Humor - Strona 5

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
hehe jakos tak wyszlo, wielkie sorry, ciapong prosze o przebaczenie
  
 
co jest? miesiąc minął i nikt nic śmiesznego nie usłyszał?
  
 
> > > > > Mamusiu, mogę ciasteczko?
> > > > > - Dobrze, ale umyj rączki.
> > > > > - Ale ja nie mam rączek!
> > > > > - Nie ma rączek, nie ma ciasteczek!!!
> > > > >
> > > > >
> > > > >
> > > > > - Tato, w parku znowu jakiś facet mnie zaczepiał,
> > > > > obmacywał...
> > > > > - To trzeba było uciekać, synku!
> > > > > - W szpilkach???... po żwirze???
> > > > >
> > > > >
> > > > >
> > > > > Pani w szkole kazała napisać wypracowanie ze
> > > > > słowem "prawdopodobnie".
> > > > > Jas napisał:
> > > > > "Ojciec wziął gazetę i poszedł do kibla. Prawdopodobnie
> > > > > będzie srał bo czytać nie umie"
> > > > >
> > > > >
> > > > >
> > > > > Mąż wraca do domu lekko niewyraźny:
> > > > > Ż: Piłeś?
> > > > > M: No cos ty, ani kropelki.
> > > > > Ż: Przecież widzę, że ledwie stoisz na nogach. Przyznaj się.
> Piłeś?
> > > > > M: Nie piłem.
> > > > > Ż: Powiedz Gibraltar.
> > > > > M: Piłem.
> > > > >
> > > > >
> > > > >
> > > > > Mały mol po raz pierwszy wypuścił się w samotny lot po pokoju.
> > Wyleciał
> > > > > z szafy, zrobił rundkę i wrócił na płaszczyk. Stary mol zapytał:
> > > > > - I jak poszło?
> > > > > - Chyba ok. Wszyscy klaskali...
> > > > >
> > > > >
> > > > >
> > > > > Na lekcji religii zakonnica pyta dzieci:
> > > > > - Co to jest małe, je orzeszki, ma ruda kitę i skacze po
> drzewach?
> > > > > Wstaje Jasiu i mówi: - Na 99% to jest wiewiórka, ale jak siostrę
> znam,
> > > > > to może być Jezus.
> > > > >
  
 
Byl sobie facet, ktory mial motor. A poniewaz, bardzo lubil swoj motor, to smarowal go wazelina,
zeby mu nie zardzewial podczas deszczu. I pewnego razu spotkal dziewczyne marzen, on ja pokochal,
ona jego jak to w bajkach bywa. I pewnego dnia ona zaprosila go do siebie na obiad. Przed
wejsciem do jadalni uprzedzila go :
- U nas w domu jest taka tradycja, ze kto sie pierwszy odezwie po obiedzie zmywa naczynia, ta
tradycja obowiazuje rowniez gosci. Tak wiec pamietaj.
No wiec zaczeli jesc, zjedli i siedza i patrza po sobie. Chlopak sobie mysli :
- Mmmm, pycha obiad trzeba by bylo podziekowac, no ale nie bede przeciez zmywal.
Dziewczyna sobie mysli :
- Zabralabym go juz do pokoju, ale nie moge nic powiedzie, bo bede musiala zmywac.
Matka mysli :
- Trzeba by juz wstac, ale napracowalam sie dzisiaj i nie chce mi sie zmywac.
Ojciec mysli :
- Nic nie robilem przez caly dzien to i zmywal nie bede.
Mija pol godziny. Chlopakowi sie znudzilo, wzial dziewczyne posadzil na stole, podniosl jej
spodnice, spuscil spodnie i uzyl sobie. Siada i mysli:
- UUUch, lezalo mi to juz od dwoch dni, trzeba by jej cos powiedziec, bo to jakos glupio, ale
przeciez zmywac nie bede.
Dziewczyna mysli :
- Bylo extra trzeba by mu podziekowac, ale to zmywanie....
Matka mysli :
- Nie mialam tego od 6 lat, trza by cos staremu powiedziec, ale nie teraz, bo zmywac nie bede.
Ojciec mysli :
- A to gnoj, moja corke przeruchal, a ja przez to zmywanie nic nie moge powiedziec.
Mija nastepne polgodziny. Chlopak wzial mamusie na stol i powtorzyl numer. Siada i mysli:
- Ale sie spodlilem. Tu taka lacha, a ja jej matke. Musialbym sie wytlumaczy, ale ...
Dziewczyna mysli :
- Swinia, najpierw ja, potem moja matka. Musialabym mu cos powiedziec, ale ...
Matka mysli :
- Ehhhh ! jak dobrze, jak mu podziekowac, jak nic nie mozna powiedziec ?
Ojciec z piana w ustach mysli :
- Moja corka, moja zona na moim stole, a ja nic nie moge temu draniowi powiedziec.
Nagle zerwal sie deszcz. Chlopak wstaje od stolu, podchodzi do okna i patrzy jak jego motor
moknie.
- He,he, dobrze, ze go wysmarowalem wazelina - mysli. - Jak przestanie padac to musze go znowu
posmarowac.
I zaczyna szukac po kieszeniach puszki, i stwierdza, ze zapomnial jej z domu.
- No trudno, zmyje te naczynia - mysli i pyta :
- Czy ktos ma wazeline ?
Na co ojciec zrywa sie i biegnie do kuchni :
- TO JA JUZ POZMYWAM !
  
