Mechanicy:)

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
naszlo mnie takie pytanie-bo znowu odstawilem fiata do lakiernika w celu dodania dokladki na przod-czy zawsze wszystko robicie sami???czy odstawiecie swoje dziecinki do mechanikow,elektrykow,lakiernikow?? i jak sie czujecie bedac bez samochodu pare dni-bo ja nie moge wytrzymac,mnie normalnie nosi.zachowuje sie wtedy jak male dzieckochce zeby moj samochodzick byl zrobiony od zaraz
czekam na Wasze wywody
  
 
Często robię wszystko sam,ale np.bardziej skomplikowane sprawy elektryczne-elektryk,blacharskie-blacharz.Jeśli chodzi o mechanike-wszystko sam oprócz skrzyni
  
 
Moj od poltora miesiaca stoi na blacharni/lakierni, ale widuje sie z nim codziennie, bo sam przygotowuje go do malowania. Mowiac szczerze mam juz tego serdecznie dosyc, ale pocieszam sie ze jeszzcze tylko kilka dni i ze wiekszosc pracy juz za mna (wymieniony prog, podproze i kratownica, spasowane blotniki, wymienione i polatane przednie i tylne lewe dzwi, zaspawane dziury po listwach w dzwiach prawych, zmodernizowana tyklna klapa, inny przedni zderzak, biale kierunki z przodu , wyprowadzone tylne nadkola i tylny blotnik (byl wgnieciony) i pare innych drobiazgow. Ale efekty mam nadzieje bede mogl pokazac (juz nei moge sie doczekac skladania wszystkiego po lakierze....
  
 
Hmmm silnik - barry , ja , oyciec zawsze ktoś coś ponaprawia.
Elektryka - szkoła do której chodze zobowiązuje a i starszy elektryk więc sam.
Tylko blacharke powieżam specjaliscie.

Co do wytrzymałosci skladalem malucha przez 4 miesiace po czym się okazało że mechanik hmmm nie dotrzymał słowa

I teraz po przejechaniu no nie wiem 200 kilometrów rozlozylism yz barrym całkowicie silnik i skrzynie.
Wszystko od nowa !!!!!!!!!!!!!!!!
Nie lepiej ma sie sprawa z hamulcami - załamanie nerwowe jak nic !!!!
i do tego amortyzatory ale te pomecza się jeszcze troche bo poluje na Bilsteiny.

Jak oddawałem eleganta do mechanika bylem niecierpliwy.
Nauczylem się ze lepiej polerować coś 2 dni a nie godzinę bo auto bedzie lepiej jeździć .

Cierpliwosć cierpliwość i jeszcze raz to samo !!!!!!!!!
  
 
Ja wpytcham lapy gdzie sie tylko da a potem sie dziwic ze mi nie che jechac .Tak powzanie to z niczym nie lece do mechanika szkoda $ wole sam zrobic 2 razy dlozej a pieniadze przeznaczyc na paliwo ...ostantnio resor tak zrobilem ze chyba 4 razy przy nim grzebalem ale nareszcie gra
  
 
Ja sam prawie inzynier mechanik (za 2 lata mgr), ojciec i dziadek pracowali w zakladach mechanicznych wiec do czegos to zobowiazuje. Jedynie z elektryki jestem kiepski (znaczy chodzi o teorię). Manualnie jestem sprawny, blacharskie i lakiernicze male naprawy to tez daje rady ale niestety w wiekszosci przypadkow gdy oddaje auto znajomemu mechanikowi to gdy jest 20 stopni mmrozu a ja nie mam wolnego garazu albo najczesciej gdy nie mam odpowiedniego sprzetu (migomat, kompresor, kanał)...z kadym dniem odkrywam coś nowego
  
 
elektronikiem/elektrykiem jestem z zawodu, wiec sam robie, mój kant jeszcze nigdy nie był u mechanika, co nie znaczy że się nie psuje , książka napraw do łapy i eksperymentuje, robiłem już prawie wszystko od pompki paliwowej, poprzez chamulce wachacze rozżąd po głowice, wszystko robiłem pierwszy raz. wczoraj skończyłem blacharke i malowanie, tez pierwszy raz, a wszystko pod blokiem. ogólnie jak się chce i nie ma się kasy to można wszystko.
  
 
Ja dokładnie tak samo jak Rino (no, podobnie). Z egzaminu praktycznego na koniec zawodówki miałem bdb (jako elektromechanik), ale ponieważ praktyki miałem w ASO BMW to niewiele sie nauczyłem naprawiać. Tam auto sie pod kompa włączało, ktory pisał co jesy uszkodzone i... wymieniało się taki element. Naprawa rozrusznika/alternatora? - przecież to jest nie rozbieralne, wymienić!
Ale ciesze sie że mam Kanta bo będę mógł się na nim sporo nauczyć (praktyka czyni mistrza ). Jak już będe miał cały sprzęt, o którym pisał Dooh czyli migomat, kompresor, kanało-najazd (nie chce być aż tak głęboko ) to wszystko od początku do końca bede robił sam. Jak coś sie zepsuje to bede wiedział do kogo miec pretensje .
  
 
tylko raz oddałem autko do blacharza... wszystko robie sam jeśli się da. nie mam garażu ani dostępu do spawarki... ale pomysłowość i troche czasu czyni cuda
dodam ze naprawianie pod blokiem ma zalety... poznaje sie mase ludzi Naprawianie samemu to przygoda człowiek się czegoś uczy.. no i lubie to.
Pozdrawiam wszystkich zapaleńców którzy naprawiają swoje auta sami.
  
