Polonez Rover - układ paliwowy - czyszczenie

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Mam taki oto problem w Poldku, po założeniu gazu (cztery lata temu to poczyniłem, instalacja II generacji, działa nawet bez najmiejszego zarzutu, o dziwo).
Otóż - układ paliwowy zapycha się. Pompę paliwa zmieniłem trzy lata temu, bo gazownicy nie wstawili wyłącznika pompy i spaliła się (znaczy się nie tyle spaliła, co rozgrzała mocno i szczotki silniczka pompy wtopiły się w swoje prowadnice - są plastikowe. Po rozgrzaniu lutownicą czół szczotek, "odlepiły się", ale korpus pompy rozciąłem by się do nich dostać, nie nada się już pompa, choć jest sprawna).
Filtra paliwa NIE DAJE się odkręcić. Próbowałem ze trzy razy, w warsztacie też jakiś heniek próbował. Rurki się gną, ale nie puszcza. Boję się tego grzać, bo wiadomo, co się może stać, to samo diaxą ciąć, wiadomo, iskierki+paliwo=ciekawe efekty. Pozostaje chyba tylko ciąć to nożycami dźwigniowymi i wstawiać filtr przelotowy dawnego typu na złączki elastyczne.
W układzie paliwa, a konkretnie na jego końcu - listwa wtryskowa i same wtryskiwacze - gromadzi się syf. Taka niby rdza-nie rdza, brązowy proszek (jak wyschnie). Ostatnio, jak Poldki zaczął już coraz ciężej zapalać, potem nie dało się już jechać na benzynie, a na koniec, zaczął pracować na trzy gary (ostatni wtrysk się zatkał), powyciągałem je (pod blokiem, nie miałem czasu na inne zabawy) i po prostu, wystukałem je odwrotną stroną o słupek ogrodzeniowy, przez szmatkę, żeby nie zniszczyć korpusów.
Co niemiara syfu wyleciała, igłą pogmerałem na wejściu paliwa do wtrysków, po złożeniu zrobiło się jak ręką odjął, pięknie pali, ale na jak długo?

I tu moje pytanie - czy ktoś brał się za jakoweś bardziej rozbudowane czyszczenie układu paliwa? Przewody od baku do listtwy wtryskowej, regulator ciśnienia paliwa, wtryski, itd.
Oczywiście, domowymi metodami ale w miarę profesjonalnymi (sprężarka, powietrze, itd..). Zakładam, że filtr, który w moim samochodzie jest od nowości nie ruszany (12 lat i do 68 kkm na benzynie u dwóch poprzednich właścicieli), zmienię na nowy albo całkiem to przekonstruuję, jak nie da się definitywnie to rozkręcić.

Jak czyścić (i czy jest sens) przewód paliwowy od baku do listwy? Powietrzem, jakimś drutem przepychać przewód, itd?
Jak czyścić wtryskiwacze? Ja osobiście chciałbym je założyć na sprężone powietrze i puścić je we "wsteczny ciąg", podając napięcie na uzwojenie iglicy, żeby go otworzyć, ale jak to uczynić?
Czym płukać, benzynką, czy jakąś inną tynkturą, WD-40, itd?

Mam pomysł, żeby włączyć silnik na gaz i podać napięcie na wtryski, żeby ciśnienie sprężania i spalania przepchało wtryski we wstecznym kierunku, ale czy wtedy nie zapcham je spalinami?

Acha - zdaje się, że wtryski są nierozbieralne, tak mniej - więcej wyglądają, zawalcowane są czy jak, ale może jednak da się to rozbebeszyć jakoś bez trwałego zniszczenia wtrysku, czy nie?

Jak macie jakieś pomysły na "ludowe" metody czyszczenia, to zasugerujcie jakieś sprawdzone sposoby.

