MotoNews.pl
  

[OT] Wyjeżdżam na zawsze..............

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Zacząłem ten wątek bo jestem ciekaw ilu wśród nas myśli o wyjeździe z tego $#^@&^$@^%$ kraju. Ja naprzykład już w grudniu tego roku lecę do USA na jakieś 6 miesięcy a następnie mam zamiar wylądować ostatecznie w Kanadzie. Jeśli wszystko ułoży się po mojej myśli pod koniec przyszłego roku ściągnę żonkę z dzieciakami.
Zastanawiam się tylko w jaki sposób zawiozę tam mojego Fiata
Będę chyba pierwszym klubowiczem z Kanady
Każdy kto ma ochotę na wyjazd niech się tutaj wpisuje, również Ci co nie mają ochoty niech wypowiedzą swoje zdanie.
  
 
Ech... gdybym był o 15 lat młodszy i nie miał zobowiązania w stosunku do swojej rodziny - syn w tym roku wybiera się do szkoły, też bym porzucił ten nasz "wspaniały" kraj - o ile jest on piekny krajoznawczo, o tyle to co się dzieje na szczytach władzy i na poziomie normalnego życia - żeby nie powiedzieć wegetacji - można nazwać jedynie żałosnym i nie dziwie się wielu młodym ludziom że spierd***ją z tego kraju
  
 
Ja nie wyjeżdżam. Po pierwsze za badzo tęskniłbym za starymi śmieciami, po drugie coraz lepiej idą mi interesy, więc nie mam za wielkich powodów żeby narzekać.
  
 
To jest poj...y kraj bo ma poj...ch ludzi i tego się szybko nie da zmienić. Miałem w stanie wojennych propozycję paszportu w jedną stronę i wyjazdu do RPA. Kolega który tam wylądował z obozu przejściowego w Austrii przez 2 lata mi przysyłał zdjęcia domów które dla mnie wybrał, firmy w której załatwił mi pracę, nawet ślicznej młodej murzynki która miała być naszą służącą. Ale gdy wtedy się nie dałem złamać to i teraz nie pojadę. Mój zięć jest od stycznia w Irlandii i widzę jak się jego rodzina męczy, wnusia czasem słysząc jak córka do mnie mówi tato też woła tato albo mówi "ja nie mam taty"
To trudna decyzja dla kogoś kto mimo wszystko kocha ten kraj i tych ludzi (nawet jak go czasem wnerwiają).
  
 
generalnie myśl wyjazdu za granicę nie jest mi obca, ale powodem jest tylko praca i to tymczasowa, a nie wyimaginowane problemy typu, że wszyscy w Polsce to złodzieje etc., ale jeżeli prace znalzłbym w kraju to ani myślę wyjeżdżać .. i nie nazywałbym Polski cytuje :$#^@&^$@^%$ krajem .. moim zdaniem jest to efekt głupiej "mody" na narzekanie w tym kraju ... a każdy kto ośmieli się nienarzekać jest posądzany o Bóg wie co, łącznie z współpracą z SB ...
  
 
Gratuluje odwagi...
Ja niby nie mam jeszcze zobowiazań rodzinnych i podzielam zdanie że żyjemy w chorym kraju (i jest to najdelikatniejsze okreslenie jakie mi sie na klawiaturę ciśnie), ale jakoś ciężko byłoby mi wyjechac... co nie oznacza, że los mnie gdzieś nie rzuci... z asymilacją w obcym kraju podejrzewam że nie miałbym problemów (pomijam Burkina Faso czy Koreę Płn)..
Ludzie chcą żyć a nie wegetować i to chyba akurat jest naturalne. Nienaturalnym jest natomiast to że ktoś z góry chce nas zmusić do wegetacji nie dając żyć... i z tym nigdy się nie pogodzę (bom homo sapiens)... wszystko opiera się na prostych prawach ekonomii... nieraz tak prostych że az boli..a może zbyt prostych??
  
 
najchetniej wyjechalbym do czech z wielu powodow. jest to panstwo swieckie, bezrobocie jest niskie, mam tam rodzine, zarcie mi smakuje, nie ma tam polakow (bardzo wazne!!!) oprocz paru turystow, jezyk jest calkiem latwy do nauczenia i podoba mi sie, mialbym blisko na zloty, blizej na wegry i nad adriatyk, nie posiadajac kablowki nie ogladalbym polsatu, komisji sledczych i nie docieralyby do mnie wiesci o romanie czy kaczorach i moglbym byc szczesliwy, ze zyje w kraju wolnym od mlodziezy wszechpolskiej i calej tej faszystowskiej otoczki. poza tym moglbym wam przemycac kondomy i pigulki wczesnoporonne, a takze absynt, beherowke i ziolo, hehe!
  
