Co robić, by zniszczyć samochód - antyporadnik

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Tutaj link
Antyporadnik Wysokich Obrotów: Co robić, by zniszczyć samochód

a tutaj na wszelki wypadek tekst artykułu:


Prawie każde kolorowe pismo pełne jest dziś porad. Kobiety je lubią, mężczyźni nie. Nie znoszą być pouczani, bo sami wiedzą najlepiej. Tym, którzy i tak nie zastosowaliby się do naszych rad (a przecież wiemy to najlepiej), dedykujemy nasz antyporadnik: co robić, by niepostrzeżenie doprowadzić swoje auto do ruiny?

Polonez Caro, trzyletni, zadbany, garażowany, 12 tys. przebiegu, pierwszy właściciel, cena do uzgodnienia... Zapachniało okazją. W 1994 r. takie ogłoszenie mogło zainteresować nie tylko brzuchatego pana po pięćdziesiątce, ale i o połowę młodsze i szczuplejsze dziewczę. Entuzjazm Iwony był silniejszy od mojego sceptycyzmu i już nazajutrz pędziliśmy w stronę Płocka. To tu? Niewielka wieś, niewielkie gospodarstwo, niewielki garaż. Wielkie nadzieje. Niewielki przebieg. Wielki właściciel. Niewielka cena. Wielkie zdziwienie. - Niewielka strata - mówię. - Wielka mi rzecz - słyszę. - Wielki niewypał - szepczę. - Wielkie nieba - wzdycha właściciel. - Wielkie dzięki - rzucam na koniec.

Wracamy. Iwona milczy. To miał być jej wielki dzień. Pierwszy samochód. Jeszcze nie teraz. - Znajdziemy ci coś lepszego. Uwierz mi, dziewczyno...

...to był rzęch!

Wciąż nie mogłem się nadziwić, jak niewiele trzeba, by zrujnować całkiem nowe auto. Niepotrzebny wypadek czy kolizja, dachowanie czy podtopienie. Wystarczy kilka systematycznie popełnianych błędów. Oto najważniejsze:

1. Przegazówki na zimno

To nie przekąska, ale nieoceniony sposób skrócenia żywotności silnika. Bardzo prosty: wsiadamy, zapalamy, naciskamy. Do oporu. Wycie silnika powinno być słyszalne w całej okolicy. Najlepiej niesie się w zimowe poranki, przy trzaskającym mrozie. Pierwsze kilometry pokonujemy w tempie Gronholma czy innego fińskiego asa kierownicy. To nic, że gęsty olej nie dociera wszędzie, gdzie trzeba. Najważniejsze, że trzymając silnik na obrotach:

a) nie musimy obawiać się, że zgaśnie,

b) lepiej nagrzejemy wnętrze (będzie można zdjąć czapkę),

c) szybciej dotrzemy na miejsce.

Polecamy zwłaszcza właścicielom nowych aut; jak wieść gminna niesie, tak docierane "nie są potem wołowate...".

2. Bitwa o kropelkę

Odpowiednio nagrzane i dotarte - nasze auto zadowoli się homeopatycznymi ilościami paliwa. Trzeba tylko - odwrotnie niż w punkcie pierwszym - jak najszybciej zmieniać bieg na wyższy. Góra 2000 obrotów i następny, i następny... A jeśli chcemy nagle przyspieszyć? Nie redukujemy! Po prostu mocniej wciśnijmy gaz. To nic, że z setki koni pracuje najwyżej 30. To nic, że pod wpływem bocznych sił tłoki heblują gładzie cylindrów. To nic, że zawory dzwonią, a korbowody i panewki jęczą z wysiłku (i my byśmy jęczeli, gdyby kazali nam jechać pod górę rowerem na najszybszej przerzutce). Grunt, że zaoszczędzimy parę kropel.