Szkoda mi mojego Poldiego, ma 147 kkm, od nowości na syntetyku, 5W40, chodzi super, jest ekonomiczny, nawet na gazie, skrzynia OK, wał nie lata, nawet most nie dość, że cały jest, to nawet cichy. Buda nie rdzewieje, choć od czterech lat stoi pod chmurką, a dziennie dostaje od 80 km minimum do 100 - 150, rocznie robię nim 20 parę tysięcy i Poldki znosi to dzielnie, świątek-piątek, zima-lato, nie zawodzi. Szkoda skazywać go na odstawienie tylko z powodu zapychającej się instalacji paliwowej..
Z resztą daję sobie radę, hamulce, elektryka, itd.. nie ma problemu. Nawet HGF mu całkowicie sam zrobiłem, dwa lata temu około, i działa be zarzutu, już 45 kkm przjechałem i spoko jest, opisałem nawet to tutaj.
https://www.motonews.pl/forum/?op=fvt&t=25907&c=27&f=12

Pomóżcie, ludziska, którzy się z tym już bawili, poradźcie !

[ wiadomość edytowana przez: oprawca_1978 dnia 2008-07-31 08:40:16 ]
  
 
Zapewne moje uwagi nie wydadza Cie sie przekoujace, ale pompy paliwa nie nalezy odlaczac podczas pracy na gazie. Wystarczy caly czas wozic ok pol zbiornika benzyny i nie ma problemu z pompa , ukladem wtryskowym itd. Pozatym raz na jakis czas przegonic go troche na beniei powinno byc dobrze. Twoje problemy z wtryskiwaczami moga byc spowodowane wlasnie tym , ze w listwie wtryskowej nie przeplywa paliwo. A co do filtra to faktycznie ciekawostka, przy planach wez pod uwage to , ze rurka miedziana idzie od samego baku.
  
 
rurka paliwowa od baku jest stalowa.u mnie tak przegnila ze najpierw bylo czuc troche paliwo,pozniej zobaczylem ze zbiornik jest zapocony, za kilka dni bylem na wyjezdzie i jak odpalilem samochod z tylu wylalo zie kilka litrow bezyny.okazalo sie ze przewod byl tak skorodowany ze rozsypal sie poprostu.to samo z przewodami gumowymi przy baku.wszystko zjedzone i skruszale,lacznie z obejmkami.
kolega napisal ze lepiej nie miec wylacznika pompy niz miec.w polonezach awarie ukladu paliwowego zdarzaja sie dosc czesto,min. przez korozje zbiornika i przewodow paliwowych.ten wylacznik uraowal mnie od holowania pojazdu do domu.
mam odlacznik pompy u siebie,a kazdorazowy rozruch jest na bezynie.gdy ujade kilka km,przelaczam na gaz i wylaczam pompe.i co w tym zlego?.uwarzam,ze gdy pompa nie bedzie chodzila caly czas tylko kilka razy dziennie krotko,to bedzie dluzej sluzyla.
  
 
Pracujaca pompa powoduje przeplyw paliwa przez listwe wtryskowa , a ten przeplyw pomaga w odpowiednim chlodzeniu wtryskiwaczy. Jesli wtryskiwacze nie beda chlodzone , to od zbyt wysokiej temperatury moga sie zapiec i nie dzialac prawidlowo. Oczywiscie na dluzsza mete , bo od jednorazowego przejazdu nic sie im nie stanie. Wieksza ilosc paliwa w baku zapewnia rowniez odpowiednie warunki pracy pompy , i jej tez nic zlego sie nie dzieje.
A co do awaryjnego wylaczenia , to pod reka jest bezpiecznik , ktory mozna bez problemu wyjac i pompa nie pracuje.

To jest oczywiscie tylko moje zdanie.
  
 
Cytat:
2008-08-03 11:02:07, marcij pisze:
Zapewne moje uwagi nie wydadza Cie sie przekoujace, ale pompy paliwa nie nalezy odlaczac podczas pracy na gazie. Wystarczy caly czas wozic ok pol zbiornika benzyny i nie ma problemu z pompa , ukladem wtryskowym itd. Pozatym raz na jakis czas przegonic go troche na beniei powinno byc dobrze. Twoje problemy z wtryskiwaczami moga byc spowodowane wlasnie tym , ze w listwie wtryskowej nie przeplywa paliwo. A co do filtra to faktycznie ciekawostka, przy planach wez pod uwage to , ze rurka miedziana idzie od samego baku.