 
Ja tam tez myslalem o wyjezdzie Ale pomyslalem sobie, ze jak do tej pory dawalem sobie rade to dalej tez sobie poradze W sumie nie mam co narzekac, praca jest, mam gdzie mieszkac, mam z kim sie napic, klade sie spac i wstaje obok wspanialej niewiasty A, ze niestac mnie na Ferrari, 9 metrowy jacht i Majorke Pies morde lizal, mam Poldka, wole gory a wypoczynek daje mi towarzystwo a nie okolice i tez jest zaje....fajnie
  
 
tu muszę przyznać rację PAGANowi...
jest tylko mały problem, że ze wzgledu na świeckość nie ma tylu dni wolnych od pracy
mialem kiedys okazję popracować w jednej z placówek handlowych znajdujących się w mieście Ostrava,
Miejsce: Ostrava-Zabreh, market (sieci nie wymienię ale jeśli ktos śledzi procesy wytaczane przez pracowników to będzie wiedział i nie jest to ta co fruwa z kropkami)
Czas: początek grudnia 2001

Mój ówczesny przełożony Martin który wprowadza mnie w tajniki handlu robi grafik na cały grudzień... Towarzysząc mu obserwuję jak wstawia zmiany na kolejne dni... i zaskoczenie... 24, 25 grudnia.... jedzie ze zmianami - dzień jak codzien... więc pytam niepewnie
- Martin ale wpisaleś zmiany na 25 grudnia?
- EEEEEEE my nie jestesmy tak religijni

Kurtyna
  
 
Aha i jeszcze bym zapomniał...

ABSYNT RULEEEEEZZZZZZZZZZ!!
  
 
Mnie do wyjazdu zmusza sytuacja materialna. Jest to najczęściej jedyny powód dla którego ludzie wyjeżdżają. Mówiąc o kraju to co powiedziałem miałem na myśli ludzi rządzących tym krajem. Nie będę nawet się wysilał i pisał cokolwiek na ich temat....... Polska jako kraj i ludzie którzy w nim mieszkają zawsze zostanie bliska memu sercu. W końcu to jest moja ojczyzna, i wcale nie twierdzę, że nie wrócę tu dożyc starości.
Aczkolwiek jak to już ktoś określił mam dość wegetacji i życia od pierwszego do pierwszego, muszę coś zmienić w mim życiu, a że mam okazję wyjechać spróbuję tam i zobaczę. Jeśli się uda zostanę, jeśli nie wracam i dalej wegetuję..............
  
 
A ja bym nie wyjechał, tutaj jestem u siebie i czuję się pewnie.
A durnie u władzy prędzej czy później przeminą. Zresztą i tak mam ich w dupie.
  
 
Ja najchętniej też bym stąd dała nogę. Ale jak sobie pomyślę, że mam całe życie myć gary w jakiejś knajpie za granicą, to wolę to robić w Polsce. Bo tam oprócz udupienia samą pracą, dodatkowo udupiałby mnie jeszcze fakt bycia "obcym". Tu jak się wkurzę, to mogę nawrzucać komuś w autobusie i od razu mi lepiej.

Jak wpadać w depresję z powodu braku pracy, to lepiej na własnych śmieciach.

A tak na serio; miałam zwiać do Kanady zimo-wiosną zeszłego roku, wszystko już było gotowe, nic mnie tu nie trzymało. Pojawił się Janio... ciąg dalszy znacie.

Niezbyt zadowolona rodzinka z Kanady od razu spisała mnie (nas) na straty i teraz nawet słyszeć nie chcą o zapraszaniu nas obojga. Nie kumam takiego podejścia, ale teraz tym bardziej nie mam ochoty pchać się do tego zasranego kraju na siłę.

A że w Polsce jest gówniany klimat obecnie, to prawda. Ja szukam pracy od ponad roku i ch** z tego wychodzi.
  
 
Ja z żoną chciałem wyjechać od połowy zeszłego roku. Rzuciłem pracę w Gdańsku - przenieślismy się do mojej mamy z myślą o wyjeździe no i byliśmy w Niemczech, potem w Irlandii i wróciliśmy - bo stwierdziliśmy, że nigdzie nie będzie nam tak dobrze jak tu. nie mówie że może kiedyś, ale póki co ... wróciłem, oboje znaleźliśmy pracę, kupiłem dwa używane samochody bo świetna okazja się trafiła i nie muszę zapieprzać na budowie w wilgotnej Irlandii. Ja chyba jestem zbyt dumny na to żeby być obywatelem drugiej kategorii ale przyznaję, że Polska "to być dziwny kraj".
Może kiedyś wrócę do tematu ale na razie spasowałem. Może trzeba bardziej pomyśleć żeby tu coś próbować zmienić ?
Faktem jest że żeby było lepiej to przede wszystkim niestety musi wymrzeć ten beton. ale kiedys to nastąpi.
  