 
Cytat:
2003-08-06 21:46:10, Rino125p pisze:
elektronikiem/elektrykiem jestem z zawodu, wiec sam robie, mój kant jeszcze nigdy nie był u mechanika, co nie znaczy że się nie psuje , książka napraw do łapy i eksperymentuje, robiłem już prawie wszystko od pompki paliwowej, poprzez chamulce wachacze rozżąd po głowice, wszystko robiłem pierwszy raz. wczoraj skończyłem blacharke i malowanie, tez pierwszy raz, a wszystko pod blokiem. ogólnie jak się chce i nie ma się kasy to można wszystko.



a wymieniałes wspornik ? od ukladu kierowniczego
  
 
Ja przeważnie bawie sie z maszynką w własnym garażu...ale jak go odstawie choćby na dwa dni to mnie zrzera od środka nom a teraz będe go miał dopiero za około 20 dni!!! umreee
  
 
dalczego za 20 dni ? wyjechał na urlop ?
  
 
dooh blacharke robie
  
 
Ja chociaż nie mam wogóle przygotowania praktycznego (historia, prawo, politologia) to dużo prac związanych z samochodem staram się robić we własnym zakresie. Nie wszystko jeszcze potrafię (szczególnie elektryka mi nie leży), ale przez rok (rok temu byłem całkiem zielony) dużo się nauczyłem... Czego bym się nie dotknął samemu to z pewnością hamulce (nie licząć wymiany klocków...) oraz zawieszenie (teoretycznie wiem dokładnie o co chodzi, ale praktycznie nie miałem jeszcze żadnego doświadczenia)... Myślę, że warto samemu pracować przy aucie, ponieważ tylko wtedy wie się dokładnie na czym się stoi...
  
 
a ja interesuje sie mechanika i elektronika studiuje chemie na polibudzie a w aucie umim zrobic wsio wraz z blacharka ale narzedzi nie mam
  
 
mój maluch został zakupiony przez moją mamę /żeby nauczyła się jeździć - miała prawko od 10 lat, ale nigdy nie jeździła /.
początkowo byłem mu przeciwny i wogóle się nie tykałem... jak kumpel kupił malucha i zaczął go przerabiać, to się zainteeresowałem, ale dalej nic nie wiedziałem. jak zrobiłem prawko i zacząłem jeździć dalej mało wiedziałem. w okolicy są dwa zakłady mechaniczne, malucha naprawiał jeden z nich, ale po tym, jak powiedzieli, że wyciągnięcie skrzynii i sprawdzenie co się zepsuło będzie kosztowało 400zeta, to zrezygnowałem z ich usług
trafiłem do drugiego, nadal mało wiedziałem, jak się psuło, to odprowadzałem auto do mechanika.... jak wydmuchało uszczelkę spod głowicy, to nawet nie wiedziałem, które to głowica.. ale potem poznałem lepiej tego mechanika i już przy każdej naprawie byłem obecny, potem spędzałem już całe dnie po szkole w jego warsztacie przypatrując się co i jak, rozmawiałem i uczyłem się nowych rzeczy.... potem poznałem go lepiej i się na nim "trochę" przejechałem - od tego czasu powierzam mu tylko naprawy, których się boję /co niektórych śmieszy/... ale sytuacja jest taka, że nie mogę sobie pozwolić na to, by auto stało kilka dni, bo nie mogę sobie z czymś poradzić (jedyne auto w domu). bierzące naprawy staram się robić sam, nie mam też zbyt wielu narzędzi /teraz używam kluczy szłepsa - niedługo zwrócę ))/, o jakimś większym zapleczu nie ma co mówić od pewnego czasu sytuacja wygląda lepiej, bo mam kanał (szkoda, że 15 km od krakowa) i tam spokojnie mogę sobie grzebać (mieszkam w centrum i ludzie dziwnie się paczą jak w godzinach szczytu coś rozbieram na chodniku). strasznie się rozpisałem,ale generalnie jak już raz coś zrobię (lub chociaż zobaczę, jak ktoś robi) to potem to już betka... no i jeszcze jedno- dzięki klubowi dużo osób i myślę, że mogę liczyć na ich pomoc , więc nie jest źle
  
 
ja tam podobnie jak koledzy to co moge moge to robie pod blokiem lub jade do kumpla i w dwoch grzbiemy a jak juz cos konkretnego siadzie to niestety zostaje mechanika odwiedzic. niestety prawie z kazdym malych spawaniem musze do blacharza smigac bo jak pewnie wiecie migomat sporo kosztuje
  
 
Zazwyczaj wiele ustrojstw strarałem się zrobić sam, albo (najczęściej) jak miałem większe problemy męczyłem Konia (bez skojażeń).

Blacharskie sprawy - do balcharza, mechaniczne staram się robić sam (niestety brakuje doświadczenia). Jednak nie jest tak źle bo mam sprawdzonego fachowca który nie kosztuje mnie zbyt wiele, a jest dokładny i zna się na rzeczy (lata praktyki).


[ wiadomość edytowana przez: Yaro dnia 2003-08-07 09:02:19 ]
  
 
Ja blacharkę powieżaw blachażowi a malowanie lakiernikowi, reszta sam lub z qmplami .
  
 
Ja ostatnio staram sie naprawiac wszystko sam, chociaz wiem ze w fiacie trudno niektore reczy zrobić samemu majac tylko podstawowe narzedzia. Maluch ma ta przewage chyba nad kazdym samochodem ze podnosisz go na podstawkach i mozesz zrobic wszystko..wyciagnac skrzynie silnik...wszystko zabrac do domu i tam sie babarać
a fiacior to juz wielka bestia...bez kanału ani rusz....

teraz np. mam do wymienienia wspornik i podobno bez kanału trudno to zrobić...to wole dac znajomemu mechanikowi za 20zł i przynajmniej za 30min bede mial samochod sprawny a nie przez 7 dni bede sie babrał pod domem i nie wiadomo czy cos by z tego wyszło.