Ja zrobiłem wyłacznik dla tego, że właśnie jeżdżę na max 1/4 baku, a pompa wtedy ledwo co się w benzynie nurza i się zaciera. Starą, jak pisałem, jak przestała działać (nie piszę że się spaliła, bo to nieprawda), rozebrałem i jej brak działania polegał na tym, że szczotki silniczka pompy wtopiły się w swoje prowadnice i zapiekły, przez co nie dotykały komutatora (czołowego) silnika i ten przestał działać. Po rozgrzaniu ich lutownicą, "wyskoczyły" obie i silniczek zaczął działać jak nowy. W nowszych samochodach gniazda szczotek silniczków pomp są wykonane z grafitu i nie ma już możliwości zapieczenia szczotek. Sprawdzałem w pompie Nexii z 1998 roku. O dziwo, koreańce wstawiały pompy z USA. Ta z Nexii "przestała działać" bo się po prostu odstojnik zapchał, zanim ojcu powiedziałem, że przyjadę i wyczyszczę ją, to już naciągnęli go na nową za 415 PLN całość zabawy, bagatelka.
Powracając - z tego, co widzę w tych silnikach nie ma przewodu zwrotnego paliwa do baku z listwy, jest tylko podciśnieniowy regulator ciśnienia paliwa ale nie ma przewodu zwrotnego. Może się mylę, nie wpatrywałem się w to za długo, może i jest nadmiarowy zwrot, ale jakoś nie wypatrzyłem tego.
Odnośnie paliwa w listwie - nawet jeśli pompa by chodziła, a silnik pracował na gazie, nie byłoby "zwrotu" paliwa do baku i ten przepływ - o ile jest przewód zwrotny benzyny, nie chłodziłby wtrysków, co zresztą i tak nie występowałoby, bo wtedy cyrkulacja byłaby najwyżej w listwie wtryskowej, a w korpusach wtrysków już nie, wtrysk chłodzi się benzyną tylko wtedy, gdy pracuje.
Jak się przechodzi na gaz, to i tak w listwie nie będzie paliwa, bo elektronika gazowni przez jakiś czas trzyma na wtryskach sterowanie, żeby wypalić z listwy paliwo, czuć to wyraźnie pod butem, jak się przechodzi na gaz, no i słychać, że klekotanie wtrysków po paru sekundach znika.
U mnie na benzynie było już tak źle, że najpierw samochód na benzynie zaczął "tracić osiągi", potem coraz ciężej można było go z benzyny odpalić, a po ostatnim ostukaniu układu paliwowego, zaczął ledwo co odpalać, ale tylko na trzy gary, ostatni wtrysk się zapchał domumentnie. Dopiero tydzień temu powyciągałem wtryski i wystkukałem je po prostu o słupek przez szmatkę, nie miałem czasu na większą zabawę, przed trasą byłem.
Sądząc po ilości i rodzaju syfu, który z nich wystukałem, zupełnie nie dziwne, że toto ledwo co działało. Wypadłoby je rozebrać (ale są chyba nierozbieralne) i wyczyścić, tudzież porządnie przedmuchać na "wtecznym ciągu", wcześniej odmaczając w jakimś dobrym specyfiku.
Samochodem da się jednak już znowu jechać na benzynie, nie jest może to, co byc powinno, ale stówę pójdzie (silnik jest w bardzo dobrym stanie, od nowości syntetyk, sprężanie książkowe, zawory jak nowe, pięknie pracuje, itd).
Z wyłacznika pompy nie zrezygnuję, nie uśmiecha mi się zmieniać pompy na następną, może jak będzie mi się chciało, to zrobię wyłączik automatyczny, sterowany np. napięciem z elektrozaworów instalacji gaozwej, ale musiałbym mieć do tego przekaźnik rozwierny, albo ze sterownia elektrozaworów gazowni dać sygnał na wyłączenie przekaźnika pompy, który jest przecież "z urzędu".
Odnośnie filtra - to jedyne, co mi zostaje, to wyciąć go w całości z tymi jego rurkami, cybantami, przyłączkami itd i wstawić normalny, przelotowy filtr z fiata czy łady. Grzać tego się trochę boje, bo wiadomo, co może się stać. Ciąć diaxą również. Tylko nożyce dźwigniowe i pstryk, zdaje się, że pan filtr zaniedługo poleci w niebyt. Podchodziłem nawet kluczem do rur. Ni da rady, nie drgnęło nawet.
Szkoda mi tego samochodu, jest na prawdę w dobym stanie, zarówno silnik jak i buda, na spokojnie do 15 roku życia dożyje, chcę nim zrobić minimum 200 a może i więcej tysięcy km.
  