 

Maluch kontra Volvo





Miałem cholerne szczęście! Ostatnio jechałem do Lublina, a że się spieszyłem, to dałem ognia w moim Volvo. Jadę ok. 170 i patrzę, a z naprzeciwka, zza ciężarówki wyłania się debil w 'maluszku' i próbuje ją wyprzedzić. Kretyn cholerny! Zjechałem na pobocze przy szybkości 170 km/h. Zahaczyłem trochę o rów i wpadłem w poślizg. Gdyby nie Track Kontrol i ABS, to wpierniczyłbym się przy tej prędkości w drzewo albo w 'maluszka', a wtedy nie wiem czy uszedł bym z życiem. Zdarzają mi się niebezpieczne sytuacje, ale coś takiego mi się jeszcze nie przydarzyło. Zdążyłem jeszcze kątem oka zauważyć przerażoną minę bezmózgowca w tym cholernym 'maluchu'. Może podzielicie się podobnymi przygodami z trasy? Zachęcam.
Pozdrawiam!
Cudem uratowany


**********************************************************************************

Jadę sobie moim 'kaszlem', tak z 90 km/h. Jedzie jakaś ciężarówka. No to ja patrzę na lewy pas - jest OK, jakieś 500 m wolnego od nadjeżdżającego volvo, więc wyprzedzam. Idzie mi całkiem nieźle (mam już ok. 100 km/h), ale widzę, że chyba źle oceniłem prędkość tego debila w volvo, bo on, idiota, zapierdziela na pewno ze 170 km/h. Skąd się k... miałem spodziewać, że na zwykłej drodze szerokości 7,5 m, bez utwardzonych poboczy i z drzewami za rowem, przy normalnym ruchu, jakiś bezmózgowiec będzie urządzał sobie popisy jak na torze Formuły 1? Oczywiście na cokolwiek było już za późno - przytuliłem się do trucka, a ten idiota w volvo jechał tak szybko, że nawet nie zmieścił się w 'czarnym' i zwiedził pobocze. Naprawdę żałuję, że się tym razem nie zabił, bo kiedy indziej to może też zabić niewinnych świadków.
Kapelusz


**********************************************************************************

Jadę sobie moją ciężarówką, z przodu wiedzę kawał pustej drogi. Z tyłu facet w kucki mnie wyprzedza, myślę sobie - dam mu fory, bo pozycją jest strudzony. A tu jak nie wyskoczył jakiś palant z przeciwka...
Pozdrawiam
TIR


