Jak rzucic palenie...

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Moze troche dziwny temat na nasze forum - chcialbym po prostu wiedziec jakie sa Wasze doswiadczenia w tym temacie - moze komus sie udalo? Ja czuje ze juz najwyzszy czas rzucic to scierwo ale za bardzo nie wiem jak sie za to zabrac. Woli nie mam na tyle silnej zeby odstawic to od razu...
  
 
z dnia na dzien.
i trzeba miec pretekst (w moim przypadku dziecko - ale niczego nie sugeruje ).

Po prostu mowisz sobie: pale do... konca marca na przyklad.
NIE rzucaj stopniowo (oraniczania np. do 3 fajek/dzien) - nic nie da. Wkurzysz sie raz, drugi i palisz jak wczesniej.
unikac palaczy przez chwile. - do meisiaca, potem nie trzeba

znjadz sobie zamiennik. Ja przzez pierwsze 2 miesiace pasjami zarlem tiktaki i mentosy czy hallsy, wszystko strong. ilekroc chcialem faje - bralem cukierka.

musisz byc wytrwaly - bedzie strasznie ciagnac. ja mialem tragiczny pierwszy tydzien, potem bylo tylko lepiej.
jesli sie nie uda, wyznacz kolejna date "granicza" np. nastepny miesiac i probuj dalej.


nie zrazaj sie niepowodzeniami. Jak juz zapalisz, skoncz i probuj wiecej nie zajarac.
Ja wyznaczylem sobie 1 wrzesnia ubr. Potem zapalilem 2 razy:
raz, zaraz we wrzesniu, na zlocie. Pod pyfko, superlajta od Bartka. I juz z lekkim niesmakiem. Potem wscieklem sie w grudniu - wzialem od kolegi - i juz mi nie smakowal. spalilem ledwo pol.
teraz nawet mnie nie ciagnie....
a palaczy traktuje z dobrotliwym poblazaniem - na zasadzie "nie mow, ze sie nie da".
ZAPEWNIAM SOOP, DA SIE! TYLKO SIE NIE PODDAWAJ!

Jakbyc chcial o cos pytac, mial watpliwosci - pisz. POMOGE.

aha, bierz tez pod uwage aspekt finansowy. Wydaj te piatke dziennie, ale nie na fajki. Kup gazete, cukierki... Nie skladaj na kupke, to mit, ze to dziala. Zreszta sprobuj. Ja kiedys po skladaniku fajczanej kasy na kupe i obserwowaniu jej przyrostu - polecialem do hurtowki i kupilem 3 sztangi. I takie to bylo rzucanie.

I nie sluchaj pierdol o silnej woli. JA jej NIE ma na pewno.
  
 
tak, trzeba po prostu chcieć ...i podejście do sprawy że nie ma się na tyle silnej woli nie jest dobre ... wmów sobie własnie że ją masz to rzucisz od razu

życzę powodzenia
  
 
soop da się. ja własnie nie palę od miesiąca. musisz rzucić od razu i tak jak pisał adasco przez jakiś czas unikać palaczy. stopniowe rzucanie palenia to bzdura nie da się, ja tak rzucałem przez pół roku, aż się spieniłem i powiedziałem dość! przez pierwszy tydzień chodziłem podminowany jak stado bab w trakcie oresu , żarłem mnóstwo flipsów i innych zapychaczy. ale już po tygodniu było ok. w tej chwili mnie nie ciągnie, a nawet dym mi przeszkadza, tylko w knajpie przy piwku strasznie kusi :/ a korzyści z niepalenia ogromne. więcej kasiory wkładam w ładziawkę, a nie przepuszczam z dymem . bez zadyszki wchodzę na 2 piętro nie śmierdzę jak piec centralnego ogrzewania i ogólnie mam lepsze samopoczucie.

soop próbuj aż się uda.
  