 
Cytat:
2008-08-03 18:05:25, marcij pisze:
Pracujaca pompa powoduje przeplyw paliwa przez listwe wtryskowa , a ten przeplyw pomaga w odpowiednim chlodzeniu wtryskiwaczy. Jesli wtryskiwacze nie beda chlodzone , to od zbyt wysokiej temperatury moga sie zapiec i nie dzialac prawidlowo. Oczywiscie na dluzsza mete , bo od jednorazowego przejazdu nic sie im nie stanie. Wieksza ilosc paliwa w baku zapewnia rowniez odpowiednie warunki pracy pompy , i jej tez nic zlego sie nie dzieje. A co do awaryjnego wylaczenia , to pod reka jest bezpiecznik , ktory mozna bez problemu wyjac i pompa nie pracuje. To jest oczywiscie tylko moje zdanie.




Wg mnie, wtryskiwacze zacinają się z dwóch powodów, jak się jeździ na gazie.
Po pierwsze - paliwo, które kupuje się znacznie rzadziej, ma możliwość "pokazania" z czego na prawdę się składa i po jakimś czasie wytrąca z siebie wszystkie prezenty, jakie ma w sobie od pośredników obrotu paliwami. Jakość paliwa w Polsce jest straszna i nic się z tym nie dzieje. To samo gaz. Tu są tak wielkie pieniądze że nikt tego nie ruszy, bo wiadomo, tam gdzie duże bańki się przekręcają, tam czy zdrowie czy życie ludzkie nie ma dużego znaczenia.
U mnie we wtryskach, jak zacząłem je wystukiwać, to wyleciała masa syfu. Rdza, jakiś nalot, kawałki nagaru, lepka masa, syf, świństwo. Samo wystukanie wtrysku już pozwoliło na pracę silnika na benzynie, były zabite prawie na amen. Syf z paliwa tam się nagromadził. Gdyby samochód jeździł na benzynie częściej lub całkiem, to z racji ilości paliwa, które wtrysk by przerzucał, ten syf przepłukiwałby się regularnie i nie byłoby problemu.

Po drugie - gdy silnik pracuje na gazie a wtryski nie chodzą, to chciał - nie chciał, zawsze zarówno mieszanka gazowa, jak i produkty jej spalania, będą dochodzić do czół wtrysków, tam, gdzie jest końcówka wtryskowa. A to wiadomo, raz dwa zamuruje czopik iglicy wtryskiwacza. W moich czoła wtrysków były całe brązowe od gazu i zalepione gazowym syfem. Przetarcie o szorstką smatkę pomogło, igły nie były pozawieszane, ale przelot otworka wtryskiwacza był lekko przytkany, pogmerałem igłą na otwartym wtrysku i przepchałem je wszystkie.
Gaz, tak samo jak benzyna, jest b często nie tylko złej jakości (kaloryczność), ale też i jego czystość pozostawia wiele do życzenia.
Wystarczy co jakiś czas odkręcić i wyczyścić filtr gazu. Czego on tam nie zatrzymuje - syf, węgiel, opiłki metalu (z elementów pomp dystrybutorów gazowych), nagar, osad, śladowe ilości olejów od smarowania pomp gazowych, itd.. Ja u siebie co minimum 1000 - 2000 km czyszczę filtr, zawsze zdąży się nagromadzić syf.

