Moje boje z DF-em ;)

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Wiec tak...wypowiedz ta jest skierowana do osob, ktore jeszcze sie wahaja, czy zakupic autko wymienione w temacie... bo wszyscy, ktorzy juz je maja doskonale wiedza, ze nie trzeba go reklamowac
Przed okolo kilkoma miesiacami postanowilem sprawic sobie moje pierwsze w 100% wlasne autko. Przez jakis czas przegladalem oferty i moj wybor padl na... BMW E30 Pojezdzilem obejrzalem kilka autek i w sumie nic ciekawego Do kazdego mozna bylo sie przyczepic w wielu sprawach. No, a pozatym troszke zaczely mnie przerazac ceny czesci (polaczenie ich z moimi nie wysokimi dochodami i szkola nie wydawalo sie zbyt rozsadne )
Los chcial, ze w momencie gdy zaczalem watpic w znalezienie beemki w fajnym stanie, zachorowal moj wujek i nie byl w stanie prowadzic swojego autka. Postanowil sie go pozbyc, a byl nim .... duzy fiacior z 1976 roku. Wujek byl pierwszym wlascicielem i zrobil nim przez 29 lat... 90,000 km. Wszyscy odradzali mi jego zakup: "stary samochod, zacznie sie sypac jak zaczniesz nim jezdzic regularnie" itp. Jedyna osoba,ktora byla na tak byl moj ojciec, ktory jezdzil takim w mlodosci i stwierdzil, ze naucze sie na nim podstaw mechaniki, a nawet jesli sie kompletnie rozsypie to... i tak to niwielki wydatek
No i tak dwa miesiace temu stalem sie fiacika wlasciciel Przez ten czas samochodzik zrobil... 5,000 km A bilans strat to zerwany pasek od alternatora w Plocku, zerwany przewod od masy w Toruniu i spalony stojan alternatora w...blizej nieustalonym miejscu Z tym,ze mechanik w Toruniu nie umial ustalic dlaczego samochod nie odpala i wlasnorecznie musialem wymontowac rozrusznik (ja czyli osoba, ktora wczesniej wymieniala tylko opony lub zarowki ) tylko po to, zeby przekonac sie, ze w duzych fiatach byly dwa rodzaje rozrusznikow i ten, ktory lezal w garazu taty mojej kolezanki do mojego fiata nie pasuje A za alternator nie zaplacilem nic, bo zapasowy poniewieral sie gdzies w czelusciach bagaznika ( pozatym bylo tam wiele innych przydatnych rzeczy np. zapas klockow hamulcowych na jakies... sto lat )
A pozatym reakcje na to autko sa swietne: "trzesie mniej, niz moje pietnastoletnie mitsubishi", "jaka on ma miekka kanape", "jakie zajebiste czerwone lampki w drzwiach", "jak on fajnie sobie mruczy"...
Dlatego uwazam, ze jezeli macie jakas szanse zdobyc takie autko w dobrym stanie to... polecam Bo poza laniem paliwa i drobiazgami, ktore mozna naprawic za grosze nic sie z tymi autkami nie dzieje. Sorki, ze sie tak rozpisalem, ale musialem sie podzielic refleksjami
Aha jedyna rzecz ktora mnie zaskoczyla i minus to dolewanie oleju Do teraz jezdzilem prawie nowymi autkami i nigdy nie mialem z tym do czynienia, a tutaj mniej wiecej 0,5-1 litr co jakies 1,000 km dolac musze
Pozdrawiam
Marcin
  
 
No to się przekonałeś co to znaczy stary, dobry, Fiacior. Gratuluję furki i obś śmigał nim po szosie 100 lat albo dłużej. Pozdrawiam.
  
 
Cytat:
2005-04-14 22:18:15, DontWorryBeHappy pisze:
Aha jedyna rzecz ktora mnie zaskoczyla i minus to dolewanie oleju Do teraz jezdzilem prawie nowymi autkami i nigdy nie mialem z tym do czynienia, a tutaj mniej wiecej 0,5-1 litr co jakies 1,000 km dolac musze Pozdrawiam Marcin



a jaki masz silnik? 1300 ?
  
 
1500. A jakie to ma znaczenie?
  
 
Gratuluję Fiaciora. Olejem się nie przejmuj zużycie mieści się w normie.
  
