Czy warto w niego inwestować?

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam serdecznie!

Chodzi o mojego Polonka (zdjęcia w profilu). Jest to 1.6GLE, z maja 1995 roku. Obecnie ma przejechane 310,5 tysiąca kilometrów i od początku jest u nas w rodzinie.

Od roku jest użytkowany już tylko przeze mnie - przejechałem nim do tej pory około 22 tysięcy km. Przez ten czas wymieniłem/zrobiłem itp.

-przekładnia kierownicza (stara miała zbyt duże luzy) oraz zawieszenie przód (drążki, amortyzatory itp. itd. dość konkretny zakres prac) + geometria
-automat rozrusznika (po 305tys. km podziękował za współpracę)
-krzyżaki i przegub gumowy na wale
-metalowe pasy trzymające bak (przerdzewiały)
-regenerację gaźnika (miał przebieg, poza tym odma się przytkała i wywaliło olej)
-wymiana tłumika końcowego i środkowego oraz rury podwójnej
-pewnie coś zapomniałem, ale to były jakieś drobiazgi

i to z grubsza tyle, jeśli chodzi o większe naprawy. Nie liczę oczywiście przeglądów, wymiany płynów, klocków i innych typowych czynności obsługowych.

Z rzeczy, o których wiem, że trzeba będzie zrobić:

-sprzęgło
-tulejki resorów tylnych, być może coś więcej przy tylnym zawieszeniu
-łożysko tylnej półosi lub półośka (nie wiem)
-wymiana progów
-zespawanie prawej podłużnicy przy silniku
-wymiana lewych drzwi kierowcy i maski
-ewentualnie trochę zaprawek blacharskich + spawy słupków z dachem
-nie wiem co prawym nadkolem - trochę je rdza bierze

Poza tym nie wiem ile jeszcze wytrzyma skrzynia (nie ruszana od nowości) - na razie jest jeszcze ok, ale przebieg robi swoje. Most ma około 150 tysięcy - wprawdzie bardzo dać o sobie jeszcze nie znaje... choć go już słychać (15kkm jeszcze była cisza). Silnik jest w dobrym stanie - był po 238 tysiącach wymieniony, ten co jest teraz ma zatem zaledwie ponad 70kkm - a zużycie oleju między wymianami niemierzalne, panewki ciche.

ogólnie jestem z auta zadowolony, pomimo znacznego przebiegu. Nie mogę powiedzieć, żeby był awaryjny - w sumie to co w nim zrobiłem to efekt zużycia materiałów. Ponadto mam do niego duży sentyment - wiadomo auto od początku w rodzinie, będzie już 10 lat teraz, a 9 przejeździł jako taksówka (ojciec - ale nie myślcie, że jeździł jak typowy taryfiarz na polonezie - nic z tych rzeczy) zarabiając na nasz dom. Tata dbał o samochód z racji tego, że był to warsztat pracy - ja też się staram jak mogę

Z drugiej jednak strony szykują się konkretne inwestycje i po prostu nie wiem co się bardziej opłaca - zainwestować w tego poloneza i się cieszyć nim dopóki się nie zacznie na dobre sypać, czy też kupić innego Poldka nie wiedząc w co się pakuję i na co trafię... cały czas się z tym gryzę. Zdaję sobie sprawę, że każda zainwestowana w niego złotówka się już nie zwróci - jedyne co to auto może oddać mi to jeżdżąc i dając radość z jazdy

Wiem, że to trudno tak radzić, ale może coś mi podsuniecie konkretnego. Liczę na Wasze porady

PS. Sorry za długi post, ale chciałem możliwie konkretnie przedstawić sytuację.
  
 
Ja bym zostawił. Kupno Poloneza w lepszym stanie wyjdzie dużo drożej, a remonty też w nim trzeba będzie robić. Zwłaszcza, ze sądząc z opisu trafił Ci się jakiś wyjatkwo trwały i solidny egzemplarz. Remonty Poldków na wtrysku są droższe. A blacharza znam taniego to Ci zrobi co będzie trzeba. Masz silnik po 70 000 - taki to trudno będzie upolować. Ostatnio kupowałem auto i ani jedno nie miało przebiegu mniejszego niz 100 - 130 000km.
  
 
Ja na Twoim miejscu też bym zostawił, a to z tego powodu że jak zrobisz to będziesz wiedział co masz i sporo jeszcze pojeździsz bo wszystko będzie nowe. Ja w swoim robiłem już podłoge, progi, wymiana drzwi, remont zawiechy i hebli a czeka mnie jeszcze wymiana tylnych błotników i nadkoli. Ale jak zrobie to będzie jak nowe i przy dobrych wiatrach auto przeżyje następne 18 lat. Więc mamy podobna sytuację że musimy trochę zainwestować ale naprawdę warto bo będziesz wiedział czym jeździsz i tak jak Grzech powiedział jak kupisz drugiego to też trzeba będzie robić.
  