Odnośnie wyciągania bezpiecznika pompy - to jest bezsens. Codziennie robię około 100 km, trasy po 30 - 50 km w jedną stronę i więcej, co najmiej dwa palenia samochodu dziennie, jak nie więcej. Jeśli miałbym za każdym razem wtykac i wyciągać bezpiecznik pompy, to nie dość, że byłaby to gmnastyka, do tego zagrożenie ruchu, no bo trzeba by się schylić do skrzynki i polować na bezpiecznik, to do tego zaraz jego gniazdo, jak i cała skrzynka rozwaliłaby się, a w Polonezie elektryka jest delikana i nader skłonna do defektów. Ja mam wyłącznik pompy wstawiony szeregowo w jej bezpiecznik. Wyłącznik to nadprogramowy włacznik świateł od malucha, który umiesciłem w wolnym gnieździe po prawej stronie, obok włącznika awaryjnych czy przeciwmgielnych tylnych, nie pamiętam już. Przyzwyczaiłem się już do wyłączania pompy i nie zastanawiam się, to odruch, jak mruganie oczami.
Może,jak będę miał czas, inwencję i wenę, zrobię automat sterowany centralką gazowni, ale teraz nie chce mi się o tym myśleć.
  
 
Dorzucę coś od siebie bo miałem swego czasu podobnie.

Po pierwsze jak już wyjąłeś wtyski i wymyłeś z etgo brązowego szlamu to powinienieć BEZWZGLĘDNIE wymienić filtr paliwa. Ja tego nei zrobiłem i po dwóch tygodniach miałem znowu to samo. Należalo się też przedmuchać je sprężonym powietrzem czy benzyną "pod prąd" przy podłaczonym zasilaniu. Z pewnością by im to nie zaszkodziło.

Są też specjalne płyny do mycia wtryskiwaczy w myjkach ultradźwiękowych ale ich skteczności nie znam...

Proponowałbym różnież zlać ze zbiornika ten cały syf który w nim zalega i obadać cz przypadkiem zbiornik nie jest gdzieś dziurawy czy pordzewiały wewnątrz, że o płukaniu przewodów paliwowych nie wspomnę.

W sprawie wyłącznika pompy paliwa to sam mam "hebel" od kiedy mam auto ( a będzie już z 7 lat) i często zdarza mi się nawet odpalać z LPG z wyłączoną pompką. Tylko co jakiś czas dopompowuje paliwo w listwę bo pierwszy obrót jest a PB i trochę tego paliwa ubywa z listwy. Pompę spaliłem raz ale to przez deficyt paliwowy w zbiorniku. Rozebrałem odblokowałem podwieszone szczotki po składałem do kupy i jeżdżę tak na tej "bombie zegarowej" (słowa mojego znajomego elektryka samochodowego) już tak ze 4 lata. Pomijam fakt że PB działa w aucie lipnie ale do najbliższej stacj LPG jakoś się dotoczy...

W drugim aucie mam automat przerobiony z włącznika zwlocznego oświetlenia wnętrza i pompa paliwa pracuje jeszcze 15s po przejściu na LPG. Przy powrocie na PB startuje natychmiast.

Wtryski benzyny niestety nie są rozbieralne i nie mam możliwości ich regeneracji w ten sposób...
  
