Dlaczego Espero??

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
tak sobie dzis myslalem co bym kupil jakby to nie bylo espero...i taka refleksa-dlaczego Wy zdecydowaliscie sie na kupno wlasnie tego auta, czytaliscie cos, przypadkiem czy jak??

Ja nosilem sie juz od dluzszego czasu z kupnem auta-nawet jak mialem Nissana Sunny, ale ten moj Nissan juz troszke przyrdzewial i zaczalem sie powoli rozgladac za innym-moja decyzje przyspieszyl fakt ze pewnego kwietniowego popoludia 2003r moj Nissan sie nie zmiescil w zakrecie i ...ulegl biodegradacji.O Espero prawie nic nie wiedzialem, jedynie mi sie podobal-moj jedyny kontakt z tym samochodem ograniczyl sie do jazdy probnej tuz przed kupnem a pozneij juz wiedzialem ze kupilem swietny samochod

a Wy ??
  
 
Ja miałem podobnie - nawet muszę Wam powiedzieć, że na początku nie podobał mi się przód Esperczaka (uważałem, że był za płaski), ale teraz wiem, że to super autko i wcale nie żałuję zakupu!!! Jeżeli teraz miałbym kupić używany samochód ponownie wybrałbym Espero!

PS Ciekawi mnie tylko co powie na mój zakup pewna osoba, której, jak jeszcze przed zakupem pokazywałem Espero, powiedziała, że jest brzydki Ale tego dowiem się gdzieś dopiero w kwietniu...
  
 
Ja pamietam mojwojek kupil esperaka w 97 rok i pamietam jak mnie przewiozl zagrzalem sie nim elektryczne szyby i lusterka. Po 3 latach przyszedl czas na zakum 2 samochodu w rodzinie no i zaczelismy smigac po komisach i patrzec gazety. Szukalem wmiare mlodego auta za takie pieniadze jakie mialem i niestety nic niebylo. Ale tak sobie pomyslalem ze moj wojek ma esperaka zdowolony jest z niego wiec popatrzylem na esperaki byly w dobrych cenach no i mlode . Zaczalem szukac i znalazlem espero slniace w komisie i kupilismy go
  
 
A mnie właśnie urzekł wygląd....
Wisienek jest śliczny....
  
 
Cytat:
2004-02-20 21:42:20, DeeJay pisze:
A mnie właśnie urzekł wygląd....
Wisienek jest śliczny....



Nazwałeś go "Wisienek"? Fajnie!
  
 
heheh fajnie ja nazwywam go albo zbuj albo wymiatacz no czasami pocisk
  
 
A ja szukałem... Hondy Accord 2.2 V - Tec, w starszej wersji, a na Esperaczka (tego konkretnego, obecnego ) trafiłem niejako przypadkiem. W serwisie Gratka.pl znalazlem ogłoszenie o nim, wystawione 20 min. wczesniej

Pojechałem, obejrzałem, przejechałem się i ... tak jakoś mnie urzekł. Przede wszystkim kupiłem go ze względu na stan techniczny, mały przebieg i podejście do niego poprzedniego właściciela. Facet miał na punkcie tego autka podobnego "zajoba" jak i ja

Tak więc kupiłem autko zadbane, którego przeglądy wyglądały tak, iż wymianie podlegały wszystki "wymienialne" podzespoły


[ wiadomość edytowana przez: SpeedR dnia 2004-02-20 22:37:36 ]
  
 
Cześć!

Akurat mija rok od zakupu mojego "mrówkojada" - więc zebrało mi się na wspomnienia. Oczywiście pierwotnie chciałem audi B3 lub VW golfa (koniecznie z silnikiem diesla), ale kiedy stwierdziłem, że:

1. espero to auto krajowe (faktura, nieimportowane),
2. najczęściej od pierwszego właściciela,
3. z trzyletnią gwarancją do 100 tkm od nowości,
4. zazwyczaj dobrze wyposażone,
5. prawie zawsze zadbane (bo kto miał taką kasą na zakup nowego wozu w połowie lat 90?),
6. regularnie serwisowane a ASO (przynajmiej w okresie gwarancji),

to pomyśłałem, że nie warto kupować staroci z Wolfsburga!