 
Cytat:
2005-04-14 22:18:15, DontWorryBeHappy pisze:
a tutaj mniej wiecej 0,5-1 litr co jakies 1,000 km dolac musze Pozdrawiam Marcin


Prawdopodobnie sparciały uszczelniacze zaworowe, przez tyle lat miały prawo. Stąd te ubytki oleju. No chyba że pieścionki padły.
  
 
Nie ma to jak polska produkcja

A wszelkie legendy typu samochody A sa do d... a samochody B sie sypią są tworzone przez ludzi, którzy nie potrafią ich obsługiwac/eksploatować. Poziom awaryjności zależy w znakomitej większości od własciciela. W końcu: sie dba, sie ma.
  
 
Gratuluje furki!!

Mój Poldolot trafił do mnie w +/- podobny sposób tzn. dostałem go do dziadka bo nie nie chciał się już z nim użerać i wolał coś nowocześniejszego.

P.S. Pozdrawiam sąsiada
  
 
Jak nabywałem mojego MR'a '86 w grudniu 1998, to w najsmielszych przewidywaniach nie sądziłem, że w 2005 roku będę go nadal posiadał i w dodatku remontował, chociaż posiadam już drugie jeżdżące auto. Temu Fiatu to się po prostu należy, za 6 lat praktycznie bezawaryjnej jazdy, objechanie Polski wszerz i wzdłuż; razem zrobiliśmy II połowę studiów, staż podyplomowy i pierwsze lata w pracy... Dzień w dzień. Może Twoj Fiacior też zasłuży na dożywocie?
  
 
Ja Mojego dostalem od dziadka, 85 rok i 51tys przebiegu, obecnie czyli po roku użytkowania zrobilem nim 20 ty km (lpg), autko raz stanelo na drofdze (rozrusznik). Jetem bardzo z niego zadowolony, a w tym roku czeka mnie blacharka, niestety troszke z mojej winy , troszke z dziadka a troszke z tego ze autko juz w garazu nie parkuje

Pozdrawiam.
  
 
Witam!
Zużyciem oleju się nie martw specjalnie - fabryka dopuszczała zużycie 1,3 litra na 1000 km. Silnik przejechane ma niecałe 100kkm, więc jeszcze zapewne nie był remontowany, pewnie po remoncie i ciaśniejszym spasowaniu będzie jadł mniej.
A ja swojego fiata nienawidziłem!!! Miałem go dosyć, jak tylko myślałem o odjechaniu spod domu. Ale nie miałem innego jeździdełka, i z tego i m. in. z tych powodów, o których piszesz polubiłem go i zacząłem szanować tą wyrafinowaną konstrukcję, która "żyje" wlasnym życiem, ma swoje kaprysy itd...
Zżyłem się z kantem... i omal nie pobiłem ojca jak pół roku temu napomknął po raz kolejny o oddaniu fiata na złom.
Zacząłem sam przy nim trochę grzebać, poprawiać co nieco, dostosowywać do moich upodobań...
Gratuluję Ci wspaniałego auta, oby jeździł jak najdłużej!
Uważaj na niego, dbaj o niego, gadaj z nim , a odwdzięczy Ci się!
Pozdrawiam kolejnego zarażonego !!!
  
 
6 lat temu zastanawialiśmy się nad zmianą samochodu na nowszy. lecz doszliśmy do wniosku, że nie jeźdźi się dużo, więc nowszy samochód będzie tylko szybko tracił na wartości. Więc doszliśmy do wniosku, że stare samochody nie tracą tak na wartości. I kupiliśmy Warszawę. Fakt, że po dwóch latach renowacji mozna nią było dopiero wyjechać na ulicę, ale przynajmniej mamy samochód jedyny w okolicy, i którego z roku na rok wartośc nie maleje, lecz rośnie. Taki samochód ma jednak swoje wady, ale w tym przypadku można je pominąć.
  
