Głupoty za kierownica! :)

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Patrzcie co znalazłem na forum gazety:

"• Re: Jaką najgłupszą rzecz zrobiliście jako kierow adres: *.katowice.cvx.ppp.tpnet.pl
Gość: marba 09-12-2002 11:09 odpowiedz na list odpowiedz cytując

Mechanik chciał wiechać moim samochodem ma kanał, wsiadł i zamykając drzwi
przytrzasnoł sobie ucho.
To naprawde jest sztuka

Widziałem gościa dolewającego olej do malucha przez lejek z gazety, włożony do
otworku od miarki oleju. Gdy mu pokazałem gdzie się dolewa olej, był wdzięczny
i ździwiony, że jego bolid ma tak rewelacyjne udogodnienia.

Ja sam kiedyś po zpaleniu się kontrolki od hamulców w Ladzie 2107 wlałem płyn
chamulcowy do pojemniak od spryskiwaczy, kolor płyny mi się zgadzał. "


A może i wy macie jakieś "osiagnięcia"???

Ja kiedyś wyjąłem i rozlozylem fotel pasażera i potem 2 dni zastanawialem sie jak go spowrotem zamontowac
  
 
Mi się parę rzeczy zdarzyło, aczkolwiek oczywiście nie z punktu widzenia właściciela pojazdu tudzież kierującego. Były to z reguły rzeczy, gdzie byłem jeszcze mały i gupi (z resztą śmiejąc się z samego siebie: gupi to ja może jestem w dalszym ciągu). No ale przechodząc do rzeczy. 1. Rok 1993. Mój wujas jeździł wtedy takim starym gruchotem PF 125p kombi. Jednak bał się nim jeździć po mieście, właśnie dlatego, że gruchot. Jednak z wiochy nim przyjechał do nas (bo my mieszkamy na uboczu bardziej a nie w centrum) i sprawy w centrum załatwiał komunikacją miejską (dziwne, że na trasie to nie bał się nim jechać). Ale dobra. U nas zablokował bramę i sam gdzieś pojechał załatwiać swoje. Ale my musieliśmy też gdzieś wyjechać naszym samochodem i musieliśmy jego kombiaka przestawić. Ja wziełem kluczyki od niego i czekałem na ojca, aż przyjdzie i cofnie F125p. Tak się złożyło, że była wtedy zima. I niefortunnie upuściłem te kluczyki. Spadły mi gdzieś pod śnieg. I nie mogłem znaleźć. Po jakimś czasie wzieliśmy łopatę i łopatą odkopaliśmy śnieg i jakoś się znalazły.
2. Miałem wtedy jeszcze Tavrię. Coś tam grzebaliśmy pod maską. Już ojciec zamykał maskę. Ale ja położyłem łapę akurat w miejscu gdzie opada maska. Ojciec nie przyuważył i spuszczając maskę nieźle mi przypierdolił w łapę. Ale dłoń na szczęście mam całą, amputacja nie była konieczna .
3. W roku 1998 mieliśmy już forda Escorta. Ale chwilowo potrzebowaliśmy drugie auto. Dziadek był jeszcze wtedy zmotoryzowany (miał Malucha), ale jeździł mało. A my potrzebowaliśmy szybko drugiego wozu. No to szybko do dziadka, czy by nie pożyczył Malucha. A dziadek pożyczył (jak się po miesiącu okazało - do nas przyjechał z kupcami i wtedy gdy był u nas, to go niespodziewanie sprzedał). No ale dobra - w trakcie gdy my nim jeździliśmy mieliśmy gdzieś nim jechać. Ja już wsiadłem do niego i czekałem na mamę. Przypadkowo jednak zablokowałem kierownicę przy zgaszonym silniku oczywiście. Przyszła matka, wkłada kluczyk, a mimo to kierownica się nieodblokowuje. Wiadomo - Kaszlak ma tam swoje niedomagania i kiepsko wykonane różne elementy, a poza tym on był jeszcze wcześniej (jak jeździł jeszcze dziadek) po próbie kradzieży (ale się odnalazł) i tam coś ze stacyjką zrobili złodzieje więc może to jeszcze to miało wpływ. Na szczęście jednak po kilku chwilach się odblokowała.
4. Poza tym czytałem też kiedyś w "Nie" o gliniarzu z Kwidzyna, który wjechał na zakręcie w drzewo po pijaku i zginoł na miejscu. Jak napisali ludzie Urbana najciekawsze było to, że mniej więcej rok wcześniej ten sam policjant walnoł dokładnie na tym samym zakręcie, dokładnie w to samo drzewo i będąc w podobnie nawalony".

