Sonata i falujace obroty na P i N

  
Sortuj wg daty:
rosnąco malejąco
Witam - obejrzalem sobie dzis mala okazje - Sonatka z 94, automat, 2 litry i głupi poprzedni właściciel.
Cena zaproponowana to 300 zł bo:

1. Pęknięty plastik od dolotu do chłodnicy (jak to można ułamać??)
2. Jeszcze lepsze jego załatanie - teraz to już tylko wymiana.. bo i tak cieknie
3. Trudności z odpaleniem - auto stało nietykane 5 miesięcy
4. Brakuje kawałeczka plastiku na lusterku
5 Ktoś coś dłubał przy desce rozdzielczej montując radio i całość trzeba teraz skręcać na nowo
6. Parę braków plastikowych detali (uchwyt do zamykania drzwi, tylnia klamka..)
najważniejsze:
7. Po odpaleniu Soni (sposobem - musiałem odłączyć airflow odpaliła od razu, wcześniej mordowałem akumulator przez dobre 20 minut - oczywiście z przerwami)) obroty straszliwie falowały - od prawie zera do 2000, wystarczyło tylko wrzucić dowolny bieg - silnik momentalnie się uspokajał i chodził równo. Nie ma problemów z przyspieszanim - jeżdziło się całkiem miło przez chwilę (musiałem uważać na wyciekającą wodę). Czy to możliwe żeby brak oporów w układzie chłodzenia powodował takie cuda?

a) Jak myślicie - czy silnik może być "częsciowo zatarty" od temperatury?
b) Czy jeżeli wszystkich swoich umiejętności i zakleje dziurę w chłodnicy (choć i tak na pewno będzie ciekło - ktoś to uszczelniał poxiliną, etc...) przejadę 60 kilometrów bez ryzyka zniszczenia silnika (woda będzie kapać...)
c) Czy przebieg 130000 mil oznacza "żegnaj moja automatyczna skrzynio/silniku?"
d) Jak wiele mogę "podłubać" w tym aucie? Bazuję tylko na Was i swoich umiejętnościach - mam hektary do najbliższego serwisu Hyundaia (niemniej auto ma długi przegląd).

Słowem - warto się w to bawić, czy nie?
  
 
Witam.
Ja kupiłem w chyba gorszym stanie i za znacznie większą kase
Ale poogladaj ja (też budę) - to duze auto i ciężkie - tu pewnie by nie przeszło brak 1/5 podłogi
Pozdrawiam.
Misio
  
 
Rozumiem, że trzysta złotych to cena za auto.
Jeśli tak to:
a) jesteś pasjonatem i bawisz się w to autko, bo za te pieniądze to warto pogrzebać, a nóż się uda tanim kosztem odrestaurować pożdnego furaka;
b) bierzesz na części (jeśli masz gdzie trzymać złom) i szukasz innej sonaty mając zaplecze części lub rozkręcasz i sprzedajesz po kawałku na allegro. Napewno zarobi na kolejne Sonatki za 300pln

Koniec porad z poradnika "Wujek dobra rada" Pozdrowienia.
  
 
Cytat:
2005-12-04 22:25:24, Dominik_G pisze:
Rozumiem, że trzysta złotych to cena za auto.



Dokładnie 50 funtów. Problem w UK polega na tym, że musisz mieć idealne i zaciszne miejsce na trzymanie staroci, ponieważ KAŻDY pojazd musi mieć opłacony podatek drogowy (taki papierek, który musisz mieć zawsze za szybą) Jesli go nie opłaciłeś - kategorycznie nie wolno Ci trzymać auta na publicznej drodze (kary do 1000 funtów, nawet za niechlujne zamocowanie tegoż krążka możesz zabulić 250 funtów). Jakkolwiek miejsce posiadam to jednak będzie mi niezwykle cięzko wytłumaczyć urzędasom, że auto zostało sprzedane w częściach - przepisy odnośnie złomowania są tu restrykcyjne (ale można to obejść: co się da - sprzedać, resztę zakopać i powiedzmy "sprzedać" auto Tobie w Polsce. Dla mnie największą zagwozdką jest czy akurat ta Sonia jest w stanie o własnych kołach przejechać 60 mil pod mój dom - jeśli coś się stanie i zostawie ją gdzies w krzaczorach mandaty mnie zjedzą a nikt ze znajomych nie ma auta o pojemności wystarczającej na holowanie 2 litrowego Hyundaia. Laweta zwiększa mi koszty do prawie 300 funtów.. Ech.. Zycie jest sztuką wyborów...
  
 
Cytat:
2005-12-04 21:56:36, _Misio_ pisze:
Witam. Ja kupiłem w chyba gorszym stanie i za znacznie większą kase Ale poogladaj ja (też budę) - to duze auto i ciężkie - tu pewnie by nie przeszło brak 1/5 podłogi Pozdrawiam. Misio



No tu się cieszę - nadwozie i podwozie jest w stanie prawie idealnym. Amory, układ jezdny też rewelka, nowe opony, aluchy, radio - słowem petarda, ale z pękniętą chłodnicą i moją niepewnością, czy silnik nie został drastycznie przegrzany. Aż szkoda byłoby tę sonatę rozbierać..