500 000 dla Espero?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Panowie (bo pań na forum coś nie widzę?), proponuję mały ranking kilometrażu, czyli ile tysięcy kilomterów przejechało wasze Espero, i w dwóch słowach w jakim jest stanie. To da nam obraz, ile jeszcze mamy szansę pojeździć....

Pozdrawiam
  
 
Nie ma reguły i ranking tego typu nie ma sensu. Znałem taryfiarza który PF125p zrobił 200 tys, a wtedy max. był około 100-120 tys. Dla nowych silników (silnik PF125p pochodził z czasów przedwojennych) nie da się określić tego maksimum tak dokładnie. Może to być 300 tys, a równie dobrze może być i 500 tys.
  
 
Bo też w rankingach nie chodzi o reguły, tylko o wynik, licytujcie!....

Ja zacznę: mój ma 170 tyś, i chodzi bez zarzutu, osiągi jak nówka, no może nieco więcej pali i trochę jest głośniejszy..., ale problemów naprawczych jakby mniej niż na gwarancji.

[ wiadomość edytowana przez: jotka dnia 2003-08-19 11:27:27 ]
  
 
Esperem to się nie popiszę bo 106 tys bezawaryjnie,
ale tak lekko OT podam moje poprzednie "osiągi":
370 tys - F 126p (była wymiana całego silnika),
250 tys - Polonez 1,6 od początku na LPG (2 razy wymiana uszczelki pod głowicą) -ten jeszcze jeździ u innego właściciela

Pozdr.
Wiesiek (Maestro)
  
 
no ja też uważam ze taka licytacja niema sensu przebieg i stan auta to chyba zalerzy głównie od kieszeni właściciela i determinacji

mój 160tyś okolo stan idealny ale ile mnie ten stan kosztował ufff lepiej niemówić.... praktycznie co chwile jest mniejsza bądz wieksza usterka ale niemozna powiedziec ze to samochod bezawaryjny .... zawsze coś wyskoczy do zrobiebia.......
  
 
Jeszcze jeden głos poza licytacją:
jeśli ktoś chce znać obraz ile może pojeżdzić, to spotkałem u mojego mechaniora na warsztacie rozbebeszone Espero '98 1,5 DOHC z najechanymi 320 tys.km. Popytałem gościa co i jak. No i dojechał tyle bez większych problemów, ale tym razem to już grubsza sprawa - naprawa główna silnika, czyli panewki, tłoki itd.

Pozdr.
Wiesiek (Maestro)
  
 
Ludzieeeeee!
Co Wy z tym sensem!?
A czy totolotek ma sens? Albo Idol, Ich Troje, albo Radio Maryja?
Albo, nie przymierzając, ekscytowanie sie Esperem?
A ile ludzie się tym pasjonuje...
  
 
Moj ma tyle



A wlasciwie nawet troche wiecej, bo to zdjecie jest z przed tygodnia

A jesli chodzi o licytowanie sie, i zaleznosc przebieg - zywotnosc samochodu, to zastanawiam sie nad jednym - od zawsze mam dylemat moralno-finansowy, a mianowicie: czy wydatki poniesione na utrzymanie auta w bardzo dobrym stanie (nie idealnym, zaraz powiem czemu) zwroca sie przy jego odsprzedazy? Czy to ze bede wymienial wszystko co sie psuje, spowoduje, ze moj samochod wiecej przejedzie? Szczerze mowiac moje zdanie jest, iz nie! Nie mam na mysli rzeczy tak oczywistych jak wymiana oleju, czy paska rozrzadu. Mam na mysli wszystkie te pierdoly, na ktore wydaja sie duzo za duzo pieniedzy, niz to jest warte. Idealnych samochodow (vide np. Tomek Mydłowski ) nie biore pod uwage, bo ilosc pieniedzy wladowana w ten samochod jest dla mnie kosmiczna...
Ja robie w swoim samochodzie tylko to co jest absolutnie konieczne, do tego zeby sie bezpiecznie i szybko poruszac.

