Walka ze snem podczas jazdy

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Tak mnie sprowokował post naszego kolegi o śpiącym piekarzu, ale przecież nam to się także zdarza...

U mnie najgorzej jest kiedy jadę na nurkowania - start rano i minumum 200 km w jedną stronę - cały dzień pod wodą max 3 nury (w tym często jeden nocny) - jakieś ognicho i powrót. Tu się zaczyna extreme - jeszcze w zależności od tego jakie były nury i czy na powietrzu czy na nitroxie (po nim nie chce się spać i jest się bardzo pobudzonym, ale często jest ten gaz trudno dostępny) - jest ciężko, obowiązkowo kawa, redbul - no i ostra walka ze snem. Raczej zawsze ktoś jeszcze jedzie więc proszę aby ktoś ze mną cały czas gadał - zatrzymuję się też dość często, głośne muzyka w radio. Ale czasami jest już nie do wytrzymania - nie pomaga otwarte okno i wystawianie łba - muszę choć na chwilę się zatrzymać (czesto jakieś 20-30km od poprzedniego postoju). W sumie najlogiczniej byłoby się przekimać jakieś pół/h ale jak wspomniałem jadą z tobą ludzie - każdy chce być jak najszybciej w domu, zresztą ja też (jedak myślę, że jakbym jechał sam to bym się jednak zatrzymał na małe kimanko). Dużo zależy też od stylu jazdy - jak jadę w miarę szybko, wyprzedam - jestem skoncentrowany jest ok - najgorzej jest jak już niechce mi się wyprzedzać i jadę tak ok 80-90 coraz senniej i senniej. W sumie niegdy mi się nie zdarzyło żebym przysnął - to raczej długo musi trwać mulenie aby zamknąć oczy - choć raz miałem inaczej. Wracaliśmy z nart na Słowacji - prawie całą noc jechaliśmy - prowadziłem raczej tylko ja - noc, już prawie od Wawą 10 godzina jazdy - byłem już po kilku kawach i chyba 2 redbulach - i tu taka dziwna rzecz - niechciało mi się spać jednak redbule strasznie osłabiły moją koncentrację - do tego stopnia, że sobie lightowo przejechałem już w Wawie przez duże skrzyżowanie poprostu na czerwonym - dopiero dziewucha mi powiedziała, że było czerwone ja bym tego nawet nie zauważył. Po tym mam jakby mniejsze zaufania do tych specyfików. Podsumowywując chyba najgorsza jest jednak noc - choć i w dzień może być niefajnie (szczególnie jeśli jedziemy całą poprzednią noc) - chyba najbardziej jednak nie lubię zimy, nocy + takiej usypiającej mgły.

Aha - koledzy nurkowie stosują 100% tlen medyczny - bardzo pobudza i prawie zupełnie niechce się po nim spać, ale trzeba mieć zestawik za ok 400-600 pln

Jak wy sobie z tym radzicie, co robicie - jakie mieliście przygody?
  
 
Spanko, spanko i jeszcze raz spanko. Bić się ze snem nie mam zamiaru już nigdy wystarczy mi jeden rów obudziłem się w rowie na prostej na szczęście drodze , metr od drzewa. Spałem sobie tak jakieś trzy godziny, od chyba 2-3 do 6 rano. Piłem redbule kawe i jakieś orzeżwiające napoje, muza full i nic to nie pomogło. Jedziesz w korku, koncentracja full nie uśniesz, ale nie ma takiej trasy bez momentu monotonii a wtedy adrenalina nawet nie pomaga. Jesteś spiący, masz kawałek do przejechania do spanko i w droge inaczej spanko może się znacznie przedłużyć .
  
 
hmmmmm... faktycznei nie fajny problem...
u mnie efekt zasypania powstaje w fazie niby najglebszego snu... ok 2 w nocy...
jak sobie z tym radzic... ja polecam jednak parking i chodzby 30min nyny... to pomaga!!!! a wg mnie warto poswiecic te 30 min niz potem miec do siebie pretensje w stylu czemu sie nei zatrzymalem, do tego nie musialo dojsc...
wiem wiem niektore parkingi w naszym pieknym kraju odstraszaja i latwo zostac na nich okradzionym ale coz... tego sie zmienic nie da...
Dodatkowo oczywiscie w czasie jazdy espresso i 2-3 energetki. Ciekawe ze piszesz ze energetyki oslabiaja koncentracje... u mnie jest wrecz przeciwienie... fakt jak juz sie chce bardzo spac to mozna je wlewac w siebie litrami i nic nei daja ... ale... ogolnie to pomagaja. A red bull to przereklamowany trunek... sa inne tansze specyfiki dzialajace lepiej ew identycznie.
  