**********************************************************************************

Stoję za krzakiem głogu z radarem w ręku, a tu wjeżdża roztelepana ciężarówka. 'Maluch' zaczyna ją wyprzedzać na ciągłej, a z drugiej strony wyskakuje volvo z prędkością światła. Niestety, zanim znalazłem odpowiedni paragraf, który pojazd należy zatrzymać w pierwszej kolejności, wszystkie 3 zniknęły z pola widzenia - przez co Skarb Państwa stracił kilkaset złotych...
Policjant


**********************************************************************************

Lecę sobie samolotem nad trasą Warszawa - Lublin, patrzę w dół, a tam policjant za krzakami szarpie się z radarem, kierowca ciężarówki próbuje puścić 'maluszka', a z przeciwka mknie, dużo przekraczając prędkość, Volvo.
Radek


**********************************************************************************

Jadę swoim motorkiem 280 km/h, z przodu człapie jakiś gostek w Volvo, z przeciwka ciężarówka - chyba stoi. No to daje w ogień, nagle wyłania się 'maluch', mówię sobie - koniec ze mną ... puszczam kierownicę ... a tu nagle gostek w Volvo - równy gość - ustępuje mi drogi i zjeżdża na pobocze, na trawkę... Więc ja w manetkę, całe szczęście miałem ASR! Uratował mi życie, z drugiej strony jednak - dlaczego jeździcie tak wolno? Przez takich wolnojazdów później są wypadki! A ja i tak wam nie dam swojej nerki!
Motocyklista


**********************************************************************************

Łykam sobie po pracy żura w rowie, patrzę, a tu z jednej strony jakaś ciężarówka, którą próbuje wyprzedzić jakiś 'kaszel', podlatuje bliżej, a że się nie zmieścił na drodze, więc wjeżdża na rów... (NA MÓJ RÓW!!!) i po girach mi przejeżdża, p... jeden, jak go ku... dorwę, to nogi z d... powyrywam - niech no tylko poczeka, aż z gipsu wylezę!
Rolnik


**********************************************************************************

Lecę sobie UFO na podświetlnej, patrzę w dół, a tam jeden gostek na prehistorycznym sprzęcie bez UFO-esu daje 170 km/h. Wpadłby do rowu, ale pomogłem mu swoim polem magnetycznym i jakoś wyciągnąłem go z opresji. Później ten drugi, co go mykał, ledwo przeszedł, a chłopu w rowie też się udało. Ludzie!!! Nie możemy wszystkim ciągle pomagać! Czy Wy wiecie, ile takich zacofanych planet mamy pod opieką?
^$%^*$^&#%&^#$!

**********************************************************************************
  
 
Hahhaha, poradnik przeciwkoradarowy ))

Z formum internetowego (onet):
"- BLAGAM O POMOC!!!! - kolega mi powiedzial, ze plyta DVD lepiej odbija
radar niz zwykla plyta - podpowiedzcie mi prosze, czy mnie nie sklamal -
bo jesli rzeczywiscie to jest prawda, to czy w kazdym hipermarkecie jak
pojade do miasta bede mógl taka plyte kupic?
narazie uzywam zwyklej plyty i jestem zadowolony - nie dostalem zdnego
mandatu!!!

odp1.: - Powies sobie jeszcze trzy takie plyty - juz z daleka bedzie
widac,ze jedzie idiota.

odp2.: - Fakt, oni swoich nie zatrzymuja.

odp3.: - Jako ze plyta DVD ma wieksza pojemnosc, tak przy wiekszej
predkosci
plyta ta lepiej dziala. Tylko pamietaj, ze strona przeznaczona do zapisu
musi byc skierowana w strone policjantĂłw, bo inaczej spowoduje wzrost
predkosci pokazywanej przez radar. Sam stosuje 3 plyty DVD, 2 analogowe
(tak
na wszelki wypadek) i krawat samoobrony na ewentualne blokady.
Pozdrawiam.

odp4.: - to prawda, w nowej wersji F-117A pokryty jest caly plytami DVD
i dlatego jest niewykrywalny dla radarów

odp5 - nie jestem pewien z ta plyta DVD, nie prĂłbowalbym, najlepiej
stosowac
sprawdzone sposoby, polecem plyte gramofonowa, ona ma wieksza powierzchnie
i bardziej rozprasza wiazke z radaru

odp6 - Powies CD, DVD, FDD, HDD, memory stick i ZIPa, to na pewno zaden
policjant cie nie zatrzyma, bo jak cie zobaczy zza zakretu to umrze ze
smiechu.

odp7 - Najlepiej radar odbija plyta chodnikowa Tylko trzeba nia rzucic w
radar z duzej odleglosci, zanim cie 'ustrzeli'..."