 
Ja rowniez moge sie podzielic milym doswiadczeniami z Df..nie dosc ze dorstalem w nim to teraz jest moj fakt jest starszy ode mnie o 11lat ale milosc nie zna granic jest z 75r..silnik mlodszy..ale do tad zadnych zbednych problemow nie zrobil..w tym roku czeka mnie wiesksza podroz na zlot w Toruniu...potem Karlskrona...polwysep ...i mysle ze jezeli czlowiek dba o to auto non stop...to ono bedzie ze mna "wiecznie" i nie bedzie sprawial problemow.... i aby kazdy...zycze tego..aby kazdy mial takiego swego "konika" swoja milosc. Co do postow kolegow...powiadam amen
pozdrawiam szczesliwcow df i nie tylko...jedym slowem rodzimej produkcji
chris
  
 
Cytat:
2005-04-14 22:18:15, DontWorryBeHappy pisze:
Sorki, ze sie tak rozpisalem, ale musialem sie podzielic refleksjami


Nie masz za co przepraszać, strasznie miło czytać takie rzeczy Gratuluje wyboru, jak widzisz wbrew obiegowym opiniom FSO to nie takie marne auta
  
 
gratulacje panie piosenka! szalenie milo czytac takie historyjki.
ja tez sie nie spodziewalem, ze bede posiadaczem tej przestarzalej bryly z prawie pionowa przednia szyba. a jednak.
  
 
Kant, to cudowny samochód!!!
Pierwszym moim wozidełkiem był właśnie DF z 90 roku.
Mam go od 2000 roku.
Nauczyłem sie na nim jeździć (oczywiście chodzi o szlifowanie techniki ), a niedawno dałem go kumplowi w prezencie, ale dalej ja go serwisuje i na dodatek uczę moją drugą połówkę jeździć właśnie tym kancikiem
Nigdy sie nie zepsuł (tak, żeby sie rozkraczyć na środku drogi), zawsze nawet jak coś siadło, to nie do końca i można było spokojnie dojechać do domku.
Kancik był przeplatany Polonezem i Cinquecento, ale obu padak się już pozbyłem i zakupiłem następnego Kanta w świetnym stanie, tym razem 77 rocznik
Nie ma to jak Kant, to jest najlepsze autko
  
 
Fiacior to naprawdę wdzięczne auto, choć czasem można stracić cierpliwość. Ale taki już ich urok =)
Fiat, którego mam teraz jest drugim moim Fiatem (tym razem młodszym ode mnie), trzecim Fiatem i czwartym autem z FSO w historii naszej rodziny.
Przejechałem obecnym Fiatem dużo kilometrów, parę razy się popsuł, ale to nie szkodzi - i tak go lubię.
A słowa, które się słyszy od ludzi: "wow! Ale fajny Fiat! Mało już takich widać." rekompensują trud i nerwy włożone w ten samochód.
  
 
Wogóle jeżeli chodzi o samochody FSO, to są one takie, których nie da się w 100% zepsuć ani w 100% naprawić. Po prostu nie da się ich tak zepsuć, aby dalsza jazda nimi była niemożliwa, ale też nie da się ich tak naprawić, aby w przyszłości nie występowały żadne usterki.
Głównie chodzi mi tutaj o starsze konstrukcje, w których jedyną elektronikę stanowi radio
  
 
Cytat:
2005-04-15 10:32:15, MARKHEIM pisze:
Wogóle jeżeli chodzi o samochody FSO, to są one takie, których nie da się w 100% zepsuć ani w 100% naprawić. Po prostu nie da się ich tak zepsuć, aby dalsza jazda nimi była niemożliwa, ale też nie da się ich tak naprawić, aby w przyszłości nie występowały żadne usterki. Głównie chodzi mi tutaj o starsze konstrukcje, w których jedyną elektronikę stanowi radio



i to jest definicja samochodow fso!
  
 
Cytat:
2005-04-15 10:32:15, MARKHEIM pisze:
Wogóle jeżeli chodzi o samochody FSO, to są one takie, których nie da się w 100% zepsuć ani w 100% naprawić. Po prostu nie da się ich tak zepsuć, aby dalsza jazda nimi była niemożliwa, ale też nie da się ich tak naprawić, aby w przyszłości nie występowały żadne usterki. Głównie chodzi mi tutaj o starsze konstrukcje, w których jedyną elektronikę stanowi radio


To nie dotyczy aut z FSO tylko wszystkich. Tak samo miały Taunus i Beczka moich rodziców. Po prostu auta które się w ogóle nie psują to mit. Nie ma takich. Za to w FIATcie jest to miłe, ze na ogół nie psuje się od razu tylko ma się trochę czasu na naprawę i nawet jak się już coś zepsuje to na ogół można dojechać do domu. W przeciwieństwie do tych nowoczesnych złomów co to awaria zmusza do korzystania z lawety.