I po Sulejowie....

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam.
Zlocik jak zlocik= super Miło było pooglądać znajome mordki,znajome samochody i poznać nowych znajomych.
Szkoda tylko,ze wszystko co dobre, kończy sie szybko i bylismy na zlocie tylko od 11 30 do 17 :| W każdym razie dotarlismy z Jasiem i naszymi paniami do domów, czyli pierwsza ekipa cało i zdrowo zlot zakończyła
A jak następni??
Pozdrawiam i proszę o potwierdzenia dotarcia do domów
  
 
No ja też już dotarłem. Szkoda że musiałem już dzisiaj (sobota) wracac, ale... Dobrze że chociaż na chwile udało mi się wpaść. Do zobaczenia na następnym zlocie.
  
 
Ech... ja też mam po Sulejowie, miałem po jeszce przed, kilka godzin przed wyjaazdem wszytsko mi się zawaliło...
  
 
Ja właśnie wróciłem. Popołudniu okazało się że kasa wpłynęła na konto i pojechałem ale zajechałem ok 17 i dużo mnie ominęło. A o ok 21 wyjechałem. A w wawie coś mi sie fura zjebała i stanełem na 40min. Szkoda ze nie mogłem zostać bo jutro będzie najciekawiej
  
 
Ja również wróciłem w sobotę, ale warto było pojechać "tylko" na jeden dzień, by spotkać się ze Wszystkimi.
Napiszę więcej, ale później
PS
Podróż miałem wzorową:
wyjazd 21.00 przejazd 216km - o 23.10 w Krakowie, pojechałem jeszcze zatankować i pod blok dojechałem na 23.30.
  
 
Kto wygrał próbę sprawnościową??
  
 
Ja wróciłem, a kto wygał nie wiem, bo do końca nie zostałem na lotnisku. Ale należy powiedzieć, że trasa przejazdu popaprana byłą, na pewno bym zabłądził.
Odbył się też mecz w kapsle, ale o tym Mariusz(nia) zagai na pewno.

A kto nie był to niech nie żałuje, bo i tak było zimno, padał deszcz i były ze cztery samochody, a tak wszyscy piszą jakby coś fajnego się odbyło. Ja tylko prawdę pisze, bo reszta przez telefony ustaliła zakłamane wersje.

Żartuję, a jak ktoś mógł być, a nie był to jest dziad

[ wiadomość edytowana przez: Lewy_lowicz dnia 2004-09-19 16:00:14 ]
  
 
A jeszcze jedno, przy ognisku znaleziono zegarek naręczny, jak ktoś zgubił to niech napisze!!!
  
 
Ja i Kasia rowniez dotarlismy na miejsce (czyli do Krakowa) a jutro razem smigamy do Sanoka.
Odnosnie Zlotu, to chcialem dodac do postu kolegi Lewego, ze bylo tak okropnie, ze sam nie wiem czego bylem az 3 dni i zal mi bylo wyjezdzac
Oczywiscie zartuje - bylo switnie !!!!!
To byl moj i Kasi pierwszy zlot i w drodze powrotnej uzstalilismy razem ze na nastepny rowniez postaramy sie dotrzec

Mieslismy bardzo Ladna trase z Piotrkowa az do Jedrzejowa. Pozniej juz bylo mniej ciekawie. Droga minela sprawnie i bez przeszkod

Rowniez ciekawy jestem kto wygral na lotnisku ...ale z tego co widzialem to chyba Goral mial pierwszy czas najlepszy.

A! bym zapomnial.
Jeszcze raz dziekuje Chio, Lewemu i Kacprowi oraz ich fajnym dziewczynom ze nas przygarneli w piatek WIELKIE DZIEKI !
  
 
bylo zajefajnie.
wrocilismy juz daawno.
jakos nie chcialo mi sie do kompa zblizyc.
LEWY wygarnal juz wszystko.
a ja dodam, ze zegarek jest damski, czarny typu casio i ze ma go Lewy
a znalazlem JA

niestety, wracam bez nagrod tym razem

musimy juz teraz zaczac planowac nastepny zlot, zebym sie wyrobil z wymiana drzwi i kolejnym nowym lakierem. Tym razem jak nic poleci metalik i gruuuubooo bezbarwnego na to... ja Wam jeszcze pokaze!!!!

[ wiadomość edytowana przez: adasco dnia 2004-09-19 20:15:05 ]
  
 
kolejny szczesliwy powrot..

no powiem ze bylo baaaardzo ciekawie ) milo bylo zobaczyc osoby ktore widzialo sie dotychczas tylko od strony "literek"

tyle ladzianek w jednym miejscu to tez nie gorszy efekt...

