Kasztanowe fatum !!?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Kurw#$ jego jeb@#@ mać!!!!. :-..mojego pięknie polakierowanego bolida pierd#$%ł dzisaj kasztan i mam wyrażnie widoczne wgłębienie na dachu!!!!....To wręcz niewiarygodne bo jechałem sobie normalną ulicą przez miasto Katowice przepisowe 60km/h....jakieś tam drzewa na poboczach...standard....i nagle jak coś nie pierdolnie!!...huk jakby cegła spadła!!! Stanąlem, zaglądam na dach a tam "kuku" !!!

Może dla Was to normalne ale....miałem Nexię...stałem kiedyś w kolejce na myjnię gdzieś 3 metry obok stał kasztan....nagle zerwał się wicher i "Nokia" została wręcz zbombardowana gradem kasztanów /ze 20 "dołów było na karoserii/

Jak kupiłem Esperaczka to non stop na noc był garażowany....kiedyś wróciłem strasznie zmordowany w nocy i postawiłęm autko przed domem na ulicy...stoi tam normalnie ze 20 aut, stoją też kasztany i nic się nie działo....ale akurat tej jesiennej nocy...zaczął padać ulewny deszcz i przyplątała się burza!!....na Espero znalazłem rano kilka kasztanów i ....kilkanaście "dołów"na nadwoziu!!!

Od tego czasu nie stawałem nigdy bliżej niż 15 m od drzewa kasztanowego....po lakierze to już wogóle Bardzo się staram uważać.....te skurwys...ny KASZTANY i tak mnie dopadły!!!
  
 
Bardzo mi przykro, to faktycznie chyba jakieś fatum
A tak na oko, dach da się "klepnąć" spowrotem, tak by nie było śladu???
  
 
Klepnąć z powrotem się raczej nie da bo kasztany walą punktowo!!-powstaje wgniecenie na małej powierzchi ale DOSKONALE WIDOCZNE i wystarczająco głębokie żeby wkurwiać jak się nawet tylko błyśnie okiem na to miejsce!!!
Jakby walnęło coś większego to znam przypadki, że wytarczyło klepnięcie od wewnątrz z otwartej dłoni i blacha wracała do stanu "0"....tu niestety taka akcja nie wchodzi w rachubę
  
 
Znam to

Cała maska + błotniki = ser...
  
 
Bogdan zorganizujemy w sobote przejazd z transparentami "PRECZ Z KASZTANOWCAMI"przez katowice może to cos pomoze i w koncu je powicinaja zeby mozna bylo spokojnie jezdzic i spac
A tak powaznie to ci wspolczuje taki sliczny lakierek
i zniszczony przez takie glupstwo.
Tylko sie nie zalamuj jakos to bedzie!!!!
Trzymaj sie !!!!
  
 
Wiecie co-powiem Wam tak szczerze ze jak czytam wasze wypowiedzi to włosy mi sie jeżą!Nawet nie sądziełem ze taki mały kasztan moze zdziałac tyle problemow, nigdy szczezrze mowiac nie spotkałem sie z wgnieceniami po kasztanach i myslałem ze nie robią aż takiego spustoszenia.Skoro tak to i ja bede uwarzał na latające kasztany
  
 
Tak sobie myślę, czy przypadkiem tego szkodnika który "kileruje" od 2 lat kasztany nie wpuścił do Polski jakiś śmiertelny ich przeciwnik, który też doświadczył na aucie "kasztanobicia".....cosik słabo mu to idzie bo mimo wszystko drzewa owocują i walą po autach!!.. Chętnie bym mu pomgógł w akcji!....czy nie zna ktoś jakiegoś mikrobiologa-zoologa od plag szkodników???...Zemszczę się !!!
  
 
Cytat:
Klepnąć z powrotem się raczej nie da bo kasztany walą punktowo!!



Kiedys ogladalem w TV jak pan podchodzil z urzadzeniem do auta, przysysal sie do wgniecenia i "wyciagal" blache, np takie wglebienia, ktore zostaja na klapie bagaznika po palcach. Moze za czyms takim sie rozejzyj?
  
 
Boguś współczucie z powodu wgniotów !

Jakieś fatum czy inna franca ostatnio krąży po szeregach Klubowiczów - stanowczo się temu sprzeciwiam
  
 
Ja z kolei mam inny problem, ale też niesamowicie wqrwiający....
Człek się napucuje, a później nawoskuje swoje kochane autko - i tak mu zejdzie pół dnia. Stanie pod domem i nie zdąży jeszcze dobrze wysiąśc a tu już ląduje gołębie sranie na dach takiej wielkości jakby to orzeł jakiś się spierdolił, a nie gołąb.
  
