Kupiłem wreszcie "ładę"

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
3.4.04 r. - historyczny dzień. Po dwóch latach oszczędności spełniły się moje marzenia. Kupiłem sobie wreszcie swoją "ładę"... eeeee tzn. chciałem mówić rower. Konkretnie jest to rower marki unibike, a dokładnie model Luxor DX. Jest to rowerek crossowy, koła 28', z amortyzowanym widelcem i amortyzowaną sztycą siodła. Kosztował 1499 zł. To jest ten model:

no i oczywiście jego . specyfikacje.
Aha, to zdjęcie to nie jest oczywiście bezpośrednio ten egzemplarz, który ja se kupiłem. To jest rzecz jasna egzemplarz prospektowy. Ale ja mam dokładnie taki sam (bo rowery to nie są samochody, że wybierasz kolor - rowery mają jeden narzucony kolor). Poza tym on nie ma żadnych akcesoriów, ale ja sobie dokupiłem błotniki, licznik, oświetlenie, kasek, sakwę rowerową i bagażnik.

Dzisiej zrobiłem nim pierwsze piętnaście kilometrów - od salonu do domu. Jutro już normalnie będę walił duże przebiegi.

Chciałem powiedzieć, że bardzo się cieszę. Na tą chwilę czekałem bardzo długo. Praktycznie dwa lata. Bo chociaż dwa lata temu miałem jeszcze poprzedni rower, to po prostu mi się sypał. Normalnie wszystko siadało, nawet rama się deformowała, biegi nie przeskakiwały i w ogóle. Po prostu jazda na tym badziewiu to była dla mnie męka. No i za grosze go sprzedałem. A ten rower już oczywiście mam nadzieję takich numerów nie będzie odwalał.
I w zasadzie ten bike to na minimum dziesięć lat musi starczyć. Bo w tym czasie oczywiście mam niestety wiele inwestycji, a pieniędzy mało. Oczywiście do tych inwestycji zalicza się też i samochód (czyli łada), po wcześniejszym zrobieniu prawojazdów (a to też kosztuje), no a poza tym chciałbym też w najbliższej przyszłości se kupić może aparat cyfrowy (bo to wstyd cykać zdjęcia ze zlotu/spociku zwykłym). Także w najbliższym czasie/krótkiej przyszłości będzie tyle różnych potrzeb, a kasy jak zwykle nie ma. Ale dobrze, że przynajmniej jedną, tą najważniejszą potrzebę już się udało zrealizować. A oszczędzanie zaczyna się od nowa...
I na tym kończę, bo się rozgadałem. Pozdro Miły
  
 
No gratulacje Miły. Ja wprawdzie na rowerach się z bardzo nie znam (swoją "karierę" rowerzysty zakończyłem jakieś 16 lat temu na Wagancie) ale wygląda ciekawie. Może też sobie coś takiego sprawię na przyszły sezon. Na ten niestety mam zaplanowane zakończenie remontu Łady i MZ-ki.
Pozdrawiam
Andrzej
  
 
Cytat:
no a poza tym chciałbym też w najbliższej przyszłości se kupić może aparat cyfrowy (bo to wstyd cykać zdjęcia ze zlotu/spociku zwykłym).



Nie zgadzam się. Ja swojego Zenita na nic nie zamienie. Tak jak i czarnobiałych zdjęć nim cykanych ;].

A co do roweru kosmiczny wręcz osobiście raczej bym nie dał 1,4k za bika, jakoś żal mi byłoby kasy ;]. Cieszę się jednak, że takim bolidem będziesz śmigał. Szkoda, że nie napisałeś jakie wrażenia po jeździe pierwszej ;].
  
 
Vodzu, jeżeli chodzi o aparat, to Cię w pełni rozumię, ale Ty to traktujesz jako hobby i poza tym zawodowo (dobrze mówię, bo Ty jesteś fotografik, nie?). Natomiast mi chodzi o względy praktyczne - tutaj chyba nie zaprzeczysz, że jest bardziej praktyczny z całym szacunkiem do Twojego hobby. Po prostu pod tym względem, jak widzę, że wszyscy mają cyfraki na spociku/zlocie, ja czuję się zacofany.

