Czyszczenie parownika...

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam, tytulem wstepu mam Lanosa z instalacja montowana w Deawoo firmy Elpigaz....

Kupilem ostatnio tugodnik "Motor" i jest tam artykul odnosnie czyszczenia parownika. Napisane jest tam, ze powinno sie czyscic go co 50 tys. km. prawda to?

Ja mam przejechane na tej instalacji 60 tys. wiec pewnie mnie czeka taka operacja. Czy jest mozliwe zebym to sam zrobil, czy musze oddac auto specom?

Ile taka przyjemnosc moze mnie kosztowac?
  
 
Witam! A jak Ci w gazecie napisza zeby akumulator wymieniac co roku to bedziesz go wymienial? Jezeli w Twoim aucie ninic zlego z instalacja Lpg sie nie dzieje to nie ma potrzeby tam grzebac. Jesli zimny silnik rozgrzewac bedziesz na benzynie, to mozesz przejechac spokojnie nastepne 60 tys km.bez regeneracji parownika. Co do kosztow takiej "imprezy"to wszystko zalezy od cen kompletow naprawczych. Mysle ze ok.150 do 200 PLN w warsztacie powinno wtstarczyc. Skorzystaj z szukarki np Google i wpisz np." regeneracja parownika" tam jest ladny opis ze zdieciami na przykladzie Lovato jak samemu to zrobic. Wszystkie parowniki wygladaja podobnie. Milej zabawy!
  
 
Cytat:
2005-10-09 21:20:43, zp pisze:
Witam! A jak Ci w gazecie napisza zeby akumulator wymieniac co roku to bedziesz go wymienial?



No i dlatego wlasnie sie tu pytam a nie biegne odrazu do serwisu

Dlatego zastanawaiam sie nad czyszczeniem tego ustrojstwa, poniewaz ostatnio wiecej mi spala gazu, a niedawano ( 3 tys.km. temu) wymienialem filtry gazu, powietrza i nieby wyregulowane mialem dobrze instalacje, wiec moze przez zasyfiony parownik wiecej mi pali ?
  
 
Pali więcej, bo po pierwsze, rano jest już jednak zimno, a jak od razu przełączasz na LPG, to parownik jest jeszcze niedogrzany. Po drugie po 60 tys. faktycznie membrany mogą być już lekko rozciągnięte i nie pracują tak dobrze jak nowe i to w połączeniu z niską temperaturą powoduje większe zużycie gazu. Jak Ci autko ładnie chodzi, nie dławi się, nie gaśnie to raczej nie ruszaj.
  
 
Witam TRANS.
W tym co piszesz może być dużo prawdy bo w moim pierwszym zagazowanym autku na instalce II generacji też zaczęły się drobne problemiki po przejechaniu na niej 50tys. Najpierw nieznacznie, a potem coraz widoczniej wzrastało spalanie. W dalszej kolejności przy ok 60tys zaczęły falować obroty, a po 70tys zaczął gasnąć przy dojeżdżaniu do skrzyżowania .
Od tamtej pory przejechałem już kilkaset tys km na gaziorku(należy się NOBEL temu kto wymyślił, że autko może pomykać na gaziorku... ) jeżdżąc przy tym kilkoma autami i nauczyłem się jednego (ukłon w stronę wypowiedzi zp) jeśli nic bardziej poważnego od trochę większego spalania się nie dzieje to nie warto nic ruszać, bo wierz mi jak się już ruszy to potem... .
Jak najbardziej zoriętować się o reperację redukora nie zawadzi, lecz mówię ci trans "nie ruszaj g.... jeśli nie śmierdzi" Posprawdzaj jedynie dla swojego bezpieczeństwa czy nic się nigdzie nie ulatnia i wyjeździj instalkę, a wtedy niestety remoncik ale w moim przypadku było to dopiero przy około 90 tys.
Od miesiąca mam mowe autko i po długim oczekiwaniu na montaż w zeszłym tygodniu założyłem sekwencję... jestem teraz szczęśliwym człowiekiem...
  
 
Ok, moze i macie racje. W takim razie nic nie ruszam narazie, autko chodzi na gazie jak dotychczas super, problemow z nim nie mam, wiec faktycznie wstrzymam sie narazie z tym reduktorem.