 
Cytat:
2005-04-16 16:23:39, Grzech pisze:
Remonty Poldków na wtrysku są droższe.



A to czemu? Nie mowie oczywiscie o Roverku, tylko o OHVce.
  
 
Cytat:
2005-04-16 16:23:39, Grzech pisze:
Remonty Poldków na wtrysku są droższe.


Ciekawa teoria Grzechu - ciekawe na czym ją opierasz ?

piter_mg - powiem tak, auto jest aktualnie "niesprzedawalne" chyba że za jakieś marne grosze w stylu 1000 zł, dlatego też jeżeli to auto masz od nowości, zainwestowałeś bądź co bądź już trochę kasy dotychczas - zainwestuj jeszcze trochę i dbaj a będzie ci służył jeszcze długo
  
 
Zdecydowanie dołączam się do poprzednich opinii. Co prawda sam mam podobny problem (rocznik 1995, sporo rdzy, ale ogolnie nigdy mnie nie zawiódł) - jak oglądam te wypicowane plusiki na Allegro, to mi ślinka cieknie, ale zawsze sobie myślę: teraz wiem, czym jeżdżę. Przejechałem tym samochodem prawie 20kkm i głupio by mi było go teraz tak zwyczajnie oddać za 1000zł, a kupić jakieś picko-cacko, błyszczące, ale pewnie klepane i Bóg wie co jeszcze.
Mam świadomość, że włożę w Maleństwo jeszcze niejeden grosz, który nigdy się materialnie nie zwróci, ale cóż... Lepsze to niż wyłożenie 6-7tys. i czekanie na pierwszą awarię
  
 
Nie sprzedawaj.
Jak jest pewny, to zostań przy nim.
A zwłaszcza jak ma taki przebieg i po taryfie jest, to dostałbyś za niego poniżej tysiaka sporo.
Porób i ciesz się chwilami, kiedy jeździ
Pozdrawiam
  
 
ja bym też zostawił i wyszykował na cacy
a tak a propos, to imponujący przebieg .. piszesz ze trzeba wymieniac sprzęgło? a ile na nim przejechałeś ?
  
 
Cytat:
2005-04-16 19:08:58, GDA pisze:
Ciekawa teoria Grzechu - ciekawe na czym ją opierasz ?


Oooo to było takie uogólnienie. Chodziło mi o osprzęt od wtrysku i zapłonu - w razie awarii elementy są nieporównywalnie droższe - pompa 300zł a nie 60, moduł 240 a nie 55, cewka 120, a nie 65 i do tego te wszystkie czujniki.
  
 
Zostaw, zrób co mu się należy i ciesz się nim dalej.
  
 
Tak mi się zrobiło małe przemyślenie: człowiek od czasu do czasu jak ma stary samochód, w którym trzeba parę rzeczy naprawić wpada na pomysł zeby sobie kupić nowszy co go nie trzeba będzie naprawiać. Ale to zupełna fikcja. Do każdego świeżo kupionego auta trzeba natychmiast dorzucić sporo kasy. Bo to trzeba na wejście zapłacić za rejestrację, za OC, wymienić pasek rozrządu bo nie wiadomo czy ktoś zmieniał, potem olej, filtry, przewody WN, świece, na ogół coś jest zepsute i trzeba to naprawić jako że Polacy mają w zwyczaju nie naprawianie niczego skoro auto na sprzedaż, opony często są łyse i trzeba kupic nowe itd. Na ogół jest w takim samochodzie tyle paliwa zeby nie zgasł pod domem przy sprawdzaniu jak silnik chodzi i od razu trzeba zatankować. W moim ktoś wybrał cały płyn z obu spryskiwaczy. W dodatku u nas sporadycznie pojawiają się auta z niecofnietym licznikiem i przebieg to prawdziwa loteria. Reasumując - jak już się ma auto w wiadomym stanie z paroma naprawami do wykonania to dużo bardziej opłaci się je zostawić i jeździć świeżo naprawionym.
  
 
Cytat:
2005-04-17 20:35:35, Grzech pisze:
Tak mi się zrobiło małe przemyślenie: człowiek od czasu do czasu jak ma stary samochód, w którym trzeba parę rzeczy naprawić wpada na pomysł zeby sobie kupić nowszy co go nie trzeba będzie naprawiać. Ale to zupełna fikcja. Do każdego świeżo kupionego auta trzeba natychmiast dorzucić sporo kasy. Bo to trzeba na wejście zapłacić za rejestrację, za OC, wymienić pasek rozrządu bo nie wiadomo czy ktoś zmieniał, potem olej, filtry, przewody WN, świece, na ogół coś jest zepsute i trzeba to naprawić jako że Polacy mają w zwyczaju nie naprawianie niczego skoro auto na sprzedaż, opony często są łyse i trzeba kupic nowe itd. Na ogół jest w takim samochodzie tyle paliwa zeby nie zgasł pod domem przy sprawdzaniu jak silnik chodzi i od razu trzeba zatankować. W moim ktoś wybrał cały płyn z obu spryskiwaczy. W dodatku u nas sporadycznie pojawiają się auta z niecofnietym licznikiem i przebieg to prawdziwa loteria. Reasumując - jak już się ma auto w wiadomym stanie z paroma naprawami do wykonania to dużo bardziej opłaci się je zostawić i jeździć świeżo naprawionym.