  
 
Taki troche drastyczny, kto nie chce niech nie czyta.
Maz i zona bardzo chca miec dziecko.
Mija miesiac, dwa, rok nadal nic.
Po kilku latach meczacych prob udalo sie, kobieta jest w ciazy!
Po 9 miesiacach nadchodzi czas rozwiazania, kobieta na sali porodowej, ojciec na korytarzu fajka za fajka, caly przejety.
Nagle wychodzi lekarz z dzieckiem na reku, ojciec caly w skowronkach.
Ale lekarz niespodziewanie lapie dziecko i wali nim o sciany, rzuca, kopie.
Ojciec: Co ty k**** robisz z moim dzieckiem!Zostaw!
Lekarz: Spokojnie, tylko zartowalem, urodzilo sie martwe.

Dobry jest na zywo z gestykilacja
  
 
Lepper bawiący przejazdem w Paryżu ma wygłosić mowę podczas oficjalnego przyjęcia. Wstając z krzesła gdy przyszedł czas wygłoszenia przemówienia zauważa, że sekretarka, choć świetnie przetłumaczyła całość tekstu zapomniała o nagłówku "Panie i Panowie". Nagle spostrzega, że w głębi sali nad drzwiami do toalet wiszą tabliczki z napisami. W Polsce tabliczki takie z reguły mieszczą słowa "Panie" "Panowie". Lepper odetchnął z ulgą zaczynając mowę od dwóch słów wyczytanych na tabliczkach.
Jak zawsze błyskotliwa mowa wywołała ogromny zachwyt i olbrzymie brawa zgromadzonych ludzi. Przewodniczący wraca na swoje miejsce. Siedzący obok niego francuski minister nachyla się i szepcze mu do ucha:
- Świetne przemówienie! Muszę panu jednak coś zdradzić - u nas we Francji nigdy nie zaczyna się mowy od "Toalety i Pisuary, jestem szczęśliwy mogąc zwrócić się do Was..."

  
 
Malo smaczny!!!


na disco bango tanczy gosc z laska
o ona tak co pare sekund sie odwraca i pluje. W koncu koles pyta sie jej
- co ty tak plujesz co chwilka?
- no wiesz przed chwila robilam laske grzesiowi a on wczesniej walil w dupe malgosie a ona wczesniej jadla makowca
  
 
toalety i pisuary.. ..to pasuje też do tego makowca
  
 
Jedzie baca furmanką, zatrzymuje go policja drogowa.
- Baco, co tam w sianie wieziemy?
- Nic takiego...
- Czyli co?
- Sok z banana.
Policjant podchodzi, wyciąga z siana butelkę, okręca, pije...
- Feeee! Co to jest?
- Mówiłem, że sok z banana.
- No dobra. Jedźcie dalej.
Policjant odjeżdża, a baca trzaska z bata i woła:
- Wio, Banan!
  
