Kto zapina pasy, a kto nie? - Strona 2

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
nie rozumiem jak mozna wogóle nie zapinać pasów

ja zapinam zawsze
a jak ktos w moim aucie nie zapnie pasa to nawet nie ruszam z miejsca.

potem sie dziwimy że statystyki wypadków śmiertelnych sa takie wielkie w polsce
a poniekat wydaje mi sie ze kilkanascie procent jest przez to że nie mamy zpietych pasów!!!!!!!!!!!!!1

ZAPINAJCIE PASY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  
 
Cytat:
2003-01-28 07:14:37, Hrumak pisze:
Ja tez juz zaczalem zapinac , zlapali mnie ze 3 razy i juz zapinam. Nie zapinalem bo mialem wczesniej przykre doswiadczenie - kolega zginal w wypadku tylko dlatego ... bo mial zapiete pasy. Ale juz dla sw spokoju i dla konca walk z policja zapinam.


Jeśli jest sytuacja że pasy przeszkadzają to już musi byc jakiś extreme!!! Typu pożar albo ztrzymanie ze 150 na odcinku 1 metra (tyle mniejwiecej ma przód poldka)

-----------------
"Nigdy mnie nie zawiódł, nie zdradził ani raz.
To wspaniała jest maszyna, choć ma już ze 40 lat.
Fiacior mój to jest to, kocham go..."
  
 
Kiedys przeprowadzono badania i wyszlo, ze pasy pomagaja w okolo 75% wypadkow - wniosek: warto je zapinac. Ja zawsze jezdze w szelkach - baaaardzo dziwnie sie czuje, jak ich nie zapne.

Pozwolcie, ze zacytuje jednego z najlepszych Polskich kierowcow, Sobieslawa Zasade: PASY RATUJA ZYCIE! To chyba wystarczy, jako komentarz do tego tematu...
  
 
Zapinam pasy.
  
 
Muszę się przyznać że w pracy nie zapinam pasów,mam jedno wytłumaczenie-wsiadam i wysiadam średnio co kilkaset metrów i zapinanie byłoby kłopotliwe.A po pracy obowiązkowo!
Mój ojciec który był zwolniony z zapinania pasów rozbił sobie banie gdy styłu najechał go jakiś gamoń.Od tamtej pory chociaż nie musiał zawsze jeździł w zapiętych pasach.
  
 
Mojego znajomego teść pracował w szpitalu na izbie przyjęć. Zawsze mówił: tych co mieli zapięte pasy przywożą do mnie, a ci co nie zapięli od razu wędrują do kostnicy.
  
 
Hej

Jak jezdze u siebie po miescie to czasem zdarzy sie ze jade bez pasow(ale dosc rzadko),ale gdy jade na trasie to zawsze zapiete.Raz jechalem bez pasow na tylnym siedzeniu i podczas zderzenia zlamalem noga fotel kierowcy.Od tamtej pory nawet z tylu jak siedze to zapinam pasy.
  
 
Dla mnie jazda bez pasów, to jak siadanie na kiblu bez ściągania gaci...

Pzdr
Myshon
  
 
Cytat:
2003-01-28 18:00:55, MYSHON pisze:
Dla mnie jazda bez pasów, to jak siadanie na kiblu bez ściągania gaci...

Pzdr
Myshon



Popieram ja automatycznie zapinam pas po wejściu do auta
  
 
Ja poprostu kocham pasy, lubie jak cos mnie docisak do fotela . Jest to odruch bezwarunkowy po wejsciu do samochodu.

