Wrocilem z wloch- wrazenia

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Podroz przebiegla bez problemow, z gazem we wloszech (w miejscowosciach, bo przy autostradach praktycznienie ma stacji z gazem) nie bylo problemow (co ciekawe- na dystybutorach napisane jest "butan", zadnej wzmianki o propanie, a auto na tym gazie idzie jak burza), na slowacji tez gaz mozna kupic. Co innego w austri- znalezlismy po drodze jedna stacje z gazem, tyle ze nie bylo to LPG lecz metan.
A co do samych wloch- bylem na polnocy- okolice Udine, S. Dona, Caorle, Jeslo no i Venecja. . Starych aut praktycznie nie ma. Tzn czasem trafi sie jakies slicznie utrzymane cinquecento (czyli piecsetka, protoplasta malucha), widzialem jedno 132 drugiej serii i to chyba wszystko z tego, co udalo mi sie wypatrzyc jezdzacego. Natomiast tamtejsze warsztaty...hmm.....za prawie kazdym jest male zlomowisko. Traf chcial, ze w Lido di Jesolo poznalismy polaka ktory rozbil tam swojego golfa. Pojechalem z nim po odbior auta po "naprawie" ktora miala uczynic go zdatnym do jazdy. Wydal 700euro, a ja majac do dyspozycji dwa kamienie i troche opasek zaciskowych chyba lepiej naprawilbym to auto. Ale do rzeczy- na scianie warsztatu wisialy sobie dwa sliczne Webery DCOE. Spytalem sie wlasciciela warsztatu o te gazniki i uslyszalem, ze jesli mi potrzebne to moge sobie wziac W samym zas Jeslolo jest hotel mirafiori Wracajac do polski szukalismy kopulki do mercedesa 124. Nigdzie nie kupilismy, ale wypatrzylem kolo San Dona jedna wrosnieta mirafiorke Racing (niestety stala przy warsztacie ktorego wlasciciel twierdzil ze bedzie to robil i zadnych
ricambri mi nie sprzeda. Trudno, porobilem zdjecia i pojechalem dalej). Za Udine natomiast jest szrot, gdzie wyptrzylem ta mirafiorke z przebiegiem nieco ponad dziewiec tysiecy kilometrow. Nowka sztuka. Kto wie, moze wkrotce to auto bedzie smigac po szczecisnkich drogach. Mnie niestety nie stac, ale kolega z ktorym bylem we wloszech mowi ze chodzi za nim teraz ten woz... Tez zadnych czesci kupic sie nei udalo, bo auto idzie do sprzedania
w calosci.

Kosa
  
 
z brudnym harrym byles , tj Adrianem ?
  
 
Cytat:
2005-08-07 11:03:47, BULLITT pisze:
z brudnym harrym byles , tj Adrianem ?



Nie.
  
 
Chyba Ci się poszczęściło z tymi gaźnikami bardziej niż mi z głowicą
  
 
No to ciekawe, ja dwa tygodnie temu byłem w Udine
  
 
No z gaznikami Ci ladnie sie udalo jak fotki robiles to mzoe bys kilka wkleil...
  
 
wywolalem zdjecia. oto i one:









I na koniec dwie zalegle fotki mojego auta:

  
 
nie ma to jak napisac posta na ktory nikt nie odpowiada.
  
 
biedna ta 127 na złomowisku
  
 
Cytat:
2005-08-09 03:31:42, kosa131 pisze:
nie ma to jak napisac posta na ktory nikt nie odpowiada.


Kosa nie lam sie, napewno ktos Ci jakies cieple slowa tu napisze


[ wiadomość edytowana przez: MaciejFSO-PTK dnia 2005-08-10 22:36:12 ]
  
 
skoro tak niedrogo udalo ci sie z tymi gaznikami, moze bys odstapil jeden ???



-----------------
http://plepleple.pl
  
 
Cytat:
2005-08-10 23:37:38, el_comendanto pisze:
skoro tak niedrogo udalo ci sie z tymi gaznikami, moze bys odstapil jeden ???



a po co mi jeden gaznik? no, chyba ze w zamian za ten jeden zalatywisz mi Volumexa, to bedzie akurat pod jednego weberka
  
 
No ładnie ładnie
Szkoda, że nie wydłubałeś nic ze 127, np znaczka i felasiów
Gratuluję gaźniorków