A mój akurat był dodatkowo garażowany i ma nadkola od nowości (może to też wypas seryjny?) i w końcu spodobał się żonie!

A moje córki to czują się jak gwiazdy filmowe: podłokietnik, lampki do czytania...

A ja jestem po prostu zadowolony.

Pozdr.,
Wrolo




nullto pomyśłałem, że nie warto kupować staroci z Wolfsburga!
  
 
Ja wcześniej nie zwracałem specjalnie uwagi na Espero - ot taki koreański sedan.
Jeździłem sobie polonezem z którego byłem jako tako zadowolony.
Mój teść miał Espero (którego już nie ma ) więc kilka razy przejaechałem się nim jako pasażer - szczena mi opadła
Samochód ładnie się zbierał (teść ma ciężką nogę), był bardzo wygodny, miał fantastyczne wyposażenie i nieźle wyglądał....
Zajzalem do internetu i znalazłem stronę MaćkaGT, a potem nasze forum i zapragnołem mieć Espero

a co do nzawy to ja często mówię na niego Sespermo
  
 
Poprzednim samochodem był podczciwy,leciwy POLONEZ 1.5SLE z 91r. ( przejściówka), ten czołg woził mnie całkiem, calkiem... aż silnik powiedział dość, blacharka też krzyczała!! Czas na nowy samochód. Ze względów finansowych miał to być znowu Poldek, tyle że teraz miał być Atu bo dostałem chopla na sedany ( obecnie na kombi , następne będą chyba dostawcze ).
Pojechałem na Jagiellońską, oglądam Poldoloty i załamka, drzwi zamykały się jak w moim 8 letnim karawanie. Wychodze z salonu załamany. Przy wyjściu stał piękny srebny sedan, koleżanka z którą byłemodrazu zwróciła moją uwagę na niego. Powiem szczerze mi się z przodu strasznie nie podobał, za bardzo przypominał Citroena których stylistyka mi strasznie nie odpowiadała. Ale w środku SUPER!!! Miejsce kierowcy luksusik Bagażnik przepastny. Z tyłu limuzynka jak się patrzy. I ten silnik 1800ccm Zakochałem się odrazu i 3 razy zmienialiśmy ze staruszkami kolor. Ja chciałem na początku Granatowy metalik, albo zieloną butelkę. Zmienialiśmy kolory ze trzy razy wreszcie staneło na srebnym i jazda, już pierweszego dnia po wyjeździe z salonu przeżywałem orgię Super samochód. To poprostu moja "esperynka"
  
 
Dlaczego - po prostu - bo jest fajny
Po przygodzie motoryzacyjnej z Trabim, 125p, i dwóch Poldkach (przejściówce i Caro), chciałem czegoś innego - tylko co wybrać nie mając kasy na nowe
Przypadkiem trafiłem na Forum (jeszcze wtedy Adminka ) i już byłem przekonany, że tylko takie "coś"
Potem szukanie, gółwnie w ogłoszeniach internetowych - no i jestem tu z Wami

Kilka m-cy po moim zakupie, pojawiło się w rodzinie drugie Espero - szwagier brata zachęcony moim nabytkiem kupił 1,8 a na ostatnią Gwiazdkę mój brat sprezentował rodzinie kolejne Espero 1,5
  
 
moja przygoda z samochodami zaczela sie od trabiego potem kredens, ascona ojcai audi 80 1,6D z 83
kiedy ten ostatni dostal 2 razy w dupe stwierdzilem ze niema co juz go klepac
dalem ogloszenie przyjechal handlarz i wziol
no i zagwozdka co kupic
jakos mnie wzielo na nowy,a le wszystkie zachodnie byly poza moimi mozliwosciami
najpier mialem brac nexie ale jak poszedlem do salnu i zobaczylem esperusia porownalem ceny nexii z takim samym wyposarzeniem stwierdzilem ze lepiej doplacic te pare kzl i wziac porzadny samochod a nie koreanskiego kadeta(wlasciciele nexii w tym moja matka zaraz mnie zlinczuja )
wtedy jeszcze bylo mnie stac na takie ekstrawagancje jak zakup nowego pojazdu
i tak juz nam zaczol sie 8 roczek malzenstwa z ESPERO
i nie narzekam
  
