[126p] Dwa zielone eleganty

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam! Postanowiłem, że pochwalę się moimi rodzinnymi bobami.

Takim jeździł mój dziadek, bardzo dawno temu, rocznik 84 podobno. Bardzo miło go wspominam- to nim jako pierwszym jeździłem na kolanach Przewoził materiał na budowę dwóch domów, drewno ze ścinki na działkę na bagażniku itp. Fajne kołpaki miał co nie? Nie widziałem takich jeszcze u nikogo na forum
W 96 dziadek sprzedał malca i w 97 kupił eleganta. To ten po lewej.

Ma 46kkm przebiegu i blache w idealnym stanie, oryginalny lakier i zero rdzy. Auto jeździło tylko latem, zawsze stało pod daszkiem albo w garażu. Pamiętam jak w lutym smarowałem w nim zwrotnice to z otworu pod lewarek wysypałem piach z września.
Dostała go moja siostra w lutym tego roku po tym jak dziadek przesiadł się na klase fwd czyli fiata 600

W 94 mój tata kupił czerwonego Fla, i nie była to jego najlepsza transakcja w życiu. Pamiętam że żadko kiedy udawało nam się dojechać na działkę (80km) A po każdym powrocie siedziałem z ojcem w garażu. W końcu w 96 sprzedał go. Pozostała po nim tylko pokaźna ilość książek o naprawie 126p.
W 99 kupił w końcu drugiego malucha (prawy na zdjęciu). Jeździliśmy nim dużo i nic sie nie psuło. Przez kilka lat stały razem w garażu (nie mam pojęcia do dziś jak oni je tam upychali). Potem niestety tata zaczął nim jeździć do roboty i auto gdzies tak od 2003
stało już praktycznie cały czas pod chmurką. w 2006 tata kupił renault megane i maluch stał od tej pory praktycznie nie ruszany do 2008 kiedy to zrobiłem prawko. W rezultacie pojawiła się paskudna ruda, z którą ja tera muszę walczyć.
Boję się, że to samo może się stać z malcem siostry, czeka go w tym roku konserwacja podwozia, ale wiadomo że od góry też ruda żeruje.
Tyle historii. Teraz będzie o moim bobie.
Z początku trochę pobłądziły moje fantazje
Po wymianie tłumika trzeba było obowiązkowo założyć jakąś dobrą końcówkę. Rura z odkurzacza nabita na wylot okazała się strzałem w 10

Tak samo jak dodające mocy płomienie.

Potem znalazłem to forum i przejżałem na oczy. Znienawidzili mnie rodzice, dziewczyna psioczy na to auto, ale ja kocham po prostu przy nim grzebać. Kończe jedną rzecz, mówie że już nie bede siedział w garażu, że nie bedzie śmierdzieć naftą na chacie, ale po jakimś czasie znów coś trzeba robić

Przez pierwszy rok wymieniłem w nim wszystkie zużyte części, min tylne zawieszenie, zwrotnice, układ hamulcowy dostał tłoczki, szczęki i pompę, zawieszenie skrzyni.
Obecnie auto czeka wymiana bębnów, przednich amortyzatorów i ponowna regeneracja zwrotnic.

Poczytałem trochę forum i:

Widać elegancki magnetyzer i wyżej wspomnianą końcówkę wydechu


Oryginalna głowica elxa po 60kkm, w ogóle jakaś taka miękka była, zwykłym druciakiem na wiertarce szły wióry z niej, podczas gdy z FLową cięzko było nagar nią zedrzeć.

Stanowisko do polerowania zaworów



Trochę narzędzi i efekt




Główka zjechana 1,5mm uszczelka 0,5mm. Zawory i gniazda przefrezowane, podkładki pod sprężynami.
Dalej

Koło zjechane do wieńca i wyważone

Poskładane, zalane venolem, naklejka abartha i w droge
Jutro coś dopiszę jeszcze, bo do roboty musze wstać.

[ wiadomość edytowana przez: deskjet3 dnia 2010-06-30 02:14:05 ]
  
 
Silnik robiłem na miasto, nie chciałem go zbytnio doprężać, tak żebym mógł nim trochę jeszcze pojeździć, i po trochu z ciekawości ile dadzą takie przeróbki. Tylko o zamachu chciałbym coś dodać, czytałem opinie o tym, że spada prędkość maksymalna, i o tym że nie da się pod górki podjeżdżać- bzdura. Jeździł 125, teraz jeździ 125, o ile pod górkę konkretniejszą na 3 nie wjedzie , to spokojnie
nadrabia to obrotami na 2, w końcu jeżdżenie na 3 pod górkę 40km/h fajne nie jest.

W zeszłym roku późną jesienią oddałem auto do blacharza, na wymianę podłogi i progów. Później musiałem zrobić kilka zaprawek na błotnikach i na podszybiu bo bałem się, że na wiosnę będę jezdził sitem.
Rdza została zdarta i zapsikana barankiem, Trochę to pomogło ale po długiej zimie ruda znów wylazła. Miesiąc temu wziąłem się za to i sprawy w rezultacie przybrały niespodziewany obrót.









Rdzę zeszlifowałem, na szczęście nie przeżarła niczego na wylot, potem zabezpieczyłem cortaninem i został połozony podkład antykorozyjny. Błotnik musiałem poszpachlować, po nieudanej próbie wyklepania wgniotu po gradzie Zdaję sobie sprawę, że nie jest to super remont, ale jak dla mnie wygląda nieźle. narazie.