3. Częste mycie skraca życie?

O ile jest na sucho. Wiecie - wiaderko, szczotka i szmatka. Mało wody, dużo potu. Godziny pieczołowitego pucowania. Najlepiej co tydzień. Efekt murowany. Po roku całe auto pokryje pajęczyna zadrapań. Po trzech - straci resztki blasku. Po pięciu będzie wyglądało jak przetarte szmerglem. Tak odciskają swe piętno kwarcowe ziarenka piasku. Patrząc pod światło, najszybciej odkryjecie, czy poprzedni właściciel był zawołanym ekologiem i mył samochód tak, by tylko nie uszczuplić światowych zasobów wody.

4. Skokiem na krawężnik

Tak jak we wszystkich skokach istotna jest szybkość i wysokość. Im większe - tym lepiej. Atakując krawężnik z rozpędu, możesz ubiec tych, którzy chcieli zaparkować w tym samym miejscu, a niedowiarkom udowodnić, że nie wiesz, co to za wysokie progi. Poza tym strasznie się spieszysz.

Na powginane felgi zawsze można przymknąć oko. Odgłosy protestu dobiegające z zawieszenia łatwo zagłuszyć radiem. Trudniej zbagatelizować huk pękających opon osłabionych co bardziej śmiałymi wskokami.

5. Strzały znikąd

W szybkim starcie spod świateł liczy się każda sekunda. Zwłaszcza kiedy koni pod maską nie zbywa. Profesjonalny strzał ze sprzęgła pomoże ci zyskać przewagę nad mocniejszymi maszynami. A to takie proste! Zamiast zginać nogę, przekręcasz ją w bok. Stopa zesmykuje się z pedału, który natychmiast odbija i jesteś do przodu. Finansowo nie tak bardzo, bo po paru miesiącach do wymiany będą poduszki pod silnikiem, a przy odrobinie "szczęścia" także tarcza sprzęgła, opony i łożyska półosi (przy przednim) lub na ataku (przy tylnym napędzie).

6. Pół sprzęgła i pełen luz

Nie lubimy półśrodków, ale jazdę na półsprzęgle polecamy wszystkim tym, którym jedynka i wsteczny wydają się za szybkie. W ten sposób można poruszać się z szybkością zaspanego ślimaka. Pełzając, zyskujemy dużo czasu do namysłu, tak potrzebnego podczas skomplikowanych manewrów na parkingu. A ten dziwny zapach? Można się przyzwyczaić. Skoro byli tacy, którym podobał się swąd napalmu o poranku... Woń palonego sprzęgła działa równie orzeźwiająco.

7. Hamulcem po dziurach

Wyrwy w jezdni, zapadnięte studzienki i wystające tory nie zawsze da się ominąć (zwłaszcza tory). Jeśli należysz do tych, co to się nierównościom nie kłaniają, możesz hamować przed dziurą, w niej albo za nią (trochę bez sensu) lub nie hamować wcale.

Hamowanie w dziurze pozwala najlepiej poznać jej rozmiary i głębokość. A także ocenić kondycję zawieszenia i... kręgów szyjnych (jeśli podsufitka nie dość miękka).

A co na to twój samochód? Patrz punkt 4.

8. Kręcimy w miejscu

Kierownicą. Energicznie i do końca. Od czasu kiedy wprowadzili wspomaganie, jest to całkiem proste. W lewo..., w prawo... Słyszycie, jak przyjemnie chrzęszczą opony? Najlepiej na suchym. I przy mocno wciśniętym hamulcu. W lewo..., w prawo... Przydaje się podczas manewrów na parkingu. Prawie tak jak jazda na półsprzęgle.