 
A ja mam pytanie po linii uzaleznien - jak zwalczyc lub przynajmniej ograniczyc uzaleznienie od komputera
  
 
Cytat:
2004-03-08 13:42:26, misiekns pisze:
A ja mam pytanie po linii uzaleznien - jak zwalczyc lub przynajmniej ograniczyc uzaleznienie od komputera



siekierka, monitor, kabelki....
mam tlumaczyc dalej???
  
 
hehe a ja nigdy jeszcze nie paliłem i jakoś mnie nie ciągnie-może przez to ze moi rodzice kopcą jak lokomotywy strata czasu,pieniędzy, zdrowia itd.
Życze wszystkim palącym szybkiego rzucenia dymkowego nałogu-wiem ze to trudne(szczególnie przy/po piwku) ale niektórym sie udaje
pozdrawiam
  
 
A ja od roku palę i nie mam zamiaru się póki co odzwyczajać! Palę po 0-5 papierosy na tydzień. Tylko w soboty i niedziele, albo wyjątkowo z niektórymi osobami, ale nie więcej niz jeden. Nigdy nie kupuję papierosów. Kilka razy kupiłem dobry tytoń do skręcania (ostatnia paczka 40gram starczyła mi na ponad dwa miesiące-ale ojciec mi podkradał...) i wydaje mi się, że jak zaczynam flirt z tytoniem ostro po trzydziestce to nie przyjmie to rozmiarów uzależnienia. ( Mój rekord dnia to 4 papierosy). Nie palę w swoim domu, przy pracy, w samochodzie, na ulicy, albo gdy nie czuję się zdrowo. Staram się nie palić samemu, tylko po posiłku i nie jako forma rozładowania stresu . W czasie wakacji kupiłem sobie cygaro i spaliłem je na plaży przy zachodzie słońca. Strasznie romantyczne !!! Tytoń jest ziołem, zapobiega chorobie Alzheimera i Parkinsona, dobry tytoń ładnie pachnie, dlaczego nie używać czegoś co natura nam przygotowała. TYTOŃ DLA LUDZI!!!
Poza tym:"Badania naukowe dowodzą, że palą lepsi!"
Z tytoniem, marihuaną, szybka jazdą, ostrą bronią i alkoholem bywa niebezpiecznie, ale świadomość zagrożenia mnie uspokaja...
  
 
heh, też mam ten problem.
Znam się na rzucaniu palenia jak mało kto - wielokroitnie to robiłem
Ale ostatnio zacząłem testować nową metodę:
wystarczy zakochać się w kimś, kto absolutnie tego nie toleruje
  
 
Cytat:
2004-03-08 16:32:27, AdrianK pisze:
Ale ostatnio zacząłem testować nową metodę:
wystarczy zakochać się w kimś, kto absolutnie tego nie toleruje



Z tą drobną uwaga , że kobietom wcale nie chodzi o zdrowie palącego mężczyzny , ale o czystość (popiół) i zapach (firanek i włosów i oddechu) Inne traktują to jako test:" Jeśli rzuci dla mnie palenie to mu na mnie zależy", a jeszcze inne : " Najpierw zrobię , że rzuci palenie , przestanie spotykać się z kolegami, sprzeda ("odda na złom") ładę, zacznie pracować na kolejnym etacie, a potem to go nawet wykastruje jeśli tylko zechcę!"
  
 
Hehe Grzegorzu nie chce byc zlym prorokiem, ale powoli, stopniowo wpadasz w to straszne gowno ktorym jest nikotyna. Piwko, trawka w porownaniu z fajami to pryszcz. To ze palisz od roku 0-5 fajek na tydzien nie swiadczy absolutnie o niczym. Zapewniam Cie ze w moim przypadku nie bylo inaczej. Powiem wiecej, pol roku zanim zaczalem palic przekonywalem kumpla jak wielkim gownem sa fajki. Dlatego uwierz, dobrze Ci radze skoncz z tym poki mozesz. I nie daj sobie wmowic ze nie jestem uzalezniony, bo przeciez pale bo lubie i nie musze koniecznie zapalic. Ja po sobie zauwazylem, ze najbardziej uzalezniaja pewne sytuacje, typu jazda samochodem, spacer z psem - u kazdego jest to pewnie cos innego.
  