Ja jak widać też często potrafię dać dupy, bo już kiedyś pisałem jak też z dziesięć lat temu miałem na rowerze różne takie. Niestety ja chyba za często mam te wpadki. Takie duże ilości wpadek powodują, że tworzę takie dugie posty za co przepraszam, ale inaczej się nie dało.

Łada - najlepsza z najgorszych.
Łado - wróć na polskie drogi!

[ wiadomość edytowana przez: mily_byd dnia 2003-04-20 14:03:42 ]
  
 
Hmmm...

Co powiecie na upuszczenie kluczykow od samochodu dokladnie nad... studzienka kanalizacyjna?)) hehe - nie odzyskalem oczywiscie (poprzedniego dnia dorobilem sobie na szczescie zapas)
Nie moge nie wspomniec o naszej niewielkiej rozrywce jaka uzadzamy sobie od czasu do czasu z kolegami - jezdzimy w kilka samochodow na tzw. offroad... no i w listopadzie zakopalem sie na tyle skutecznie, ze wyciagnelismy moja 2107 po szesciu zerwanych linkach holowniczych, 7 samochodach probujacych wyciagnac i dwoch dniach (!) kopania lopatami po ramiona w blocie)) szkoda tylko, ze nie mam zdjec, ale aparat szlag trafil - lezal na podlodze z tylu a niestety lada byla calutka w blocie (od zewnatrz do polowy szyb) a szczelna jak amfibia to ona nie jest))




Prawdziwy Lajdak!

[ wiadomość edytowana przez: groszek69 dnia 2003-04-21 00:55:32 ]
  
 
Hehe,niezłe przygody mieliscie
Mi się przypomina tylko jedna,już dośc dawno temu.Coś robiłem w bagażniku i kluczyki połozyłem na pokrowcu koła zapasowego.Oczywiscie zatrzasnąłem je w srodku.Nie była to era telefonów komórkowych,a rzecz działa sie na działce,jakies 10 km od domuChodziłem więc do sąsiada telefonować do dziadka,aby po mnie przyjechał i zawiózł mnie do domu po zapasowe kluczyki.w sumie nic strasznego,ale rzecz dośc denerwująca
Pzdr Grzesiek
  
 
Groszek...
A co powiesz na upuszczenie kluczykow do scieku wykonane przeze mnie kolesiowi(taksowkarzowi)??Na nieszczescie nie mial zapasowych,wiec skonczylo sie na zmianie wkladek i stacyjki-na moj koszt ofkoz Na szczescie Piotrek mnie nie zabil i moge o tym napisac
  
 
A propos kluczykow, to zawsze nosze w samochodzie zapasowa stacyjke - na wypadek gdybym posial gdzies kluczyki.
  
 
no to teraz ja.
zacze od tego, ze raz tatowi przycialem reke drzwiami i to dokladnie. Trzymal sie za srodkowy slupek i cos w bucie gmeral.
a ja zamknalem (!) drzwi.

kluczyki tez kiedys sobe zatrzasnalem...
a ostatnio przebilem wszystko: Odebralem Ladna od blacharza i przelaczam na gaz. I figa. Zdechla. no to sprawdzam po kolei wszystkie elektrozawory, clala instalacje itp - i nic. Dalej nie jedzie.
Troche nerwowki, az zjarzylem, ze przeciez gaz zostal zakrecony przy zbiorniku na okolicznoasc spawania. Olsnilo mnie gdzies po godzinie.

a ostatnio zmianialem kola na letnie. I tak sie zamotalem, ze w jednym zapomnialem dociagnac sruby. Jade i stuka. Tez dopiero po paru minutach olsnilo mnie, ze moznaby sprawdzic dokrecenie srub....

bystry to ja jestem, nie.....?
  