 
Witam.
Ja miałem poprzednio Garbusa i Fiata 131 Supermirafiori.
W 1996 roku w firmie w której pracowałem ktoś zorganizował pokaz nowych aut wchodzących na nasz rynek. Było to Daewoo.
Podobała mi się i Nexia i Espero no i Leganza.
W 1997 roku przyszedł czas na zakup nowego auta. Moja żona była za Nexią bo tańsza i duży schowek z przodu ale ja wsiadłem do Espero 1,5 GLX to nie było mowy i go kupiłem . Był Super .
Po kasacji Espera w zeszłym roku , szukałem, szukałem i kupiłem Espero 2,0 CD i znowu jest Super . Bo to całkiem nizłe autko.
Pozdrawiam Kobar

[ wiadomość edytowana przez: kobar dnia 2004-02-21 17:01:55 ]
  
 
Ja nabyłem swojego esperako trochę przypadkowo - po sprzedaży mini 1.3 (eeeech...!!!) miałem kilkanascie tysięcy PLN i silną potrzebę posiadania kolejnego większego (rodzinka!) auta. Tak jak kilku z Was oglądałem nexie. Niestety, w warszawskich komisach auto składane z kilku wraków próbuje się sprzedać jako bezwypadkowe... Poza tym kilku moich znajomych "przejechało" się na kupnie używanych aut z ogłoszenia/giełdy/komisu, więc ja rozpuściłem "wici" wśród znajomych. No i zgłosiło sie dwóch chętnych - kolegów z pracy - jeden z punto '96 swojego ojca, a drugi z espero '97 wuja. Cena porównywalna, więc długo się nie zastanawiałem. Ot i cała historyja... Z perspektywy widzę, że postąpiłem bardzo dobrze - załozyłem gazik i przez rok nakręciłem w miarę tanio ponad 15 tysięcy km. Co prawda nie ma odjazdu coopera, ale za to można "zapakować" żonkę, teściów i przysłowiową "połówkę świniaka" i pojechać na Święta do rodzinki na drugim końcu świata. Pozdr. P.
  
 
Ja wcześniej poganiałem Samarką 1500 Sport jak wiecie....
W ostatnich miesiącach jej użytkowania miałem jej dosyć - chciałem po prostu ją spolić....
A teraz dobrze mi robi jak wsiądę sam w Wisienka i trochę pojeżdżę słuchając np. Stevie B. "One more try" z odpowiednim wskaźnikiem na volume....
  
 
Zacząłem od 126p taty /600 ccm/, potem...pasja na „Syrenki” 104 /!/,105 x2 i 105L „BOSTO” /rewelacja!/, następnie Trabi Kombi w dwusuwie od jakiegoś pasjonata /świetnie „zrobiony” jak na trampka/, kolejny był „Warczy-Golf”Combi czyli Wartburg Combi 1,3 /b.praktyczne i bezawaryjne autko/.
Potem /1997r./ NIEPRAWDOBODOBNY Polonez Atu Plus- nówka z salonu!!....nieprawdopodobny bo...był to jedyny mój samochód, który znał lepiej serwis niż mój garaż!!-to było szokujące przeżycie!..ale w końcu miałem fart!-poldek zespsuł się w taki sposób, że serwis nie zdołał go naprawić!!....w ramach reklamacji gwarancyjnej wymieniłem go na piękną nowiutką ciemobordową Nexię /z WIELKIM sentymentem ją wspominam!/....w 1999 roku zdumiony zauważyłem w salonie NOWE Espero za dziwną cenę 31 tys zł!..no cóż z żalem pożegnałem „Nokię” ale dzięki niej stałem się szczęśliwym posiadaczem Esperynki!! NIECH ŻYJĄ !!
  