 
Dobre , ale moje lepsze

Młoda dziewczyna wchodzi do salonu z ekskluzywnymi samochodami.
Spogląda dookoła: Porsche, Lamborghini, Ferrari, Jaguary etc.
Dziewczyna decyduje się na Jaguara, płaci gotówka i odjeżdża wozem.
Dwa dni później wraca.
- Chce moje pieniądze z powrotem... Cos strasznie śmierdzi, kiedy
uzywam hamulców! - stwierdza z naciskiem w glosie.
Sprzedawca nie chce stracić klienta i swojej prowizji od sprzedazy.
Wsiada do samochodu obok kobiety, by sprawdzic o co chodzi.
Ledwo wsiedli do samochodu, kobieta nacisnela gaz do dechy.
Samochód ruszyl z piskiem opon.
Ped wtloczyl sprzedawce w fotel, tak ze nie mógl sie ruszyc.
Jedynka, dwójka, trójka... biegi przeskakiwaly jak szalone.
Po czterech sekundach mkneli juz 120 km/h.
Wtedy kobieta skrecila w polna droge i naprawde zaczela przyspieszac.
Czwórka, piatka... szóstka. Samochód waska drózka pedzil juz 320 km/h.
Silnik ryczal jak oszalaly. Za oknami krajobraz zlewal sie w jedna zielona
mase. Sprzedawca kurczowo trzymajacy sie pasów, skurczony, wcisniety w
fotel dostrzegl nagle w oddali opuszczone szlabany na przejezdzie
kolejowym i odetchnal z ulga. Przypuszczal, ze kobieta równiez je widzi i
zaraz zwolni, a on bedzie mógl wysiasc z samochodu. Z narastajacym
zdziwieniem obserwowal jak samochód z niezmienna predkoscia mknie prosto
na zamkniety przejazd pod kola rozpedzonego pociagu. Dopiero 40 m przed
przejazdem kobieta zwalnia pedal gazu i z cala sila naciska na hamulec
jednoczesnie zaciagajac hamulec reczny. Samochód doslownie o milimetry
zatrzymuje sie przed szlabanem. Dziewczyna szybko odwraca sie do
sprzedawcy i pyta: - O, wlasnie! Czuje pan???!!! - Czy czuje?? - odzywa
sie blady sprzedawca - JA W TYM SIEDZE !!!


  
 
bmw wypuściło najnowszy model auta. drzwi całe szklane. dlaczego? żeby było widać cały dresik
  
 
Chłop wracający z pastwiska z krową zatrzymuje najnowszy model BMW.
- Podrzuci mnie pan do wsi?
- Czemu nie?! Ale co z krową?
- Nic się pan nie martw. Przywiążę ją do tylnego zderzaka i będzie biegła za nami.
- Ale mnie się trochę spieszy...
- Da sobie radę! Możesz pan jechać normalną prędkością.
Samochód rusza. Jedzie 50 kilometrów na godzinę - krowa truchcikiem biegnie za samochodem. Jedzie setką - krowa dalej biegnie za nim. Nagle, przy prędkości 130 km/godz. kierowca BMW mówi:
- Dlaczego ta krowa macha lewym uchem?
Chłop:
- O, cholera! Zaczyna nas wyprzedzać.
  
 
Coś słabiutko tu z poczuciem humoru

11 przykazań idealnej żony


Tylko przeczytanie tej listy może przynieść szczęście! Co mąż chciałby usłyszeć Od swojej żony...

1. Kochany, jesteś pewien, ze wypiłeś już wystarczająco dużo?
2. Postanowiłam od dzisiaj chodzić po domu nago.
3. Wyskoczę pomalować płot w ogródku.
4. Czy nie powinieneś teraz być z kolegami w pubie?
5. Tak mnie podniecasz kiedy jesteś pijany!
6. Kochanie, ja wiem, że katar to straszna choroba... Może położysz się do łóżka, a ja zrobię obiad, posprzątam, skoczę do sklepu po piwo i zagrzeję je dla Ciebie - ten duży garnek nie będzie za mało? Na pewno wystarczy?
7. Oczywiście kochanie, za rok tez będziemy mieli rocznicę ślubu. Idź obejrzeć mecz z kolegami.
8. Słuchaj, zarabiam wystarczająco dużo. Po co ty masz pracować? Lepiej naucz się grać w pokera.
9. Kochanie, nasza seksowna sąsiadka założyła swoja nową minispódniczkę. Musisz to zobaczyć!
10. Nie i jeszcze raz nie! Ja wezmę samochód i wymienię olej!
11. Kochany co powiesz na to: wypożyczymy jakieś dobre porno, kupimy skrzynkę piwa, a ja zawołam moje koleżanki na seks grupowy?
  