A wiecie po czym poznac ze jada mędy znaczy tajniacy z policji?
Sa to lyse glowy w Polonezie CARO+ (przewaznie dwie, niekiedy cztery-znaczy ze jada na akcje i poldkow zabraklo dla reszty) , bez zapietych pasow i z lokciem wystawionym za szybe
  
 
Cytat:
Ja zawsze jezdze w szelkach - baaaardzo dziwnie sie czuje, jak ich nie zapne


Właśnie – też mam podobne uczucie .
Zupełnie nie rozumiem jak można „zapominać” o zapinaniu pasów – to jest możliwe jak ktoś od początku swojej „kariery” kierowcy tak postępuje tzn. nie zapina pasów. Np. takie „problemy” ma mój ojciec, który przez ładnych klika lat jeździł na taryfie. A nie zapinał z fanaberii, ale dla własnego bezpieczeństwa, bo przeżył kilka napadów (pracował głownie nocą – bandytyzm w nocy w Polsce jest po prostu przerażający; raz nawet wyskoczył z pędzącego samochodu jak mu przyłożyli nóż do gardła). Ten kto zapinał „od zawsze” to ma już wyrobiony rutynowy odruch sięgania ręką po pas zaraz po usadowieniu się na fotelu i wręcz zmusza się do tego żeby nie zapiąć pasa, a podczas jazdy bez pasa ma „dziwne” uczucie, że czegoś mu brakuje. Dlatego pasy zapinam, bo takie podejście jakie ma do tej sprawy bajashi też uważam za zupełnie nie godne naśladowania. Przy trochę mocniejszym boom wylatujesz przez szybę człowieku, lub miażdżysz sobie w najlepszym wypadku klatkę piersiową o kierownicę i rozłupujesz głowę na pół.
Kto nie zapina – ten nie pojedzie... długo.

PS. Izka – nie „zapominaj” już o zapięciu pasów, tylko wyrób sobie nawyk bezwzględnego ich używania!!! To dziwne „usłyszeć” takie twierdzenie u kobiety, które z reguły szczycą się tym (z czym się co do zasady zgadzam) , że jeżdżą rozważniej i bezpieczniej od facetów. Miałem nadzieję, że dotyczy też sprawy o którą toczy się ta dyskusja.
To taka moja bardzo osobista dygresja.
  
 
Powiem szczerze ze tez mnie zaskoczylo ze to akurat Izka wyskoczyla z takim pytaniem normalnie szok, ale coz kazdy do tego musi dorosnac byleby nie za pozno....,
a co do odpowiedzialnosci - niezapinanie pasow to nie jest szkodzenie tylko sobie, osoba siedzaca z tylu miazdy osobe z przodu niekoniecznie samej ginac wtedy, a co do ciekawych rozwiazan mocowania pasow, zrobie kiedys zdjecie peugeotowi stojacemu pod uczelnia - przygotowanym do KJS - tak kretynsko i idiotycznie mocowanych pasow jeszcze w zyciu nie widzialem (i to jeszcze gosc pod AGHem stoi.... no naprawde taka wioche tej uczelni robic to tragedia, bede musial z kolesiem pogadac;p)
  
 
Ja tam lubie byc przypietym i zapinam zawsze, nawet jak jade z tylu
  
 
zapinam i z przodu jak prowadze musza byc zapiete jak sam siedze z tylu to tez w 90% (obecnie)zapinam
  
 
Cytat:
2003-01-28 18:00:55, MYSHON pisze:
Dla mnie jazda bez pasów, to jak siadanie na kiblu bez ściągania gaci...


Raczej jazda bez pasów jest jak jazda bez gumy. Ten dreszczyk emocji - uda się tym razem czy nie
  
 
Cytat:
2003-01-29 01:55:01, leon pisze:
Cytat:
2003-01-28 18:00:55, MYSHON pisze:
Dla mnie jazda bez pasów, to jak siadanie na kiblu bez ściągania gaci...


Raczej jazda bez pasów jest jak jazda bez gumy. Ten dreszczyk emocji - uda się tym razem czy nie



Nie wiem, czy wiecie, ale pasy po wypadku, tak jak pęknięta guma, nie nadają się do daleszego uzytwowania, bo traca soeje własności.
  
 
BUUUU ale mi sie dostało
Cytat:
PS. Izka – nie „zapominaj” już o zapięciu pasów, tylko wyrób sobie nawyk bezwzględnego ich używania!!! To dziwne „usłyszeć” takie twierdzenie u kobiety, które z reguły szczycą się tym (z czym się co do zasady zgadzam) , że jeżdżą rozważniej i bezpieczniej od facetów. Miałem nadzieję, że dotyczy też sprawy o którą toczy się ta dyskusja.
To taka moja bardzo osobista dygresja.