 
Na esperaczka rochorowaliśmy sie wspołnie z ojcem w 1995r na wakacjach.
Ja wtedy jeszcze nie miałem prawka a mój ojciec postanowił kupić nowe auto.
Pojeździliśmy po salonach, oglądaliśmy:
-seata toledo - straszna kiszka
-Vw golfa - też kiszka a w dodatku straaasznie drogi,
-Fiata Tempre Kombi - sylwetka nawet ładna...ale wykonczenie na poziomie poloneza.....nowe auto na jeździe próbnej trzeszczało i stukało jak by było żłożone z pietnastu powypadkowych....
-opla vectre wtedy jeszcze A - i to autko przypadło nam najbardziej do gustu. Wygodne fotele, nienajgorsze materiały, dobre prowadzenie, silnik 1.8. Wadą była sylwetka , i ubogie wyposażenie , ograniczające si do obrotomierza
zdecydowaliśmy sie na vectre, kolor wisniowym 1.8 GL......

...wyjechalimy na dwa tygodnie na mazurki ostatnni raz polonezem z założeniem że wracamy i kupujemy vectre.


.....i tak siedzac nad jeziorkiem, zacząłem przeglądać zakupioną jeszcze w wawie gazetke auto sukces......
i szok wołam ojca - patrz ale fura cena 1.8 - 47 tys, +2 tys klima , wyposażenie takie że szczeka opadła, elektryka, regulacja wys kierownicy, fotela kierowcy, fabryczne radio , elektryczna antena, wspomaganie .

I tak po powrocie do warszawy ....zaczeliśmy szukać siakiegoś ASO , i dowiadywać się co to właściwie jest to Daewoo - dodam tylko że w roku 95 po polsce jeździło pare sztuk tico....o espero nie wspominając, a na żeraniu montowano astry.

Odkryliśmy wkońcu stacje - przy ostrobramskiej (już nie istnieje) podjechaliśmy....i mały zonk....facet w salonie nawet nie wiedział co to takiego to espero , miał katalog, ale na żywo nie widział. Mieli jedną nexie którą się przejechaliśmy i było całkiem fajnie
Wkońcu po setkach telefonów i rozmów ...odkryliśmy bardzo rozreklamowaną stacje ukrytą na tyłach ulicy wrocławskiej.
Tam też o espero nikt nie słyszał ale zapewnili nas że już jadą do polski dwie sztuki (cofniete z niemiec bo tam od tego miesiąca obowiązuje nowa specyfikacja wyposażenia, te były jeszcze wg starej czyli bez poduchy i abs-u.) - 1.8, z klimą, tapicerką "super-lux", jeden w kolorze wiśniowym, drugi zielonym.
Stary umówił się z nimi - że jak by co to go bierze, ale musi go obejżeć.....fecet przyjmujący zlecenie dodał "ja też z chęcią go zobacze"
I tak po upływie ok 6dni od wspomnianej wizyty, byłem na rowerku w pobliżu tej stacji....i nagle patrze, jedzie laweta a na górze dwa super autka, jedno zielone drugie wiśniowe .......to był pierwszy przypadek w dziejach ludzkości kiedy rowerzysta wyprzedzał na powstańców śląskich samochody
Ze stacji zadzwoniłem do starego że już są i żeby przyjeżdzał.
Pamiętam ze pierwsze co zrobiłem po usadowieniu się za kółkiem - to włączenie awaryjnych ....i podziwianie jak ładnie i równo mrygają