 
Kimonko, a pasażerom jak nie pasuje to wyrzuć ich na najbliższym dworcu PKP lub przystanku PKS... chociaż kiedyś trasa 1300 km od godz.2:00 do godz.20:00 w dwóch kierowców z czego żaden nie spał (może kimał) na 2 redbulach na łeb się udała. Oczywiście o godz.20 nikt poza moimi teściami spać nie chodzi, toteż walczyliśmy jeszcze do 1 w nocy.
  
 
jazda "na usypiajaco" to sorry - debilizm.

30 minut nikomu nie zaszkodzi, a na pewno pomoze.

sen juz po 15 minutach daje wypoczenie na nastepne 3-4h, bralem za mlodzika udzial w roznych ciekawych ekspedycjach i wedrowki bez snu po 30h nie byly niczym nadzwyczajnym. 15 minut kimy i czlowiek gotowy na nastepne pare godzin.

redbull rzeczywiscie moze rozmazywac koncentracje (efekt "pustej glowy").

  
 
A wiecie kiedy ja jestem najbadziej śpiący? Dzisiaj będę o godz.14 zaraz po obiedzie (zresztą zawsze po obiedzie jestem senny), ale wsiadam w busa i kima
  
 
Mnie jak się zachce na trasie spać to poprostu wciskam gaz do dechy i odrazu odechciewa mi się spać
 
 
Cytat:
2005-08-10 12:57:54, Norbi69 pisze:
Mnie jak się zachce na trasie spać to poprostu wciskam gaz do dechy i odrazu odechciewa mi się spać



Gratuluję rozwagi.
  
 
Cytat:
2005-08-10 13:09:21, DeeJay pisze:
Gratuluję rozwagi.



Hehehhe... specjalnie napisałem jak napisałem Chciałem zobaczyć kto pierwszy się odezwie
 
 
zwykle krytykuje posty norberta za nieroztropnosc ale tym razem nie napisal tak zupelnie od rzeczy..juz sprawdzilem na sobie ze czasem jak jestem zmeczony to najgorsze co moze byc to spokojna jazda 90km/h wtedy efekt sennosci jest duzo bardziej odczuwalny..subiektywnie (to sa wlacznie moje odczucia) pomaga mi nieco agresywniejsza jazda..nie mowie o jazdzie z gazem w podlodze ale np o w miare czestym wyprzedzaniu..nie wiem mi taka wzmozona koncentracja po prostu pomaga..oczywiscie nie na dluzsza mete..

choc musze sie pochwalic..POCHWALIC nie krzyczcie ze jestem debilem..mam po prostu taki organizm..jadac w czerwcu do francji jechalem przez 21 godzin z przerwami wylacznie na papierosa..tak co godzine od 6 rano do 3 w nocy..i o dziwo nie mialem zadnych problemow fizyczny..oczywiscie dopoki nie padlem na lozko i to nie byl odosobniony przypadek..wracajac z kolei jak wsiadlem rano w samochod w cannes to zdrzemnalem sie dopiero o 7 rano w hotelu pod monachium..eh uwielbiam taka jazde
  
 
[quote]
2005-08-10 11:05:34, elChopin pisze:
U mnie najgorzej jest kiedy jadę na nurkowania - start rano i minumum 200 km w jedną stronę -

No mnie właśnie tydzień temu na mazurach znajomi zarazili tym sportem...

narazie maska i tylko bezdech... ale wrażenie jest fenomenalne....
podobnie jak nie da sie opisać nurkowania w nocy.....

polecam tym którzy nie prubowali:

ja byłem, na mazurkach na jeziorze koło moejscowości narty/ jest tam całkiem znana baza nurkowa i fenomenalne warunki....

jeszcze jestem pod wrażeniem
  
 
no to szkol się stary i masz już partnunra we mnie - to naprawdę git sport
  
 
Cytat:
2005-08-10 14:38:35, KaZaK pisze:
[quote] (...) narty/ jest tam całkiem znana baza nurkowa i fenomenalne warunki.... (...)


a nie "Narie" czasem? Koło Morąga? Bawiłem się w to kiedyś (mam **), ale ale mi się chyba sprzęt już zlasował od nieużywania. Pływałem w czasach kiedy się jeszcze używało Merlinów, Podwodników i kajmanów a szczytem marzeń był dwustopniowy Orkan.... i pianka, jakakowiek. Jak teraz (jako widz) patrzę na ten sprzęt który ludzie mają to mi się coś robi....

Chopin.. może by się gdzieś razem wybrać... z widelczykiem na nocne nurkowanie ?

Ale w temacie. Jak gdzies wyjeżdżam to lubie się uwinąć z tematem w jeden dzień. I stąd często zdarza mi się robić ostatnie kilometry z powiekami na zapałkach.
Ale największy hardcore był w lutym jak wracałem z drugiego Końca niemiec. Wyjazd z L-lina o 16, całą noc jazdy, od 11 do 13 rozmowy i powrót. Na A4 przed Koninem 3 pasy to już było dla mnie za wąsko....
I powiem szczerze - próbowałem już chyba wszystkich (legalnych) środków i nie pomaga... Kiedyś wracałem z Poznania i podjadałem sobnie Kopiko. Zeżarłem pół paczki. I niestety podziałało jak dojechałem. Przez 3 noce miałem kłopoty z zasypianiem

Genrealnie zasada prosta. Jak chce się spoać to się trza przespać. Nic innego się nie uda. Wolę dojechać.....
  