A gaz sie nie ulatnia, bo ostatnio robilem wymiany filterkow, to gosc mi jezdzil takim "czyms" i jest ok.

Dzieki...
  
 
Witam.
Jako montażysta z doświadczeniem też radzę nie ruszać reduktora a jeśli faktycznie źle zacznie pracować to lepiej dołożyć i wymienić na nowy.



Cytat:
2005-10-10 18:05:20, trans pisze:
Ok, moze i macie racje. W takim razie nic nie ruszam narazie, autko chodzi na gazie jak dotychczas super, problemow z nim nie mam, wiec faktycznie wstrzymam sie narazie z tym reduktorem. A gaz sie nie ulatnia, bo ostatnio robilem wymiany filterkow, to gosc mi jezdzil takim "czyms" i jest ok. Dzieki...

  
 
Witam,
Czy mógłby ktoś mnie oświecić (i zapewne innych nie wtajemniczonych) w temacie "Spuszczanie kondensatu" (szlamu, majonezu, śwaksu do wyboru ).
Czy należy to robić,
-co ile,
-jak oraz
-jakie są skutki nie usuwania tegoż z parownika.
W przypadku gdy z instalką nic się nie dzieje?
  
 
LuckyS
1.Teoretycznie, co 10 - 30 kkm. w zależności od jakości gazu.
2. Przez odkręcenie korka spustowego w najniższej części parownika.
3. Teoretycznie szybsze zużycie membran, niestabilna praca parownika, większe zużycie gazu.
  
 
Cytat:
2005-10-11 08:07:22, Danek pisze:
2. Przez odkręcenie korka spustowego w najniższej części parownika.



To da sie ten syf co sie gromadzi w parowniku, spuscic bez rozkrecania calego parownika?

I jak to zrobic wystarczy odkrecic korek i samo poleci, czy jak? I czy moze sie cos popsuc ew. wybuchnac podczas takiej operacji?

I czy to tak samo poleci, bo mi sie wydaje, ze to raczej bedzie geste dziadostwo...

[ wiadomość edytowana przez: trans dnia 2005-10-11 10:48:36 ]
  
 
Rozgrzewasz silnik do nominalnej temp. i gasisz. Teraz ostrożnie bo wszędzie gorąco (najlepiej w jakichś rękawiczkach) odkręcasz korek spustowy i patrzysz jak pięknie ścieka brązowa maź. Jak parownik jest rozgrzany to ta maź jest rzadka, jak zimny to faktycznie mocno gęstnieje (prawie smar się z tego robi). Zaraz po odkręceniu korka może Ci się ulotnić trochę gazu, który pozostał jeszcze w parowniku. Jeśli gaz będzie się ulatniał cały czas tzn. że Ci elektrozawór nie trzyma, ale to raczej wykluczam, jak masz sprawną instalację.
Podczas tej operacji nic nie wybucha, ani się nie psuje . No chyba, że pomylisz korek spustowy z regulatorem składu mieszanki, to będziesz miał parownik do regulacji
  
 
Po przeczytaniu informacji podanych przez Was, postanowilem sie blizej przyjzec mojemu parownikowi... Wypatrzylem w nim taka "dziure" jak by tam wczesniej bylo cos wkrecone, i czy tam cos powinno byc i to zgubilem czy to tak ma byc? Chodzi mi o to co zaznaczylem na czerwono:


I teraz pytanie odnosnie tego korka spustowego rozumiem, ze on jest na dole parownika, wiec jak sie do niego dostac, jak moj jest tak zabudowany ze palca nie idzie wcisnac:


Czy ewentulanie moge go odkrecic od tego mocowania bocznego, bym mogl dojsc do tego korka? Bo slyszalem, ze ustawienie parownika powinno byc pod jakims tam nachyleniem, bo inaczej zle bedzie dzialal prawda to? Czy niema to znaczenia?

[ wiadomość edytowana przez: trans dnia 2005-10-11 16:55:46 ]

[ wiadomość edytowana przez: trans dnia 2005-10-11 16:58:55 ]
  
 
Cytat:
2005-10-11 08:07:22, Danek pisze:
LuckyS 1.Teoretycznie, co 10 - 30 kkm. w zależności od jakości gazu. 2. Przez odkręcenie korka spustowego w najniższej części parownika. 3. Teoretycznie szybsze zużycie membran, niestabilna praca parownika, większe zużycie gazu.