Potem dojechał ojciec ... i zaczeliśmy się zachwycać, fotele identico jak w Vectrze, plastiki zawieszenie i silnik optycznie też
Autko bardzo nam sie spodobało.....10 minut bawiłem sie elektryczną anteną ...... góra...dół....góra....dół
Potem zapytałem czemu nie ma kołpaków, facet z salony że są w bagazniku aby po drodze nie ukradli.....wtedy przeżyłem podwójny szok pierwszy = guzik na drzwiach , drugi....gdy zajżałem do bagażnika
Pamiętam słowa ojca "ja piernicze ale piwnica"
I to zaważyło. Dwa dni później autko otrzymało blachy WZK 2506 i dzielnie jeździ do dzisiaj
Był jeszcze spory problem z zarejestrowaniem.....gdyż pani z okienka prawie jak w filmie miś stwierdziła że nie ma takiego miasta jak londyn ...tzn nie ma takiego samochodu jak espero jest escort, epspace...
Potem czekaliśmy dwie godziny jak w centrali ticaru odkopano świadectwo homologacji, a następnie przefaksowano je do urzędu komunikacji.
Potem jeszcze wypisywanie dowodu....(tak na marginesie od nowości mam wpisany niepełny mumer silnika ta tłusta dupa pominęła c18le ) i autko mogło już zaczać służbe w mojej rodzinie.
Od samego początku auto było moim pupilem, i potrafiłem je pucować o 3 w nocy
Potem zrobiłem prawko i zacząłem się rozglądać za czymś dla siebie. Początkowo jeździłem Tico, potem miałem na oku poloneza lub golfa 1 ......i wtedy ojciec przyszedł do mnie z propozycją - bierz esperaka, ja sobie coś kupie, masz go tylko utrzymywać..... i tak za kwote 0zł 0 gr w poczatkach roku 2000 stałem się właścicielem esperaka który przejechał pod nogą ojca 45tys km...... i powiem wam że nie żałuje....z tym samochodem wiąze sie wiele miłych wspomnień.....i naprawde bedzie mi go żal kiedyś sprzedawać.

Mimo wszystkich swoich wad....ja uwielbiam ten samochód zrobiłem nim 121 tys km i jestem bardzo zadowolony



[ wiadomość edytowana przez: Tomek-Mydlowski dnia 2004-02-21 23:18:40 ]
  
 
Przyznam się bez bicia. To moja wina. To przeze mnie Ojciec kupił espero.
Nie pamiętam dokładnie kiedy wpadł mi w oko pierwszy raz. Ale jak już się to stało ... . Napaliłem się na niego strasznie. Zacząłem urabiać Ojca. Dosyć długo to trwało. W między czasie porównałem co innego za te pieniądze moglibyśmy kupić (choć i tak chciałem tylko e.). I jak zobaczyłem, że za porównywalną cenę jest co najwyżej opel astra golas edyszyn tudzież escort w podobnej specyfikacji to już wiedziałem, że mój wybór jest słuszny.
No i pewnego pięknego dnia main vater "pękł".

c.d.n. (Coś mi się wątek nie klei, alkohol i komputer to nie jest dobre połączenie. Jak dojdę do siebie po ostatkach to zedytuję tego posta).
  