 
Mężowi zaginęła żona. Kamień w wodę! On szaleje: wydzwania na policję, pogotowie, szuka po szpitalach, dręczy rodzinę i znajomych - NIC!
Po dwóch dniach usilnych poszukiwań wpada do domu i... słyszy jakiś hałas w kuchni. Zagląda i widzi, że żona krząta się przygotowując mnóstwo kanapek...
- Kochanie, ja od zmysłów odchodzę, co się stało, gdzie byłaś, pół miasta Cię szuka!
- Ach, skarbie, nie uwierzysz, co mi się przytrafiło: porwało mnie paru facetów, zawiozło "na chatę", a tam przymusili do seksu: orgie, seks w pojedynkę, dwójkami, trójkami, grupowy, pozycje takie, siakie, z przodu, z tyłu, afrodyzjaki, gadżety, no mówię ci - koszmar! I tak przez cały tydzień!
- Zaraz, zaraz, skarbie, jaki tydzień? Przecież nie było cię dwa dni?
- No tak, ale ja tylko wpadłam na chwilę po kanapki
  
 
Poszedl ksiadz na targ kupic cos do jedzenia bo
mial miec w parafii wizytacje biskupa i biskup mial zostac na kolacje.
Podszedl do goscia z rybami i mówi:
- O jaka piekna, duza ryba!
Sprzedawca na to - Pieknego skurwiela zlapalem - co?
Ksiadz sie obruszy - Panie, ja wszystko rozumiem - piekna duza ryba ale
zeby zaraz przy ksiedzu takie epitety - wstyd!
Sprzedawca wyjasnia - Ale prosze ksiedza - skurwiel to jest nazwa tej
ryby,
tak samo jak plotka czy okon czy pstrag.
- Aaa no to w porzadku.Poprosze tego skurwiela.
Przygotuje go na kolacje z biskupem.
Przychodzi ksiadz na parafie pokazuje rybe siotrze zakonnej.
Zakonnica:- O jaka piekna duza ryba.
A ksiadz na to - Ladnego skurwiela kupilem co?
Zakonnica: - Ale co ksiadz - takie slownictwo?
A ksiadz wyjasnia, ze to ta ryba sie nazywa skurwiel - tak jak inne ploc
czy szczupak.
- Aaaa - to rozumiem. Ksiadz polecil zakonnicy zeby ta przygotowala
skurwiela na kolacje z
biskupem.
Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybe a tu wchodzi kucharka.
- O jak piekna duza ryba - mówi kucharka.
Siostra na to: - Piekny skurwiel - prawda?
Alez co siostra? Nie poznaje! - obrusza sie kucharka
A siostra, ze to ta ryba sie nazywa skurwiel - tak jak inne sie nazywaja
karp czy lin. Siostra kazala przygotowac skurwiela na kolacje z biskupem.
Wieczorem przyjezdza Biskup - siada przy stole zksiedzem i zakonnica.
Kucharka wnosi glówne danie - rybe.
Ksiadz biskup: - Jaka piekna duza ryba!!!
Na to proboszcz: - To Ja tego skurwiela znalazlem i kupilem.
Odzywa sie zakonnica: - A Ja tego skurwiela skrobalam.
Na to wlacza sie kucharka:- A Ja tego skurwiela usmazylam i
przyrzadzilam.
Ksiadz biskup usmiecha sie, wyjal z torby litr wódki i mówi: - Kurwa,
widze, ze tu sami swoi!!!
  
 
Student zdaje egzamin. Oczywiście nic nie umie. Załamany profesor pyta studenta:
- Czy wie pan kto to jest student?
- No nie - odpowiada egzaminowany.
- To ja panu powiem. To jest takie gówno pływające po jeziorze, które za wszelką cenę próbuje dotrzeć do wyspy zwanej magister.
- A czy pan profesor wie, kto to jest profesor??
- No nie.
- To ja panu powiem. To jest takie gówno, które jakoś ale z trudem dopłynęło do wyspy zwanej magister. Jeszcze z większym trudem, jakimś cudem pokonało drogę do wyspy zwanej profesor, a teraz robi fale, żeby inne gówna nie mogły dopłynąć.