"Pięknieś to nam wyśpiewał!" A tak na poważnie - zgadzam się w 100%.


[ wiadomość edytowana przez: BassenMS dnia 2005-04-17 21:00:40 ]
  
 
A nieprawda! czasem lepiej kupić starsze auto z ogłoszenia GW, od statecznego starszego pana
  
 
Mak Ale straszy Pan nie dał Ci instrukji.
A tu pewnie kolega ma-bo ma Caro od nowości
  
 
Piter mg, ja mam 1600GLE 94 r. Rudy na nim szaleje ( FSO są ekologiczne, po 10-ciu latach ulegają biodegradacji), ale go zrobię.Potem będę wiedział czym śmigam. A nie wiadomo jakie g.... kupisz. PS. m oj jest bwzwyoadkowy!
  
 
Cytat:
2005-04-17 21:01:03, Makaveli pisze:
A nieprawda! czasem lepiej kupić starsze auto z ogłoszenia GW, od statecznego starszego pana


Twój przypadek się nie liczy, bo nie wymieniałeś auta na nowsze, tylko kupowałeś. Niemniej kawałek o pasku, świecach, oleju, przewodach WN i opłatach jest aktualny zawsze.
  
 
Dzięki za wszystkie odpowiedzi... no to widzę, że potwierdziliście to co mi się mimo wszystko wydawało Inwestować Robić Dbać i jeździć aż się nie zacznie sypać kompletnie

Cytat:
2005-04-16 16:23:39, Grzech pisze:
(...) A blacharza znam taniego to Ci zrobi co będzie trzeba.(...)



wiem wspominałeś kiedyś - blacharkę planuję na lato - najpierw sprzęgło W razie czego się do Ciebie odezwę w tej kwestii.

Cytat:
2005-04-16 19:08:58, GDA pisze:
(...) auto jest aktualnie "niesprzedawalne" chyba że za jakieś marne grosze w stylu 1000 zł (...)



Cytat:
2005-04-16 19:34:00, BassenMS pisze:
(...) ale zawsze sobie myślę: teraz wiem, czym jeżdżę. Przejechałem tym samochodem prawie 20kkm i głupio by mi było go teraz tak zwyczajnie oddać za 1000zł, a kupić jakieś picko-cacko, błyszczące, ale pewnie klepane i Bóg wie co jeszcze (...)



dokładnie tak. Wiem co to auto boli i znam całą jego historię, która miała swoje lepsze i gorsze chwile (był bity parę razy - na szczęście lekko; zdarzyło się też, że przez parę miesięcy stał nieruszany). Włożyłem w niego sporo pieniędzy i strasznie żal byłoby mi go oddać za grosze - zwłaszcza komuś kto albo zajeździłby go "na śmierć" albo pociął na części.

Cytat:
2005-04-16 19:42:09, pablo_fso pisze:
(...) a tak a propos, to imponujący przebieg .. piszesz ze trzeba wymieniac sprzęgło? a ile na nim przejechałeś ? (...)


no przebieg niemały Doskonale pokazuje, że FSO to twarde wozy, które potrafią wiele znieść

a co do sprzęgła to przyznam, że nie wiem. Ja go użytkuję dopiero od 20 tysięcy km, czyli od roku. Wcześniej był we władaniu ojca, jak pisałem - sprzęgło kiedyś na pewno było robione, ale tata nie pamięta

Cytat:
2005-04-17 21:02:10, Yoshi81 pisze:
Mak Ale straszy Pan nie dał Ci instrukji.
A tu pewnie kolega ma-bo ma Caro od nowości



No ba - nie tylko instrukcję. Książkę gwarancyjną i wyciąg ze świadectwa homologacji też Full-wypas

---

Tak czy inaczej podsumowując : mimo wszystko będę go robił Mam tylko nadzieję, że starczy mi siły i kasy, bo z tym drugim niestety cienko A jak go zrobię, to będę śmiał się w głos z tych, co mówili - sprzedaj go, nie warto, kup lepiej tanią używkę z Niemiec Póki co na lepsze auto kasy nie mam... a zamienić poldka na innego chyba faktycznie nie ma sensu...

Także dzięki raz jeszcze za wszystkie porady