 
No to się przekonamy, chociaż jak znam nałogowców to kłamią jak z nut jeśli ich pytać ile piją ile palą...Pewnie jak się uzależnię to zacznę kłamać)Mnie ratuje jeszcze, że jestem potwornie skąpy i żal mi paru złotych na papierosy-na prawdę nie kupuję fajek ani gilz. Kupiłem w ciągu roku chyba 3 paczki tytoniu (cholernie drogiego holenderskiego super lekkiego i lekkiego-bo jak pale mało to moge sobie dogodzić i nie muszę iść za ilością kosztem jakości).


TYTOŃ PROFILAKTYKĄ CHOROBY PARKINSONA
  
 
Ja juz pale 8 lat, wiem, nie mam sie czym chwalic, probowalem rzucic pare razy ale silnej woli mi zabraklo.Ale w koncu kiedys bede musial sie na to zdac bo coraz wiecej zdrowia trace i kasy wydaje.Same minusy.
  
 
Rety, Grzegorz....
i kto to mowi....
chlopie, polowa palaczy tak zaczynala. Mowie to jako wybitny praktyk (od 8. klasy).
jedni (jak ja) zaczynaja z kolegami dla szpanu i ciagna, bo zasmakuje.
inni (jak Grzegorz) - popalaja i mysla, ze nad tym panuja.
a KUPA! mosci Panowie. Organizm przyzwyczaja sie do orzymywania dawek nikotyny, z czasem zapotrzebowanie wzrasta. Czasem wolno, ale zawsze stale. Tak samo ze wszystkimi uzaleznieniami. ZAWSZE jest sciemka, ze "ja nad tym panuje", a potem apeetyt rosnie w miarejedzenia.
obojetne, czy to palenie, koksy, alkoholizm, lekomania, sexoholizm (chod to ostatnie bez szkody dla zdrowia jesli bezpieczny)...

nie wiem, mowta co cheta. ale wiem jedno. TO SYF!!!!
mowie to jako weloletni palacz, mam nadzieje, ze juz na zawsze wyzwolony z nalogu. A jaranie tepie obecnie. Biuro tez juz "czyste", walcze z paleniem w kiblu. Zabieram im... okno! skrzydlo znaczy sie... Bo niby "smierdzi"....
  
 
My możemy podać sobie rękę z MiśkiemNS - też jestem uzależniony od kompa, a konkretnie uzależniony od robienia swojej stronki o modelach. No i od naszego forom klubowego też. Po prostu jak mam dłuższą przerwę od kompa jestem nerwowy i na niczym się nie mogę skoncentrować. A najgorsze jest to że nie mogę się uczyć. A rodzice mi mówią ucz się, jak ci nie wstyd, gdzie ty pójdziesz (w sensie szkoły). Tylko niestety im się wydaje, że ja się nie uczę z lenistwa. A nie zdają sobie sprawy, że to chodzi o nałóg i to jest przyczyną. I zamiast mi pomagać w przejściu przez nałóg to tylko gonią i myślą, że ja to sobie tak bez przyczyny zaniedbuję szkołę.

Co do palenia powiem tak: ja dwa lata temu zapaliłem kilka fajek w życiu. Po prostu zwinołem jedną szlugę ojcu z paczki i jak sam byłem w domu to zajarałem. Potem jeszcze z kumplami zajaraliśmy parę następtnych.
Ale mi to nie wchodziło. Praktycznie drapało mnie w gardle i w ogóle mi to nie smakowało. Kumple mówili, że to tak zawsze jest, później mnie zakręci. Ale raczej nie uwierzyłem im i po tych paru próbnych fajkach dałem sobie spokój i od września 2002 roku ani jednej już do gęby nie wziołem. I do końca życia już nie wezmę ani jednej. Zobaczyłem jak to jest, ale mnie nie kręciło to i dałem se luz. I chyba dobrze, że mi fajki nie wchodziły, przynajmniej nie będę palił, nie wpadnę w nałóg, no i nie będę musiał marnować pieniędzy na to gówno.
Poza tym nie wyobrażam sobie jak komuś może to gówno smakować. Przecież to jest drażniące w gardle i w ogóle.
Po prostu ja tam od czasu do czasu lubię jakieś piwko, ale do fajek absolutnie się nie zbliżam.
Chociaż muszę Wam powiedzieć, że pełno jest nałogowców już wśród ludzi w moim wieku.
  
