Ale walnąłem dziś gafę.

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Wracałem z banku wkurzony i jechałem do kościoła bo msza za babcie byla, stanalem na swiatlach i spadla mi korbka od okna, to ja podnioslem, wsadzilem spowrotem i samochod mi zgasl, krece, krece i nic, nie moge odpalic, za mna juz korek, a samochod dlej nie zapala, wlaczylem awaryjne i poprosilem przejezdzajacych policjantow zeby pomogli mi zepchnac na bok, zepchnelismy, panowie sie pobrudzili bo auto nie myte z miesiac, wsiadam do auta, krece i nic, patrze na przelacznik od gazu a on w pozycji "0", przelaczylem na gaz i zapalil od razu Musialem to niechcacy przelaczyc jak po ta korbke siegalem.Dobrze ze policjanci odjechali zanim to odkrylem bo by mnie tam spalowali chyba
  
 
Nie ma to jak LPG...

Mnie zawsze wkurza poranne przełączanie na gaz - zawsze benzyna wypala się dopiero na jakimś skrzyżowaniu i trzeba niepotrzebnie kręcić rozrusznikiem..
  
 
apropos gazu, to czy ja zle robie ze zawsze zapalam i jezdze na gazie. benzyny nie uzywalem juz od dawien dawna. bardziej mi to odpowiada, bo na gazie to mi pali od razu a na benzynie to "tak se"
  
 
ja tez odpalam na gazie i jezdze caly czas, tylko w zimie na benzynie odpalam, ogolnie jest zasada ze powinno sie odpalac na benie jezeli temp na dworzu jest ponizej + 5 stopni.
  
 
Franc, pomysl sobie ze ja identyczna sytuacje mialem tyle ze na przejsciu granicznym ze Slowacja podczas odprawy. Celnik oddaje mi paszport a tutaj zonk i nie pali! Malo co akumulatora nie zajechalem zanim sie zorientowalem.
  
 
Szczerze mówiąc takie przełączanie benzyna-gaz, nie wiem jak was, ale mnie strasznie denerwuje. Wolałem diesla...
Bo na benzynkę to mnie na razie nie stać...

  
 
Jak wspomniałeś na początku zaczeło sie wszystko od korbki -spadła ci, wymień mechanizmy na elektryczne wsadz przyciski i jedną z nie przewidzianych sytuacji masz mniej
panoni
  
 
Co do gaf to mój ojciec sobie w zeszłym roku autko kupił z łady się przesiadł do suzuki pojechał z matką do lasu na jagody za wejherowo, a ja w tym czasie byłem na wczasach 20km za Kościerzyną. Moj ojciec zatrzasnął kluczyki od auta i mieszkania w aucie, szyby szkoda bić bo auto 2 miesiące, telefonu brak. Stali tak i łapali stopa żeby ktoś stanął nikt, aż w końcu zlitował się jeden i pożyczył telefon. Ojciec nie miał numeru do mnie więc do siostry, siostra do mnie a ja na wycieczce. Musiałem wrócić na ośrodek po klucze do domu itd ale 87km z ośrodka do domu zrobiłem w niecałą godzinę a wiecie jak się jedzie z kościerzyny do gdyni w sezonie jechałem (frunęłem) jak wariat (120-140km/h) Także kluczyki zawsze przy tyłku radzę nosić!
  
 
Franc wybacz twój przypadek to drobna wpadeczka,wyobraz sobie że przy pierwszej ładawce mialem przełącznik gazu w pokrętle taki made in CCCP.Przez 4 miechy zastanawialem sie czemu ma opcje wcikania.Potem dowiedziałem sie że to ssanie.Od tamtej chwili staram sie być w miare na bierząco ze wszystkim co mam w samochodzie.
  
 
he, a moja Lajdaczka juz od dwoch tygodni nie ma sprawnego rozrusznika, w zwiazku z tym wybor miejsca na parkowanie jest uzalezniony od tego, czy bede stal na wzniesieniu
teraz jak gdzies sie wybieram, to czekam az pod blokiem nie bedzie zbyt wielu gapiow, pozniej pcham Ladeczke i wskakuje do niej, dwojeczka i puszczam sprzeglo.... a dalej juz jedzie smama
dopoki nie minie sesja, to nie bede mial czasu zajac sie tym
  
 
mysle, ze w Ladzie to najlatwiej zatrzasnac sobie kluczyki w bagazniku - mojemu ojcu zdazalo sie to czasami
  
 
Cytat:
2004-05-31 22:59:43, Fruwak pisze:
mysle, ze w Ladzie to najlatwiej zatrzasnac sobie kluczyki w bagazniku - mojemu ojcu zdazalo sie to czasami



ja juz mam nawyk ze zawsze sprawdzam czy mam klucze przed zamknieciem bagaznika.
  
 
ups, walnalem byka w poprzednim poscie - jest "zdazalo", ma byc "zdarzalo" wybaczcie, ja juz chyba nie oducze sie robic byki
  