Bo jesli chialbym doprowadzic swoj samochod do stanu idealnego musialbym zrobic/wymienic:
- tylnie hamulce - wymiana bebnow i szczek, linki, napinacza
- przednie hamulce - zwichrowana lewa tarcza, w sumie nie wiem czemu, ale ma to swoje plusy - cwicze uchwyt kiery
- lozyska - wszytskie kola
- amory - wszytskie, obecnie mam seryyjne, + gniazda z przodu do wymiany
- zawiecha - przegub dolny wachacza prawy do wymiany w czasie 10 tys km - zaczyna trzeszczec, lewy wymieniony
- wogole czesci gumowe zawiechy z przodu do wymiany
- przegub napedowy lewy - zaczyna strzelac, prawy wymieniony parenascie tysiecy km temu
- sprzeglo - do wymiany, chociaz mam nadzieje ze jeszcze ze 20 tysi przecipie, wymienie jak juz sie bedzie slizgac calkowicie, lub wczesniej sprzedam espero
- skrzynia - z racji brutalnego obchodzenia sie z obok wymieniona, ta chrupie przy szybszym wrzucaniu pierwszych 3 biegow, wrzucanie wstecznego powoduje wypadanie plomb u wlasciciela i szerokie oczy (a moze uszy? ) u osob postronnych
- silnik - do wymiany szklanki, przy rozruchu graja, pewnie cos innego tez by sie znalazlo (panewki ?) zawory <- cos mi na nich gra...
- poduchy pod silnikiem - standard, to bedzie chyba 3 moj kpl
- malowanie prawego, przedniego blotnika, bo zarysowalem
- zaprawka tylnich prawych drzwi, bo rdzewieja przy slupku
- zaprawki progow z tylu, przy czujnikach otwarcia drzwi, bo niedlugo czujniki znajda sie w srodku progu
- poprawienie przedniego zderzaka, bo niedlugo po nim przejade
- pstryczek tylni prawy od elektr. okien - zepsul sie - oderwala sie blaszka
- kupic w koncu dywaniki (w lecie jeszcze jako tako, gorzej bedzie w zimie...), bo oryginalne dawno temu sie rozpadly i rozpalalem nimi ognisko, a kupione uniwersalne shity powodowaly niemoznosc glebszego wcisniecia gazu....
- kupic lepsze opony, bo kumho to nie jest dobry wybor...

and the last, but not least - zaplacic druga rate OC, bo niedlugo mija termin...

Jak widzicie nazbieralo sie tego troche - chcac to zrobic.naprawic musialbym wytaskac z kieszeni jakies 5- 7 tysi (tak se licze lekka reka, jesli myle sie drastycznie, niech mnie ktos poprawi...), co przy cenie rynkowej 14 tysiecy... chyba kazdy rozumie?

Nie chce nikogo urazic, czy krytykowac - wasze samochody, wasza sprawa - dla mnie ladowanie grubych tysiecy w auto, ktore przy odsprzedazy bedzie tansze od waszego o... no ile to moze byc? 1, 2, 3 tysiace? jesli nawet, to i tak jest to ekonomcznie nieoplacalne... Nawet gdybym mial salate, tez nie bralbym sie za to, bo wiem ze to utopione pieniadze... Jak samochod sam w sobie swoja droga... Ale jak widac nie brakuje tu milosnikow - ja jestem chyba zbyt pragmatyczny, do tego zeby kochac espero pelna geba jak wy.