9. Huzia po kałużach!

Ryk silnika, bryzgi wody. Ja jadę - piesi pierzchają. Słodkie poczucie mocy. Ejże, skąd te kwaśne miny? Więcej luzu! Spodnie, spódnica, płaszczyk - wszystko się wypierze! A ja przynajmniej poczuję się jak Markko Martin. Bo bez dwóch zdań - jestem górą. Więc nie wiem, co pod spodem. A dzieje się tam sporo - układ wydechowy działa jak wytwornica pary. Tłumiki i katalizator aż syczą. A najbardziej tarcze hamulcowe. Co niektóre potrafią się nawet wykrzywić i wprowadzać kierownicę w drżenie. Jest potem pretekst, by ponarzekać - jakie nietrwałe robią dziś samochody! Tarcze jeszcze grube, a już do wymiany...

10. Stop and go

Długi dystans, szybkie tempo. Wreszcie jestem! Mogę wysiąść, zamknąć, pójść. A tymczasem... Pół biedy, jeśli to jednostka wolnossąca. Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha i choć stygnącym nierówno tłokom nie wychodzi to na dobre, szczególnie szkodzi silnikom turbodoładowanym. Wirująca z obłędną szybkością turbosprężarka potrzebuje czasu, by się zatrzymać. Nagłe unieruchomienie silnika stawia ją w trudnej sytuacji - wciąż się kręci, choć nie jest już smarowana. Pompa olejowa nie może jej pomóc, bo już nie pracuje. Mały dramat, którego nie widać. Zresztą, kto by dziś siedział i czekał? Przecież czas to pieniądz, nieprawdaż? Prawdaż. W tym przypadku całkiem nawet spory - ładnych parę tysięcy. Za wymianę turbosprężarki.

Siedem grzechów pana Zdzisława

Nie wiem, przez co dokładnie przeszedł okazyjny "Poldek", ale prezentował obraz nędzy i rozpaczy. Wystarczył kwadrans, by ustalić, że:


Z racji przytępionego słuchu pan Zdzisław piłował silnik od pierwszych chwil po uruchomieniu (chciał mieć pewność, że chodzi).


Wolne manewry wykonywał na półsprzęgle (co zademonstrował, wyjeżdżając z garażu).


Dumny ze swego nabytku mył go co weekend ("Ale wiaderkiem, żeby kałuż nie narobić").


Najczęstszym ładunkiem Poloneza była nieszczelna kanka z mlekiem wożona za przednim fotelem (dokąd doprowadził nas charakterystyczny, słodko-skisły zapach).


99 proc. niewielkiego przebiegu przypadało na 2,5-kilometrowy dystans dzielący wioskę od pobliskiego miasteczka ("Dalej to się, panie, nie wypuszczam").


Tam też był systematycznie tankowany w zaprzyjaźnionej "stacji paliw".


Stan hamulca ręcznego wskazywał, że właścicielowi nieraz przytrafiały się chwile zapomnienia.



Niby drobiazgi, ale... No właśnie. Kiedy się rozstawaliśmy, obie strony były zdegustowane: my samochodem, pan Zdzisław nami. Nie miał pojęcia, czemu zrezygnowaliśmy. Czy nie napisał w ogłoszeniu prawdy? Napisał. Czy nie dbał o samochód? Aż za bardzo. Wystarczyła nadmierna gorliwość i kilka niewinnych nawyków.

Zresztą, kto ich nie ma? Przykłady można mnożyć: za rzadko wymieniany olej i amortyzatory. Za niskie lub (choć to rzadziej) za wysokie ciśnienie w oponach. Opieranie ręki na dźwigni zmiany biegów i wbijanie ich na siłę. Nadużywanie wycieraczek (praca na sucho). Jazda z niedomkniętymi drzwiami. Zużywanie benzyny do kropli ostatniej i długotrwała jazda z pustym bakiem (na gazie). Dolewanie wody do chłodnicy i teflonu do skrzyni biegów. Wjeżdżanie na chodnik pod ostrym kątem. Zjeżdżanie zeń dwoma kołami (jednej osi) naraz. Zostawianie auta z kołem opartym o krawędź krawężnika, nieuruchamianie auta miesiącami, chronicznie przemoczone dywaniki itd., etc. Cóż niemal każdy z nas nieświadomie robi coś, co nie wychodzi autu na dobre. Najważniejsze, by nie przesadzać i w porę dostrzec błąd. W przeciwnym razie...

