Znowu Awaria Alternatora - Klub jak zwykle pomógł

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam Wszystkich.

Wczoraj znowu padł mi alternator... zero zsilania i to na środku mosty Siekierkowskiego.

Stał się to w drodze na imprezke do Kosty... i cała szczęście bo w ciągu 15 min. zjawiłasie ekipa ratunkowa w składzie :
Kosta + Towarzyszka życia
Bartek 1112
Norbert84

A jak fajnie jedzie się na lince podczas paskudnej pogody... gdy nie chodzą wycieraczki poprostu masakra

Po około 200 metrach już nic qrna nie widziałem i polegałem tylko na światłach kosty widzianych przed sobą poprzez zapaprana szybę....
Całe szczescie kolumnę nieszczęścia zamykał Bartek.

W ten sposób, bez świateł, hamulców, wspomagania i wycieraczek dotarliśmy do mnie pod dom....

Jeszcze raz dzięki za pomoc... a teraz kombinuję jak zaciągnąć padnięte bydle do Sławka....
  
 
Cytat:
2005-03-13 11:51:05, KaZaK pisze:
... zero zsilania i to na środku mosty Siekierkowskiego. Jeszcze raz dzięki za pomoc...



trzeba wspomnieć, że hamulców nie było i że fajnie się na ręcznym "zawijało" ehhehe....

po to jest klub, żeby sobie pomagać więc nie ma problemu
 
 
Ale dlaczego nie było hamulców?
Chyba raczej nie było wspomagania, ale hamulce powinny być, tylko pedał wymagał znacznie większej siły.
  
 
Cytat:
2005-03-13 12:32:01, Robert_S pisze:
Ale dlaczego nie było hamulców? Chyba raczej nie było wspomagania, ale hamulce powinny być, tylko pedał wymagał znacznie większej siły.



polecam co by szanowny kolega rozpedzil sie do 80 km/h i wylaczyl stacyjke....

bez wspomagania praktycznie w espero nie

ma hamulcoow...

  
 
Polecam też próbę zahamowania ręcznym z tej samej prędkości.
Nikt też nie każe holować z taką prędkością, zwłaszcza po mieście.

Wg mnie lepiej było pożyczyć od kogoś w pełni naładowany akumulator - na przejechanie kilkudziesięciu km powinien wystarczyć.
  
 
oj chyba nie trzeba przypominac ile km/h wolno holowac po miescie ?
  
 
od czego są przyjaciele
  
 
Cytat:
2005-03-13 14:59:40, Robert_S pisze:
Polecam też próbę zahamowania ręcznym z tej samej prędkości. Nikt też nie każe holować z taką prędkością, zwłaszcza po mieście. Wg mnie lepiej było pożyczyć od kogoś w pełni naładowany akumulator - na przejechanie kilkudziesięciu km powinien wystarczyć.



Oczywiście był to by najlepszy patent... ale nie do zastosowania w moim przypadku niestety...

Doszło do tak zajebistego zwarcia że naładowany akumulator wytrzymuje 15 sek. po przekręceniu kluczyka, nie mówiąc o smrodzie i skwierczeniu z okolic alternatora.
Prawdopodobnie nawet na 100% jebnęło uzwojenie i jest zwarcie na stojanie, więc jutro z duszą na raminiu holuję powolutku do Sławka.
  
 
Przyjacielu, a po co holować, nie byłoby wygodniej wyjąć sam alternator skoro jesteś pewien że to on padł.
  
 
Jesli komus sie zdarzy awaria gdzies w wawie lub okolicach moze liczyc na moja pomoc jak cos to prosze dzwonic 508398424.

Pozdrwiam
  
 
Cytat:
2005-03-15 07:36:35, AsterixGal pisze:
Przyjacielu, a po co holować, nie byłoby wygodniej wyjąć sam alternator skoro jesteś pewien że to on padł.