WOW!
Wielkie dzięki.
Krótko i rzeczowo. Powinieneś instrukcje pisać
No to muszę się zabrać za to bo nigdy nie było robione chociaż mam już 60kkm przelatane na gazie.
Faktycznie spalanie wzrosło o ok 1l i to już po ok.10kkm (prowadzę "ewidencję" spalania).
Gazownicy nie radzą sobie z obniżeniem zużycia gazu a jestem u nich co ok.10kkm na regulacje. Ale też nie mam powodów żeby na nich narzekać bo innych problemów z instalką nie mam .

  
 
Trans, jeśli w tym zaznaczonym otworze nie ma żadnej śruby, to nie jest to korek spustowy, prawdopodobnie jest to otwór do podłączenia kompensacji ciśnienia, a korek Masz pewnie po drugiej stronie. Parownik możesz spokojnie odkręcić z uchwytu (przecież potem przykręcisz go tak samo ). Położenie parownika owszem ma znaczenie, ale bardziej chodzi o jego równoległość do kierunku jazdy oraz w pionie.
Najśmieszniejsze, że nie widzę nigdzie węży od ogrzewania parownika, czyżby były gdzieś pod spodem .
  
 
Cytat:
2005-10-12 07:54:51, Danek pisze:
... Najśmieszniejsze, że nie widzę nigdzie węży od ogrzewania parownika, czyżby były gdzieś pod spodem .


Przypatrz się dokładniej.

A z odkręcaniem parownika to spokojnie i delikatnie. Jest przecież miedziany przewód gazu. Lepiej było by go nie nadwyrężyć zbytnio, zawór gazu jest tuż obok, więc przewód jest krótki.
Może w tym autku prościej będzie wejść w kanał i poświecić sobie latareczką na parownik od spodu.
  
 
Cytat:
Gondoljerzy napisał:
Przypatrz się dokładniej.

A z odkręcaniem parownika to spokojnie i delikatnie. Jest przecież miedziany przewód gazu. Lepiej było by go nie nadwyrężyć zbytnio, zawór gazu jest tuż obok, więc przewód jest krótki.
Może w tym autku prościej będzie wejść w kanał i poświecić sobie latareczką na parownik od spodu.



Apacze, apacze i ... nic nie widzę , mniejsza o to.
Ale z tym przewodem gazowym to fakt, ale można go też odkręcić, byle przy dokręcaniu z powrotem uważać, żeby nie urwać końcówki. Ja u siebie wyjmowałem parownik 2 razy i wszystko poszło bez bólu, potem tylko pianka co by ewentualne nieszczelności wykryć i jak jest ok. to jazda.
A od spodu to pewnie za wiele nie zobaczy . Poza tym nawet jak go zobaczy od spodu, a nie widać nic z góry to i tak trzeba go przynajmniej podnieść, żeby ten korek odkręcić. Jeśli on tam wogóle jest, ostatnio często słyszałem, że zdarzają się parowniki bez "spustu".
  
 
Weze od ogrzewania parownika sa po prawej stronie w dolnej czesci parownika...

Od spodu nie ma szans bo tam sa zabudowane czesci silnika i zawieszenia, wiec nie dojde. Nie pomyslalem o tym przewodzie gazowym to faktycznie moze byc problem... Ale wymyslilem, ze moze odkrece rure powietrza ktora idzie od filtra powietrza do przepustnicy i wtedy dojde moze do tego spustu. Macalem reka to jest jakas srubka od spodu parownika, mysle, ze to to?

Swoja droga dziwne, ze tam gdzie robie przeglady i regulacje, nigdy mi tego nie spuszczali i nawet nie wspominali, ze 3ba to robic!


[ wiadomość edytowana przez: trans dnia 2005-10-12 15:25:28 ]
  
 
Bo gazowniki myślą, że jak ju ż zakładasz gazunek to wszystko wiesz .
Jeśli wymacałeś ją od spodu to może być to.