Na szrocie widziałem ładniejsze




Prace maską. Na oryginalną skoczył mi idiota i złamała się blacha przy wzmocnieniu, niestety tą ze szrotu wyglądała jakby ktoś g****o na niej patykiem roztarł


Szlifu szlifu



Po kilku dniach zaczęło to już jakoś wyglądać


Potem się rozpadało, dziadki musieli wrócić do domu, tym samym pozbawiając mnie garażu. auto stało 4 dni pod plandeką z samym podkładem. Na szczęście obyło się bez szkód.


Wczorajsze dzieje








Na zdjęciach wygląda to okropnie, dziś to oglądałem i nie ma tak źle, jak się przyjrzeć to tylko na dachu i masce widać lekką fakturę po wałku, to dlatego że malowałem w słońcu i lakier przysychał zanim się go rozprowadziło. Ale to da się naprawić. Resztę elementów fajnie pokryło i jest równo.

Duże wesemy zostaną zastąpione mniejszymi.

Mój ostatni zakup



uff, streściłem rok działań, od tera będzie aktualizowane na bieżąco.

[ wiadomość edytowana przez: deskjet3 dnia 2010-06-30 23:53:45 ]
  
 
I tym wałkiem malowanie już zostaje
  
 
Na razie musi zostać.
  
 
To może chociaż przeszlifować papierem na mokro ?
  
 
Pomalowałem kawałek drzwi wczoraj w garażu tym lakierem żeby poeksperymentować. Po szlifowaniu zmienia kolor na szary. Nie da rady tego wygładzić. Ale plan jest prosty. Jak uzbieram kasiorkę, kupie 1 puszke tego znowu i tym razem albo zrobię to w chłodniejszy dzień, albo pojadę do lakiernika żeby to napistoletował. Teraz musi to trochę pojeździć. Ale uwierz, na zdjęciach to wygląda o wiele gorzej niż w rzeczywistości
  
 
e tam, nie jest źle, na szczura się nada
  
 
Może i szczurowaty, ale od zawsze mi się czarny mat podobał. No i w stówie się ze wszystkim zamknąłem.
Dziś zmodziłem sobie takie ramiona



No i koła

Po wczasach, jak fundusze pozwolą, to kupie jakieś stalówki na szrocie i pójdą do poszerzania.
  
 


Wczorajszy wypad na szrot po klosz (odpadł mi gdzieś jak jechałem ) Znalazłem korek na kluczyk 9 razy taniej niż w sklepie
Ta taśma uzależnia.
  
 
Robota prawie skończona, zostało mi tylko założyć spryskiwacz na maskę, umyć i odkurzyć go ładnie. W poniedziałek trasa 600km, zobaczymy czy wytrzyma musi...






  
 
po pierwsze wywal te lampy spod zderzaka, bo to jest tragedia.
po drugie, gleba.
po trzecie felga, pomaluj chociaż te na czerwono i zdejmij dekielki.
  
 
Cytat:
2010-07-09 02:25:26, fiat_maniac pisze:
po trzecie felga, pomaluj chociaż te na czerwono i zdejmij dekielki.


wtf?
  
 
Hot rod wtedy będzie.
  
 
Nad lampami się zastanawiałem, ale w końcu stwierdziłem, że jak mi ma jakiś bambus dowód wziąć na drugim końcu Polski to jednak wole założyć. Gleba będzie, jeszcze nie wiem kiedy ale będzie.
O czerwonych felgach nawet nie myślałem, kolega miał w białym maluchu i wyglądało to nie za pięknie. Jeszcze zależy jaki czerwony to by był. Dekielki to jedna z rzeczy które mi się podobają i zostaną raczej. Lepiej to będzie wyglądać na poszerzonych.
  
 
nie jest źle - a z biegiem czasu auto pewnie samo się zeszczurzy

powtórzę za innymi, ale co tam:
- gleba
- inne fele (i na pewno nie malowane na biało, a tym bardziej razem z wentylami)
- siatex z tylnej klapy out
- może jakiś bagażnik dachowy i naklejki
  
 
Cytat:
2010-07-09 06:45:12, jaqo pisze:
wtf?

bo czarnomtowy bobek na czerwonych felgach fajnie wygląda: http://i192.photobucket.com/albums/z26/duudsons/IMG_2436.jpg
jaki kraj, taki hotrod
  
 
Cytat:
bo czarnomtowy bobek na czerwonych felgach fajnie wygląda: http://i192.photobucket.com/albums/z26/duudsons/IMG_2436.jpg
jaki kraj, taki hotrod


Wygląda jak Hudson Hornet na treningu


[ wiadomość edytowana przez: max_xa5 dnia 2010-07-09 17:17:27 ]
  
 
wyglada jak kupa na felgach pomalowanych z pedzla minia bez zdejmowania ich z auta.
  
 
Nieee czerwone jednak mi się nie podobają. Jak go walne na glebe to wtedy pomyślimy. Podobają mi się poszerzane maluchowe, ewentualnie rekiny. siatex musiałem dać bo kiedyś mi dechy w garażu z meblościanki spadły na tylną klapę i 2 żeberka były wbite do środka. A poza tym to jest siatka do tynków czy czegoś i całą rolkę tego mam w piwnicy więc pomysł sam się podsunął Apropo wentyli, wczoraj musiałem przednie dopompować na stacji- bez kombinerek bym nie dał rady. O bagażniku nie pomyślałem w sumie mam taki stary aluminiowy z tego malucha pierwszego dziadkowego. Pomyślimy jeszcze coś.
  
 
zakładaj bagażnik
no chyba że masz zamiar sie scigać


[ wiadomość edytowana przez: max_xa5 dnia 2010-07-09 20:33:46 ]