 
Ptaszyna powiedz cos wiecej o tej odsysarce..ja mam identyczna sprawe na dachu dolek (moze tez kasztan) i na przednim blotniku..od sprawdzania stanu amortyzatorkow dolki po paluszkach a i mam jeszcze jeden pieprzony dolek..ale juz nie wiem od czego bo jest na klapce wlewu paliwa..wyglada jakby ktos po prostu kamieniem rzucil...(oczywiscie nie wspominam ze mam ciagle nie wyklepane drzwi..ale sie juz jakos przyzwyczailem
  
 
Cytat:
Ja z kolei mam inny problem, ale też niesamowicie wqrwiający....
Człek się napucuje, a później nawoskuje swoje kochane autko - i tak mu zejdzie pół dnia. Stanie pod domem i nie zdąży jeszcze dobrze wysiąśc a tu już ląduje gołębie sranie na dach takiej wielkości jakby to orzeł jakiś się spierdolił, a nie gołąb.



Morał z tego??-UWAGA NA KASZTANOWCE bo tam siadają oreły i inne "sracze"!!
A poważna informacja: Burmistrz miasta Mikołów /woj.Śląskie/ na tablicy ogłoszeń urzędu miasta chwalił się podziałem budżetu rocznego- jedną z pozycji była forsa na walkę z moim przyjacielem -szkodnikiem drzew kasztanowych o nazwie"
SZROTÓWKA KASZTANOWCOWIACZKA
Panowie!!-to najprawdziwsza fachowa nazwa!-aż sobie ją odpisałem na kartce!!
  
 
Wiecej niestety nic nie wiem, moze tyle ze bylo to w jakims Polskim motoryzacyjnym programie kilka lat temu i nie byl to prototyp a juz "normalnie" dzialajace urzadzenie w zakladzie napraw blacharskich.
  
 
Co do "odsysaczki" wgniotków też słyszałem ale nie zdarzyło mi się nikogo takiego spotkać /szukałem przez 2 lata/...natomiast dostałem namiary na magika, który robi takie rzeczy w jakiś inny sposób /takimi dziwnymi narzędzioma i....młoteczkiem/....."robił" mi właśnie Espero po akcji "kasztany 2001"...w niektórych miejscach doły zniknęły bez śladu a w kilku pozostały tylko delikatne punkciki ! Za 16 punktów+ wgniecenie na błotniku /ktoś czymś pierdo...ął/ i na drzwiach /odpadła deska z płotu / zapłaciłem wtedy ok 600zł....no i NIE MUSIAŁEM LAKIEROWAĆ AUTA!!....to było w Tychach....ciekawe czy facet jeszcze działa???/ wiem, że z W-wy też miał klientów!/
  
 
Właśnie w Wawie też mamy magika od naprawy drobnych wgnieceń, bez potrzeby późniejszego ich lakierowania, tyle że... gdzieś wsiałem do Niego dane kontaktowe
Zły jestem na siebie, ponieważ sam mam 2 niewielkie wgniecenia na błotniku po tubkach z silikonem
  
 
a propos sraluchow to bardzo mi sie podoba takie rozwiazanie http://62.233.195.66/images/final_bird.mpg
moze ktos by tak wdrozyl to w naszych esperasach ?? niestety na kasztany nie znalazlem rozwiazania...
  
 
Buahahahahahahahahahahahahahahahaha

Nam by maska pękła


Pozdro.
  
 
Ostatnio równiez miałem przykre zdarzenie... wszystko wskazuje na kasztanowca...jade poza miastem nic z przeciwka, nikt przede mną, a tu nagle jebs...to rzeczywiście mozna odebrac jak uderzenie cegłówką. Nawet sie nie zatrzymałem, mówię sobie trudno - pewne wgniecenie maski ale na szczescie szyba cała wiec, co mam się denerwować. Po przyjeżdzie ogladam maske a tu "kucha" jak po uderzeniu lzejszym młotkiem - tego sie spodziewałem , ale patrze na przód i co widzę - dziura w lewym migaczu . Ta cholera trafiła auto najpierw w kierunowskaz, zbiła go, a potem rykoszetem w maskę. Kierunkowskaz wymieniłem - stary i tak parował po deszczu - jakies 80 zł a "kucha" na masce pozostała - to chyba była zemsta kasztanowca za maltretowanie w dziecinstwie kasztanów przy robieniu ludzków z zapałek
Co do odsysania takich kuch - to równiez widziałem takie urzadzenie - pokazywali to jakiś czas temu w Magazynie Auto - Iwaszkiewicz, Mielniczuk - pamieta ktos jeszcze ten program - zreszta moim zdaniem jak do tej chwili najlepszy program motoryzacyjny - metoda polegała na zassaniu guma takiego wgłebienia i jego wyciagniecia - stosowane tylko do "młodych" uszkodzeń. Stosowałem domowymi sposobami - bez powodzenia
  
 
po ostatnich incydentach dochodzę do wniosku, że ważne to co jest w aucie, a nie to co na zewnątrz. Chociaż żal dupę ściska jak coś się z autem dzieje.
  
 
Święte słowa Sahel!!! Bo można się zadręczyć, wgnieceniami, odpryskami, ryskami.... A jak mój kolega mawia: "but!, but!" oczywiście chodzi o jazdę, nie o dewastacje nogą karoseri