 
Dla mnie osobiscie najlepsza jest szybka jazda adrenalina roznie i sen odchodzi... ale nie zawsze tak da sie rade.
Pracowalem swego czasu w Hurtowni Kabli i Przewodow, jezdzilem Lublinem2 na liczniku mial 280 tys km. Jednego dnia trafil sie cdiezki kurs ogolnie wyszlo tysiac z malym kawalkiem przejechanej drogi. Wieczorem jak oczy sie zamykaly dziekowalem bogu za nasze cudowne polskie koleiny bo gdy samochod zjezdzal z toru kierownicewyrywalo z rak i automatycznie powieka szerzej otwiera sie na swiat. Co jak co ale z 10 kilometrow to przespalem. Sprobuj moze sie uda.
Widze lepsze rozwiazanie dla Ciebie wspomniales o dziewczynininie.... niech Ona siada za kolko a Ty spij smacznie ewentualnie za kolanko przytrzymaj aby dodac jej otuchy bo widze nie byle jaki sprzet 2.0..
pozdr.
  
 
w trase czasami biore thermala (efedryna i kofeina) ale nie za czesto ze wzgledu na serducho.
  
 
Raz po 4 piwach na szybko... Zasnąłem w kolejce w slońcu... Niewyspany + alkohol... = Niekontrolowany sen...

Hardcore... Raz śpiący wracalem... Wyrwany ze snu... Kilka km na szczęście i po mieście... Straszna lipa... Czlowiek jest jak pijany
  
 
Czytam i podziwiam wypowiedzii niektórych "kierowców", wypij redbulla albo coś innego i zabij swoja żonę i dziecko, będziesz szczęśliwy że są napoje energezujące. Zawodowo jeździłem 20 lat, dziennie waliłem po 1000 km (doliczcie załadunek i rozładunek 3-6 godzin) i wierzcie mi, nie ma nic poza snem (nawet 15 minut), rosły mi drzewa na drodze, rozmawiałem z ludzmi których nie było, widziałem drogę jak w telewizji (nie ja jadę, zaraz idiota wpadnie do rowu). Kawa pomaga na 15 minut, napoje i muzyka też, nie ryzykujcie bo lepiej być żywym kiepskim kierowcą (wg kolegów) niż mieć tabliczkę na grobie: Tu leży ten co miał pierwszeństwo przejazdu.
  
 
Ja często wracam nocą po pracy, do domu, czasem po 24 godzinnym dyżurze gdzie czasem jeszcze człowiek działa pod dużą presją (cały dzień na adrenalinie).

Jest dokładnie tak jak napisał Adam, ostatnio wracałem totalnie psychicznie i fizycznie wycieńczony o 1 w nocy po 24 godzinach pracy.

Trzy razy wydawało mi się że na dorogę wybiegł pies, potem człowiek, a potem złapałem sie na tym że dwa razy wyjechałem na przeciwny pas....

Trzeba uważać, zatrzymac się i kimnąć, bo inaczej można skończyć na drzewie.

Jedna rzecz pomaga mi na dłużej (w trasie) - czekolada i dynamiczna jazda.

  
 
Moj wujek z ciocia wracali z wesela tydzien temu. Oczywiscie wujek nic niepil. Tak walczyl ze snem ze sie zawinal wokol latarni 2 km przed swoim domem a mama mowila zeby przespali sie u nas i rano pojechaliale jak to wujek uparty chlop i niedal sie przekonac. Cud ze wogole zyja ich fiat uno poszedl do kasacji. Tak przypiepszyl ze az kola poodpadaly. Wujek niepamieta kiedy zasnal mowi ze to byl moment

Ale powiem wam ze wczoraj o 22 wracalem do domu i tak jechalem sobie 100km/h przez wioski na waskiej kretej drodze czyli niewolno i pare razy mialem takie zwidy ze cos mi wyskakuje albo ze cos lezy na jezdni. Zmeczony niebylem ale moze dlatego ze za szybko jechalem w miejscu zabudowanym i myslalem zeby nic mi niewyskoczylo
  
 
to się nam fajny wątek zrobił... ogólnie chyba będę się więcej zatrzymywał, nawet na małe kimanko - a jak ktoś będzie protestował to pks

tak ogólnie to wielki szacunek dla takich kierowców jak Adamo8 - 20 lat zawodowej praktyki - to jest coś... - na czym jeździłeś?

jeśli chodzi o nury - Navi nie ma problemu nawet w weekend po tym nadchodzącym weekendzie będę w twoich okolicach (jez. Piaseczno k. Parczewa) - fajowo byłoby się zanurzyć razem, ale ja stary bez widelczyka - to jest dość ostro karane (łącznie z rekwirowaniem szpeju).