 
Cytat:
2008-08-12 14:35:28, Bocian_s_313_PTK pisze:
Dorzucę coś od siebie bo miałem swego czasu podobnie. Po pierwsze jak już wyjąłeś wtyski i wymyłeś z etgo brązowego szlamu to powinienieć BEZWZGLĘDNIE wymienić filtr paliwa. Ja tego nei zrobiłem i po dwóch tygodniach miałem znowu to samo. Należalo się też przedmuchać je sprężonym powietrzem czy benzyną "pod prąd" przy podłaczonym zasilaniu. Z pewnością by im to nie zaszkodziło. Są też specjalne płyny do mycia wtryskiwaczy w myjkach ultradźwiękowych ale ich skteczności nie znam... Proponowałbym różnież zlać ze zbiornika ten cały syf który w nim zalega i obadać cz przypadkiem zbiornik nie jest gdzieś dziurawy czy pordzewiały wewnątrz, że o płukaniu przewodów paliwowych nie wspomnę. W sprawie wyłącznika pompy paliwa to sam mam "hebel" od kiedy mam auto ( a będzie już z 7 lat) i często zdarza mi się nawet odpalać z LPG z wyłączoną pompką. Tylko co jakiś czas dopompowuje paliwo w listwę bo pierwszy obrót jest a PB i trochę tego paliwa ubywa z listwy. Pompę spaliłem raz ale to przez deficyt paliwowy w zbiorniku. Rozebrałem odblokowałem podwieszone szczotki po składałem do kupy i jeżdżę tak na tej "bombie zegarowej" (słowa mojego znajomego elektryka samochodowego) już tak ze 4 lata. Pomijam fakt że PB działa w aucie lipnie ale do najbliższej stacj LPG jakoś się dotoczy... W drugim aucie mam automat przerobiony z włącznika zwlocznego oświetlenia wnętrza i pompa paliwa pracuje jeszcze 15s po przejściu na LPG. Przy powrocie na PB startuje natychmiast. Wtryski benzyny niestety nie są rozbieralne i nie mam możliwości ich regeneracji w ten sposób...



Ha, w tym rzecz ma się cała - że filtr paliwa NIE DAJE SIĘ ODKRĘCIĆ! Nie takie chwaty jak ja próbowały. Ani na siłę, ani sposobem, ani grzaniem, ani chłodzeniem, ani WD-40, ani coca cola, ani fosol, NIC nie daje rady popuścić gwinów filtra.
Podchodziłem i kluczami płaskimi, i szwedem, i francuzem, i kluczem nastawnym do rur, czołowym i bocznym. NI CH..JA nie idzie.
Jedyne co, o czym pisałem - to ciąć to nożycami i poskladać to na starych, przelotowych filrach od Łady czy Fiata. Mam nawet filtr paliwa, gdy brałem samochód od 2 właściciela - 4 lata temu (!) to już był do wymiany. I zrobiłem już 72 kkm od tego czasu - i jest stary filtr.
Mi własnie mija drugi tydzień od "wystukania" wtrysków i już się od nowa przypchało - odpalanie za 4, 5 "kręceniem" i to też dychawicznie, ledwo co na benzynie chodzi.
Sprężonego powietrza nie mam, nie mam garażu, nie mam nawet dojścia do prądu, tak więc zostają mi metody z "I wojny światowej".
W żadne "magiczne" "Calgony" do wtryskiwaczy nie wierzę zupełnie, jak sie tego nie rozbierze i nie wyczyści jak Bóg od mechaniki nakazał - jak się zapychało, tak się zapychać będzie.
W baku mam czysto, jakiś miesiąc temu, wojując z instalacją benzynową postawiłem na "najsłabsze" ogniwo jako pompę paliwa i dobrałem się do niej (musiałem wyciągnąć pełną butlę toroidalną gazu i rzucić ją na trawnik, sąsiedzi i przechodnie mieli niezapomniane miny, gdy cisnąłem ją na trawkę, twarze ich wyrażały takie same emocje, jak Gruzinów przed nalotem rosyjskim, hehe. Niestety, pompa okazała się w super stanie. Jest wymieniona, starą "spaliłem" czyli, jak pisałem poniżej, nie tyle, co szczotki przytopiły się w gniazdach od braku wachy. Ale co z tego, jak ją rozbebeszyłem, żeby to zrobić. Normalnie pompa chodzi zanurzona w benzynie jak wieloryb w wodzie i NIC z tym się złego nei stanie, mity o "bombach" zegarowych to herezja indolentów.
Ja właśnie po "spaleniu' pompy zrobiłem sobie ręczny "hebelek", na "żywca" wpięty w obwód bezpiecznika pompy, co zresztą powiedział mi 'elektryk' samochodowy, którego ustawicznie wyśmiewam, że tak 'nie można', bo włącznik nie wytrzyma prądu pompy i się stopi. Jakoś wytrzymuje, a mam go już trzeci rok.
Kolejne mity "mechaników" i "szpecjalistów" od motoryzacji. Oj nie lubię ja tych 'szarlatanów' i mistrzów Świata od naciągania naiwnych na łatwą kaskę, oj nie lubię!
Podpięcie pod zwłoczny od oświetlenia to fajny pomysł, ale pewnie przez przekaźniczek.. Znaczy się sterowanie 'fabrycznego' przekaźnika pompy, jak rozumiem, jest dołożone od oświetlenia.
Ja u siebie planowałem podpiąć przez rozwierny przekaźnik pompę, a jego sterowanie pod elektrozawory gazowni, ale mi sie po prostu nie chce tego robić, a do tego nie mam możliwości - garaż z prądem, itd. Przyzyczaiłem się do tego ręcznego wyłącznika jak Stalin do Berii i jakoś mi to zupełnie w niczym nie przeszkadza.
Najgorsze jest to właśnie przytykanie się instalacji benzynowej, na pewno od filtra, który - założę się o skrzynkę browara - jest od nowości nie wymieniany - czyli ma 12 lat, a do tego, pewnie i cały układ jest przytkany, wszak sam wystukiwałem wtryski, to widziałem, co na szmatkę się z nich sypało..