Koniec, bo rozpisalem sie za bardzo

  
 
Bratnia dusza (poczytaj jak zostałem zjechany TYM wątku! Ty masz jeszcze gorszy złom niż ja (chociaż spryskiwacz już naprawiłem - skręciłem wężyki drutem, co by nie spadały)
A co do odsprzedaży... Mężczyzna (w związku z samochodem wyłącznie) jest 2x szczęśliwy - pierwszy raz jak samochód nabywa i drugi raz, gdy go sprzedaje.
  
 
jotka juz kazdy sie spowiadal nie tak dawno ile ma wykrecone na liczniku swego bolidu-obacz w forum
  
 
Specjalnie nie wypowiadalem sie w tamtym watku - to nie moje autko, nie moja sprawa. Spytalem czy dobrze sie jezdzi, jak z trakcja, bo to mnie interesowalo ale i tak moje pytanie zginelo gdzies w potoku jezdzenia po sobie. Jesli chodzi o stosunek do auta to tez nie jest tak do konca jak u Ciebie - w ostatni weekend gruntownie wysprzatalem wnetrze, wywalilem fotele, nasmarowalem je, skrecilem od nowa zeby nie trzeszczaly, bo mnie to wkurzalo. Jesli jest taka mozliwosc to myje auto - sam - bo na jazde na myjnie jest mi po prostu szkoda kasy. Wiem, moze to i tylko 10 zyla - ale trza miec priorytety W miare mozliwosci naprawiam to co sie rozpadlo/zepsulo, jezeli jest to mozliwe do naprawienia we wlasnym zakresie. Ale dla mnie to jest tylko samochod... blacha, troche plastikow i nic wiecej, no moze troche wartosci sentymentalnych tez jest - pierwszy poslizg, pierwszy rekaw, pierwszy dzwonek, pierwszy... Co nie znaczy, ze odmawiam innym prawa do tego zeby traktowali auto jak czlonka rodzinny - nie, wrecz przeciwnie, podziwiam i chyle czola - bo mnie na takie gesty nie stac, i nie jestem emocjonalnie tak mocno zwiazany z fura, jak niektorzy na tym forum. Stanowimy Piotrku po prostu grupe uzytkownikow samochodu - nie milosnikow. Ot i tyle. Prosze mnie natomiast w zaden sposub nie wiazac z watkiem o jechaniu po Tobie - nawet jesli podejscie do samochodu mamy podobne, to do ludzi chyba inne. I tym chcialem zakonczyc ten off-topic, bo mamy gadac na temat trwalosci esperakow, a nie ich wygladu Ja uwazam ze do 200 tys km dobije bez wkladania w ten samochod wiecej niz 1,5 - 2,5 tysiaca zlotych - przynajmniej mam taka nadzieje Jesli mialbym wlozyc wiecej - sprzedaje...
  
 
Odnośnie wymienionego wątku miałem na myśli wyłącznie jego część dotyczącą określeń w jaki sposób traktuję swój samochód. No niestety panowie, ani z tego auta nie będzie zabytek, ani klasyk - ot poprostu wygodne jeździdło i nadmierne picowanie, łatanie, głaskanie, usprawnianie nic nie da. W pewnym momecie albo go sprzedamy tracąc 10-20-30-50% na wartości, albo silnik się zatrzyma ze starości i trzeba będzie na lawetę i na złom, skąd zostanie przewieziony do przetopienia w jakiejś hucie i nie ma co liczyć na to, że ktoś części do tych naszych bolidów będzie poszukiwał jak do takich garbusów dajmy na to.

PS. Aby samodzielnie umyć musiałbym myć pod blokiem - wtedy zapewne zostaliby wezwane pahołki miejskie, a następnie policja bo ja z pahołkami nie gadam.
  