 
Cytat:
2005-06-20 10:57:52, Rusty pisze:
Tu jak się wkurzę, to mogę nawrzucać komuś w autobusie i od razu mi lepiej. Jak wpadać w depresję z powodu braku pracy, to lepiej na własnych śmieciach. Ja szukam pracy od ponad roku i ch** z tego wychodzi.



Rusty bo trzeba mieć więcej wiary i uśmiechu a nie "nawrzucać komuś w autobusie" . Mówisz że nie ma pracy . Moja córka za 10 dni odbiera świadectwo maturalne a od 20 dni już pracuje bo nie ma pewności czy dostanie się na dzienne na UW. Co prawda jest to praca na okres próbny ale z perspektywą...
To tylko dla takich dziadków jak ja nie ma pracy za tyle kasy ile potrzebują do wykarmienia rodziny i utrzymania samochodów .
  
 
W sumie dość budujący wątek.
Gdybyśmy tylko w tej biedzie umieli prowadzić relacje zdrowe, między nami - zwykłymi szarakami codzienności - pewnie szło by normalniej żyć.
Niestety mam wrażenie że nasze prywatne niepowodzenia dość często odreagowujemy na relacjach z innymi ludźmi.
...a w ten sposób budujemy sobie coraz smutniejszą rzeczywistość.
Zaczyna się od pracy kończy na życiu osobistym - może warto spróbować naprawiać "nasz" świat od korzeni, od relacji między nami.
Usunąć na bok zawiść, złość, wrogość.
Taki mały off topic zrobiłem - ale chyba nie macie mi tego za złe.
Pozdrawia - pracujący nad sobą Łajka.
  
 
wg. mnie wszystko zależy od konkretnego przypadku, każdy ineczej odczówa opuszczenie ojczystego kraju, jedym bedzie brakowało Polski, znajomych ludzi, swoich miejsc itp. a z drógiej strony nie bedzie im przeszkadzało to że za granicą zawsze będą "obcy" i nigdy do końca nie zintegrują sie tamtejszym społeczeństwem.

Poza tym nie należy zapominać że wyjeżdżając z tąd na 2 - 3 lata straci sie dużo znajomych.Mimo że znajomość bedzie przez cały czas utrzymywana to już nie bedzie to to samo bo czas jest bezlitosny.

Dla tego bede sie starał nie wyjeżdżać bo mimo że mogę zyskać materialnie mogę dużo stracić w życiu.
  
 
Drogi Jerry:


Moja wiara i uśmiech poszły w las po niezliczonych bezskutecznych "rozmowach faklifikacyjnych", wysłanych mailach i listach poleconych do różnych firm.

Nie wrzucam ludziom w autobusie. Chodziło mi raczej o świadomość możliwości pewnego rodzaju działania, a nie o samo zachowanie.


Co do Twojej córki; firmy baaaardzo chętnie zatrudniają studentów i innych małolatów (opłaca im się to). Ja jestem już "za stara".


Sorry, ale to bzdura, że jest praca. Ja ani Janio nie jesteśmy jeszcze dziadkami a wiemy coś o tym.

To kurewski kraj.
  
 
Cytat:
2005-06-20 11:25:11, Lajka pisze:
Gdybyśmy tylko w tej biedzie umieli prowadzić relacje zdrowe, między nami - zwykłymi szarakami codzienności - pewnie szło by normalniej żyć. Niestety mam wrażenie że nasze prywatne niepowodzenia dość często odreagowujemy na relacjach z innymi ludźmi. Zaczyna się od pracy kończy na życiu osobistym



Nie masz pojęcia, jaki wkurw potrafi człowieka ogarnąć nawet na sympatycznego znajomego, jeśli jemu się wiedzie, a Tobie notorycznie nie.
  
 
A tak w ogóle, gwoli wyjaśnienia mojego złego humoru: znów straciłam okazję na fajną pracę, bo zatrudniono znajomą kierowniczki. Na nic dwa tygodnie tyrania do 20-tej... nawet w czasie choroby z gorączką.

Jak tu się uśmiechać?...