 
i jak panie alkoholik czekam na życiorys matrinowozu
  
 
Hmm... Ciekawy wątek. Bardzo fajnie się go czytało, ale i trzeba w tym miejscu coś napisać.
Więc tak: Moja przygoda z autem jest bardzo ciekawa, bo ja tak naprawdę nigdy nie przypuszczałem, że będę miał własny wóz! Nie wspomnę, że nawet nie myślałem o prawku! A żeby jeździć codziennie do pracy samochaodem?? To już w ogóle nawet mi przez marzenia nie przeszło
U nas w rodzinie nigdy nie było auta, tata co prawda miał prawo jazdy ale niestety na motorze, który sprzedał, żeby ożenić się z mamą się skończyło. I tak misiu czyli ja przyzwyczajony był do chodzenia na piechotę, wględnie jeżdżenia rowerkiem. Karta semestralna na wszytkie linie i miałem świat pod stopami
Aż tu pewnego pięknego dnia, w poprzedniej firmie jakoś tak wyszło, że zacząłem kurs prawa jazdy. W tym samym czasie zostałęm zwolniony, ale jednocześnie udało mi się w ciągu niespełna 2 tyg znaleźć nową pracę w której to do dziś pracuję
No i tu poczułem wielką potrzebę posiadania autka!! Praca 12h, na 6 rano przy "bardzo często" kursującym autobusie to był koszmar! Musiałem wstawać o 4:20 a że raczej jestem nocnym markiem (czy raczej nocnym Maćkiem ) to było to tragiczne... no i jeszcze te powroty! JAk nie zdążyłem na autobus to potem 1h siedzenia w McDonald'sie... więc równocześnie z robieniem prawka zaczęłem myśleć nad kupnem autka. Wybór nie był trudny bo w zasadzie nie mając za dużo pieniędzy mogłem tylko myśleć o autku od kumpla, którego miałem na preferencyjnych warunkach! I tak moim pierwszym samochodem było łososiowe (dal mnie to był pomarańczowy ) Seicento Citymatik. Baaaaaaardzo ciekawy model Nie miał sprzęgła ale biegi miał normalne. Był bardzo zadbany, bo kumpel tylko kożystał z myjni recznych i w ogóle to znałem prawie każdy km przejechany tym autkiem bo dużo wtedy jeździłem z kolegą ( i tu dla niego gorące pozdrowienia!!! )
Pucowałem go i pieściłem, i bardzo go z żoną kochaliśmy, ale rodzina się powiększyła i zaczelismy myśleć o większym autku, poza tym po 2 latach posiadania autka, mieliśmy już część kredytu spłaconego i można było zaciągnąć nowy
Mój wzrok skierowany był w kierunku Opla Astry. Ale nie moglem znaleźć odpowiedniej... myślałem też coś o lanosie, nawet nowym, ale stać by mnie było na najtańszą wersję, więc raczej nie byłem przekonany. Najgorszym krokiem który zrobiłem to była sprzedaż autka, zanim jeszcze zdążyłem znaleźć nowe
Tygodnie mijały, a ja nie miałem nic anwet na oku... Byłem załamany. Aż wreszcie pomyślałem o Nexi. Tu zaważyła cena no i wielkość. Pomyślałem że mogę mieć duże, młode autko, które kosztuje tyle co Seicento No ale niestety zaczęły się schody: giełdy, komisy, cotygodniowe wertowanie autobitu niestety nie przynosiły rezultatów!! Znowu sie załamałem Po co ja w ogóle sprzedałem moje piękne małe Seicento
I tu z pomocą przyszedł kuzyn, że jest bryka do kupienia. Nie wiele więcej niż Nexia, a za to komfort, automatyka, w ogóle inna klasa autka! Espero. No nie powiem, żeby mi się jakoś szczególenie podobało to autko. Czy ja wiem? Ale obiegowe opinie o tym autku byłe bardzo dobre. Duże, bezawaryjne, komfortowe, tanie w utrzymaniu. No ale czy ja wiem? Miał od nowości zamontowany gaz, więc odejdzie mi jakieś 2 tys, bo i tak myślałem o LPG, ale czy ja wiem? Pojechaliśmy go zobaczyć. W środku faktycznie mega maszyna! Bagażnik ogromny, gość jeszcze dużo spuścił z ceny, bo w sumie 1 tys Dobrze mi szło targowanie, bo jakoś tak nie byłem przekonany, w odróżnieniu od mojej żony, która była taka napalona Autko troszkę było zaniedbane, ale najśmieszniejsze jest to że nawet nie przejechałem sie na fotelu kierowcy, no i oczywiscie nie zaglądnąłem pod maskę, bo po co? W domu debatowaliśmy, bo w sumie fajne autko, ale czy nie idealizujemy go trochę, czy nie jest to krzyk rozpaczy za samochodem po dwóch miesiącach poszukiwań Można by było go wziąć ale czy ja wiem?
W pracy całą noc (akurat miałem nockę) myślałem... nie byłem przekonany, ale jednak Kupiłem. Okazało się że jest trcohę rzeczy do zrobienia, ale powoli... no i dużo palił... ale...
Teraz już go kocham, kochamy oboje,a nawet troje bo i synek też lubi nasz wozik Teraz mi się podoba! Choć miałem momenty załamania, bo się coś psuło, coś było nie tak, nawet ostatnio miałem ciekawą przygodę z zamarznięciem recznego, ale to inna, długa historia (skończyło się na tym ,że mam nową linkę, bębny, szczęki ) Ale teraz go lubie poprostu!!! Bo jak to mówią, kocha się pomimo, a nie za
Dowidzenia Państwu.