W państwowym zakładzie nastał nowy dyrektor. Zwołał zebranie wszystkich pracowników:
- Od teraz nastają nowe porządki. Sobota i niedziela są wolne, bo to weekend. W poniedziałek odpoczywamy po weekendzie. We wtorek przygotowujemy się psychicznie do pracy. W środę pracujemy. W czwartek odpoczywamy po pracy. W piątek przygotowujemy się do weekendu. Czy są jakieś pytania?
- Długo będziemy tak zapieprzać?

Dwóch Rosjan piło wódkę, w pierwszy dzień wypili 10 butelek, w drugi 15 butelek, na trzeci dzień zabrakło im alkoholu i postanowili go poszukać. Pili niedaleko lotniska więc było ono miejscem, od którego zaczęli. Znaleźli tam dwie duże beczki z paliwem lotniczym. Jeden z nich powąchał i mówi do drugiego:
- Ty, stary pachnie jak wódka.
Drugi posmakował i mówi:
- Smakuje jak wódka.
- No to dawaj, rozpijemy.
Wypili dwie beczki i na drugi dzień, jeden Rusek dzwoni do drugiego i pyta:
- Stary byłeś już w kiblu?
- Jeszcze nie, a o co?
- Jak pójdziesz, to złap się czegoś mocno, bo ja z Londynu dzwonię



Gość wyjeżdżając na wczasy zostawił swojemu bratu kota, żeby ten nim się opiekował. Wczasowicz dzwoni po tygodniu z Mazur i pyta się brata jak tam jego kot.
- No stary... Niestety przykro mi, ale Twój kot zdechł.
- Ehhh, musiałeś tak walić prosto z mostu? Przez ciebie będę miał zepsutą resztę urlopu. Mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na dachu i nie chce zejść. Później zadzwoniłbym za dwa dni i Ty byś powiedział, że spadł z dachu i leży u weterynarza połamany, a kiedy zadzwoniłbym za kolejne dwa dni powiedziałbyś, że mimo największych wysiłków weterynarza mój kociak zdechł. No ale cóż stało się, powiedz mi lepiej co tam u mamy?
- No więc widzisz... Mama siedzi na dachu i nie chce zejść... ::
[ wiadomość edytowana przez: Richie dnia 2004-06-11 21:07:25 ]

[ wiadomość edytowana przez: Richie dnia 2004-06-11 21:22:08 ]
  
 
Facet kupił sobie zajebisty samochód w full opcji, dosłownie wszyściutko no i popierdala. Jedzie 200 , 210,... deszczyk zaczął padać więc zwolnił do 180 i wchodzi w zakręt. Nagle na zakręcie pojawia się furmanka. Facet hamuje, hamuje prubuje jakiś uników ale wszystko za późno i ostro przypierdala w furmankę.

Woźnica odleciał, oderwało mu nogi, koń wylądował przy rowie z bebechami na wierzchu a facet wjechał w rów poduszki i kurtyny się otworzyły... i myśli ... o kurwa.... ale rozpierdziucha.....
Ale dalej mówi : rozpierdziucha nie rozpierdziucha może ktoś przeżył i trzeba mu pomódz !
Więc wysiada, otrzepał garniturek, rozgląda się i widzi, że koń leży z bebechami na wierzchu.
Myśli: o nie.... gadzina nie będzie się męczyła.
Znalazł siekierę która wypadała z furmanki podszedł do konia i SRU, SRU zarąbał go waląc w łeb.
Rozgląda się dalej i widzi woźnicę i po woli zbliża się do niego .... woźnica zestrachany kocyk z furmanki naciąga na nogi i krzyczy:
Panie ! ... nawet mnie kurwa nie drasnęło !
  
 
Ja znam troche inna wersje ale ta tez jest ok.