Wyjście awaryjne

Spytałem kiedyś kolegi, czemu nie wymienia oleju filtra i świec. - Mam zasadę, by nie drapać, jak nie swędzi - usłyszałem.

Potem, niestety, zanudzał mnie opowieściami, jaką to tandetę kupił, dlaczego mu nie odradziłem i co ma teraz robić.

Już miałem odpowiedzieć, że kto sieje wiatr, zbiera burzę, ale... - Sprzedaj - podpowiedziałem. Zbyt nisko oceniam swój talent dydaktyczny, by uczyć światłych ludzi myślenia w kategoriach przyczynowo-skutkowych.

Wkrótce pokazał mi ogłoszenie: Trzyletni, garażowany, z salonu, pierwszy właściciel...
  
 
Wszystko cacy. Tylko z tą jazdą na półsprzęgle, to bym sie nie zgodził. Gdy zdawałem na prawko, to nawet w poradnikach do nauki jazdy było, że można tak robić . Robie tak zawsze, gdy jedynka lub wsteczny rzeczywiście są za szybkie (przy b. ciasnym parkowaniu). Oczywiście, przy jeździe na półsprzęgle silnik ma na ogół obroty biegu jałowego. Nigdy nie wymieniałem tarczy sprzęgła, nigdy mi też nie zaśmierdziało, więc takie szkodliwe ,to to nie jest
Zgodze sie natomiast z przełaczaniem biegu na wyższy przy 2000 obr. "Super" mi sie jeździło z kumplem, gdy jechaliśmy w 5 osób i on sie brał za wyprzedzanie na piątym biegu z prędkości 70 km/h i gazem wciśniętym w podłoge. Silnik (Cordoba 1,4), mający niecałe 2000 aż wył z bólu
A on tez bardzo dbał o samochód. Gdy wpadał w dziure, natychmiast hamował (pkt 7).
A ze smiesznych historii, to gdy jechał brukowaną drogą, to wyprzedzali nas rowerzyści

A jeśli juz piszemy o poradnikach, to w mądrej książce (nie żadnym brukowcu) wyczytałem kiedyś, ze silnik najmniej sie zużywa w zakresie obrotów od max momentu obrotowego do max mocy. Tak tez staram sie jeździć

-----------------
Dawniej najszybsza Łada w klubie i prawdopodobnie najlepsza Łada na świecie.
  
 
Sprzeglo mozna wymieniac co 150, 50 i co 10 tys. Jazda na polsprzegle na pewno nie spowoduje jego dluzszej zywotnosci.
Podobnie jak trzymanie wycisnietego sprzegla na swiatlach.
  
 
a ja proponuje nie polemizowac i dac mi teki nowy samochodzik to wam pokaze "jak zajezdzic samochód w godzine"
  
 
Cytat:
2004-12-16 11:53:36, soop pisze:
Sprzeglo mozna wymieniac co 150, 50 i co 10 tys. Jazda na polsprzegle na pewno nie spowoduje jego dluzszej zywotnosci. Podobnie jak trzymanie wycisnietego sprzegla na swiatlach.



No dłuższej to napewno. Jeśli już to krótszą
  
 
A ja ostatnio stwierdziłem,że najlepiej zniszczyć autko jeżdżąc nim mało lub w ogóle.Znam taki przypadek -Lada 2107,rocznik 89 przebig 30 tys,garażowana,a zjechana bardziej niż moja po 128 tys intensywnej eksploatacji.Chcieć to móc
  
 
Cytat:
2004-12-16 12:04:39, arsen pisze:
a ja proponuje nie polemizowac i dac mi teki nowy samochodzik to wam pokaze "jak zajezdzic samochód w godzine"



heh nie zajeździłbyś nowego samochodu jeżdżąc godzine na jedynce przy odcięciu po trasie z zaciągniętym ręcznym. Kurde nowe samochody są trwałe.
  