Co do ceny roweru - faktycznie można kupić rower za 199 zł (w Tesco). Ale wiesz co to jest, nie? Ja widząc te rowery nie musiałem się przyglądać i od razu widzę, że już na dzień dobry chyba były niewyregolowane przerzutki, szprychy bodajże źle naciągnięte. Ja turystyką rowerową zajmuję się jako hobby, potrafię przejechać w ciągu dnia 120 km (jak wiesz chciałbym przyjechać na zlot też rowerem). Nie mogę pozwolić na to, żebym w półowie trasy stanoł z powodu awarii. Ja muszę mieć już mocniejszy sprzęt i trwalszy. A poprzednio już miałem gówno kupione w nieprofesjonalnym punkcie sprzedaży i same problemy z tym były.
Owszem są rowery za kilkaset zł (500-600) które spisują się bezproblemowo, ale pod waronkiem, że nie są zbytnio eksploatowane. Tzn. po prostu to są takie na niedzielną wycieczkę kilka km po lesie. Natomiast te z droższej półki to już wszystko są wzmocnione i w ogóle. Także ja właśnie taki rower potrzebuję z racji pokonywanych dystansów.
  
 
A wrażenia: bardzo pozytywne. Koła 28', czyli mniej kręcenia jak w górskim, biegi bardzo cichutko wchodzą, no i to resorowane siodło - może i niedużo daje, ale przynajmniej optycznie jestem w pełni zamortyzowany . Z manetkami jeszcze się trochę nie przyzwyczaiłem, bo to są Shimano Acera, czyli te dwudźwigniowe - osobna dźwignia jest zmiany na wyższy bieg i osobna od wrzucania spowrotem na niższy. W sumie mało kręcenia, a prawie cały czas nie schodziłem poniżej 20. No oczywiście tylko jak stałem na światłach i jak jechałem po gruntowych drogach, albo pod górkę. A tak na prostej drodze to cały czas ponad 20 km/h. Także Vodz bardzo pozytywne wrażenia.
  
 
Miły wypiję piwo za twój sprzęt co by że się tak wyrażę nie rozsechł się choć pewnie sprzęty tej marki się nie rozsychaja ale mimo wszystko trzasnę żuberka jednego.Niech ci się |bez obrazy| dobrze pedałuje
  
 
Cytat:
2004-04-03 22:56:54, Golem pisze:
Miły wypiję piwo za twój sprzęt co by że się tak wyrażę nie rozsechł się choć pewnie sprzęty tej marki się nie rozsychaja ale mimo wszystko trzasnę żuberka jednego.Niech ci się |bez obrazy| dobrze pedałuje


Spoko. Ja i tak na tą orientację mówię "siodełka" albo "łańcuchy" , więc obrazy nie ma .
  
 
Mily, fajny rower, oby ci dlugo posluzyl i obys zjezdzil na nim tysiace kilometrow.
  
 
A tak w ogóle to jeszcze życzcie mi, żebym przekonał w końcu rodziców i mógł nim przyjechać na zlot. Bo od razu mówię: jeżeli mam jechać inaczej niż rowerem, to na zlocie na pewno mnie nie będzie. Nawet jeżeli ktokolwiek z Bydzi pojedzie. Nic do nikogo nic nie mam, ale po prostu jest możliwe rowerem, to dlaczego mam jechać inaczej. Po prostu może chociaż to da coś do myślenia rodzicom, żeby nie wydawali więcej takich krzywdzących decyzji.
  
 
Miły gratulacje , i popieram Cię w 100% ja na twoim miejscu też bym tylko rowerem chciał na zlot pojechać i w pełni to rozumiem.
Osobiście jak jeździłem na rowerku to moja nadwrażliwa mama ogólnie się bała więc nigdy nie mówiłem jak daleko się wybieram żeby zawału nie dostała ale to były jednodniowe wycieczki ok 100km natomiast na kilka dni to już jest większy problem ale mam nadzieję że uda Ci się przekonać masz u mnie pełne poparcie
  