 
To z reguły wszyscy mieli podobne historie (przytrzaśnięcie łap, tudzież upuszczenie kluczyków) z tym, że szczegóły trochę inne.
  
 
Niewiem czy mogę zaliczyć to do głupot ale;
Jak kupiłem Ładziankę to od razu kombinowałem żeby założyć alarm ze względu na zamieszkanie.Kupiłem co trzeba i podjołem pruby instalacji.Miałem ograniczenie czasowe (praca od10-20) to robiłem to w karzdej wolnej chwili nawet po 22.Stojąc tak przy samochodzie z wiązkami kabli w ręku (rozebrana obudowa kierownicy,mrygające kierunki bez dzwięku) usłyszałem dziwne hsząkanie i klepanie po ramieniu nie odwracając się odpowiadam tak słucham,usłyszałem morze pomuc.Więc się odwrucłem i zobaczyłem 2 panów w mundurach .Jakie było moje zdziwienie kiedy nawet po wylegitymowaniu chcieli mnie zabrać na komende.Tłumaczenia było z puł godziny wkońcu odpuścili a ja musiałem pozamykać pojazd i iść do do mu.
Sytuacja dziwna bo jak są potrzebni to ich po prostu nie ma a potem przyślą pismo Z BRAKU DOWODÓW LUB SPRAWCÓW ŚLEDZTWO ZOSTAJE UMORZONE! Tak było i umnie jak mi okradli i zdewastowali MAŁPE (126p) i strzelali z wiatrówki do mojej ładziany.
  
 
Cytat:
Stojąc tak przy samochodzie z wiązkami kabli w ręku (rozebrana obudowa kierownicy,mrygające kierunki bez dzwięku) usłyszałem dziwne hsząkanie i klepanie po ramieniu nie odwracając się odpowiadam tak słucham,usłyszałem morze pomuc.Więc się odwrucłem i zobaczyłem 2 panów w mundurach .Jakie było moje zdziwienie kiedy nawet po wylegitymowaniu chcieli mnie zabrać na komende.Tłumaczenia było z puł godziny wkońcu odpuścili a ja musiałem pozamykać pojazd i iść do do mu.


A Maniek, to dlatego w zdjęciach Twojego pojazdu w profilu tablice rejerstracyjne są zatuszowane. Po prostu jest to przedmiot śledztwa policyjnego w tej sprawie, więc nie wolno Ci ujawniać tablic.
Żartuję. A tak poważnie, to czemu w zdjęciach auta w profilu zasłoniłeś tablicę? Przed nami nie trzeba się ukrywać, my nie jesteśmy tymi, którzy w chamski sposób, bezprawnie rozprowadzają czyjeś dane osobowe
  
 
Zasłoniłem bo jak poraz pierwszy obadałem stronkę klubową to natrafiłem na większość takich zdjęć.Mgę to zmienić ale to potrwa zanim wezmę wdzierżawe aparat.
  
 
Tylko z ciekawości zapytałem, bo z resztą wiadomo, że i tak nawet gdyby mi prywatnie coś nie pasiło to i tak przecież nie miałbym prawa, żeby się do czegoś dowalać. W każdym razie ja chyba nie natrafiłem na takie zdjęcia na klubowej. Nie przypominam sobie, żeby ktoś takowe nadesłał. Zatem jak byście mogli to ci którzy sobie zasłonili, niech, że tak powiem, wirtualnie podniosą rękę do góry. To też wszystko pytanie dla ciekawości.
  
 
He He biegałem po galerii tak coś pamiętam.A tak ogulnie to chciałem to ładnie zrobić i dodać KARAWAN (tak moja żona nazwała autko jak zajechałem pod blok) nie mam swojego kompa i czasem niewiem o co tu chodzi ale się podszkole
  
 
Witam
z niebieskimi i ja mialem kilka smiesznych historii
kiedys wlamali mi sie do mojej 2106, uszkodzili m.innymi stacyjke.. tak ze sie wiecznie zacinala, kiedys w centrum Gdyni szarpalem sie z kierownica, zauwazylem ze obok przejezdza radiowóz, popatrzyli na mnie i odjechali.., ja nie mogac uruchomic stacyjki postanowilem wylamac blokade, szarpalem sie jeszce chwile, bylo juz ciemono, a radiowoz znowu nadjechał, tym razem przygladali mi się dluzej, kiedy juz myslałem ze mnie sprawdzą, odjechali!!!)
w koncu uruchomilem autko bez wylamania blokady i odjechalem...
a niedawno w Warszawie, kiedy kontrolowano mnie, podałem po kolei 3 dowody rejestracyjne , dopóki nie znalazłem właściwego..., hmmmm... dziwnie się na mnie patrzyli...
  