To ze czasem niezapinam pasów nieznaczy ze jestem nierozwazna i niebezpieczna na drodze
ALE MI WSTYD ops:
ZROBIŁAM JUZ PIERWSZY KROK , KUPIŁAM NAKLEJKI
ZAPNIJ PASY juz niezapomne

i musze sie jeszcze wytłumaczyc zkąt takie literki
Cytat:
wrrr.. jak ja nienawidze pasów zawsze zapominam zwłaszcza na ktotkich trasach a potem trzeba sie tłumaczyc i czarowac mundurowych

hmmm ... moze lepiej nie
chyba niemam nic na swoje usprawiedliwienie
  
 
Hmmm... jezeli o mnie chodzi, to pasy zawsze... nawet jak przeparkowywalem auto z parkingu pod blokiem na strzezony (100m uliczka osiedlowa) to zapinam... niezaleznie od miejsca na ktorym siedze... kiedys mialem wypadek i pasy uratowaly mi zycie... choc klatka piersiowa bolala mnie przez miesiac... ale gdybym nie zapial, bo by mnie zmazywali z tapicerki, lub TIRa w ktory Ojciec przywalil... to jednak ogromna sila byla... z reszta mocno uproszczony wzor podam moze:
masa kierowcy w momencie uderzenia=jego masa normalna*predkosc auta/2
czyli przy 60km/h kierowca wazacy 80kg dozna takich przeciazen, ze bedzie wazyl... 2400kg. I gdzie teraz moga schowac sie Ci mowiacy, ze sie utrzymaja na siedzeniu bo sa silni, czy cuś??? Albo tacy co z tylu nie zapinaja, bo mysla, ze zatrzyma ich przednie siedzenie??? 2400kg wyrwie te siedzenie... 2400kg wyleci przez przednia szybe tak, ze zlamie kark na tejze, a potem dodatkowo uderzy w to, w co walnelo auto (slup, drzewo, inne auto). Jednym slowem zero szans na przezycie... owszem, sa przypadki 1/1000000 ze niezapieci uchodza z zyciem... ale nie kazdy ma szczescie wygrywac zycie w zakladzie jednym na milion.
  
 
Nie lubie placic miskom dlatego zapinam zawsze pasy.
  
 
Aha... dodam jeszcze, że u mnie w aucie też wszyscy zapinają... albo nie jadą wcale. A odnośnie tego co napisał kolega Janio: Nie mogę się zgodzić, że pasy po jednym wypadku sa nie do użycia... owszem w nowych autach z napinaczami pirotechnicznymi po wypadku, w którym odpala poduszki trzeba wymienić pasy, bo nietsety ograniczniki docisku sa jednorazowe... ale w lżejszych wypadkach nie ma potrezby. Zaś co do aut bez napinaczy (jak Polonez na przykład) to z doświadczenia powiem, że nie trzeba... miałem 1 wypadek z TIRem, a Potem w Ojca koleś pijany Maluchem wjechał... pasy mimo, że nie wymieniane działały bez zarzutu.

Niemniej pasy wymagaja dbania nawet gdy nie ma wypadku... zawinięty pas jest o 1/3 słabszy średnio... z kolei taki, co był przytrzaskiwany drzwiami traci jeszcze więcej na wytrzymałości... sam pas jest mocny, ale pojedyńcze włókna można uszkodzic na wiele sposobów. Dodatkowo jak nawala zwijacz pasa, to wypadałoby też coś z tym zrobić i błagam ludzie... nie samemu...tu chodzi o życie (spadochron też byście sami sobie składali??? ).

A tak z innej beczki... My tu o pasach... a co z dziećmi... czy wozicie w fotelikach (o ile macie dzieci)??? W końcu to tez człowiek i to o wiele bardziej wrażliwy!