 
gratuluje zakupu.
mam nadzieje, ze nie nieszczysz bicykli tak jak ja...
bo ja musialem rower sam sobie zlozyc... taki osobisty
no i zycze Ci, abys nie padl ofiara bandytow. Radzilbym ubezpieczyc maszyne i oznakowac. W porownaniu z nowym rowerem, to zaden pieniadz. mnie kilka razy chcieli zabrac rower, ale tylko raz skutecznie. znalazl sie po tygodniu. Bo byl oznakowany. I przez ubezpieczalnie i przeze mnie. wiekszosc czesci ztstala trwale oznaczona moim kodem, a na ramie w widocznym miejscu jest grawur: rower skradziony
ostatnio kolesie kazali rower oddac, a ja im tylko pokazalem napis. I poszli sobie.
sztyft do grawurki powinienes dostac w nomi czy w obi - nie pamietam dokladnie, gdzie go kupowalem... ryje w metalu prawie jakbys pisal..... jak sie uprzesz ,to i nakretki poznakujesz.
  
 
Noooo piękny rowerek
Cos jakby łada - ale już lekko podrasowana w fabryce
Pozdrówki i życze samych miłycgh wrażeń z rowerowych wypraw Miły
Pozdr
Paweł
  
 
Hoo hoo rowerek jak ta lal(d)a. Gratulacje
  
 
Gratulacje.Oby jezdzil dlugo i bezproblemowo!


Mily,od razu kup dobrą kłódkę-naprawde warto.


A z ubezpieczeniami to jest problem-z tego co wiem to PZU ubezpiecza rowery od kradziezy ale tylko wtedy gdy rower byl zamkniety w pomieszczeniu gdzie drzwi sa zamykane przynajmniej na 2 "patentowe" zamki.Najgorsze jest to ze nie mozna ubezpieczyc ukochanego jednosladu od kradziezy z rozbojem (panowie w "zawodowych" strojach 3 paski)
Znakowanie pomaga ale "na złodzieja nie ma zamka"


Ja osobiscie jestem fanem rowerów górskich (GT Avalanche 1.0)ale jestem w tej szczesliwej sytuacji ze 50 kilometrow w jedna strone i juz jestem w górach Moze to nie Himalaje ale Beskid Sląski i Żywiecki jest naprawde piekny

I ten widok ze szczytu Pilska-1557 m.n.p.m.-kiedy widzisz z jednej strony Jezioro Żywieckie a z drugiej Jezioro Orawskie to wtedy wiesz ze warto było tak sie męczyć

No i w górach jeszcze nie ma dresów czychających na spokojnych turystów
  
 
Mi miesiąc temu rąbnęli rowerek Huffy z piwnicy,teraz na odszkodowanie czekam,ale drugiego nie kupie,bo mi niepotrzebny
  
 
Adam: Masz racje, Beskid Śląski i Żywiecki są śliczne. Naprawde warto się tam wybrać! Jest co pooglądać! Z resztą sam Żywiec też jest ładny!
  
 
Cytat:
2004-04-04 00:00:20, dobry pisze:
Osobiście jak jeździłem na rowerku to moja nadwrażliwa mama ogólnie się bała więc nigdy nie mówiłem jak daleko się wybieram żeby zawału nie dostała ale to były jednodniowe wycieczki ok 100km


U mnie to by nie przeszło. Bo co ja bym miał powiedzieć mojej (też nadwrażliwej) mamie? Że gdzie niby jadę? Przecież u mnie w domu to rodzice mnie znają, wiedzą, że ja to tak bez celu nie jeżdżę rowerem godzinami. A poza tym jak mówisz to kwestia trzech dni, a nie tylko jednego.

Ps. A tak w ogóle to dzisiej zrobiłem tym rowerkiem już znowu 90 km (w cyklu mieszanym), z czego 50-kilka km to była wycieczka z klubem rowerowym i reszta to jazda po mieście. a w grupie[. Także na pewno będę nim jeździł sporo.


[ wiadomość edytowana przez: mily_byd dnia 2004-04-04 21:03:58 ]

[ wiadomość edytowana przez: mily_byd dnia 2004-04-04 21:07:23 ]
  
 
Cytat:
2004-04-04 21:00:40, mily_byd pisze:


Ps. A tak w ogóle to dzisiej zrobiłem tym rowerkiem już znowu 90 km (w cyklu mieszanym), z czego 50-kilka km to była wycieczka z klubem rowerowym i reszta to jazda po mieście. a w grupie[. Także na pewno będę nim jeździł sporo.