 
Ja od kilq lat próbuję się odzwyczaić od jedzenia i też mi nie wychodzi ... Mój ideal, to raz na miesiąc lub ew. raz na tydzień zjeśc coś małego i dalej zyć powietrzem i wodą .
Ile by człowiek zaoszczędził... czasu, pieniędzy . Byłbym z pewnością zdrowszy, miałbym więcej energii (bo tak organizm całą pożytqje na trawienie i zamienianie pokarmu w tłuszczyk ). Byłbym jeszcze bardziej pociągający dla kobiet i... miałbym dla nich jeszcze więcej czasu (oczywiście myślę o swoich, no prywatnych, kobietach -> żona, córka, itd. ). Na snołbordzie bym się mniej wywracał, bo byłbym lepiej... no... wyważony. Mógłbym odqpić swoją starą uprząż paralotniową, która tak jakoś się sqrczyła... Itepe itede .
Jak trudno pozbyć się nałogów...
  
 
Mariusz, przez anoreksje nie staniesz sie lepiej wywazony! Bedziesz bardziej narazony na silne podmuchy wiatru na stokach. Poza tym wieksza masa i rozmiary to wieksza predkosc i ogolne powazanie w spoleczenstwie. Opamietaj sie!
  
 
Cytat:
2004-03-09 09:39:56, soop pisze:
wieksza masa i rozmiary to wieksza predkosc i ogolne powazanie w spoleczenstwie. Opamietaj sie!


ach dziekuje, Soop, dziekuje....
  
 
To czy sie uzależniamy zależy jednak od indywidualnych cech każdego.
Ja tak jak prawie wszyscy próbowałem palic, nieraz paliłem na imprezach, i to nie jednego ale np. pół paczki, również w knajpie ale jakoś nigdy mnie to nie wciągnęło, w efekcie już chyba od 5 lat nie zapaliłem papierosa.
Ale chłopaki mają rację Grzegorz, niestety tak to się najczęściej zaczyna. Mam przykład mojej Eli, też najpierw czasami dla towarzystwa zapaliła, a teraz nie ma imprezy bez papierosa, jak się spotka z kimś kto pali to też sobie nie odmówi, co mnie wyjatkowo wkurza.
A co do rzucania - no cóż, żadna metoda ograniczania palenia nie jest nic warta. Po prostu trzeba zrobić tak jak zrobiła moja matka, po prostu po 25 latach palenia rzuciła papierosy z dnia na dzień i już 20 lat nie pali.
  
 
Cytat:
2004-03-09 12:33:46, andrzej_krakow pisze:
ale jakoś nigdy mnie to nie wciągnęło,


To dokładnie tak jak w moim przypadku. Mnie też na szczęście nigdy to nie wciągło i już nie zajaram ani jednego w życiu. A jeżeli ktoś pali na imprach, dlatego, że towarzystwo pali, to po prostu jest z niego zwykła dupa. Po prostu boi się odrzucenia ze strony towarzystwa. A jeżeli palące towarzystwo nie akceptuje kogoś, kto nie pociąga, to po prostu od takiego towarzystwa trzeba odejść, a nie usiłować im się na siłę przypodobać.

Cytat:
Ja od kilq lat próbuję się odzwyczaić od jedzenia i też mi nie wychodzi ... Mój ideal, to raz na miesiąc lub ew. raz na tydzień zjeśc coś małego i dalej zyć powietrzem i wodą


Proponuję Ci odżywiać się energią kosmiczną. Kiedyś słyszałem w "Rozmowach w toku" i czytałem w "Nie" o takich przypadkach, które przez kilkadziesiąt dni pod rząd nic nie jedzą, tylko piją wodę. Oczywiście nie wiem ile w tym prawdy.