a dokładniej jechałem sobie al prymasa X lecia w wawie (dla nieznających stolicy - jedna z nielicznych nowych i równych dróg)
zwolniłem na wiadukcie do ok 170km/h........ i nagle BUM ...coś cholernie walnęło.... - myśle sobie...coś albo kogoś

rozjechałem...... popatrzyłem w lusterku... nic nie leży....samochód jedzie normalnie to pojechałem dalej...nawet nie zwalniając
Dojeżdzając do PW wyłączyłem radio.......i zauważyłem że coś mi stuka cholernie z przedniego lewego koła ..... pomyślałem że padła końcówka drążka stabilizatora czy cuś....
Posiedziałem w szkole ...pojechałem do warsztatu.....zapieprzając przy tym niemiłosiernie - jakoś miałem dzień szybiej jazdy
Dojechałem do warsztatu - samochód w góre..... i zrobiło mi się miekko w nogach

sprężyna pęknięta idealnie na pół...... trzymająca się ledwo ledwo....
Odkupiłem od Lega jego seryjne prawie nie używane spręzynki - oczywiście koreanski oryginał i pojechałem dziś wymieniać.
Niestety Sławek miał zawalony warsztat to podjechałem do qumpla i wymieniłem.....
i się troszke załamałem..... górne poduchy Mc persona to już masakra... wydmuchałem stary smar, nałożyłem nowy - może troszke mu pomoże, gumy na które zakłada się sprężyne w kolumnie to też już tylko namiastka tego co było.
Dziś rano wymieniłem narazie jedną.

- nie było sensu ruszać drugiej. Samochód troszke dziwnie stoi - z lewej wyżej . pojeżde tak jeszcze ok miesiąca - i kupuje wszystkie nowe el gumowe, + zrobie hamulce.... i znowu kasa w ten koreański wynalazek
PS zdecydowałem się na oryginalne sprężyny.....bo mieskam w warszawie i chce mieć przedni zderzak.....