 
O widzisz sheriffnt jak to dobrze że mi przypomniałeś.Miałem sytuacje ze stacyjką po zakupie.Zajechałem do takzwanego dobrego serwisu w Białym żeby nierobić krypto reklamy (KONRYS)wtajemniczeni wiedzą ,żeby mi umyli karoserie i zrobili konserwacje.Zachodze do biura nawijam i wracam bo zastrzelili mnie ceną a tu lipa zablokowana stacyjka na amen.Na placu same nóweksy a ja młotek i przecinak z bagarznika,niewyszło mi to w autobus i po nową stacyjkę do sklepu.Wracam lrzejszy o30zł. a pan w krawacie do mnie "tu nie jest złomowisko ani tesz karitas żeby naprawy dokonywać na własną rękę" ja mu śliczne dzięki wymieniłem co trzeba i dyla z SERWISU?
Czy serwis FIATA jest tylko dla niego!!!!!!!
  
 
Ja niedawno też wywinąłem niezły numer. Wyjeżdżalismy spod firmy,za mną jechał kolega.Zatrzymałem sie na skrzyżowaniu . i nie wiem co mi wpadło do głowy żeby w tym momencie cofnąć(chyba wydawało mi sie ,że za daleko mi przód wystaje), dałem wsteczny i...wiecie co sie stało)))Na szczęscie tylko lekko wgięla sie rejestracja ))
Ale widziałem jego mine jak nagle mu wycofałem))
 
 
Albo "najlepsza" jest też niewiedza właściciela o różnych dodatkowych włącznikach i wajchach swojego samochodu (pozostałych niż tych które używa się obowiązkowo). Jechałem ze swoim dziadkiem maluszkiem (tym samym co już był wspomniany). Na środku kokpitu w tych starszych wersjach (1985-1994) są kratki od nawiewu i suwak regulujący ten nawiew. Byłem jeszcze mały, chciałem poznać różne rzeczy co i jak. Oczywiście nie miałem wtedy zielonego pojęcia po co to jest. No i zaczełem sobie przesuwać tym suwakiem. A dziadek do mnie, żebym nic nie przestawiał, bo coś spsuję. Przecież tak naprawdę nic by się nie stało, tym bardziej, że włącznik nawiewu pamiętam był akurat wyciśnięty, czyli nawiew był zamknięty. Żeby nie znać przełączników swojego nawet samochodu to jest już super wstyd (tym bardziej, że to był w tym przypadku Maluch, gdzie wszystko jest tak proste).
  
 
No chyba, że z drugiej strony bał się, że będę włanczał oprócz tego coś innego, co w tym przypadku nie powinno być włączone (np. wycieraczki na suchą szybę), a o tych nawiewach wiedział i po prostu nie chodzi o niewiedzę tylko generalnie, żebym czasem nie zrobił jakiegoś numeru to po prostu nic nie "kombinować".
  
 
Miły Twój dziadek mial racje
Jak miałem malucha to w ogóle niczego nie ruszałem co sie mogło zepsuć.Jak zapalił ( a róznie to bywało) to potem siedziałem grzecznie , delikatnie kręciłem kierownicą, żona też niczego nie ruszała i jakoś tak spokojnie się jechało. A raz jak chciałem wlączyć długie światła w środku nocy to nagle...wszystko zgasło. Więcej tego juz nie ruszałem.Zresztą do dziś nie wiem do czego były niektóre dźwignie i wajchy w maluchu
 
 
Hehe to tak jak kiedys wgrywalo sie gry na atari albo c64, nikt w domu nie mogl oddychac