 
Ja zawsze powtarzam że auto jak stoi na parkingu nieużywane to bardziej niszczeje niż jak się nim jeździ
  
 
Zwłaszcza jak się jest kobietą i ma się obsesyjny strach przed jazdą
  
 
dajcie mi dajcie mi juz raz zajezdziłem w 45 minut ?BMW 320 2.0i dajcie dajcie kolega nie był zły bo miał warsztat a ono i tak poszło na handel (współczuje kupcowi) a zajezdziłem na tzw "piaskach " w kurpowie da sie da janisz
  
 
Cytat:
2004-12-16 17:56:24, arsen pisze:
dajcie mi dajcie mi juz raz zajezdziłem w 45 minut ?BMW 320 2.0i dajcie dajcie kolega nie był zły bo miał warsztat a ono i tak poszło na handel (współczuje kupcowi) a zajezdziłem na tzw "piaskach " w kurpowie da sie da janisz



Nowe bmw??? Co rozwaliłeś?
  
 
Cytat:
2004-12-16 14:03:14, Kamil_H pisze:
No dłuższej to napewno. Jeśli już to krótszą



Niee..... cos krecisz tutaj

[ wiadomość edytowana przez: soop dnia 2004-12-16 19:24:42 ]
  
 
Cytat:
2004-12-16 19:24:26, soop pisze:
Niee..... cos krecisz tutaj [ wiadomość edytowana przez: soop dnia 2004-12-16 19:24:42 ]



Jak to? No przecież ciągła jazda na półsprzęgle w bardzo szybkim czasie niszczy sprzęgło -> spalisz je
  
 
Ja wiem jak nie zajeździć samochodu...

W ogóle go nie mieć. Jak się nie ma samochodu to przynajmniej nie ma obaw że coś zniszczymi itd.
  
 
silnik rozwaliłem nałykał sie kurzu i sie przytarł koleszka zrobił i sprzedał ale jazda była baczki sraczki i bolaczki dobrze ze sie nie zatarł ale pod koniec juz mu mocy brakowało
  
 
Cytat:
2004-12-16 19:54:34, Kamil_H pisze:
Jak to? No przecież ciągła jazda na półsprzęgle w bardzo szybkim czasie niszczy sprzęgło -> spalisz je



A widziales palace sie sprzego ?? bo ja tak,
dalem siostrze swoja samarke, zeby mogla poduczyc sie manewrow po placu, w tym czasie poszedlem sobie do najblizszego sklepu, moze z 10 minut to trwalo, wracam ..... a z pod auta takie kleby dymu ida ze szok
okazalo sie ze niemal bez przerwy na pol wcisnietym sprzegle jezdzila Bylem pewny ze tarcza pojdzie do wymiany po takim numerze, a tu o dziwo juz 3 lata po tym zdarzeniu smigam i jakos nie slizga

Pozdrowlki
  
 
no ja przyjaralem tak, ze dym byl az w srodku
patrzylem, czy pyziek ruszy z piatki. ruszyl.
  
 
Cytat:
dalem siostrze swoja samarke


Tej siostrze ktora mialem przyjemnosc poznac ? Pozdrowienia dla niej !
  
 
Oj Kamil przeciez sie drocze tylko. Przeczytaj jeszcze raz moj pierwszy post, tylko nie bierz wszystkiego doslownie.

[ wiadomość edytowana przez: soop dnia 2004-12-16 23:09:42 ]
  
 
Cytat:
Wycie silnika powinno być słyszalne w całej okolicy. Najlepiej niesie się w zimowe poranki, przy trzaskającym mrozie.



Dla mnie to nie jest problem, bo zimą zawsze najpierw odpalam, później skrobię szyby a dopiero potem jadę
Ale co to znacy za duże obroty? Przecież jak odpale na ssaniu i jest zimny silnik to obroty są ok 2 tyś? To chyba normalka?