Gratuluje Goralowi wygranej w "kreciolku" - przedni naped gora )) (pewnie wywolam burze... ale to co)

Pozdrowka
  
 
Wróciłem...
pięknie wszystkim dziękuję za przybycie.
idę spać, jestem bardzo zmęczony... ale warto było
  
 
Bardzo dziękuje za miłe chwile spędzone z Wami.
Mam nadzieje że na następny zlot również zawitam.

Tak jak Lewy pisał na pasie lotniska odbyły się:

I Klubowe Mistrzostwa w Kapslach Pstrykanych

W konkurencji brało udział ok 200 osób lecz z braku miejsca na kartce zamieszczę tylko 5 pierwszych miejsc.


  • 1. sebolgdynia
  • 2. Jacek_Kielce
  • 3. kacper97
  • 4. Lewy
  • 5. Mariusznia


Trzeba zaznaczyć, że pomysł, organizacja mistrzostw i wykonanie trasy zawdzięczamy Mariuszni. Trasa była pokrętna i z wieloma utrudnieniami terenowymi.
Zdobywca pierwszego miejsca został uhonorowany nagrodą ufundowaną przez organizatora tych mistrzostw.
Wspomnę tylko, że mimo zażartej walki na trasie rozgrywka przebiegała w miłej i koleżeńskiej atmosferze.
Miejmy nadzieje, że tradycja organizowania KMwKP będzie utrzymana na przyszłych zlotach.

Chciałem też podziękować wszystkim którzy głosowali na moją Nivkę w konkursie - DZIĘKI WIELKIE




[ wiadomość edytowana przez: kacper97 dnia 2004-09-20 22:15:24 ]
  
 
Melduje sie ze dotarlem.
Bylo fajnie - tylko ze nie wyspany jestem.
Dzieki za organizacje.
  
 
Cytat:
Gratuluje Goralowi wygranej w "kreciolku" - przedni naped gora )) (pewnie wywolam burze... ale to co)




zwłaszcza że przegrałem 3/100s z Jurkiem w aucie Rogacka
  
 
Wrocilismy cali i zdrowi. W powrotnej drodze wjechalismy na autostrade i wycisnalem z Ladzianki 160 km/h ( i to nie bylo jej ostatnie slowo, ale ja nie chcialem dalej ryzykowac ) !!!! Zlot super, czekamy juz na nastepny Swietna sprawa zobaczyc ludzi, ktorych znalo sie tylko z internetowej korespondencji. Lada Andrzeja i 3 Nivy robia piorunujace wrazenie na zywo.
Dziekujemy bardzo organizatorom i uczestnikom za bardzo mila atmosfere i swietna zabawe.
Teraz wracamy do szarej rzeczywistosci. Nauka, praca... Tylko Duszek jak zwykle lezy na lozku zawiniety w koc

Pozdrowki
Matys, Ewa & Duszek
  
 
Ja również już wróciłem! Dziękuje wszystkim za świetny zlot! Było przesympatycznie! Warto przebyć każdą odległość by spotkać się z Wami!
Ciekawe czy Bobo już dojechał, bo do Janek jechaliśmy razem..
Co chwila łamał ograniczenia prędkości!! i chyba mi uciekł

Mój Vmax wyniósł 145 km/h, ale obroty wchodziły już na ponad 5,5 tys. Trzeba wyregulować i będzie lepiej

Pozdrawiam serdecznie!
  
 
Może ktoś będzie tak miły i wrzuci tu jakieś fotki?
  
 
Jestem za nie bylem na zlocie ale chetnie bym obejzal co sie tam dzialo
  
 
My też juz jesteśmy, wyjechaliśmy nieco wcześniej, przed zakończeniem wyścigów na 400 m bo chcielismy jeszcze doprowadzic Węgrów do Krakowa i na wylotówke na Chyżne. Po drodze jeszcze zjedliśmy obiad, potem pojechaliśmy do Carrefour'a kupić Gingersy (żonie Gyuriego wyjątkowo przypadły do gustu), zrobiliśmy jeszcze parę fotek i pożegnaliśmy się.
Było naprawdę super, miło było poznac wszystkich których kojarzyłem tylko po nickach z forum jak i spotkac tych których juz znałem. Wszystko było dograne tak jak trzeba, małe opóżnienie z kwaterowaniem było z winy kierownictwa ośrodka ale nie ma złego co by na dobre nie wyszło - ponieważ była fajna pogoda to przyjemnie byłopostać i pogadać.
Pozdrawiam
Andrzej