Tak, jak pisałem poniżej (z racji tego, że nie mam dostępu nawet do najgłupszej sprężarki, a do tego samochód musi byc non stop "pod parą", nie ma zmiłuj, świątek-piątek, zima-lato, tygodniowo dostaje od 500 km w górę, miesięcznie - ok. 2 tysięcy wychodzi, a rocznie - powyżej 20 tysięcy, jak na poloneza - takie przebiegi - to docinka, a poldi ma już 12 lat, 147 kkm i teraz też wybite nawałnicą lewe oko przednie oraz roztrzepany krzyżak przy moście i dokumentnie rozwalone przednie zawieszenie - przeguby kulowe zwrotnic, górne i dolne, końcówki drążków i nawet tuleja wspornika środkowego drążka jest co tu mówić i ukrywać po prostu rozszarpana) - "naprawa" jaką mogę zastosować - musi ujmować powyższą rolę samochodu.

Tak więc myuślałem, żeby przy wyłączonej pompie paliwa i silniku na gazowni pracujacym, dać napięcie na wtryski, żeby "latające" ciśnienie (tzn podciśnienie) w dolocie po prostu wyssało z wtrysków cały ten syf, który mają. Nie wiem, czy taki pomysł jest dobry i będzie skuteczny, ale co mi pozostaje? Jedno co wiem, to że podciśnienie w tym silniku jest porządne i cośtam powinno z wtrysku wyciągnąć, gdy ten będzie otwarty (lub otwierany i zamykany). Takie to niestety muszę 'ekwilibrystyki' stosować, nie mogę sobie pozwolić na luksus odstawienia Poldkiego na bok w celu przywrócenia do lepszego życia.
Co do wtrysków, jak nie da się ich ww. metodą ożywić, to chyba zrobię tak, że kupię awaryjnie na allegro jakieś takie chodzące jeszcze, a te jednak rozbebeszę, dokładnie wyczyszczę, a potem pospawam u znajomego w Płońsku, ma zarówno MIG-MAGa, jak i TIG-TAGa, pospawa wszystko, ALteż (ma argon i CO2).
A jak nie, to mi je na tokarce przetnie nożykiem a potem, po wyczyszczeniu, porobi na gwiny i mufy, będą jednak rozbieralne. Już o tym myślę.

ps. Zdaję mi się, że mamy podobne rozumienie mechaniki i 'tajemnych zjawisk' zachodzących pod maską silnika, zwłaszcza silników Roverka. Bardzo mi się to podoba, o ile się nie mylę.