Miły tylko zebyś sie nie zajezdził bo jeszcze całe zycie przed tobą
p.s. słyszałem ze długotrwała, regularna jazda na rowerze fatalnie wpływa na potencję(wina siodełka, uciska na..... ) no ale moze to tylko ploty
  
 
Cytat:
2004-04-04 00:13:38, adasco pisze:
gratuluje zakupu.
mam nadzieje, ze nie nieszczysz bicykli tak jak ja...


Może nie niszczę bezpośrednio, waląc np. łomem w ramę , ale niszczę pośrednio, po prostu nadmiernie mogę eksploatując. Poprzedni rower był kupiony w nieprofesjonalnym miejscu (stacja lpg) i go zajeździłem tymi długimi trasami. Wszystko tam siadało normalnie. Potem trochę na dalsze trasy jeździłem ojca rowerem, ale też przez to za bardzo dostał w dupę. Bo w sumie ojca rower to był dobry rower, tylko, że to był taki kilka km raz w tygodniu po lesie a nie na długie dystanse. A dłuższych tras to on raczej nie wytrzymywał. I wszystko było w nim ok dopóki ja nie zaczełem nim jeździć po trasach długodystansowych. Bo np. przez to szprychy potrafiły się luzować i przechodziły przez obręcz przebijając dętkę.
Wiesz ogólnie rzecz biorąc to tak jakby Maluch gdzieś był służbowym pojazdem i robiłby po kilkaset km dziennie. To też by wszystko siadało i możnaby mieć pretensje. Także niektóre rowery nie są przeznaczone do dużych przebiegów, tak jak Maluch do tego, by był służbowym samochodem robiącym po kilkaset kilosów dziennie.
Cytat:
no i zycze Ci, abys nie padl ofiara bandytow. Radzilbym ubezpieczyc maszyne i oznakowac. W porownaniu z nowym rowerem, to zaden pieniadz. mnie kilka razy chcieli zabrac rower, ale tylko raz skutecznie. znalazl sie po tygodniu. Bo byl oznakowany. I przez ubezpieczalnie i przeze mnie. wiekszosc czesci ztstala trwale oznaczona moim kodem, a na ramie w widocznym miejscu jest grawur: rower skradziony
ostatnio kolesie kazali rower oddac, a ja im tylko pokazalem napis. I poszli sobie.
sztyft do grawurki powinienes dostac w nomi czy w obi - nie pamietam dokladnie, gdzie go kupowalem... ryje w metalu prawie jakbys pisal..... jak sie uprzesz ,to i nakretki poznakujesz.


W sumie w Bydzi gliny już też mają znakować całkowicie za free. Na razie robią to tylko we Fordonie, ale inne dzielnice niebawem też będą robić znakowanie. Dostajesz na rower tabliczkę znamionową z numerkiem i poza tym kartę coś w stylu dowodu rejerstracyjnego. Także chwilę muszę jeszcze poczekać, a niedługo też będę mógł się zarejerstrować
  
 
Cytat:
2004-04-04 21:11:17, zax pisze:
Cytat:
2004-04-04 21:00:40, mily_byd pisze:


Ps. A tak w ogóle to dzisiej zrobiłem tym rowerkiem już znowu 90 km (w cyklu mieszanym), z czego 50-kilka km to była wycieczka z klubem rowerowym i reszta to jazda po mieście. a w grupie[. Także na pewno będę nim jeździł sporo.





Miły tylko zebyś sie nie zajezdził bo jeszcze całe zycie przed tobą
p.s. słyszałem ze długotrwała, regularna jazda na rowerze fatalnie wpływa na potencję(wina siodełka, uciska na..... ) no ale moze to tylko ploty


Dzisiej to już w sumie jestem zmęczony, nogi i dupa mnie bolą i w ogóle. Ale nie ma co się dziwić, prawie dwa lata nie jeździłem takich tras. Ale to się przyzwyczai.
co do wpływu na potencję, to jeszcze też np. nienoszenie kaleson przy niskiej temperaturze źle wpływa i wiele innych rzeczy

[ wiadomość edytowana przez: mily_byd dnia 2004-04-04 21:36:08 ]