście mógłbyś próbować ale kto by ci uwierzył. Chyba że była tam może kamera? O czym pewnie nie pomyślałeś. Zamiast ich gonić trzeba było nie ruszać się z miejsca, zapisać numery rejestracyjne i wezwać policje. Ale skoro już doszło do takiego zdarzenia jak opisałeś to może i lepiej że dałeś sobie spokój, szczególnie że to byli pewnie miejscowi.