Z wyjmowaniem to bym nie szalał... bo lubię wspomaganie
Ale odpiołem skubańca tak co by sie kręcił ale nie zwierał i na akumulatorku dojechałem do Sławka.
Oczywiście przy odpinaniu Alternatora nie obyl się bez śmiesznych scen - speedr wie jakich - a mianowicie zawieszenia się alarmu.

Oczywiście po 15 minutach i sprawdzeniu wszystkiego okazało się że to nie alarm tylko włąączone światła awaryjne.....

Ale to nic, u słąwka po zamontowaniu nowego alternatora ren też sie spalił... i nie wiadomo do dzisiaj co robi tak ogromne zwarcie....


MOŻE KTOŚ MA JAKIŚ POMYSŁ!!!!!!! ???????
  
 
Paweł szczerze współczuje, kolejna kasa z kieszeni pójdzie
 
 
Bylem dzisiaj u slawka zostawic swojego bolida i gadalem z nim o towim. Dzisiaj dobiera sie do glownej wiazki zeby zlokalizowac zwarcie. A mam pytanie kiedy go odbierasz?
  
 
Cytat:
2005-03-16 15:24:07, Bartek1112 pisze:
Bylem dzisiaj u slawka zostawic swojego bolida i gadalem z nim o towim. Dzisiaj dobiera sie do glownej wiazki zeby zlokalizowac zwarcie. A mam pytanie kiedy go odbierasz?



i to jest bardzo dobre pytanie......
nie mam pojecia, wszystko zalezy od pomysłowości Sławka, i innych czynników tego koreańskiego wynalazku.....

oby jak najszybciej
  
 
Panie, a co z akumulatorem, bo może on ma zawarcie.

Opisz jak zachowuje się samochód bez podpiętego alternatora.
  
 
Cytat:
2005-03-18 09:58:01, AsterixGal pisze:
Panie, a co z akumulatorem, bo może on ma zawarcie. Opisz jak zachowuje się samochód bez podpiętego alternatora.



no i tu jest problem... bo akumulator wpozadku.. z odpietym alternatorem działa poprawnie, na LPG działa poprawnie, zapinasz benzyne i dupa....

Gadałem wczoraj z kolesiem z FSO na Żeraniu, i stwoerdził że w wiązce głównej mogło się coś zgrzać i z zewnatrz nie widać, alemoze dawać zwarcie.

Więc trzeba poszukać, a to niestety potrwa....
  
 
Cytat:
2005-03-18 10:05:52, KaZaK pisze:
...
zapinasz benzyne i dupa....
...


jak to benzynę
  
 
Cytat:
2005-03-18 12:47:00, AsterixGal pisze:
jak to benzynę



no bo jak była adnieta pompa to przestawilem próg obrotów i odpałka na gassie.... no i jak wyłącza sie gaz i wrzooca benzynke to wali zwarcie
  
 
czegoś tu nie kumam.
O ile pamiętam to alternator może dostarczyc ponad 80A prądu, więc zwarcie we wiązce ,gdzie przewody mają mały przekrój, spowodowałoby totalny pożar instalacji i napewno bys się o tym dowiedział. Jeśli nawet zwarcie jest we wiązce, to napewno przed jakimkolwiek bezpiecznikiem.
Samochód na akumulatorze pracuje, a czy przełaczenie na benzynę w tym momencie też powoduje zwarcie (odłaczony alternator). Nie trzyma mi się to kupy.
Rzuć okiem na strone 517 z serwisówki Espero.
Myślę, że aby uwalić alternator to zwarcie musi być na przewodzie o znacznym przekroju (tam właśnie są takie przewody 10 i 16mm2), tak aby przewód się nie zapalił-izolacja nie stopiła, a zwarcie wywaliło alternator. Obwód który może się zamknąć dużym przepływm prądu.






[ wiadomość edytowana przez: AsterixGal dnia 2005-03-18 14:58:38 ]
  
 
No i mamy rozwiązanie...
Przyczyna awarii był:
BRAK MASY SILNIKA!!!

Normalnie dp tych baranów co sypiąsolą po naszych ulicach, napiszę i wystawię rachunek za naprawę i straty moralno nerwowe....

poprostu maxymalna porażka....