 
[cytat]
2003-08-19 15:30:41, piotrek_nowakowski pisze:
No niestety panowie, ani z tego auta nie będzie zabytek, ani klasyk - ot poprostu wygodne jeździdło i nadmierne picowanie, łatanie, głaskanie, usprawnianie nic nie da.

ja swoj myje raz na tydzien bo lubie czysciutki i wysprzatane auto

a potem sobie postawie go w akwarium z parafiną bo ..............fajne jest te espero




[ wiadomość edytowana przez: Petersen dnia 2003-08-19 15:44:52 ]
  
 
Cytat:
a potem sobie postawie go w akwarium z parafiną



chyba z formaliną
  
 
zadna literowka sie przed wami nie ukryje......niech bedzie z formalina
  
 
Odnośnie przebiegu to jestem pewien że nabije moim 200tys....co bedzie dalej nie wiem (może nowe autko )

Staram się dbać o bolida......i nie licze pieniedzy... co ma być wymienione wymieniam, coś nie kontaktuje wymieniam.
Od strony mechanicznej autko jest zadbane.

Od strony użytkowej.....czesto dostaje mocno po tyłku.......
trasy warszawa - gdańsk w 2h20minut
czy warszawa - ruciane w 1h40min
opony zmieniam po jednym sezonie..........w dodatku z przekładką przód tył wiec raczej jeżdze szybko....może niekiedy za szybko

Jedno wam powiem gdyby nie gass to esperaka sprzedał bym już miesiąc temu. Ten samochód doprowadził mnie wtedy do szału....bo wszystko co się mogło zepsuć się popsuło, od podnosnika szyby, napinacza paska klinowego sprężarki, alternatora (3 razy ) 1. mostek prostowniczy, 2. łożysko,3. regulator napięcia..... na koniec zerwał się jeszcze rozrząd

Miałem naprawde wielką cheć pozbyć się go.....ale czkające mi się jeszcze 2100zł władowane w LPG skutecznie mnie od tego kroku odsuwały.

Udało mi się autko doporwadzić spowrotem do dobrego stanu......założyłem dobre audio...... i poki co jest dobrze

a na dniach bede robił :
- przegląd - olej filtr powietrza, filtr oleju, filtr paliwa, filtr gassu
świece, oczyszcze tylne bebny, rozbiore i wyczyszcze przednie zaciki, może zmienie klocki, sprawdze czy nie ma żadnych luzów, zmienie tulejki w mechanizmie zmiany biegów, nasmaruje łape sprzegła aby lżej chodziło, odnowie zabezpieczenie antykorozyjnena podłodze....i to chyba wszystko.

Musze kupić nowy akumulator.....gdyż radyjo skutecznie zabija go w 3 minuty....
Z pierduł musze poprawić tylny guzik el szyb , bo szyba wolniej się z niego zamyka, połatać osłone pod silnikiem , i pociągnąć przedni zderzak (zabiłem dużego psa )

....a potem wypije brofffara i bede podziwiał czego dokonałem


  
 
Bogacz
  
 
no właśnie zastanowiła mnie jedna wypowiedz.... co do tego zabytku...

Jakoś ja nigdy niemyślałem o Espero w kategori zeby długo jeżdził i został zabytkiem.... Dbam dlatego że lubie mieć czysty ładny sprawny samochód sprawia mi to przyjemność można powiedzieć że jestem maniakiem aaa przynajmniej tak sądzi moja panna moge mieć burdel w pokoju, nieposprzatać 2 tygodnie, łazić w pogniecionej koszulce itp.. i jakoś to mnie nierusza ale jak w bolidzie coś jest nie tak porysowany niesprawny to chodze struty i przygnebiony puki tego nienaprawie.!
Taki harakter czerpie przyjemność z jazdy sprawnym czystym autem..

I dlatego ciezko mi zrozumieć ludzi którzy traktują auto jak starą stodołe jezdzi bo jeżdzi ale robić przynim nietrzeba ale staram się bardzo dla jednych jest ważna bryka dla innych np: kwiatuszki na działce.
  
 
Dobrze Adminek podsumowałeś swoją wypowiedź. Ja jeszcze dodam, że jedni mają kółka zainteresowań, a inni kwadraty. Ty możesz mieć syf w pokoju, a ktoś w bagażniku
  
 
zgadzam sie z Adminkiem