No widzisz, że fajne tam chopaki
Kiedyś pojechałem tam żony corsiną, coby stempel pozyskać.
Po drodze czuję, że przednie koło na wybojach drga niemiłosiernie.
Panowie wjechali na taśmę, potrząsali, naciągali,hamulce badali.
Diagnoza: słaby amor, ale przejdzie, gorzej z hamulcami bo jeden tył za słaby.
Kupiłem amory sachsa na front, szczęki, linke hamulcową, łożyska, smalec i pod wóz
Po godzinie amorki wymieniłem. Ten co miał jeszcze "przejść" był całkiem pusty a na wydruku był " dobry"
Gorzej poszło z hamulcami. Za groma nie podłem poluzować przez dziurkę w bębnie samoregulatora. W końcu o 1 w nocy ( zacząłem dłubać o 22.30) zdjąłem bębenek, a tu... cylinder puszcza!!!!
Cylindra niet , 1 w nocy a małżowina musi do roboty jechać.
Wyciągłem go rozebrałem - brak śladów korozji tylko dziwny osad na gładzi. Paierek ścierny 500 ( tylko taki wpadł mi w ręce) i doprowadziłem go użytku.
To nie był koniec kłopotów.
Linka nowa, ale dupki nie dali specjalnej nakrętki której nie byłem w stanie odkręcić ze starej bo zardzewiała.
Znalazłem palnik propan-butan i na gorąco poszło.
Skończyłem o 6.00
Tak więc te kompy na diagnostyce czyba są zależne od pana diagnosty