 
Ja kiedys klucze zamknalem w samochodzie zostawione w stacyjce, a to wszystko z tego roztargnienia matura- ponad rok temu. Samochod zostawilem przed szkola z kluczykami w stacyjce . dopiero jak minelo pol godziny to sie zorientowalem ze nie mam kluczykow (wtedy to mialem prawie mokro ) ale na szczescie mialem ze soba klucze od domu i przy nich jeden od samochodu. Ale postala sobie przez pol godziny z kluczykami w stacyjce- oczywiscie zamknieta
  
 
ja kiedys odwalilem podobna maniane w trabancie. I to pod szkola, na oczach wielu, szczegolnie plci odmiennej
trabant (dla niewtajemniczonych) nie ma pompy paliwa. Wacha splywa dzieki grawitacji. Coby nie zalewalo itp w kabinie jest kranik... no i ja jakos zamotany zachychalem akumulatr, krecac silnik bez paliwa - bo kranik zamkniety...

a i kluczyki w stacyjce tez w kartonie zamknalem.. ale drzwi zlapaly tylko na pierwszy zatrzask (niedomkniete) i po bolach odpuscily.
w ladnej tez chyba zatrzasnalem....

no i niezly zonk byl taki, jak zapomnialem zatankowac i dyrdalem z butelka na stacje, a auto pod blokiem suche... ledwo z parkingu wyjechalem...
  
 
no tak.. z dziwactwami losu roznie bywa..

mnie kiedys udalo sie zatrzasnac w starej 2107 kluczyki w bagazniku.. pakowalem akurat zapasowke... odlozylem kluczyki na podloge.. potem pach - bagaznik zamkniety..

jak sie okazalo zapasowe kluczyki zostaly w schowku bo ojciec wczesniej grzebal cos przy silniku... a autko zamkniete...

jako ze trzeciego kompletu nie mialem zdalem sie na pomoc sasiada ktory awaryjnie otwiera auta.. cos tam zrobil i po kilkunastu sekundach lada stanela otworem... za darmo
  
 
jakis miesiac temu moj brat przeprowadzal sie do nowego domu. wozilem mu graty polonezem truckiem (benzyna(!), nie disel). ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, ktore po chwili przerodzilo sie w smiech - silnik nie zgasl po wyciagnieciu kluczykow.
z reguly jest tak, ze przekrecam kluczyk, silnik gasnie i wychodze z samochodu ( to chyba typowe, co nie? ) a tu taki myk, ze wyszedlem z samochodu ...a silnik dalej sobie pyrka az w koncu zgasl po chwili

jak kiedys bede zmianial auto, to sobie sprawie TRUCKA z przebiegiem min. 200tys, bo strasznie mnie jara ten samochod i im starszy tym bardziej mi sie podoba. no ich musi miec dluga pake, tak zeby "zachodzil przy skrecaniu" ha ha
u mojego kuzyna w firmie wiezli kiedys tym 1.5 tony blachy z Katowic do Sanoka - nie wiem na ile w tym prawdy.
ich truck ma ponad 300tys (sprawdzone, sam robilem 300tysieczny kilometr ) i hula jak tralala bez wiekszych remontow jak dotychczas
  
 
Ja kiedyś zostawiłem kluczyki w stacyjce. Zamknąłem wszystkie drzwi i poszedłem. Dopiero następnego dnia zorientowałem się,że kluczyki są w stacyjce. Włamywałem się przez uchyloną szybkę! Musiałem złapać grzybek na pętelkę, ale się udało!
  
 
Witam

Cytat:
2004-05-31 22:59:43, Fruwak pisze:
mysle, ze w Ladzie to najlatwiej zatrzasnac sobie kluczyki w bagazniku - mojemu ojcu zdazalo sie to czasami



Hehe... , jakby to powiedzieć, ja nagminnie zatrzaskiwałem sobie kluczyki w bagażniku, zawsze miałem farta bo nie zamknąłem jeszce drzwi i po demotażu kanapy jakoś je wydłubałem , ale kiedy zatrzasnąłem wszystko i musiałem rwać zamek bagaznika, od tej pory nosze w kieszeni albo na sznureczku zapasowy kluczyk, ten do dzrwi
  
 
Ja oczywiście też kiedyś zatrzasnąłem sobie kluczyki w qfrze (ale wezwałem magika od awaryjnego otwierania zamków, który w dosłownie kilka sekund - pomijam obklejenie auta, zeby się nie porysowało przy otwieraniu - otworzył auto (Ford Escort)).

Ale ostatnio też było ciekawie...
Śpieszyłem się na spotkanie i... skończyła mi się benzyna... (no zapomniałem zatankować poprzedniego dnia, a w danym dniu miałem tyle na głowie, ze...). Udało mis się dojechć z rozpędu na pobocze. Biegiem do najbliższego pubu, tam wyżebranie butelki po wodzie 5l, a potem bieg 2-3 km do stacji benz. i z powrotem. Kondycję mam taką... eee... sobie i sprint na odcinku kilku kilometrów z 5 litrami benz. nie był spełnieniem moich marzeń... Po drodze mijali mnie roześmiani rowerzyści, którym bardzo, ale to bardzpo zazdrościłem wtedy ich wehikułów. Jak wróciłem do auta (na stacji kupiłem jeszcze małą wodę, coby zrobić z niej lejek po odcięciu dna ) i nalałem już tej benzyny, to... przypomniałem sobie, ze w qfrze mam złożony rower...